Bullet - 12

- Jedziem liczyć hajsy – zawył radośnie. Bo dużo jest tego hajsu.
- Kupie sobie nowy piec – mruknąłem pod nosem chcąc zwrócić uwagę Festera.
- Kurwa, Bullet – chłopak potarł nos – Masz Dimavery, naprawdę spoko piec...
- Ale ten Marshall mi się podobał!  
- Ja pierdole... – Fester zrobił facepalm – Zginąłbyś gdyby nie ten Marshall, zrozum!
Parsknąłem i zapatrzyłem się w krajobraz za oknem. W nocy fajnie nam się jeździ, jest klimat. Zwłaszcza przy takiej muzyce.  
Chłopaki śmiali się z tyłu, ja jarałem i tak minęło następne pół godziny. Dojechaliśmy właśnie do naszej bazy.  
Znajdowaliśmy się pod starym magazynem. Był nasz. Trzymamy tu samochody, towar... i ja tu czasami śpię.  
Weszliśmy do środka, Niko zapalił światło i naszym oczom ukazała się dość duża powierzchnia buduynku. Na suficie wisiały jarzeniówki, konkretnie na belkach podtrzymujących dach.
Tuż obok drzwi garażowych stał mój drugi samochód. Leo go kupiła, jest właściwie jej. Miętowo-zielony Opel Antara. Często jak chcemy gdzieś zniknąć, bierzemy to auto. Jest duże, można w nim spać i... robić inne rzeczy.  
Przeszliśmy między paletami ze skrzynkami pełnymi różnego świństwa na drugi koniec magazynu. Walnąłem się na jedną z dwóch kanap które tam stały. Był też stolik i kilka pustych butelek po ostatniej posiadówie tutaj.  
Chłopaki rozłożyli pieniądze na stoliku i zaczęli liczyć. Ja gapiłem się na swój telefon, myśląc czy dzwonić do Leo. Chciałem usłyszeć jej głos.  
Włączyłem wideo rozmowę. Dziewczyna odebrała. Zobaczyłem ją, już w samym staniku. Czyli idzie spać.
- Przeszkadzam? – uśmiechnąłem się.
- Nie – oparła głowę na ręce leżąc już na materacu – Film oglądam.  
Jej włosy opadły na jedną część twarzy a odbicie mojej twarzy widniało w jej oczach.
- Słodko wyglądasz, tak na luzie... – Powiedziałem wiedząc że ją zawstydzam.. Mlasnąłem ustami – Mało dzisiaj nie zginąłem – Pokazałem je ranę na ręce.
Dziewczyna się ożywiła. Podniosła głowę i skupiła wzrok.  
- Jezu, kotek... Jak to się stało?
- Wyluzuj, jest ok – Wiedziałem że zacznie panikować. Cała Leo.
- Ale zakażenie może się wdać. Serio mogłeś zginąć...
Przerwałem jej.
- Leo, żyje. Nie boli – "Prawie” dodałem w myślach.
- Weź ty uważaj – uśmiechnęła się jakby ze współczuciem. Słodki widok.
- Wiesz że nie będę – pokazałem zęby, szczerząc się do telefonu.
Leo się zaśmiała.
- Spać idę kocie. Do jutra – posłała mi uwodzicielski uśmiech.
- Tak, do jutra – Pożegnałem się, niepewny swych słów.
Ja nigdy nie wiem jakie będzie jutro i czy w ogóle będzie. Czy będę Edytą czy Bulletem.  
Językiem poprawiłem kolczyk i spojrzałem na chłopaków. Dzielili między nas zielone i żółte banknoty.  
- Ile tego jest? – zapytałem.
- Koło 10 koła na łeb. Kupisz sobie Marshalla – Ross się uśmiechnął.  
- Pierdol się – Pokazałem mu faka. Miałem dosyć gadania o piecu który mi rozwalili.
Dobra, ocalił mi życie. Ale nie do tego był mi potrzebny.
- Jest tu jakieś piwo? – zapytałem.
- Chyba już nie – powiedział Fester, nie spuszczając wzoku z pieniędzy które przeliczał.  
- Ide się wyluzować – Wstałem z kanapy i podszedłem do zamykanej szafki która stała na podłodze. Otworzyłem drzwiczki i wyjąłem jednego z wielu skrętów. Sam je kiedyś kręciłem jak spać nie mogłem.  
Wyszedłem na dwór. Chciałem w samotności skończyć w końcu ten dzień.  
W białym papierku mieścil się jeden z mocniejszych towarów jaki mieliśmy. Na zdrowie, Bullet.  
Łaziłem po betonowym podwórku. Odpaliłem skręta.
Pamiętam że stałem na betonie, tuż obok łąki.  
A potem widziałem jakiś las. I Leo w białej sukience. Tak, mam zwidy. Leo nie nosi sukienek. Jest na to za ostra.  
Wiedziałem że to ona lecz miała dłuższe o wiele włosy. Opierając się o powalone drzewo, miotała nimi jakby w slow-motion.  
Uśmiechała się do mnie, kusząc. Gdybym coś miał to by mi stanęło.  
Była mocno pomalowana, jak ostatniej nocy.  
Jej obraz przyciągał moje oczy. Wiedziałem że to nie jest naprawdę ale chciałem do niej podbiec, zerwać tą białą sukienkę i leżeć z Leo na tym drzewie.  
Usłyszałem własny oddech.
Obraz zniknął.
Przestraszyłem sie.
- Leo? – zapytałem w przestrzeń.  
Aha... wiem o co chodzi.
Siedziałem na trawie, po mojej lewej był magazyn. Świeciło słońce.
Zdezorientowany, roglądałem się wokół. Mrużyłem oczy które się kleiły.
Parsknąłem, przecierając twarz ramieniem.
- Jak ja kurwa skończyłem w trawie? – pomyślałem wstając. Było to trudniejsze niż zwykle, bałem się żeby nie upaść na prawą ręke.  
Powędrowałem do magazynu. Nie wiedziałem która jest godzina, czy ktoś do mnie dzwonił... ani gdzie są chłopaki bo w środku ich nie było. Na stoliku leżała moja kupka pieniędzy i dodatek od Niko, na karteczce napisał że to za piec. Dorzucił mi dwa tysiące.  
Usiadłem na kanapie i sprawdziłem telefony. Było po godzinie 10.
Na jednym sms od Leo, zaraz odpisze. Na drugim... kurwa.
Zadzwoniłem do mamy.
- Dzwoniłaś – powiedziałem kiedy odebrała.
- Tak, za ile wracasz? Musze zaraz wyjść – wyczułem że śpieszy się do pracy.
- Wiesz, zostane jeszcze u Festera. Troche wczoraj odlecieliśmy – Ha... znaczy ja. I to bardzo.  
- No dobra, klucz tam gdzie zwykle.
- OK. Trzymaj się – powiedziałem, kończąc rozmowę.
Westchnąłem, padając na oparcie.
Spojrzałem na swoją ręke. Nie wiem czy powinienem odwijać ten bandaż ale ciekawiło mnie jak to wygląda pod nim.  
Bolało ale już mniej niż wczoraj.
Napisałem sms do Leo.
" Cześć. Wstałem. Śniłaś mi się  "
Zdjąłem przepoconą i zakrwawioną koszulkę. Rzuciłem ją na kanapę i odczytałem odpowiedź Leo.
" Mam nadzieje że to był ładny sen”
Automatycznie się uśmiechnąłem.
"Przepiękny”
Wstałem i znalazłem w szafce czystą białą koszulkę. Wczoraj musialem też zgubić gumkę do włosów. Dopiero teraz zobaczyłem że są rozpuszczone.
Nie wiedziałem co robić. W sumie chciałem spędzić tu cały dzień, odciąć się na troche od wszystkiego.  
Ale... kawy tu nie ma a bardzo by się przydała.  
Narzuciłem na siebie czarną bluze i wsiadłem do auta Leo. Czekała mnie przejażdżka do Lublina.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1190 słów i 6420 znaków.

1 komentarz

 
  • juliq07

    Całe opowiadanie jak dla mnie MEGA :* Fajnie się czyta i jest dynamika wydarzeń. Czekam na kolejną część :*

    7 kwi 2016