- Jak sobie to niby wyobrażasz? - spytał cichym głosem jakby bał się, że może usłyszeć to ktoś niepowołany, kto wyciągnąłby wobec naszych niecnych zamiarów konsekwencje
- Jeśli ustalimy pewne granice, to nie widzę powodu, by nie spróbować. Oboje jesteśmy wolni, mamy do siebie zaufanie, i oboje tego potrzebujemy.
Wykonał gest zdziwienia, ale raczej był to podziw.
- Możesz opowiedzieć więcej o granicach jakie chcesz wyznaczyć?
Czułam w kościach, że zanosi się na na dłuższy wywód więc postanowiłam usiąść na jego łóżku. Założyłam nogę za nogę, i zaczęłam bawić w uwodzenie Adasia.
- Najważniejsza zasada jest taka, że nikt nie może się o tym dowiedzieć- powiedziałam pewnym tonem. Przytaknął mi głową, godząc się na to, czego z resztą i tak się spodziewałam. Nie miał żadnych uwag do tej części planu.
- Po drugie, to nie ma mowy, o klasycznym stosunku seksualnym. Mogę zgodzić się na petting, masturbacje, minety, lody, ale zapomnij o tym, że kiedykolwiek wsadzisz swojego małego do mojej waginy.
Zmarszczył lekko brwi. Po kilku sekundach powiedział tylko, że zgoda i znów pozostał bierny w słowach.
Nie wiedziałam co dalej powiedzieć, więc przez chwile tylko się uśmiechaliśmy do siebie. Cały czas miałam w głowie, czy nie powinnam jeszcze czegoś zaznaczyć.
- W sumie to bardzo dobry pomysł. Można powiedzieć, że moją główną umiejętnością jest zaspokajanie kobiety miłością oralną, więc głównie o to mi chodzi - powiedział.
- Ciesze się - odpowiedziałam miłym tonem. Miałam wrażenie, że czuje się jakby zdominowany, jakbym to ja przejęła całkowita kontrolę, a to nie było absolutnie moim zamiarem.
- Pozostaje ustalić tylko gdzie i kiedy miałoby to być - rzekł patrząc na mój biust. Już czułam, że ma na mnie ochotę.
- Mam pomysł, ale musiałabym coś sprawdzić. Musze iść do domu. Wyśle ci sms jeśli moje plany dadzą się zrealizować, to jeszcze dziś powiem Ci, czy Twoja wiedza o zaspokajaniu kobiet jest coś warta.
Uśmiechnęłam się zalotnie i na zachętę pocałowałam go delikatnie. Nie spodziewał się tego. Był zaskoczony i odjęło mu mowę.
Ubrałam się i skierowałam swoje kroki w stronę domu. Osiągnęłam w pewnym sensie swój cel. Adam zmienił nastawienie do świata, był podekscytowany i chciało mu się żyć. Nie traktowałam tego co zamierzam dla niego zrobić jak jakieś poświęcenie. Chciałam tego. Miałam nadzieje, że będę z tego ciągnąc ogromna przyjemność. Kiedy przez moją głowę przeleciało słowo „ciągnąć” na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
andkor
Gratulację ciekawy temat i super się rozwija.Czekam na ciąg dalszy.