Tylko raz

Przeszywający ból w okolicy brzucha wyrwał mnie z błogiego snu. Nie pamiętałam o czym śniłam, ale chciałam żeby ten stan trwał i trwał. Otworzyłam gwałtownie powieki. Moce światło raziło mnie w oczy. Szybko je zamknęłam i odczekałam chwilę po czym spróbowałam ponowie. Tym razem było lepiej. Mogłam dostrzec już pewne elementy pomieszczenia w którym się znajdowałam. Nieduża lamp zwisała tuż nad moją głową. Pokój, w którym się znajdowałam przypominał salę operacyjną. Znajdowały się tutaj wszystkie potrzebne rzeczy do operacji. Gdzie ja do cholery jestem?! Nastąpiła kolejna faza bólu. Podniosłam się do pozycji pionowej i od razu pożałowałam tej decyzji. Plecy bolały mnie tak jakby od dłuższego czasu leżała, nie mówiąc już o innych częściach ciała. Chwilę trwałam w skulonej pozycji próbując jakoś opanować ból. Rozejrzałam się i to co ujrzałam przerosło mnie najśmielsze oczekiwania. Byłam na sali operacyjnej, a dokładnie leżałam na stole. Wszędzie było pełno krwi, ja sama również byłam umazana krwią. Nikogo nie było w pobliżu. Moim towarzyszem była tylko lepka jeszcze ciepła krew. Musiałam się stąd wydostać i to szybko. Byłam przerażona.  
- Hallo? Jest tu ktoś? – zawołałam i stanęłam na podłodze. Na szczęście z nogami nie było aż tak źle. Miałam pewne trudności z chodzeniem, ale po kilku minutach utrzymywałam jakoś równowagę. Echo mojego głosu rozniosło się po sali operacyjne. Nikt mi nie odpowiedział, nie widziałam nikogo. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie pamiętałam kim jest. Nie wiedziałam gdzie się znajduje. Co ze mną zrobili i gdzie ja byłam. To martwiło mnie najbardziej. Nie byłam całkiem nago. Ubraną miałam tą szpitalną koszulę przez, którą widać tyłek. No pięknie! Zastanawiałam się czemu wszędzie pełno krwi i czemu ja sama jestem w niej cała umazana. Jeszcze raz spróbowałam zawołać kogoś, ale i tym razem nikt się nie odezwał. Czerwone ślady zostały na podłodze kiedy wyszłam z sali. Przeszłam przez korytarz na którym znajdowała się krew. Wszystko wyglądało tak jakby ktoś tu walczył, ale nie było nigdzie ciał. Przeszłam przez korytarz i dotarłam do jakiś drzwi. Nie były zamknięte. Otworzyłam je ostrożnie. Teraz byłam w jakimś biurowcu, ale tutaj też nikogo nie byłam. Budynek wyglądał na opuszczony. W boksach były porozrzucane papiery i inne rzeczy. Widać bardzo mi się spieszyło, ale zapomnieli chyba zabrać mnie za sobą. A może ja tylko śnię.. Tak to na pewno zły sen. Przecież niektóre są tak realistyczne, że czasami można pomylić je z rzeczywistością. To pewnie mi się śni jednej taki. Uszczypnęłam się na sprawdzenie. Zabolało, ale nie obudziłam się. Szłam dalej, zastanawiając się gdzie ja jestem. Próby przypomnienia sobie czegokolwiek nie udawały się. W głowie miałam wielką czarną dziurę. Nic nie wiedziałam. Żadnego szczegółu. Nic, kompletnie nic. Bałam się coraz bardziej. Wiedziałam, że muszę wyjść z tego cholernego budynku. Trochę mi zajęło zanim znalazłam wyjście, ale w końcu mi się udało. Popchnęłam wielkie drzwi i chwiejnym krokiem wyszłam na zewnątrz zasłaniając dłonią oczy. Słońce paliło niemiłosiernie, ale po kilku sekundach przyzwyczaiłam się do jasności. Znajdowałam się na wielkim placu. Chyba parkingu, ale nie było żadnego samochodu. Tutaj też była krew, ale już zaschnięta. Kątem oka dostrzegłam, że niedaleko znajduje się las. Usłyszałam jakiś dźwięk. Był to przerażający krzyk. Wolałam nie sprawdzać skąd on dochodzi. Nie zważając na ból zaczęłam biec ile miałam sił w nogach. Nawet nie obróciłam się za siebie. Chciałam znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Budynek, w którym się obudziłam ze wszystkich stron otoczony był lasem. Zatrzymałam się kiedy tylko pierwsze drzewa zasłoniły budynek z którego uciekłam. Odwróciłam się powoli, czując czyjąś obecność.
-Jest tu ktoś? – odezwałam się trochę zachrypniętym głosem. Znów odpowiedziała mi tylko cisza. Oparłam się o drzewa i próbowałam sobie coś przypomnieć. Nawet nie wiedziałam jak się nazywam. Usiadłam zrezygnowana na trawie i zamknęłam powieki. Miałam nadzieję, że to jest tylko sen.
***
- Obiekt X400 właśnie wydostał się z budynku. Udał się w stronę lasu, tak jak przypuszczaliśmy. – drobna blondyneczka odsunęła się od monitora i spojrzała na mężczyznę w średnim wieku, który stał za nią.
- Nie przerywajcie obserwacji. Jestem ciekawa jak nasz obiekt sobie poradzi. – powiedział mężczyzna i wyszedł z Sali. Blondynka skinęła głową i wróciła do swojej pracy tak jak i reszta zespołu.


--------
Podoba się Wam? Nie wiem czy mam kontynuować. Cieszyłabym się gdybyś napisali mi.

chaaandelier

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 907 słów i 4887 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • iza0199

    Mmm... zaciekawiłaś mnie. Zapowiada się świetnie, tylko gdzieś na początku pojawiło się kilka mało rzucających się w oczy powtórzeń, gubiłaś sporadycznie jakąś literę i zapominałaś o "ą" oraz "ę". Pisz dalej, zobaczymy co z tego wyjdzie ;3

    18 lip 2014

  • KochamOpowiadania

    Tak, pisz dalej.

    18 lip 2014