Bibliotekarka i uczeń cz. 7

Bibliotekarka i uczeń cz. 7Paweł wyszedł na świeże powietrze i mocno odetchnął. Co prawda słowa Marty o tym, że mogłaby zajść w ciąże, wzbudzały niepokój chłopaka, ale jednocześnie siedemnastolatek lekceważył takie prawdopodobieństwo.

„Na pewno przesadza z tą ciążą... Ważne, że w końcu zaliczyłem dorodną milfę, tak jak już od dawna chciałem... Jednak taka dojrzała elegantka jak Marta to zupełnie inna bajka niż niedoświadczone podfruwajki... Z nią nawet taki nieśmiały koleś jak ja może się poczuć jak ogier...”

Zadowolony z erotycznego podboju chłopak odszedł spod biblioteki, pogwizdując z zadowolenia.

Marta nie była w stanie przestać myśleć o tym co się wydarzyło.

"Pociupciał sobie, jak chciał... Boże... dlaczego to wciąż mnie podnieca?
A co będzie, jak jutro znowu przyjdzie?
O matko! Przecież ja najwyraźniej tego chcę... Dopiero co mnie wypieprzył... a ja już czekam na to, kiedy znowu "zapuści mi mrówkojada"... załaduje mi swego "badziąga"...
Kobieto... ogarnij się..."

Wracając do domu Paweł myślał, że prędko do biblioteki nie wróci. Jednak kiedy wieczorem położył się do łóżka i zamknął oczy, to od razu w jego głowie pojawiła się Marta. W wyobraźni zobaczył, jak bo biurku przesuwa się rytmicznie chętne ciało bibliotekarki, a zakasana spódnica odsłania szparkę, która łakomie przyjmuje młodego fiuta. Pawłowi od razu stanął.

"I co? - pomyślał Paweł - miałbym teraz sam się zaspokoić, podczas gdy równie dobrze mógłbym mieć Martę znowu?"

Gdy Marta kładła się spać, jej dłoń natychmiast trafiła do jej broszki.

"Tak dawno nie zagościł tu żaden mężczyzna, a dziś proszę... dwa razy... i to taki młodzieniec... jakbym jeszcze to czuła..."

- Achhhhh! - Jęknęła cicho.

"Ależ mi zakutasił... ależ potem się we mnie rozpychał...
Rozpychał? To mało powiedziane... Tarabanił się w niej... tarabanił mnie...
Mam wrażenie, że wróciłam stamtąd do domu bardziej rozepchnięta..."

"Ciekawe, czy i Marta o mnie teraz myśli..." - zastanawiał się Paweł przed snem.

Następnego dnia w szkole Paweł postanowił podzielić się wiadomością o swoim podboju z Michałem - kolegą z ławki.

- E, kojarzysz tą bibliotekarkę Martę? - szepnął Paweł do Michała na lekcji polskiego.
- No kojarzę. A co?
- Przeleciałem ją wczoraj... Dwa razy...
- Kuźwa, Paweł... Nie ściemniaj... Przecież ona jest od ciebie dwa razy starsza... Poza tym to taka elegantka... Cnotka niewydymka...
- Nie ściemniam...
- Ja ci nie wierzę...
- Nie rozmawiać, chłopcy! - uciszyła kolegów polonistka.

Licealiści zakończyli rozmowę, jednak mimo to Paweł nie mógł skupić się na lekcji. Zamiast tego zaczął zapisywać w zeszycie rubaszny wierszyk, który odzwierciedlał jego najbliższe plany:

"Dzisiaj Martę znów wydymam,
sperma będzie po niej spływać.
Dzisiaj Martę znów wyrucham,
bo jest mokra, a nie sucha..."

Marta w bibliotece siedziała sama.
Tego dnia ubrała się wyjątkowo kusząco. Na nogach miała czarne kozaczki muszkieterki - na bardzo wysokiej szpilce, z wysokimi cholewkami. Czarne kozaczki kontrastowały z jasnymi, beżowymi pończochami. Podobnie jak czarna skórzana spódniczka, bardzo krótka i rozkloszowana, taka, jakie preferują, z racji swej wygody, prostytutki.
Bluzka trzymała styl dołu ubrania, mocno wydekoltowana, ukazywała doskonale dwie duże półkule, rowek między nimi, a także misterny wisiorek, który znów założyła bibliotekarka.

"No i dobrze... ubrałam się może jak dziwka... ale przecież, czy ktoś tu przyjdzie?
Hmmm... nie gdyby przyszedł jakimś psim swędem, jakiś facet, to faktycznie... nie poczułabym się komfortowo... Oglądałby sobie moje nogi... i... cycki!"

Po lekcjach Paweł podążył szybkim krokiem do biblioteki, zastanawiając się, w co dziś będzie ubrana Marta. Oczami wyobraźni widział już wszystkie szczegóły jej stroju. Marta doskonale wiedziała, jak przyozdabiać swoje ciało - zwłaszcza smukłe nogi oraz obfite piersi, tak bardzo podkreślające jej kobiecość. Jednak kiedy chłopak ujrzał drzwi do biblioteki, zdębiał... Zobaczył, jak do budynku wchodzi nie kto inny jak pan Sławek, nauczyciel chemii.

Pan Sławek był mężczyzną w średnim wieku o pokaźnej tuszy i bujnym wąsie. Miał tubalny głos, którym często karcił uczniów, kiedy się unosił. A unosił się często, bo był porywczym człowiekiem. Nie da się ukryć, że Paweł zbytnio nie lubił pana Sławka. A kiedy zobaczył, jak ten wchodzi przed nim do biblioteki, wręcz go znienawidził.

"Dlaczego ten stary pierdziel musiał tu przyjść akurat dzisiaj?! Pewnie będzie bez końca przeglądał prasę... Ja tu chciałem znowu posunąć Martę na biurku, a wygląda na to, że nic z tego. Chociaż... Może uda mi się ją przydybać przy którymś z tylnych regałów?"

Narwany i okrutny pan Sławek, który jako aktywny działacz Rady Gminy, ma wpływ na to czy biblioteka będzie nadal utrzymywana, czy też nie, a zatem, czy Marta będzie miała tam miejsce pracy...
Zaś pan Sławek, któremu uczniowi nadali brzydką ksywę - Szczur - z racji jego wyglądu i zachowania - od dawna miał chrapkę na Martę... Od zawsze wydawała mu się ponętna, zgrabna i... cholernie niedostępna...

Pan Sławek wszedł do biblioteki i spojrzawszy na ponętną Martę niemal oblizał się z podniecenia.

"Ale z niej sztuka... Chętnie bym ją wytarmosił i podmuchałbym w te jej dwa napompowane balony..."

Pan Sławek już chciał podejść do Marty, ale wtedy za jego plecami rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Pan Sławek się odwrócił i zobaczył, że do biblioteki wchodzi jakiś szczyl, pewnie licealista.

- Dzień dobry, pani Marto! - odezwał się chłopak, uśmiechając się tak, jakby jego i bibliotekarkę łączyła jakaś tajemnicza więź.

"Co za pech - pomyślał pan Sławek - już chciałem sobie wymacać dorodne cycunie, a tu jakiś gnojek mi przeszkadza..."

Jak skończy się ten wyjątkowo tłoczny dzień w bibliotece? Kto zdobędzie bibliotekarkę Martę? Nieśmiały licealista Paweł czy nieokrzesany pan Sławek zwany także Szczurem?

Marta obserwowała obu mężczyzn.
"Co za paradoks, akurat ci, którzy mają na mnie chrapkę... Ileż razy pan Sławek się do mnie przystawiał... za każdym razem wszak dostał kosza..."

Bibliotekarka uśmiechnęła się do nich szeroko.
- Powitać, powitać... chyba dwu najwierniejszych czytelników naszej biblioteki...

Pan Sławek szarmancko ucałował dłoń Marty, a raczej ją nieco wylizał, po czym... tak szybko jej nie puścił, jakby dając do zrozumienia - "No dzierlatko! Możesz mi się znowu opierać, ale na koniec końców i tak będę cię miał!"

Kobieta peszyła się, zwłaszcza pamiętawszy, jaki ubiór miała na sobie. Przez to, że bluzeczkę zdobił tak śmiały dekolt, Szczur mógł sobie bezkarnie zapuścić tam żurawia, delektując się widokiem dwu obfitych półkul, przedzielonych rowkiem i przykuwającym uwagę wisiorkiem.

"Ależ ta lalunia się wystroiła! Jak jakaś lafirynda... A to ciekawe, zawsze przecie to była taka cnotka-niewydymka... nigdy nie chciała mi dać, a jakże ja o nią zabiegałem, jak wariat!"

Paweł, widząc, jak Szczur przystawia się do wystrojonej Marty, cały zzieleniał z zazdrości.

"O ty... Masz chrapkę na Martę? Nic z tego... To ja ją dzisiaj będę miał!"

Paweł musiał jakość odciągnąć kobietę od natręta, który cały czas obłapiał ją wzrokiem.

- Pani Marto - powiedział Paweł - mam problem... Nie mogę znaleźć jednej książki. Czy pomogłaby mi ją pani odszukać? Zaglądałem już wszędzie, więc musi się kryć w jakimś naprawdę niedostępnym miejscu...

- Ależ oczywiście! Już jestem cała do twojej dyspozycji. - Uśmiechnęła się szeroko, jej natura kazała jej użyć właśnie takich słów - "do dyspozycji", kusić...

"Matko! Co mi się stało... Po tym, jak mi ten Paweł urządził taką "przegazówkę", tak mi dał do wiwatu... myślę tylko o tym co się wydarzyło i pragnę tylko jednego, by znów dał mi tak popalić..."
To właśnie dla nastolatka, bibliotekarka założyła tak wyzywającą mini, pończochy i seksowne muszkieterki na bardzo wysokim obcasie.

- Paweł, zapraszam na zaplecze, tu będziemy musieli poszukać.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1487 słów i 8520 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik jacek795

    z taką panią bibliotekarką też chętnie poszukałbym czegoś od zaplecza:)

    24 lis 2020