Tylko środy, cz. 3

- Ej, co się dzieje? – stanąłem za jej plecami. Lejek w najlepsze pożerał moją ulubioną kiełbasę.
- Jeszcze się pytasz? Od wyjazdu Miśka zachowujesz się dziwnie. Łazisz za mną i prowokujesz, zawstydzasz i wprowadzasz mętlik w mojej głowie. Dobrze się bawisz? – mówiła to wszystko do blatu z prędkością karabinu maszynowego.
Położyłem jej ręce na ramionach. Zadrżała i skuliła się jeszcze bardziej w sobie, gdybym tylko wiedział, co wydarzy się później, odpuściłbym. To było za szybko.
- Nigdy się nie bawiłem, nie tobą. Kiedy jesteś w pobliżu i na mnie spojrzysz, mam wrażenie jakby czas na moment zwalniał i czekam na te momenty. Jesteś tylko ty, zawsze byłaś.
Odwróciła się powoli. Zaczęła stukać palcem wskazującym w mój tors, coraz mocniej.
- To boli Nat – położyłem na jej dłoni swoją dłoń i przytrzymałem na sercu.
- Co ty możesz wiedzieć o bólu? – miała zmieniony głos, zachrypnięty – Bo ci matka umarła i żyjesz w tym bagnie? Ja swojej nawet nie znałam. Nie masz prawa, nie masz prawa Wojtek, mówić mi takich rzeczy, rozumiesz? Zniosę dogryzanie, nawet ignorancję, ale nie waż się udawać, że coś do mnie czujesz – mówiła to wszystko nawet na mnie nie patrząc, wzrok miała cały czas na wysokości mojej klatki piersiowej.
- Nie udaję, Nat. Przed kim miałbym… - urwałem.
- Pomijam rzeczy oczywiste, to jak wyglądasz ty i to, że mógłbyś mieć każdą  – przerwała mi. Mówiła cicho do mojej koszulki, ale coś w tonie jej głosu sprawiło, że zrobiło mi się strasznie zimno i nie chciałem kontynuować  –  Wiesz co to jest ból? – nie czekała na moją odpowiedź – Mierzę się z nim każdego dnia. Ze spojrzeniami, w najlepszym razie zakłopotaniem, kiedy ktoś za długo na mnie patrzy. Nie moim, ich. Mierzę się z byciem samą, totalnie aseksualną. Ta chujnia na mojej twarzy to najlepszy środek antykoncepcyjny, wiesz? Nieważne, jaka jestem w środku, ile z siebie dam. To zawsze będzie za mało. Za mało. I to nie jest tak, że z czasem można się do tego przyzwyczaić, zaakceptować. Rozczarowania przychodzą nawet wtedy, kiedy myślisz, że jesteś na nie uodporniony. Dla innych zawsze będę wyglądem, potworkiem, niczym więcej, więc daruj sobie te podchody. Jeśli chcesz zajrzeć w moje majtki, to mam dla ciebie złą wiadomość, w trakcie będziesz musiał spojrzeć na moją twarz, a właściwie to, co z niej zostało. Z doświadczenia wiem, że to wysiłek nie do przejścia.
- O czym ty mówisz Nat? Był ktoś…  - moje oczy zrobiły się wielkie niczym spodki.
W jednej paskudnej chwili dotarło do mnie z mocą kilka rzeczy. Po pierwsze, te wszystkie pierdoły o poświeceniu nauce, to było zwykłe kłamstwo, ucieczka. Oszukała wszystkich wokół, ale nie siebie, że jest kobietą, że ma potrzebę bycia kochaną, adorowaną, że tęskniła. Po drugie te bzdety i stereotyp pani naukowiec to była maska i broń, która czasem się nie sprawdzała. I po trzecie, mimo moich starań, ktoś znowu ją skrzywdził w najbardziej intymny sposób, jaki tylko można. Jak głupi musiałem być, żeby myśleć, że ona zapomni, że ją ominą marzenia, które skrycie ma każda dziewczyna. I jak głupi musiałem być myśląc, że obudzę ją z tego letargu, ona nigdy w nim nie była. Ba, była świadoma swojej seksualności bardziej niż przypuszczałem. Nie była dziewczynką, była bardzo mocno zranioną kobietą. I jak widać ludzie nie pozwalają jej zagoić ran.
A teraz na jej policzku nie pojawiła się ani jedna łza. Cisza, jaka zapadła w kuchni była przygniatająca. Nie musiała płakać, żebym poczuł to wszystko, co zatruwa ją w środku. Nie udawała jak zwykle silnej.
- Idę spać. Dobranoc – wyminęła mnie i wyszła. Po prostu.
Zostawiła mnie z wielkim bólem. Nad moją naiwnością, ale przede wszystkim nad tym, jak bardzo ona skrycie cierpi.
Następne dni były do siebie podobne. Unikaliśmy się. W międzyczasie dowiedziałem się, dlaczego Lejek utykał na jedną łapę – jakiś skurwysyn postanowił wyrwać mu pazurki. Gdybym dorwał tego zwyrola, sam powyrywałbym mu wszystkie. Kilka razy zobaczyłem Nat w ręczniku jak przemyka z łazienki do swojego pokoju i utwierdziłem się w przekonaniu, że dla mnie to nie była zabawa. Musiałem rozładować jakoś napięcie i złość, które rosły we mnie z zastraszającą siłą. Znowu dałem się obić, zanim wygrałem. Do domu wszedłem po cichu, ale z powodu braku światła potknąłem się o Lejka. Upodobał sobie legowisko obok butów Nat. Słyszałem jej kroki. Obudziłem ją. Miałem wszystkiego dosyć. Z hukiem opadłem na kanapę. Drzwi do jej pokoju otworzyły się. Stanęła w nich w koszulce Miśka, która była na nią o co najmniej dwa rozmiary za duża i odsłaniała jedno ramię. W poświacie z ulicznej lampy za oknem wydała mi się jeszcze cudowniejsza niż zwykle. Wstałem. Milczała. Czekała na coś. Podszedłem do niej nie odrywając wzroku od jej ust. Zapatrzyła się na swoje stopy. Chyba walczyła ze sobą.
- Jeśli… hmm… jeśli masz szansę na zrealizowanie czegoś, za czym bardzo tęsknisz z kimś, powiedzmy, że potencjalnie rokującym, zrobiłbyś to? – była w tym naprawdę słodka.
- Bez dwóch zdań – ująłem jej podbródek i podniosłem głowę.
- To była prawda, to, co wtedy mówiłeś o tym zwalnianiu czasu? – zapytała niepewnie, a ja zrozumiałem, że od mojej odpowiedzi, od tego czy w nią uwierzy zależy moja przyszłość, nasza przyszłość.
- Najprawdziwsza – Czekałem.
- Z wargi leci ci krew.
- Wiem – chciałem wytrzeć ją wierzchem dłoni, nie pozwoliła mi. Zamiast tego, lekko ją zlizała. Ameba. Sprawiła w jednej sekundzie, że stałem się amebą. Nie byłem zdolny do żadnego ruchu, żadnej myśli.
- Chcę ci uwierzyć.
- Skąd ta zmiana? – „Brawo Wojtek – czekałeś na to kilka lat i zamiast zabrać się do rzeczy, drążysz” – pomyślałem o sobie jak o debilu.
- Nie chcę żałować, że nie spróbowałam.
- Najwyższy czas udowodnić ci, że jesteś kobietą, której niesamowicie pragnę. Nie mogę znieść tego, że zabijasz w sobie każdy przejaw namiętności i pasji.
- Nie gadaj tyle – uśmiechnęła się lekko, a ja odleciałem.
- Już nie zamierzam – przyciągnąłem ją do siebie – Pragnę – powtórzyłem tylko, zanim moje wargi lekko dotknęły jej ust.

W przeciągu trzech dni dodam następną, obszerniejszą, część.
Pozdrawiam,
Kamyk.
Ps. Pozdrawiam Zakochaną

JakKamyk

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i erotyczne, użyła 1210 słów i 6556 znaków.

6 komentarzy

 
  • szaramyszka

    To juz tyle czasu, doczekamy sie kolejnej części?:)

    21 sty 2019

  • JakKamyk

    Przepraszam, ale z przyczyn niezależnych ode mnie, publikacja następnej części będzie musiała poczekać,
    Pozdrawiam

    26 sie 2018

  • Czyzbyzakochana

    Fajna część chociaż czekam na dłuższe 😁

    22 sie 2018

  • edi

    cos tu jest nie dokonczone  a wlasciwie brakoje  srodka   .ale czekam na ciag dalszy  :bravo:

    21 sie 2018

  • Lordvader

    Czuję niedosyt...... Taki krótki rozdział. Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością. :jupi:

    19 sie 2018

  • Nati

    Szybciutko :-) wciagajace to jest :-)

    19 sie 2018