Z życia Narkomanki.

Dziś ? Nawet nie wiem czym jest dziś. Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że będę na totalnym dnie, nie uwierzyłabym. Tak naprawdę.. nie wiem kiedy zaczęłam się staczać, przecież zapowiadałam się na tak ambitne dziecko, niestety.. otoczenie mnie zjadło. Postąpiłam jak reszta naiwnych dzieciaków wierzących, że ulica pomoże im zwrócić uwagę zapracowanych i obojętnych rodziców. Przecież to... to niedorzeczne. Potrzebowałam tylko miłości i nic więcej, niestety to było zbyt wiele.
Szybko odnalazłam "przyjaciół", pamiętam to jak dziś, środek wakacji, gorąco, jak każde dziecko biegałam za piłką, ale ten dzień jakoś od rana wydawał się inny, miałam 9 lat, w ten dzień poznałam Ją, tak to Ona, to od Niej wszystko się zaczęło, Nowa na podwórku, nieco starsza, jak się nazywała ? Kasia, niepozorna urocza 11 letnia dziewczynka. Od początku wiedziałam, że jest inna niż wszystkie dzieci, wtedy nie rozumiałam dlaczego wszyscy tak bardzo unikali jej i jej znajomych, przecież... wydawali się być tacy fajni, byli tacy dorośli, robili to co im się podobało i nikt nie miał prawa głosu. Bardzo szybko zaaklimatyzowałam się w ich ekipie, zresztą Oni też przyjęli mnie do siebie jak siostrę, dla 9 latki picie piwa i palenie papierosów było czymś.. niesamowitym, na początku bałam się spróbować, z czasem ciekawość życia przerastała mój instynkt, który ciągle gdzieś mówił "uciekaj".  
Ale.. to tylko początek, po 2 latach piwo czy papieros to już była codzienność, i choć czułam, że robię źle.. to było mi dobrze, oni dawali mi ciepło, które moi rodzice zagubili gdzieś pośród sterty pieniędzy, które wiecznie były na pierwszym miejscu, może to ta wolność i niezależność, sama już nie wiem..  
Pierwszy blant ? Czy wiadro, a może bongo ? Chciałabym by dziś ruszyły mnie tak nieszkodliwe rzeczy. Choć właśnie od tego zaczął się mój upadek, jasne zajarać dla chillout, pewnie nic strasznego, cóż.. zbiegiem miesięcy ilość się zwiększała a głód upragnionego stanu nieważkości rósł, wtedy.. miałam zaledwie 14 lat i właśnie wtedy po raz pierwszy zabiłam uczucie głodu małą ilością proszku z tycich kryształków fantastycznej i niesamowitej amfy, he siostra amfa, miłość wszystkich uzależnionych, kochanka małżeństw, uwodzicielka biznesmenów, przyjaciółka osamotnionych, potrafi dać tyle miłości i ciepła, ideał każdego. Byłam najmłodsza w ekipie, cóż, nie przeszkadzało mi to w dostępie do wszystkich pociągających niebezpiecznych rzeczy.
Pierwsze dni naszego związku ? Cudowne.. to było coś niesamowitego, coś innego, coś odmiennego, coś tak wciągającego, wcale nie potrzebowałam wiele by czuć spełnienie, kto by pomyślał, że tak to się skończy.
Wszystko zaczęło się w poszukiwaniu miłości, akceptacji i ciepła, kiedy byłam na haju to już nie było potrzebne, miłość ? Co to jest miłość, rodzina ? Moją rodziną jest ekipa, Akceptacja ?! A na chuj mi kogoś akceptacja, ciepło ? Przecież to dawała siostra Amfa, wtedy.. właśnie tak myślałam. Z dnia na dzień godziny stawały się cięższe, świat obrzydliwszy, ludzie nie potrzebni, życie obojętne. Moi przyjaciele ? Ci, którzy jeszcze nie zdechli ani nie zabili się po prostu zawinęli się i poszli tam gdzie większe źródło, zostaliśmy w trójkę, Ja, Uroczy R. I siostra Amfa, a Kasia ? Jasne, żyła, wtedy jeszcze żyła, a raczej.. jej ciało jeszcze żyło, w środku była trupem, dla niej nie było już ratunku.
To był czas.. uciekania z domu, oszukiwania bliskich, każdy dzień był walką, każdego dnia czułam śmierć, ona była wszędzie, ona była ze mną, to ją ją rozniosłam, przekazywałam ją każdemu klientowi, który błagał o choć naparstek proszku.  
Czas konania przyszedł i na mnie, słodki R., uciekł, razem z innymi zostawiając mnie z pustką w sercu i głodem nieważkości, byłam gotowa na koniec, byłam wręcz pewna że będę siedzieć w ciemnym zasyfionym mieszkaniu, które swego czasu nazwaliśmy domem, i właśnie tak skonam, byłam przekonana, że zostanę zgwałcona przez innych naspeedowanych ćpunów i pozostawiona na pastwę śmierci.
Straciłam resztę wiary w życie, miałam tylko ją, moją ukochaną białą damę i właśnie wtedy pojawił się On, mój wróg, znienawidzony przeze mnie od urodzenia, kto by pomyślał, że to właśnie Filip odmieni moje życie.
Kim był Filip ? Co się stało ? I ile przeszliśmy napisze następnym razem.

Neila

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 824 słów i 4589 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik truestorybro

    Napisane genialnie ! You are GENIUS

    5 lip 2013