Wyprawa
- Byłem wczoraj w szczecinie.
- To kawał drogi.
- W szczecinie mojej narzeczonej.
- Byłem wczoraj w szczecinie.
- To kawał drogi.
- W szczecinie mojej narzeczonej.
Alfred Nobel jest uważany za wynalazcę dynamitu tylko dlatego, że poprzednich wynalazców nie udało się zidentyfikować.
Spotykają się dwaj milionerzy:
- Słuchaj, jakiego słonia kupiłem.
- Słonia? Na cholerę ci słoń?
- Posłuchaj. On mi trawę kosi koło willi każdego ranka. Dzieci do szkoły odprowadza. Przywozi je potem z powrotem. Lekcje za nie odrabia. Czaisz? Śniadanie, obiad robi. Nocą domu pilnuje.
- Niemożliwe.
- No, to ci mówię. Taki jest ten słoń i już.
- Słoń?
- Słoń.
- To sprzedaj mi go!
- Chyba z byka spadłeś. Takiego zajebistego słonia?
- No!
- No, nie wiem. Chyba, że za sześć milionów.
- Powaliło Cię. Dam ci cztery.
- Ciebie powaliło. Nie mniej niż pięć.
- Dobra, niech będzie pięć.
- Stoi.
Spotykają się tydzień później.
- Słuchaj. Coś nie tak z tym słoniem.
- Co niby?
- A wiesz, on jest dziwny jakiś. Cały trawnik, kwiaty, wszystko podeptał. Nocą ryczy jak potłuczony, spać nie daje. Porozpierdzielał w drobny mak letni domek dla gości.
A dziś, od rana, zabrał się za demontaż mojej willi.
- No, coś ty...naprawdę? Ale, wiesz co? Nie powinieneś o nim tak źle mówić.
- A czemu by nie?
- Bo go nigdy nie sprzedasz!
Rozmawia dwóch emerytów:
- Podobno rząd będzie rozdawał nam trzynastki. – rzekł pierwszy.
- Ja nie chcę.
- Dlaczego?
- Bo nie jestem pedofilem.
Poznałem wczoraj w klubie takiego babochłopa, że jak zapytała mnie, czy opuścimy lokal,
to nie wiedziałem, czy chodzi jej o seks, czy chce mi wpierdolić.
Rano gdy zapinałem koszulę, to odpadł mi guzik. Gdy próbowałem zasznurować buta, to urwało mi się sznurowadło. Gdy wychodziłem z domu i zamykałem drzwi, to klamka została mi w ręku.
Aż boję się iść wysikać.
- Czy podczas gejowskiego ślubu także grają Marsz Mendelssohna?
- Tak, ale od tyłu.
Dwóch kumpli siedzi przy piwie w barze. W pewnej chwili jeden zaczął ciężko wzdychać.
- Co ci jest, stary? -pyta drugi. - Powiedz, widzę, że coś cię gryzie.
- Wiesz...muszę ci coś wyznać.
- Wal!
- Ostatnio przez trzy godziny robiłem z twoją żoną bara-bara.
- Stary! Nic wielkiego! Ja żeby z twoją zrobić bara-bara, to musiałem stać trzy godziny w kolejce!
Moja żona dziś zobaczyła pająka i powiedziała, żebym go gdzieś zabrał, zamiast zabijać.
Zabrałem go więc na piwo, Okazało się, że to całkiem spoko gość. Opowiedział mi sporo o sobie. Marzy mu się kariera w IT, przy konfiguracji sieci.
- Pamiętasz Wania tego Saszę co go zastrzelili?
- Pamiętam.
- No więc, stoję sobie na jego pogrzebie, a obok mnie chlipie jego żona. Głowę mi na ramieniu położyła, a jej perfumy miały taki upojny zapach. No i po pogrzebie odprowadziłem ją do domu i tam zaliczyłem. Dwa miesiące później zginął Wowa i też byłem na jego pogrzebie, a tam była jego młoda i śliczna żona, w takiej seksownej woalce. Poszła potem do mnie, no i domyślasz się jak to się skończyło. A potem był jeszcze taki przypadek...
- Ale po co ty mi to mówisz?
- Bo mam spory problem.
- Jaki?
- Za każdym razem gdy słyszę żałobną nutę, to mi staje.
Przed ślubem kolega mówi do Pana Młodego:
- Ty, a ta twoja narzeczona, to jest jeszcze dziewicą?
- No jasne, jestem gotów założyć się o tysiąc złotych!
Słyszy to Panna Młoda i mówi do narzeczonego:
- Po ślubie koniec z hazardem, nie masz chłopie szczęścia.
Do biura wchodzi szef i mówi do sekretarki:
- Dla mnie herbata, a dla tych trzech zagranicznych dupków kawa.
Po chwili zza drzwi dobiega głos:
- Dla dwóch dupków, ja jestem tłumaczem.