Wiedziałam, że mój wujek jest chory, ale wiadomość o jego śmierci mimo wszystko mnie zaskoczyła. Mieszkał niedaleko moich rodziców w miejscowości, z której pochodzę, oddalonej ponad sto kilometrów od naszego miasta. Bardzo lubiłam wujka i było dla mnie oczywiste, że muszę pojawić się na pogrzebie. Mój mąż niestety nie mógł ze mną pojechać, ale za to syn był jak najbardziej chętny.
Pogrzeb miał być o trzynastej, więc postanowiłam wyjechać z rana, by mieć jakiś zapas na ewentualne przygody. Było lato i temperatura dawała się we znaki. Nie wiedziałam co założyć na taką okoliczność. Na pogrzebie trzeba być ubranym odpowiednio, zwłaszcza na wsi. Poza tym moja mama zawsze mówiła, że w kościele i na pogrzebach kobieta powinna wyglądać odpowiednio. Nie tolerowała u mnie i u moich sióstr zbytniego dekoltu, obcisłych rzeczy, ani zbyt prześwitujących ubrań. Przygotowałam więc sobie czarną spódnicę za kolano, czarną bluzkę z niestety długim rękawem i bieliznę w tym samym kolorze. Rano miałam tylko przeprasować spódnicę i bluzkę i mogłam jechać.
Pomimo że wstałam wcześnie, byłam jakaś nierozgarnięta. Wysłałam syna do sklepu po zakupy i poleciłam mu, by włożył je do samochodu i czekał na mnie pod blokiem. Wiedząc, że nie ma go w domu, w samej bieliźnie zabrałam się za prasowanie. Gdyby Marcin był w mieszkaniu, nie zrobiłabym czegoś takiego. Chłopak miał dopiero czternaście lat. Spódnice uprasowałam szybko i założyłam na swój jędrny tyłek. Podczas prasowania bluzki zagapiłam się na materiał w telewizji i jak nieopierzona młoda pani domu wypaliłam dziurę.
Byłam wściekła, bo powinnam już wychodzić z domu. Ja tymczasem latałam po mieszkaniu w czarnym staniku i myślałam co zrobić. Szybko wpadł mi do głowy pomysł, żeby założyć białą bluzkę. To też odpowiedni strój na taką okoliczność. Założyłam ją w pośpiechu, nawet nie patrząc przed wyjściem, jak wyglądam. Szybko okazało się, że to był błąd.
Marcin stał przy samochodzie. Kiedy mnie zobaczył, lekko się zdziwił.
- Przypaliłam bluzkę żelazkiem - rzuciłam mu szybko.
- Rozumiem, powiedział, po czym wsiadł do samochodu. Wyczuwałam jednak, że coś jest nie tak.
Ruszyliśmy, a ja zauważyłam, że chłopak zerka na mnie i chce coś powiedzieć, ale jakby się zastanawiał.
- Stało się coś? - zapytałam.
- Wydaje mi się, że nie powinnaś tak jechać na pogrzeb - powiedział bardzo nieśmiało.
- Ale jak to?
- Twoja cienka biała bluzka nie pasuje za bardzo do przebijającej spod niej czarnej bielizny.
Oblałam się rumieńcem. Czułam się jak trafiona piorunem. Okazało się, że jestem totalną idiotką, zawstydziłam własnego syna, a na pogrzebie będę wyglądać jak prostytutka. Teraz rozumiałam, dlaczego nasz sąsiad patrzył na mnie z dzikim uśmieszkiem, kiedy biegłam po schodach.
- Jasny gwint, nie pomyślałam! - rzuciłam do Marcina. Chciałam go zrugać za to, że nie zwrócił mi uwagi kiedy jeszcze byliśmy pod blokiem. Mogłabym pójść na górę i przebrać stanik. W tej samej sekundzie przypomniałam sobie o wczorajszym generalnym praniu bielizny i o tym, że nic by mi to nie dało. Wszystkie moje białe biustonosze, a tylko taki wchodził w grę, były mokre.
- Musimy podjechać szybko do centrum handlowego - powiedziałam do synka zapewniając go, że na pewno zdążymy.
Myślałam o zakupie nowej, czarnej bluzki, ale przy moich nietypowych wymiarach znalezienie odpowiedniej zajęłoby dużo czasu. Dużo prościej było kupić nowy stanik.
Kiedy na parkingu pod centrum spojrzałam do lusterka, zauważyłam, że wygląda to nie najlepiej. Jakiś dziwny wstyd ogarnął mnie i nie chciałam nikomu pokazywać się w tym stroju.
- Synku, posłuchaj. Zrobisz coś dla mamy. Pójdziesz do sklepu z odzieżą na dział bielizny damskiej i kupisz mamie biały biustonosz rozmiar C. Poprosisz panią sprzedawczynie, albo sam wybierzesz.
- Nie no mamo co ty na pewno kupie zły! - powiedział przerażony Marcin.
- Proszę cię, zrób to dla mnie. Nie mamy czasu na przepychanki.
-Wstydzę się.
To akurat była prawda. Nasz syn był bardzo nieśmiały.
- Zrób to dla mnie, proszę.
- Przecież jak sama pójdziesz, to w przebieralni szybko go założysz i nikt nie zauważy. A jak ja kupie, to gdzie przebierzesz?
- W samochodzie, albo gdzieś jeszcze po drodze.
- Dobrze, ale mam dwa warunki.
- Mów - powiedziałam podniecona tym, że udało mi się go w miarę szybko namówić. Byłam pewna, że będzie chciał pieniędzy, albo jakiś gadżet.
- Kupie ci ten biustonosz, ale pozwolisz mi popatrzeć, jak będziesz go przebierać. Wszyscy koledzy widzieli już na żywo piersi a ja jeszcze nie.
Zatkało mnie. Chciałam go strzelić w pysk za ten szantaż, ale nie mogłam tego zrobić. W jego wieku to chyba normalne. Nie wierzyłam w seksualne podboje jego kolegów, ale nie chciałam się kłócić. Wiedziałam, że prędzej czy później przyjdzie na to pora i zacznie kupować pisemka, albo ściągać porno. Bałam się tego. Z dwojga złego, lepiej będzie, jak ja mu pierwsza pokaże piersi. W końcu nimi go wykarmiłam, to będzie miał taka małą powtórkę z rozrywki.
- Dobra, ale pamiętaj, że jak komuś o tym powiesz i to się rozniesie, to mnie aresztują, bo nie masz piętnastu lat - powiedziałam poważnie.
- Wiem, to będzie nasza tajemnica - powiedział zadowolony z przebiegu negocjacji.
Dałam mu stówę i patrzyłam, jak wchodzi do sklepu.
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
VeryBadBoy
Takich opowiadań tu mi brakowało od dłuższego czasu. Dobrze napisanych, z typową dla konwencji gatunku fabułą (trochę absurdalną, ale to czasem lubię), ale rozwijających się nie za szybko, gdy po kilku zdaniach dochodzi do zbliżenia.
"Wiem, to będzie nasza tajemnica" - zwrot już kultowy w świecie przekraczania taboo . Będę czekał na następne części .
andkor
No ciekawie się zaczyna , aż przypomniało mi się jak sam miałem 14 lat.