Spotkanie po latach...cz.3

Hej! Oto kolejna część. Dedykuję ją mojej przyjaciółce Edycie. Życzę miłego czytania! Komentujcie!


Popijałam zamyślona alkohol gdy nagle do salonu wpadł Zack z Colinem przewieszonym przez ramie. Nie wyglądał za dobrze. Miał potargane blond włosy i w niektórych miejscach podartą koszulę. Col wyglądał podobnie.
Położył mojego brata na podłodze, podszedł od mnie i wyrwał mi butelkę z ręki biorąc z niej kilka dużych łyków.
-Ciężki dzień? Co się stało?- zapytałam przyjaciela
-Vick mamy bardzo poważny problem!
-Co tym razem?
-Widziałem Alexa w okolicy. Mało tego ta pieprzona hybryda próbowała mnie zabić! Colin chciał mnie ratować ale poskutkowało to tylko skręceniem jego karku! Gdy on leżał martwy Alex powiedział że później się mną policzy i po prostu skręcił mi kark! Jak się obudziłem to leżałem w środku lasu a twój braciszek obok mnie! Nie wiem jak ty ale tak bezczelnego i pewnego siebie stworzenia jeszcze nie widziałem!- Zack prawie krzyczał
-Po pierwsze się uspokój a po drugie jakim cudem Alex jest w mieście? Myślałam że pilnuje swoich wilczków w Chicago.- powiedziałam na pozór spokojnie ale w środku cała się gotowałam ze złości. Jak ten bezczelny typ mógł skręcić kark mojemu bratu i Zackowi? Miałam taką chęć mordu na kimś, że obiecałam sobie, że jeszcze dziś znajdę Alexa i wbiję mu kołek w serce i chociaż wiem, że to go nie zabije zada mu spory ból.
-Też tak myślałem! Do czasu aż poczułem że ktoś wbija mi kołek centymetr od serca!- był naprawdę wściekły. Moją uwagę zwrócił jęk bólu wydany przez Colina.  
-Czego się tak drzecie? Ktoś mi wyjaśni jak się tu znalazłem?- zapytał obolały i wściekły Colin. Swoimi wrzaskami musieliśmy go obudzić.
-Przyniosłem cię tu 10 minut temu zaraz po tym jak się obudziłem
-Tobie też ten idiota skręcił kark?! Nie no ja go zabiję!-Col był wściekły
-Wiecie co? Jak już chcecie go zabijać to może najpierw dowiedzmy się jak- zaproponowałam nie mniej zdenerwowana  
-Dobry pomysł siostra. To może tak zadzwonisz do Deny i zapytasz się czy coś już znalazła?- jak Col jest zły to robi się wredny
-Oczywiście braciszku!- powiedziałam z sarkazmem i wyjęłam komórkę. Przyjaciółka odebrała po drugim sygnale.
-Hej Dena!- przywitałam się z przyjaciółką
-Hej właśnie miałam do ciebie dzwonić! Słuchaj w księdze czarów przeczytałam, że pierwotnego wampira może zabić jedynie to co zabiło go gdy miał się przemienić.
-A wiesz co to może być?- zapytałam mając nadzieję że to także wie  
-Niestety nie. Co zabiło pierwotnego wie tylko i wyłącznie on.  
-Mam wrażenie że Alex nie zechce się podzielić tą informacją. Dobra dzięki za pomoc jak będziesz jeszcze coś wiedziała to powiedź.
-Jasne pa.
-Pa.- rozłączyłam się
-Słyszeliście czy mam to powtórzyć?- zapytałam chłopaków
-Słyszeliśmy- odpowiedział Zack
-No to pojawia się kolejny problem. Trzeba będzie się jakimś cudem dowiedzieć co zabiło Alexa- powiedział zamyślony Colin
-Ciekawe jak my to zrobimy. Dobra ja się zmywam idę na miasto coś zjeść- poinformowałam chłopaków i wyszłam z domu. Zastanawiałam się od kogo można by się dowiedzieć czym zabić hybrydę. Nie będzie to łatwe skoro Dena powiedziała, że tylko pierwotny wie czym go zabito.
Szłam przed siebie szukając jakiejś ofiary. Moją uwagę przykuł jakiś brunet. Wiele nie myśląc podeszłam do niego i stanęłam przed nim.
-Hej co ty robisz?- zapytał zdziwiony  
-Nie uciekaj, nie krzycz. Chodź za mną- spojrzałam mu głęboko w oczy hipnotyzując go jednocześnie. Wykonał moje polecenie bez słowa sprzeciwu. Zaprowadziłam go do ciemnego zaułka i po chwili już piłam jego krew. Jak to dobrze, że Sophie nauczyła mnie samokontroli. Gdy poczułam, że chłopak zaczyna słabnąc oderwałam się od niego. Nagryzłam swój nadgarstek i dałam mu trochę swojej krwi, żeby nie było widać śladu po ugryzieniu.
-Zapomnij co się tu wydarzyło i idź do domu- ponownie go zahipnotyzowałam. Chłopak posłusznie odszedł.
Zaczynało się ściemniać więc postanowiłam wrócić do domu. Byłam już przed domem, gdy spostrzegłam jakąś postać wchodzącą do lasu. Spojrzała się na mnie i poszła dalej. Jak można się było spodziewać nie był to człowiek. Ciekawość przezwyciężyła obawy i w wampirzym tempie pobiegłam za dziewczyną w głąb lasu uważając by nie wydać nawet najmniejszego dźwięku. Zatrzymałam się i rozejrzałam wokół siebie ale dziewczyna jakby rozpłynęła się w powietrzu. Nagle usłyszałam dźwięk łamanych kości i poczułam ból w karku. Później była już tylko ciemność.
Byłam nad jeziorem niedaleko domu. Ciekawe jak się tu znalazłam. Przecież ktoś skręcił mi kark. Powinnam leżeć teraz nieprzytomna w lesie. Może moi bracia coś wiedzą- pomyślałam idąc w stronę domu.  
Drzwi były otwarte więc weszłam do salonu. Zobaczyłam Luka, który chodził nerwowo po pomieszczeniu i próbował się do kogoś dodzwonić.  
-Vick do cholery odbierz!- Luk był bardzo zdenerwowany
-Przecież tu stoję! Ej mówię do ciebie!- krzyknęłam do niego ale on stał jakby mnie nie słyszał. Podeszłam do niego i chciałam nim potrząsnąć ale moja ręka nie napotkała oporu jego ciała! Krzyknęłam przestraszona. Spróbowałam go ponownie dotknąć ale powtórnie moja dłoń przeniknęła przez niego.
-Co jest do diabła!- krzyknęłam zdenerwowana
-Jesteś duchem ale nie na długo-odwróciłam się gwałtownie. Ujrzałam kobietę o czarnych, długich włosach i szarych oczach.
-Liza?- zapytałam nieznajomą
-A myślałaś że kto?- roześmiała się moja dawna przyjaciółka-wilkołak
-Ale przecież ty nie żyjesz od 100 lat! Jakim cudem teraz stoisz przede mną?
-Jestem duchem tak samo jak ty tylko że ja już nie wrócę do żywych w przeciwieństwie do ciebie. Mam zamiar ci teraz pomóc wrócić do świata żywych, bo o ile się nie mylę to pierwszy raz ktoś cię zabił. Ale najpierw musisz mi powiedzieć gdzie to zrobił.
-Jakaś dziewczyna skręciła mi kark w lesie- odpowiedziałam
-Dobra zaprowadź mnie tam.
-Możesz mi coś powiedzieć?- zapytałam Lizę wychodząc z domu i idąc w stronę lasu.
-Jeśli wiem to ci powiem.
-Wiesz co zabiło Alexa?
-Nawet jakbym wiedziała to i tak nie mogę ci tego powiedzieć.  
-Dlaczego?
-Ponieważ moja droga wiedzę tę posiada tylko dany pierwotny ale to już pewnie wiesz. Osoba, z którą podzieli się swoją tajemnicą, i która zechce ją komuś przekazać bez jego zgody po prostu umiera-oznajmiła cierpliwie.
-Dobrze wiedzieć. To tutaj- powiedziałam gdy dotarłyśmy na miejsce
-Okej. Sprawa jest prosta. W momencie, gdy dotkniesz swojego ciała twój duch się z nim połączy i ożyjesz. Tylko jest haczyk- ostrzegła w chwili gdy wyciągałam rękę aby dotknąć swojego ciała.
-Jaki?
-Po obudzeniu się nie będziesz pamiętać nic z tego co się tu wydarzyło ani osób które spotkałaś będąc duchem- oznajmiła spokojnie
-No dobrze to do zobaczenia wkrótce- powiedziałam wiedząc że jeszcze się spotkamy i w tej samej chwili dotknęłam martwego ciała
Zaczerpnęłam głośno powietrza podnosząc się do pozycji siedzącej. Kto do diabła mógł mi to zrobić?! Kurde chyba długo tu leżałam skoro jest środek nocy. Wyciągnęłam telefon. Dziesięć nieodebranych połączeń od Luka. Jak najszybciej pobiegłam do domu  
Otworzyłam z hukiem drzwi wpadając do salonu. Zastałam w nim chodzących nerwowo Luka i Colina.  
-Nie masz pojęcia jak się o ciebie martwiliśmy! Gdzie ty byłaś?!- mój wiecznie opanowany brat na mnie krzyczał
-Po pierwsze przestań na mnie krzyczeć, a po drugie kilka godzin temu jakaś blondyna skręciła mi kark!- krzyknęłam zła na brata- Dobra co się stało? Tak w ogóle gdzie jest Tom?- zapytałam gdy się trochę uspokoiłam  
-Dobrze wiedzieć. A co do naszego brata pogryzł go wilkołak- odpowiedział już spokojniejszy
-Czekaj jak to pogryzł go wilkołak? Przecież jad wilkołaka zabija wampiry! I to chyba w najgorszy możliwy sposób!- pokręciłam z niedowierzaniem głową i wybiegłam wściekła z domu kierując się do lasu gdzie w spokoju mogłam pomyśleć. Tak się dziwnie złożyło, że tylko krew mojego wroga może wyleczyć Toma. Podczas biegu moje emocje nieco opadły. Zamyślona szłam przez ciemny las gdy w pewnym momencie na kogoś wpadłam.
-Przepraszam nie zauważyłam cię.
-Spokojnie nic się nie stało Victorio- gdzieś już słyszałam ten głos. Spojrzałam na mężczyznę i poczułam, że moje wampirze serce na chwilę się zatrzymało. Miał on piękne zielone oczy i ciemnoblond włosy.
-Alex?- zapytałam będąc prawie pewna, że właśnie zderzyłam się z pierwotnym. On tylko uśmiechnął się w odpowiedzi ukazując śnieżnobiałe zęby.  
-Widzę, że nie spodziewałaś się mnie tu spotkać. O i ubrałaś nawet wisiorek który ci dałem.  
Zmierzyłam hybrydę nienawistnym wzrokiem.
-Nie powinieneś czasem pilnować swoich wilczków w Chicago? A propos wilczków podejrzewam, że jeden z twoich kumpli pogryzł dzisiaj mojego brata. Wiedz, że nie daruję mu tego i nawet gdybym miała zginąć zabiję tego popaprańca ale zrobię to tak aby cierpiał jeszcze bardziej niż Tom!- wysyczałam pierwotnemu prosto w twarz. Mimo, że był pierwotnym hybrydą nie bałam się go. Alex patrzył na mnie zdziwiony.  
-Nie martw się kochana. Chyba wiem kto to zrobił i osobiście się z nim policzę.
- I tak się na nim zemszczę!- przerwałam mu.
-Jak sobie chcesz. Miałem u twojego brata dług mimo iż kiedyś chciałem go zabić. Dwadzieścia lat temu uratował moją siostrę.- mówiąc to wyciągnął z kieszeni małą fiolkę odtworzył ją i ku mojemu zdziwieniu nadgryzł sobie nadgarstek. Krew z rany spływała prosto do pojemnika. Gdy napełnił się on do połowy pierwotny zakręcił naczynie i podał mi je. Po skaleczeniu nie było już śladu. Spojrzał mi w oczy.
-Biegnij do domu i podaj to swojemu bratu.- powiedział używając hipnozy chociaż nie musiał.
Bez słowa pobiegłam z powrotem do domu. Wpadłam jak burza do salonu napotykając zdziwione spojrzenia braci. Nie zwróciłam na nich większej uwagi. Od razu w wampirzym tempie pobiegłam na górę do pokoju Toma. Otworzyłam cicho drzwi i podeszłam do brata. Leżał na łóżku cały rozpalony. Miał lekko otwarte usta więc otworzyłam fiolkę i wlałam zawartość do jego ust. Teraz pozostało tylko czekać aż jego ciało się zregeneruje.

cathrina15

opublikowała opowiadanie w kategorii science fiction, użyła 1975 słów i 10593 znaków.

1 komentarz

 
  • Kret

    Akcji jest coraz więcej i robi się coraz ciekawiej. Czekam na kolejne części

    28 maj 2015