W momencie śmierci bliskiego uderza człowieka świadomość niczym nie dającej się zapełnić pustki

I kolejny ponury dzień. Trzeba wstać, by walczyć o przyszłość. Nie jest łatwo zostawić za sobą to, co było. Głębokie blizny z przeszłości codziennie dają o sobie znać, nie pozwalając zapomnieć o ciężkich chwilach. Bezsensowne tkwienie w przeświadczeniu o swojej nieprzydatności nie pozwala na kroczenie w przód. Brak rozwoju to najgorsze co może przydarzyć się w życiu człowieka. A tak ciężko jest rozwijać się ze świadomością, że na świecie nie ma się nikogo, że jest się zdanym tylko i wyłącznie na siebie. Ja mam tak codziennie i uwierzcie, że nie jest łatwo. Jednak z dnia na dzień czuję, że uda mi się z tego wyjść. Skończę osiemnaście lat, znajdę pracę, wynajmę mieszkanie. Uczyć będę się wieczorami. Na początku pewnie będzie ciężko. Jak się urządzę zabiorę do siebie Ankę. Mała nie do końca rozumie co się stało. Sama nie potrafię tego pojąć. Pamiętam zapach świeżo upieczonego przez mamę chleba, odgłos ciętych desek z warsztatu taty, krzyki małej bawiącej się z psem… To wszystko odeszło i nigdy nie wróci. Obiecywałam sobie, że nie będę tego rozpamiętywać. Ciężko jednak zapomnieć najlepsze, beztroskie chwile ze swojego dzieciństwa. Kiedyś nie doceniałam tego co mam. Nie zauważałam szczegółów, z których tworzona jest całość. Potrafiłam przyczepić się do każdej żyłeczki, którą dojrzałam w plasterku szynki. Teraz za to oddałabym wiele. . Na samym początku głodowałam, nie umiałam się przystosować. Zrozumiałam jednak, że to nic nie da, że na nikim nie robi to wrażenia. Wiedziałam, że Anka mnie potrzebuje. Żyłam dla niej. Mawiają, że do złego ciężko się przyzwyczaić – święto słowa. Po roku przestałam zwracać uwagę na przeciekający prysznic, trzeszczące i niewygodne łóżka, czy nieotwierające się okno. Mój pokój stał się moim azylem. Tam zbierałam siły.  
Ania stawała się coraz bardziej samodzielna. Za miesiąc skończy pięć lat. Coraz częściej pyta kiedy wrócimy do domu, kiedy zobaczymy się z rodzicami. A ja ze łzami w oczach zmieniam temat. Jak wytłumaczyć dziecku, że już nie zobaczy rodziców, że umarli? Do dziś pamiętam tamten letni wieczór. Wracaliśmy z wakacji. Pełni energii, ale nieco zmęczeni podróżą cieszyliśmy się z powrotu. Ruch był spory. Tata jak zwykle jechał ostrożnie, wiedząc że wiezie ze sobą trzy najważniejsze osoby w swoim życiu. Mama rozmawiała przez telefon. Tata odpiął pas, ponieważ chciał poszukać chusteczek dla mnie. Do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że poprosiłam go o te chusteczki. Gdyby nie to, może by żył. Nagle usłyszeliśmy pisk opon. Potem wszystko potoczyło się niesamowicie szybko. Krzyk mamy mieszał się z płaczem Ani. Pełna strachu ściskałam w ręku lalkę, którą rozśmieszałam siostrę. Po wypadku została z niej tylko głowa i tułów. Reszta rozrzucona została po wraku samochodu. Obudziłam się dopiero w szpitalu. Pamiętałam tylko skrawki wydarzeń sprzed kilku godzin. Krzyki, ciemność, twarz lekarza i znów ciemność. Strasznie bolała mnie głowa. W sali było cicho. Zza okna dobiegały odgłosy tętniącego życiem miasta. Wydawały się być odległe, jakby za mgłą. Doskonale pamiętam wszystkie te szczegóły. Gdy dowiedziałam się, ze rodzice nie żyją nie płakałam. Usiadłam na łóżku. Nie myślałam, nie czułam, nie słyszałam. Nie wiem ile tak siedziałam. Może kilka minut, może kilka godzin. Oprzytomnił mnie głos pielęgniarki. Zaczęło do mnie dochodzić co się wydarzyło i wtedy zaczął się prawdziwy dramat. Co może czuć czternastoletnia dziewczyna, która dotychczas żyła w złotej klatce? Miałam wszystko na wyciągnięcie dłoni, bo zapewniali mi to kochający rodzice. Teraz przyszłość zapowiadała się niezbyt ciekawie. Jedyną rzeczą utrzymującą mnie na świecie okazała się siostra. Zawsze bardzo ją kochałam. Teraz mogłyśmy być zdane tylko na siebie. Musiałam zastąpić jej matkę. Wiedziałam, że nikt inny tego nie zrobi. Z dnia na dzień uczyłam się żyć od nowa. I tak z niezorganizowanej, szalonej nastolatki stałam się dojrzałą i odpowiedzialną dziewczyną. Zostałam do tego zmuszona.

bumbum567

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 760 słów i 4269 znaków.

1 komentarz

 
  • Morosov

    Wez juz mnie nie doloj. Napisz cos wesolego.

    25 wrz 2012