Zaawansowany stopień miłości. (cz.8)

Zaawansowany stopień miłości.  (cz.8)Zabiję go! Zrobię mu krzywdę obiecuję!  




- Otwieraj te cholerne drzwi! Wiem że tam jesteś! Kubaa! - krzyczała Tośka stojąc i waląc rękami w drwi od mieszkania Kuby. - Kuba!
Drzwi otworzył jakiś chłopak, Tośka znała go z opowieści Kuby, to był jego kolega z pracy. Widziała go kiedyś, ale teraz... wyglądał okropnie. To skoro on tak wygląda, to co z Kubą?! - pomyślała spoglądając na chłopaka.
- Kuby nie ma... - ledwo powiedział i zaczął się śmiać. Tośka nie czekając ani chwili dłużej, odepchnęła chłopaka który nie miał nawet siły podnieść się z ziemi, gdy upadł, pobiegła do salonu i zauważyła leżącego ledwo kontaktującego i pijanego Kubę.  
- Jezu Chryste... - złapała się za głowę a w jej oczach pojawiły się łzy, spojrzała na stół na którym leżały puste butelki po alkoholu ale nie tylko... tam były też narkotyki.
O nie! Znowu zaczął brać. Co zrobił z naszym synem? powiedziała sobie w myślach dziewczyna.
Podeszła bliżej Kuby i potrząsnęła nim.  
- Gdzie jest Kajtek? Gdzie on jest? - powiedziała głośnym i zdenerwowanym tonem głosu.  
- Coooo? Kto? Jaki Kajaatek? Nie wiem, daj mi spokój.  
- Jak to nie wiesz? Jak to kurwa nie wiesz?! Kuba do jasnej cholery, ogarnij się i powiedz co z nim zrobiłeś?! - uderzyła go w policzek krzycząc do niego. - Kuba! Powiedz mi... - mówiła płacząc. Była roztrzęsiona, spojrzała na Kubę a gdy on nawet nie podniósł wzroku, nie zareagował nic a nic, Tośka wybuchła histerycznym płaczem ze złości biła go po ciele.  
Ksawery podszedł do niej i odciągnął ją od niego i przytulił ją do siebie, a następnie pomógł jej usiąść na fotelu. A sam podszedł do niego, podniósł go przytrzymując go za jego koszulę i uderzył go pięścią w twarz, tak mocno że z nosa Kuby zaczęła się sączyć krew.  
- Albo powiesz gdzie on jest, albo dzwonię po psy! To... gdzie jest Kajtek? Mów. - mówił do niego, on nie był zdenerwowany on był wkurwiony i to bardzo. - Kuba, kurwa no. Powiedz gdzie on jest. - potrząsnął nim i zamachnął się drugi raz i uderzył go, tym razem dwa razy mocniej, Kuba chyba teraz poczuł ból i chciał uderzyć Ksawerego, lecz on się odsunął.  
- Powiedz mi proszę... - mówiła przez płacz Tośka, schowała głowę w dłoniach i płakała.  
- On jest.... u jego rodziców. - powiedział siedzący na korytarzu chłopak. - Zawiózł go tam wcześniej.. Zostawcie go już. - powiedział.
- Ja jeszcze nie skończyłem. - warknął Ksawery.  
- Proszę, wystarczy już.  
Ksawery puścił Kubę, odszedł kawałek lecz po chwili znowu wrócił w to samo miejsce i ponownie go uderzył.  
- A to, za to że ona znowu przez Ciebie płakała, kutasie.  
Tosia wybiegła z mieszkania i wsiadła do samochodu a po chwili dołączył do niej Ksawery.  
Kilka minut zajęło im dojechanie pod dom rodziców Kuby, przez całą drogę milczeli, a Tośka była zdenerwowana, jej ręce drżały a w oczach miała łzy.  
- Będzie dobrze. - szepnął Ksawery i położył dłoń na jej udzie.
Gdy dojechali na miejsce dziewczyna szybko wysiadła z samochodu i pobiegła do domu. Nie pukając weszła do środka.
- Kajtek! Kajtuś słoneczko, jesteś tu? - zawołała małego a po chwili synek zszedł z góry i podbiegł do niej, wzięła go na ręce i pocałowała go w policzek, postawiła go na ziemi. - Ubieraj się robaczku. - powiedziała do niego i podała mu bluzę, która wisiała na wieszaku.
- Tosia, co ty tu robisz? - spytała mama Kuby. - Nie jesteś na wyjeździe służbowym?  
- Słucham? Jakim wyjeździe? Przyjechałam po swoje dziecko, które twój "kochany" synalek zabrał z przedszkola bez mojej wiedzy, by zrobić mi na złość. I udało mu się. - powiedziała drżącym tonem głosu.
- Ale jak to, o co chodzi? Gdzie on teraz jest?
- Nie jesteśmy razem. Gdzie? Leży u siebie w mieszkaniu, pijany i naćpany. Takiego ojca ma mój syn.  
- Jak to nie jesteście razem? - spytała zdziwiona kobieta.
- A to, to niech ci wytłumaczy pan Kuba. Do widzenia.  
Powiedziała i wzięła małego za rękę i wyszli z domu.  
- Wujek Ksawery na nas czeka. - uśmiechnęła się do synka a po jej twarzy spłynęły łzy. Gdy Kajtek zobaczył Ksawerego od razu do niego podbiegł i przywitał się, wsiadł do samochodu a chłopak pomógł mu zapiąć pasy.
Tosia podeszła do samochodu oparła się i wzięła dwa głębokie wdechy. Już jest dobrze. Powtarzała sobie w myślach. Ksawery podszedł do niej a ona od razu wtuliła się w jego męskie ciało, tego właśnie potrzebowała. Poczuła się przy nim bezpieczna. Chłopak przytulił ją mocno do siebie i pocałował w czoło.
- Już jest wszystko dobrze. - szepnął. - Musisz odpocząć, jedziemy do domu, ja się zajmę małym a ty odpoczniesz, bez dyskusji. - położył palec na jej usta, gdy zauważył że chce coś powiedzieć.
- Ja nie chcę cię tak wykorzystywać...
- Ej. Powinieniem się za to obrazić. Kocham Ciebie jak i Kajtka... i w żaden sposób mnie nie wykorzystujesz! To jest miłość, Kochanie. - powiedział uśmiechając się do niej i musnął czule jej usta.
Wsiedli do samochodu i ruszyli w stronę domu.

________________________

Ta część wyszła jakaś taka krótka. Przepraszam, ale brak weny ostatnio mnie dopadł. Niestety. Ale mam nadzieję że to szybko minie :D

koniuu

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1055 słów i 5343 znaków, zaktualizowała 8 maj 2016.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik czarnyrafal

    Krótka ale fajna jak całe Twoje opowiadanie.Weną się nie przejmuj . Ona wróci na czas. Tylko proszę bez nerwów że jej brak. To Ty jesteś Autorką i ty regulujesz kiedy następny odcinek.My czytelnicy poczekamy, bo opowiadanie jest zajmujące :kiss:  <3

    9 maj 2016

  • Użytkownik koniuu

    @czarnyrafal Dziękuję,cieszę się ze komuś podobają się te moje wypociny :D

    9 maj 2016

  • Użytkownik czarnyrafal

    @koniuu nie obrażaj samej siebie, bo to bardzo piękne opowiadanie i czekamy na cd. <3

    9 maj 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Piękne ♡♡♡

    8 maj 2016

  • Użytkownik Justys20

    Minie szybciej niż myślisz

    8 maj 2016

  • Użytkownik Wiktor

    Witaj. Też czytam. Pisz dalej. Pozdrawiam Wiktor

    8 maj 2016

  • Użytkownik Tusiaqq

    Uważasz to opowiadanie za brak weny? Dla mnie jest boskie <3  

    Zapraszam do mnie ;)

    8 maj 2016