W Pułapce cz.1

Jak się odnaleźć, gdy zgubiło się sens życia? Jaką wybrać drogę, gdy rozum kłóci się z sercem? Od zawsze byłam mistrzynią w komplikowaniu swojego życia i w przewracanie swojego świata wyćwiczyłam do perfekcji. Zawsze różniłam się od swoich rówieśników, starałam się podążać swoją drogą, która zazwyczaj kierowała mnie nie tam, gdzie chciałam się znaleźć. Czasem miałam wrażenie, że nogi prowadzą mnie samą, że kompletnie nie słuchają głosu rozsądku, który podpowiadał mi, że powinnam trochę zastanowić się nad sobą. Miałam dwadzieścia sześć lat i kompletnie nie miałam na siebie życiowego planu. Zawsze plan układał się sam, zupełnie jakby los pisał mi scenariusz bez mego udziału. Nie wiem jak znalazłam się na rozstraju dróg, z którego czasem miałam wrażenie, że nie ma już powrotu. Właśnie dlatego zrobiłam to co robiłam i znalazłam się tu, gdzie właśnie jestem. Siedziałam teraz na jednej z moich ulubionych ławek, paliłam papierosa i setny już raz układałam sobie w głowie przemowę, którą chyba już znałam niemal na pamięć. Kolejny raz, nawet nie wiedziałam w zasadzie który wybierałam w telefonie znajomych kilka cyfr, ale ani razu nie odnalazłam w sobie odwagi, by wybrać przycisk i połączyć się z facetem o którym wolałabym kiedyś zapomnieć. Ile razy przyrzekałam sobie, że dziś, że teraz zadzwonię do niego i powiem mu, to co już dawno powinien był usłyszeć, ale nigdy nie odważyłam się na taki krok, zwyczajnie brakowało mi odwagi. W zasadzie nie byłam pewna, czy miałam prawo tak bardzo ingerować w jego poukładane już życie, czy powinnam rozwalać mu to, co przecież miał poukładane do perfekcji. Milion razy śniła mi się nasza rozmowa i jego reakcja, ale nie wiedziałam tak naprawdę co zrobi gdy dowie się prawdy. Nie wiedziałam w zasadzie nic. Od naszych wspólnych znajomych dowiedziałam się tylko, że wrócił w rodzinne strony, ale minęło tyle lat, że nie wiedziałam nawet czy mnie pamięta. Ja próbowałam go zapomnieć, ale był ktoś, kto ciągle mi o nim przypominał. Właśnie skończyłam spalać papierosa, gdy rozdzwonił się mój telefon. Doskonale wiedziałam kto dzwonił, ale nie miałam ochoty po raz kolejny wałkować tego samego tematu.  
- Witaj. I co przemyślałaś wszystko? - męski głos wydawał się niecierpliwić moją odpowiedzią.  
- Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji kochanie - rzekłam cicho, chociaż miałam wrażenie, że oszukuje nas obojga. Tak naprawdę podjęłam już decyzje, ale nie miałam sił mu jej komunikować. Nie miałam zamiaru nigdzie wyjeżdżać, nie chciałam zmieniać swojego świata, a to oznaczało nasze definitywne rozstanie. - Chciałbym znać odpowiedz jak najszybciej. Nalegają, a ja nie wiem co im powiedzieć - usłyszałam. Nic nie odpowiedziałam. Obiecałam mu, że wrócimy do tej rozmowy jak wrócę i rozłączyłam się. Mimowolnie do moich oczu napłynęły łzy, sama nie wiedziałam co to oznacza, ale jakoś chyba nie byłam gotowa na nasze rozstanie. Nie teraz, jeszcze nie teraz. A może po prostu go kochałam? Sama nie byłam pewna co do kogo czuje. Tęskniłam i myślałam o byłym, ale sama podjęłam decyzje o rozstaniu i musiałam ją uszanować, skoro sama odeszłam bez słowa, skoro nie powiedziałam mu o ciąży, skoro pozbawiłam go praw do naszego dziecka, bo przecież o nim nie wiedział, nie mogłam tak po prostu pojawić się i powiedzieć mu cześć zostałeś ojcem. Gdy zaszłam w ciąże byłam młoda, bardzo młoda, chyba tak naprawdę przestraszona tym jak diametralnie zmieni się moje życia i gotowa by podjąć najważniejsza decyzje w życiu i wtedy pojawił się on i tak bardzo nam pomógł. Zaopiekował się mną i moim dzieckiem, ba pokochał go jak swojego i nigdy nie dał mi odczuć, że dziecko mu przeszkadza, albo, że nie jest jego. Stopniowo z roku na rok coś się w nas zmieniało, nie wiem zapragnęliśmy czegoś więcej chyba oboje zaczęliśmy tęsknić za prawdziwa miłością.

Chociaż nie powiedziała wprost, chyba podejrzewałem jaką podjęła już decyzje. Nie mogłem jej za to winić, jednak w moim sercu czułem dziwny żal i strach. Nie wiedziałem jak poukładają się teraz nasze relacje, czy przetrwamy tą próbę czasu, ale musiałem dać jej wolną ręką i pozwolić by podjęła decyzje samodzielnie. Już dawno zauważyłem,że coś się w nas zmienia, sam zacząłem dusić się w tym układzie, chociaż kochałem jej synka do szaleństwa. Gdy poznałem ją wtedy na ulicy, taką młodą wystraszoną i bezbronną nie mogłem zostawić jej samej. Przepłakała cały wieczór, w zasadzie wyjawiając mi,że jeszcze nigdy nie czuła się tak zagubiona i bezbronna jak teraz, a ja po porostu zaproponowałem jej pomoc. Z początku miała zostać u mnie na kilka dni, poukładać wszystko w głowie, poukładać swoje życie, ale z dni stały się tygodnie, miesiące a później już została u mnie na stałe. Nie mówiliśmy w zasadzie nic, długo nie poruszaliśmy spraw, których tak naprawdę nie potrafiliśmy jeszcze sami nazwać. Jej rodzice długo nie mogli pogodzić się z sytuacją, ciąża, związek z dziesięć lat starszym mężczyzną, mieszkanie razem było dla nich ponad siły. A my obawialiśmy się,że już nigdy nie zmienią nastawienia co do nas, ale stopniowo zaczęli przyzwyczajać się do mnie i danej sytuacji, a wnuka pokochali od razu.... Siedzieliśmy w salonie przed telewizorem, gdy otworzyły się drzwi. W mieszkaniu zagościł zapach jej ulubionych perfum. Antek pobiegł do mamy i rzucił się w jen ramiona rozpromieniony od ucha do ucha.
- Mam coś dla Ciebie - zawołała radośnie i wręczyła mu kolejny samochód do kolekcji - idź pobaw się do swojego pokoju - uśmiechnęła się do dziecka i spojrzała na mnie. Antek niepewnie jakby przeczuwał zaistniałą sytuację spojrzał na mnie, a jak pokiwałem głową pobiegł do siebie, a my wreszcie mogliśmy na spokojnie porozmawiać.
- I co podjęłaś już decyzje? - zapytałem chociaż tak naprawdę bałem się poznać odpowiedź. Przełknęła ślinę w skupieniu, jakby bała się cokolwiek powiedzieć. Milczenie robiło się nie do zniesienia. Nieprzyjemna cisza przeciągała to, co przecież oboje już wiedzieliśmy.
- Nie pojedziemy z tobą - padły ciche słowa, które raniły jak sztylet. Nic nie powiedziałem. Chciałem odezwać się, ale nie zrobiłem tego. Zamiast tego zabrałem kurtkę i bez słowa wyszedłem z mieszkania, nie potrafiłem zebrać myśli... CDN

Tajemnicza92

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1215 słów i 6604 znaków, zaktualizowała 23 lis 2018.

2 komentarze

 
  • agnes1709

    Zgrabnie, tylko popraw literówki i powstawiaj znaki interpunkcyjne, umieszczone powyżej cytaty niczym nie różnią się od reszty. :D Łapa na zachętę.

    24 lis 2018

  • Lula

    Taki smutny początek ale czekam na kontynuacje 😉

    24 lis 2018