Tęsknie za Tobą cz.5

Tęsknie za Tobą cz.5Wiedziałam już co powinnam zrobić, wyciągnęłam z torebki garść tabletek przeciwbólowych i...

- Nie rób tego! - usłyszałam za sobą czyjś głos  

Odwróciłam się a za mną stał Dominik.Nie wiedziałam czego on jeszcze ode mnie chce. Nie dość mnie zranił? nie dość mnie skrzywdził? przecież będzie miał dziecko z inną i właśnie dlatego powinien pozwolić mi się zabić.Wciąż patrzeliśmy sobie w oczy a ja poczułam coś dziwnego.Bałam się, ale nie bardzo wiedziałam czego.Jego straty? straty przyjaciela? nie byłam tego pewna.

- Liz błagam cię, odłóż to, porozmawiajmy - przekonywał  

Obok nas zeszło się dużo osób, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że stoję w jeziorze.Zastanawiam się skąd wszyscy wiedzieli, przecież jeszcze nie tak dawno to miejsce było puste a teraz proszę.Dopiero po chwili zorientowałam się, że zazwyczaj są to znajomi ludzie, którzy jak się domyślam zwyczajnie mnie szukali.Była tam Ania, Sebastian, jego dziewczyna i jeszcze parę nie znanych mi osób.Moją uwagę przykuł młody chłopak, który bacznie przyglądał się całemu zajściu, miał w sobie coś, co nie pozwalało oderwać od niego wzroku.Na samym końcu zainteresowanych zobaczyłam twarz Estery.

- Ona sobie tą całą ciąże wymyśliła! - powiedział Dominik  

- To nie prawda! - zaprzeczyła Estera
  
Spojrzałam na przyjaciela i nie wiedziałam, czy mogę mu wierzyć.Kochałam go i chciałam z nim być, ale nie zamierzałam wchodzić między nich, skoro spodziewała się jego dziecka, dziecko zawsze było dla mnie darem od Boga i nie rozumiałam tych, którzy je zabijali, lub porzucali.Sama nie byłam pewna, czy będę mogła mieć dzieci i dlatego jeszcze trudniej było mi podjąć jakąkolwiek decyzję, nie chciałam rozbijać dziecku rodziny.Z drugiej strony natomiast wiedziałam o tym, że Dominik kocha mnie a nie ją, miałam przynajmniej taką nadzieje.Czułam się rozbita i kompletnie zagubiona.

- Elizo wysłuchaj mnie! - błagał Dominik  

Spojrzałam na niego i podałam mu swą dłoń, rzuciłam się w objęcia przyjaciela i poczułam ból połączony ze strachem.Nie wiedziałam co teraz z nami będzie, ale chciałam dać mu szansę, no i nie miałam pewności, czy rzeczywiście jest ona z nim w ciąży.

- Nie wyjeżdżaj - błagałam
  
Dominik spojrzał na mnie i mocno mnie do siebie przytulił, złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który miał być zapewnieniem o jego wielkiej, nie kończącej się miłości.

- To tylko od Ciebie zależy - powiedział patrząc mi głęboko w oczy - Dasz nam szansę? - zapytał po chwili  

- A co z Tobą i Esterą? przecież wy byliście razem - powiedziałam tracąc oddech  

- Nie kocham jej i doskonale o tym wiesz - powiedział łapiąc mnie w tali  

- Ona nie jest w ciąży a jak jest to na pewno nie z nim - powiedział męski głos
  
Odwróciłam się i spojrzałam na bruneta.Nie znałam go i widziałam go pierwszy raz na oczy.

- Jestem Patryk, chłopak Estery - powiedział uśmiechając się pod nosem
  
Dziewczyna spojrzała na niego wystraszonym wzrokiem, po czym zaczęła pomału odchodzić.Nie goniliśmy jej, nie chciałam mieć już z tą dziewczyną nic wspólnego. Rozejrzałam się dookoła i dopiero po chwili znów go ujrzałam.Stał dokładnie w tym samym miejscu, cały czas przyglądał się naszej rozmowie.Nie miałam pojęcia kto to jest, z całą pewnością nie był to ani chłopak Estery, ani nikt znajomy.Patryk po krótkim wyjaśnieniu nam zaistniałej sytuacji z rzekomą ciążą Estery odszedł, a ja zostałam z Dominikiem sama.

- Mamy sobie wiele do wyjaśnienia - powiedział Dom przyciągając mnie do siebie

Chociaż najgorsze było za nami i wyjaśniło się całe nie porozumienie dotyczące ciąży Estery, coś nie dawało mi spokoju.Wciąż przed oczami miałam te tajemnicze oczy nieznajomego i nie mogłam o nich zapomnieć.Musiałam jeszcze porozmawiać z Olą i Sebastianem i oczywiście wyjaśnić sobie wszystko z Pawłem.Chociaż nadal coś do niego czułam, chciałam ułożyć sobie życie z Dominikiem, kochałam go.Dominik podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.Zakręciliśmy się i upadliśmy na polankę, znajdującą się obok jeziora.

- Kocham cię skarbie, zawsze cię kochałem - powiedział poważnym głosem  

- Ja ciebie też kocham.Wiem byłam głupia, bo nie zauważałam tego, że zawsze byłeś obok mnie.Ale mam nadzieje, że mi to wybaczysz?-powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy  

- Już Ci wybaczyłem - zaśmiał się  

Dominik siedział na zimnej trawie, a ja usiadłam zaraz przy nim, mocno wtulona w jego ciepłe, opiekuńcze ramiona.Siedziałam do niego tyłem, a on obejmował mnie w biodrach. Czułam jego przyspieszone serce i uśmiechnęłam się.Dopiero teraz dotarło do mnie jaki on jest szaleńczo przystojny i jak bardzo pragnęłam jego ciała. Jego ręce gładziły moje ramiona a po plecach przechodził mi delikatny dreszcz.Położył mnie na polance i zaczął powoli rozbierać.Robił to bardzo powoli i delikatnie.Nasze ubrania lądowały na trawie a po chwili leżeliśmy nadzy.Spojrzał mi głęboko w oczy i złożył na moich utach delikatny pocałunek.Księżyc odbijał się o jezioro, oświetlając przy tym jego wspaniałe oczy.

- Kocham cię - szepnął całując moje ciało  

Robił to tak delikatnie, jakbym była jakąś porcelanową lalką a on bał się mnie uszkodzić, albo zbić.Kochałam go i teraz wiedziałam to na pewno.Kochałam go i sama nie wiem kiedy, ale miłość do niego zawładnęła moim całym sercem i nie było już odwrotu.Bałam się, cholernie się bałam, bo miałam świadomość, że ta miłość jest zbyt piękna i nie byłam pewna, czy to wszystko dzieje się naprawdę.Bałam się jeszcze jednego, bałam się, że nam nie wyjdzie a ja stracę nie tylko miłość swego życia, ale jeszcze najlepszego przyjaciela.Dominik delikatnie położył się na moim ciele i zaczął powoli, bardzo delikatnie wbijać się we mnie.Nagle przestał i spojrzał mi głęboko w oczy.

- Kochanie ty jesteś.. - nie dokończył  

- Tak - odpowiedziałam mocniej się w niego wtulając(...)Po wszystkim upadliśmy na trawę i spojrzeliśmy sobie w oczy.

- Kocham Cię skarbie - szepnęłam wtulona w jego ramiona.

- Kochanie wstawaj! akurat wschodzi słońce - usłyszałam cichy głos Dominika  

Otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka.Dopiero teraz zorientowałam się, że zasnęliśmy i spaliśmy całą noc pod gołym niebem.Spojrzałam na wschodzące słońce i zabrakło mi tchu.Widok był cudowny, ale nie to cieszyło mnie najbardziej, wierzyłam, że teraz wszystko już będzie dobrze i miałam nadzieje, że najgorsze już za nami. Chociaż mieliśmy jeszcze trochę nie wyjaśnionych spraw, nie bałam się, bo wiedziałam, że ten jedyny jest przy mnie.Nadal leżeliśmy na polance i czułam jego wzrok na sobie. Chociaż udawałam, że tego nie widzę pod nosem śmiałam się i moje serce ogarnęła radość.
  
- Pięknie tu - powiedział przyciągając mnie do siebie.Poczułam na sobie pierwsze promienie słońca i uśmiechnęłam się.  

- Pięknie - powiedziałam ściszonym głosem  

- Liz? - usłyszałam głos Dominika.Chłopak patrzył na mnie wystraszonym wzrokiem a w jego oczach rodziło się pytanie.
  
- Co dalej z nami będzie? - usłyszałam
  
Podniosłam jedną brew do góry ze zdziwienia i nie bardzo wiedziałam co mam mu na to dopowiedzieć.Czułam się trochę zdziwiona jego pytaniem, ja cały czas myślałam, że teraz już wszystko będzie dobrze.  

- Jak to co? ja myślałam, że my jesteśmy razem - powiedziałam rozczarowanym głosem  

- Miałem cichą nadzieje, że to powiesz - szepnął uśmiechając się  

Weszliśmy do jeziora i wykąpaliśmy się w nim.Ubraliśmy się i kilka minut później ruszyliśmy do mojego mieszkania.Całą drogę milczeliśmy, słowa nie były nam potrzebne, liczyło się tylko to co czuliśmy.Kochałam go i wiedziałam, że on mnie też, reszta nie miała dla nas znaczenia.  
***  
Patrzyłam na Dominika i uśmiechałam się do niego, chociaż nie było mi do śmiechu. Miałam przed sobą najtrudniejsze zadanie i nie wiedziałam, czy będę miała na tyle odwagi by szczerze porozmawiać z Pawłem.Dziś postanowiliśmy załatwić wszystkie nie wyjaśnione sprawy.Ja miałam porozmawiać i wyjaśnić wszystko z Pawłem on natomiast z Esterą.Był tylko jeden mały problem ja nadal czułam coś do Pawła i nie byłam pewna, czy będę miała odwagę z nim porozmawiać, przecież kiedyś był miłością mojego życia.  

- Wyglądasz przepięknie, ja na miejscu Pawła próbowałbym cię zatrzymać - powiedział Dominik łapiąc mnie w tali  

- Lepiej nie - powiedziałam odwracając się do niego twarzą.Dominik spojrzał na mnie i przyciągnął jedną ręką do siebie.  

- Wiem, że coś nadal do niego czujesz, ale wiesz mi tak trzeba.Przecież nie możesz mu robić fałszywych nadziei - powiedział Dom  

Wiedziałam, że mój chłopak ma rację, ale mimo to czułam się tak bardzo źle.Nie wiedziałam, czy będę potrafiła spojrzeć mu w oczy, nie wiedziałam, czy będę potrafiła mu się oprzeć.Dziewczyno przecież kochasz Dominika podpowiadało moje serce.  
Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z mieszkania.Szłam spacerkiem, stukając obcasami, z każdym kolejnym krokiem traciłam coraz bardziej pewność siebie.W końcu po kilku minutach zatrzymałam się w naszej kawiarni.Weszłam do środka i wzięłam kolejny głęboki wdech, on już tam był i czekał na mnie.  
***  
- Cześć Liz - usłyszałam głos Pawła  

- Cześć - szepnęłam  

Spojrzałam na dawnego chłopaka i nie wiedziałam co mam zrobić, czułam się tak strasznie podle i nie mogłam powiedzieć nawet słowa.Naprawdę nie chciałam go zranić, jednak musiałam.  

- Poprosiłam cię o spotkanie, bo wróciłam do Dominika.Paweł to nasze ostatnie spotkanie - szepnęłam patrząc mu głęboko w oczy
  
Chłopak spojrzał na mnie zapłakanym wzrokiem, a ja traciłam oddech.Nagle wstał i podszedł do mnie.Przytulił mnie, a ja poczułam jak przyspiesza mi serce, teraz wiedziałam to na pewno, wciąż go kochałam.Wyszliśmy z kawiarni i postanowiliśmy się przejść.Spacerowaliśmy ulicami miasta i żadne z nas nic nie mówiło, słowa które tak bardzo chciałam mu powiedzieć uleciały gdzieś, a ja nie wiedziałam co teraz mam zrobić.To bolało, cholernie bolało.
  
- Elizo wiem, że zawaliłem, ale proszę cię - szepnął zatrzymując się
  
- Nie utrudniaj tego błagam - szeptałam wtulona w jego ramiona  

- Ja nadal cię kocham - powiedział patrząc mi głęboko w oczy  

Nagle przybliżył się i nim zdążyłam zareagować on mnie pocałował.Ten pocałunek był inny niż wszystkie poprzednie, był pożegnalny.  

- Wybaczysz mi kiedyś? - szepnął odrywając się od moich ust  

- Myślę, że tak - szepnęłam uciekając wzrokiem.Nie mogłam dłużej patrzeć mu w oczy, nie potrafiłam.  

- Pójdę już - powiedział.Wypuścił mnie z ramion i bez słowa odszedł, zostawiając mnie samą na środku chodnika.
  
- Elizo - usłyszałam wołanie.Nagle podbiegł i rzucił się w moje ramiona.  

- Kochałem cię, kocham i zawsze będę kochał pamiętaj o tym - powiedział patrząc mi
głęboko w oczy.
Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy, a ja nie wiedziałam co powinnam zrobić.Kochałam go, może nie tak jak Dominika, ale nadal coś do niego czułam i nie chciałam go zranić. Paweł złapał mnie za rękę i wciąż patrzył mi w oczy.  

- Paweł my, my nie powinniśmy, ja kocham Dominika - powiedziałam przestraszonym wzrokiem  

- Rozumiem - szepnął puszczając moją dłoń  

Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć on odszedł, a ja zostałam sama na środku ulicy. Wzięłam głęboki wdech, próbując się uspokoić i powolnym krokiem zbliżałam się w stronę domu.Ciekawa byłam jak poszła Dominikowi rozmowa z Esterą, miałam cichą  
nadzieje, że lepiej niż mi.Kilkanaście minut późnej zatrzymałam się przed domem. Otworzyłam drzwi i ujrzałam w nich uśmiechniętą twarz Dominika.  

- Jak rozmowa? - zapytał a w jego oczach czaił się strach  

Usiadłam zrezygnowana na łóżku i zamknęłam oczy, wciąż przed oczami miałam smutną twarz Pawła, zraniłam go i doskonale o tym wiedziałam.  

- Liz poszło aż tak źle? zerwałaś z nim tak? - zapytał pełen nadziei  

Kiwnęłam potwierdzająco głową i bez słowa wstałam i poszłam do łazienki.Nie rozumiałam co się ze mną dzieje, nawet przez chwile nie poczułam się lepiej, po prostu tak bardzo pragnęłam pobyć sama, że obecność Dominika aż mnie drażniła.Najchętniej zamknęła bym się i przepłakała całą noc.Chociaż wiedziałam, że postąpiłam właściwie czułam w środku jakąś nie wyobrażalną pustkę.Usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i do łazienki wszedł Dominik.Oparł się o ścianę i spojrzał mi głęboko w oczy.  

- Liz, oj Liz tak musiałaś - powiedział jakby wyczuł mój smutek  

- Nie powinnam go zranić, nie zasłużył na to - powiedziałam głosem pełnym pretensji  

- Nie zasłużył?! dziewczyno ile przez niego wycierpiałaś? jak bardzo Cię zranił? ile razy cię zdradził? i on nie zasłużył? najlepiej biegnij do niego i rzuć mu się w ramiona, ale jak wrócisz mnie już tu nie będzie! - krzyknął trzaskając drzwiami od łazienki  

Przez chwile stałam oszołomiona i nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.Nigdy nie widziałam go aż tak zdenerwowanego, aż tak załamanego i zrozpaczonego.  

- Ty go kochasz prawda? wciąż go kochasz - powiedział patrząc mi głęboko w oczy
  
- Owszem, ale Ciebie kocham bardziej - szepnęłam podchodząc bliżej niego  

Dominik spojrzał mi głęboko w oczy i uśmiechnął się do mnie.Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego ciepłe, opiekuńcze ramiona  

- Liz postąpiłaś właściwie wierz mi.Przecież możecie się spotykać, ja wam bronił nie będę.Ja chcę tylko z Tobą być, nie będę robił Ci o niego awantury, obiecuje - szepnął głaskając mnie po plecach  

- Naprawdę? - zapytałam nie dowierzając.Chłopak uśmiechnął się do mnie i skradł mi namiętnego całusa.  

- Moja śliczna - szepnął zdejmując mi ubranie(...)  

Od tamtego dnia minął właśnie tydzień, a ja nadal nie miałam żadnych wiadomości od Pawła.Nie miałam pojęcia jak przeżył nasze pożegnanie i co teraz robi, gdzie jest. Właśnie szłam do Oli, gdy usłyszałam czyjeś wołanie.Spojrzałam w prawą stronę i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Rafała.Zdziwiłam się jego obecnością, bo byłam przekonana, że miał wyjechać.  

- Cześć piękna - powiedział całując mnie w policzek  

- Cześć co ty tu robisz? przecież miało cię nie być? - zapytałam zbita z tropu  

Poszliśmy do kawiarni, która znajdowała się obok i Rafał opowiedział mi o swoich planach. Podobał mi się ten pomysł, bo wiedziałam, że pod opieką Rafała Paweł będzie bezpieczny.Byłam przekonana, że taka zmiana otoczenia bardzo dobrze mu zrobi. Pogadaliśmy godzinę i już miałam się żegnać, gdy usłyszałam sygnał telefonu, dzwonił Dominik.  

- Cześć kochanie - przywitał mnie tajemniczym głosem  

- Cześć skarbie, nie długo będę - powiedziałam  

- Ja właśnie w tej sprawie, masz gościa i musisz wracać jak najszybciej - powiedział  

Rozłączyłam się obiecując, że już wracam do domu.Pożegnałam się z Rafałem i wróciłam w stronę mieszkania.Kilkanaście minut później stałam przed ciemnym mieszkaniem i nie bardzo wiedziałam o co chodzi i kto to jest.Gdy otworzyłam drzwi, światło włączyło się a moim oczom ukazał się cudowny widok.Mieszkanie było  
pięknie oświetlone samymi migającymi lampkami a na dywanie leżały płatki róż.Na stole znajdowała się zachęcająca kolacja a w całym mieszkaniu porozstawiane były pachnące kolorowe świece.Dominik podszedł do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.  

- Kochanie czy wyjdziesz za mnie? - zapytał klękając przede mną  

Z kieszeni wyjął czerwone pudełeczko a w nim znajdował się przepiękny pierścionek z brylantem.Spojrzałam na niego zaskoczona i nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
  
- Tak - szepnęłam po krótkiej chwili, gdy już doszłam do siebie  

Chłopak wstał i wziął mnie na ręce, okręcając w okół własnej osi.Po chwili postawił mnie z powrotem na ziemi i namiętnie pocałował.  

- Przepraszam, że Cię okłamałem - szepnął mi do ucha.Uśmiechnęłam się do niego i tym razem to ja go pocałowałam.  

- Kocham cię - szepnęłam wtulając się w jego szyję.Po krótkiej chwili usiedliśmy do kolacji.

Otworzyłam oczy, zastanawiając się, czy to co wydarzyło się wczoraj było snem, czy jawą.Spojrzałam na złoty pierścionek znajdujący się na mojej ręce i uśmiechnęłam się. A więc to prawda? Rozejrzałam się po pokoju, ale po Dominiku nie było śladu.Nie wiedziałam, gdzie jest i co robi.Po chwili usłyszałam cichutkie przekleństwo pochodzące z kuchni i wstałam z łóżka.

- Witaj kochanie, nie chciałem Cię obudzić - powiedział przepraszającym głosem  

Uśmiechnęłam się do niego, zapewniając, że moje przebudzenie nie miało nic wspólnego z jego przekleństwem.Spojrzałam na jego palec i uśmiechnęłam się. Wyglądał tak niezdarnie i słodko jednocześnie.

- Masz - szepnęłam podając mu z półki plaster.Mój ukochany owinął sobie palce i wziął mnie na ręce, okręcając nas wokół własnej osi.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że jesteś moją narzeczoną - zaśmiał się  

Spojrzeliśmy na pierścionek i oboje wybuchliśmy śmiechem.Chociaż nie chciałam się do tego przyznać, też trudno było mi w to uwierzyć.

- Dzwonił twój telefon.Odebrałem i był to Rafał, prosił bym przekazał Ci, żebyście się po południu spotkali - powiedział nakładając nam tosty  

Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy zajadać smaczne tosty, popijając sokiem i rozmawiając o mało istotnych sprawach.Chociaż wszystko wydawało się w porządku, coś nie dawało mi spokoju.Dominik był jakiś milczący, dziwny.Nie dopytywałam się o co chodzi.Znałam go na tyle bardzo, że wiedziałam, że nie lubi być przyparty do muru. Postanowiłam być cierpliwa i poczekać, bo przecież jak zechce to sam się zwierzy.Nie był tylko moim ukochanym i narzeczonym, wciąż chciałam by był jeszcze moim przyjacielem i wiedział, że może mi ufać, zwierzyć się i powiedzieć co go męczy.

- Kochanie boję się, że nadal kochasz Pawła - powiedział upijając łyk gorącej kawy  

Odłożyłam talerz z jedzeniem i podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Chciałam zapewnić go o swojej miłości, ale nie bardzo wiedziałam jakimi słowami ująć to tak, by go w żaden sposób nie zranić.Przez kilka minut, zastanawiałam się jak najlepiej ubrać to w słowa i zamyśliłam się.Z rozmyśleń wyrwał mnie głos dzwonka. Podniosłam się z jego kolan i podeszłam do drzwi.Otworzyłam i uśmiechnęłam się do Oli.

- Cześć kochana, przeszkadzam? - zapytała  

Spojrzałam na Dominika a on uśmiechnął się.Dałam jej ręką gestem do zrozumienia, że nie i przyjaciółka weszła do mieszkania.Usiedliśmy w kuchni i nalałam jej coś do picia, jej wzrok był jakiś nieobecny a ona sama milcząca, to było do niej bardzo nie podobne bo zazwyczaj gadała jak najęta, była tak, jakby katarynką.Dominik wybadał sytuację i ulotnił się z mieszkania a my zostaliśmy sami.Spojrzałam na przyjaciółkę, pozwalając jej mówić.

- Ja, ja jestem w ciąży - zapłakała
  
Spojrzałam na jej załamaną twarz i podchodząc do niej, przytuliłam ją.Nie musiałam o nic pytać, doskonale wiedziałam, że ojcem jest Sebastian.Nie zazdrościłam jej tej sytuacji, miałam cichą nadzieje, że chociaż ten pleyboy zachowa się w porządku i uzna to dziecko, przecież ono nie powinno odpowiadać za błędy rodziców.

- Seba wie?- zapytałam  

Kiwnęła przecząco głową i już po chwili obie wyszliśmy z mojego mieszkania. Postanowiliśmy razem załatwić tą sprawę jak najszybciej i nie marnować więcej czasu. Kilkanaście minut później, staliśmy pod jego mieszkaniem i widziałam zdenerwowany wzrok przyjaciółki.Wzięłam głęboki wdech i czując się tak, jakbym to ja była z nim w ciąży, zapukałam do jego drzwi.Po chwili drzwi od mieszkania otworzyły się i zobaczyliśmy w nich zaspaną twarz Sebastiana.

- Cześć dziewczyny - wymamrotał wpuszczając nas do środka - Napijecie się czegoś?-zapytał po chwili wracając już całkiem ubrany.Uśmiechnęłam się, przyglądając zawstydzonemu spojrzeniu Oli.

- Ładną ma klatę - zaśmiała się, zupełnie zapominając po co tu jesteśmy  

- Słyszałem! - Krzyknął Sebastian Z kuchni
  
Szturchnęłam ja w bok a ona się zaśmiała.Przez chwile naprawdę zapomnieliśmy po co jesteśmy w jego mieszkaniu.

- To co powiecie mi dlaczego zbudziliście mnie tak wcześnie rano? - zapytał puszczając do Oli oczko  

Chciałam ulotnić się z jego mieszkania, ale przyjaciółka mocno złapała mnie za rękę, dając mi tym do zrozumienia, żebym została.

- No wiecie na trójkącik nie mam ochoty - zażartował  

- Chciałbyś - odparłam siadając na krzesełku w salonie  

- Nie, bo wiesz życie mi jeszcze miłe.No Ola powiecie mi co was sprowadza? - zapytał  

Dziewczyna zrobiła krok w jego stronę a on znów puścił do niej oczko.Byłam przekonana, że jeszcze chwila i to ja będę musiała zszokować chłopaka, bo ona nie będzie w stanie mu o tym powiedzieć.Co za Facet!

- Jestem z Tobą w ciąży! - wyparowała prosto z mostu Ola  

Sebastian spojrzał raz na mnie, raz na Olę zupełnie zbity z tropu.Jego uśmiech znikł a ja spodziewałam się najgorszego.Już chciałam interweniować i przetłumaczyć mu do rozumu, gdy Seba uśmiechnął się, a ja wiedziałam, że jednak nie muszę.

- Naprawdę? - zapytał podchodząc do dziewczyny
  
Widziałam jak jego oczy błyszczą z radości i uśmiechnęłam się do Oli.Pożegnałam się z parą zakochanych i postanowiłam zostawić ich samych.Wiedziałam, że moja obecność jest już tam nie potrzebna i postanowiłam się ulotnić.Zamknęłam za sobą drzwi, uśmiechając się pod nosem.Wyglądało na to, że Ola nareszcie znalazła szczęście i bardzo mnie to cieszyło.Postanowiłam iść do Rafała i załatwić wszystkie swoje sprawy.Spojrzałam na pierścionek, przypominając sobie wczorajszą upojną noc i cichutko zaśmiałam się.Zadzwoniłam do Dominika, opowiadając mu wszystko to, co się wydarzyło i obiecałam, że nie długo będę w domu.Kilka minut później usłyszałam znajomy głos, odwróciłam się i zobaczyłam Rafała.Chłopak szedł w moją stronę, uśmiechając się, ale jego oczy były jakieś dziwne, nie obecne, smutne.

- Cześć Liz fajnie Cię widzieć - powiedział.Uśmiechnęłam się do przyjaciela i pocałowałam go w policzek.

- Ciebie też Rafale.Akurat szłam do Ciebie - powiedziałam.Chłopak spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem i usiedliśmy na ławce

- Liz powinnaś spotkać się z Pawłem.Musi z Tobą poważnie porozmawiać.Ma Ci coś ważnego do powiedzenia, nie powinno to czekać - powiedział tajemniczym głosem  

Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale jego głos brzmiał bardzo poważnie.To ja w ogóle przekonana byłam, że oni będę się szykować na jutrzejszy wyjazd a zamiast tego Rafał spaceruje po mieście a Paweł chcę się ze mną spotkać.Zaskoczyło to mnie trochę, tym bardziej, że starałam się wyjaśnić mu jasno, że nic między nami nie będzie. Czułam na sobie uważne spojrzenie Rafała i poczułam coś dziwnego.Przyjaciel ewidentnie coś przede mną ukrywał.Postanowiłam nie czekać dłużej, tylko jak najszybciej załatwić tą sprawę.Ciekawiło mnie czego on ode mnie może chcieć no i zastanawiałam się, czy będę miała w sobie siłę, by z nim porozmawiać? przecież gdzieś tam w głębi duszy nadal go kochałam.

- Gdzie on jest? - zapytałam uważnie patrząc na twarz Rafała  

- W barze, tam gdzie czasami się spotykaliście - powiedział łapiąc mnie za rękę -Liz pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - powiedział klepiąc mnie po plecach  

Spojrzałam na niego zaskoczona jego dziwnym i nie zrozumiałym dla mnie zachowaniem. Miałam wrażenie, jakbym zaraz miała dowiedzieć się czegoś, co odmieni moje życie na zawsze, jakby mieli mi do powiedzenia najtrudniejszą rzecz na świecie a po moim ciele przeszedł dreszcz, momentalnie ogarnęło mnie złe przeczucie i nie wiedziałam co zaraz usłyszę.Uśmiechnęłam się do Rafała i bez słowa odeszłam kierując się na spotkanie z moim byłym facetem i chłopakiem, którego nadal kochałam, chociaż nie zamierzałam do niego wracać.Szłam przyspieszając kroku, bo chciałam mieć tą rozmowę już za sobą, bałam się, tak cholernie się bałam tego, że nie zdołam mu się oprzeć.Zatrzymałam się przed budynkiem z napisem bar i wzięłam głęboki wdech.Poprawiłam włosy i weszłam do środka.Paweł siedział na pufie i popijał piwo.

- Paweł? - zapytałam drżącym głosem
  
Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy i wstał.Podszedł do mnie i bez słowa przytulił mnie tak mocno, jakbym zaraz miała rozpłynąć się, albo zniknąć.

- Tak dobrze Cię widzieć - powiedział  

Jego ręce trzęsły się a w oczach panował strach i ból.Wiedziałam teraz na pewno coś niedobrego zdarzyło się w jego życiu, ale nie rozumiałam co ma to wspólnego ze mną?  

- Co takiego się stało, że pilnie musieliśmy się spotkać? co takiego zrobiłeś? - zapytałam siadając obok niego  

- Ja, ja przysięgam nie chciałem - zaczął się tłumaczyć  

Spojrzałam na niego, czując jak z każdą chwilą moje serce domaga się jego pieszczot i tęskni za nim coraz bardziej.

- Czego nie chciałeś? co się stało? - zapytałam próbując od niego wyciągnąć cokolwiek  

- Zniszczyłem Ci życie dziewczyno! Zniszczyłem Cię, ale przysięgam, że ja nie chciałem! Nie wiedziałem! - wpadł w panikę co chwilę zanosząc się nowym płaczem  

- Nie rozumiem - szepnęłam nadal niczego się nie domyślając.Chłopak wstał a moje oczy powędrowały za nim  

- Ja jestem zarażony.Mam Aids Elizo i boję się, boję się, że ty również - powiedział kryjąc twarz w dłoniach  

Jego słowa do mnie nie docierały, po chwili jednak wszystko zrozumiałam i zaniosłam się płaczem.Zaczęłam uderzać go pięściami i biłam nie panując nad złością, strachem i rozpaczą.Nie chodziło mi o mnie, nie nie bałam się tego, że umrę, chociaż nie chciałam jeszcze odchodzić, głównie chodziło o Dominika.A co jeżeli ja go zaraziłam? czułam mętlik i strach jednocześnie.

- Ty draniu! Jak mogłeś! Jak do cholery mogłeś! - krzyczałam nie zważając na ludzi którzy przebywali w barze  

Wybiegłam stamtąd i dopiero na dworze się zatrzymałam.Upadłam na kolana i na nowo zapłakałam.Tak bardzo się bałam, że również mnie zaraził.Dominik! Muszę mu powiedzieć, ale jak? jak mam powiedzieć ukochanemu, że być może zniszczyłam mu życie? Spacerowałam po mieście, zastanawiając się jak mam mu o tym powiedzieć i nic nie przyszło mi do głowy.Dominik co chwila dzwonił, zaniepokojony tym, że jeszcze mnie nie ma a ja traciłam oddech.Postanowiłam zmierzyć się z nieuniknionym i skierowałam się w stronę domu.Kilkanaście minut później stałam już przed mieszkaniem i czułam jak ogarnia mnie strach.Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka.

- Gdzie byłaś? Bałem się, że coś się stało - powiedział  

- Widziałam się z Pawłem - powiedziałam.Jego wzrok powędrował na moją twarz a w jego oczach widziałam strach.

- Dominiku ja być może jestem zarażona, ty też.Musisz zrobić sobie test - powiedziałam w pośpiechu  

- O czym ty do cholery mówisz? - zapytał wystraszony
  
- Paweł ma Aids! powiedział mi o tym - rozpłakałam się.Dominik podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.

- Kochanie uspokój się! musimy zrobić testy, zresztą to jeszcze nie koniec świata, nawet gdybyśmy byli chorzy to są na to leki, poradzimy sobie - powiedział mocno mnie przytulając.Spojrzałam na niego zaskoczona, że mnie nie zostawił.

- Nie zostawisz mnie? - zapytałam ze łzami w oczach  

- No pewnie, że nie.Kocham cię i dobrze o tym wiesz.Kocham Najbardziej na świecie i nigdy się to nie zmieni - powiedział zamykając mnie w swoich ramionach.


Chociaż Dominik zapewnił mnie o swojej miłości, w moim sercu zagościł strach.I tu już nie chodziło o to, że być może umrę a o to, co powiedzą nasi znajomi, jak to dalej będzie. Doskonale wiedziałam, że w naszych czasach ta choroba budzi ogromne zażenowanie i strach wśród ludności.

- Dominiku - szepnęłam leżąc w jego ramionach.Chłopak spojrzał na mnie a jego brew uniosła się ku górze  

- Tak? - zapytał patrząc mi głęboko w oczy
  
- A co, jeżeli któreś z nas jest zarażone? - zapytałam, czując jak ogarnia mnie coraz większy strach  

- Pytasz o to, co będzie dalej, jeżeli to ty jesteś zarażona? - zapytał  

Kiwnęłam głową, czując jak moje serce wali ze strachu i rozpaczy.Chłopak patrzył na mnie a minuty ciągły się w nieskończoność.

- Czy ten pierścionek to nie gwarancja, że chcę być z Tobą na dobre i złe? czy nie dość zapewniłem Cię o swoim niekończącym się uczuciu? czemu masz jeszcze wątpliwości? nie sądzisz, że to ja powinienem się obawiać? - zapytał.Spojrzałam na niego zaskoczona, nie wiedziałam co ma na myśli.

- Jak to obawiać? czego? - zapytałam wstając z łóżka  

- No wiesz prawdą jest to, że Paweł umiera.Nie chciałabyś być z nim w ostatnich dniach jego życia? bo jeżeli tak, to ja nie miałbym nic przeciw - powiedział  

Spojrzałam na niego oszołomiona jego słowami i dopiero teraz dotarło do mnie, jaką byłam egoistką.Tylko Dominik okazał się w porządku i pomyślał o tym co czuje Paweł. Tylko on się o niego troszczył a ja? ja byłam tak skupiona na sobie, że myślałam tylko o tym, czy jestem zarażona, czy nie i o Dominiku.Ponownie byłam egoistką, bo nie pomyślałam o tym co czuje Dominik, tylko o tym, czy mnie zostawi, czy nie.

- Boże! - szepnęłam uświadamiając sobie, że tak młody chłopak może umrzeć

Chyba tak naprawdę nic nie wiedziałam o tym, czym jest Aids i chyba nie byłam przygotowana na to, że spotka to kogoś z mojego otoczenia.Teraz już przestałam myśleć o sobie a skupiłam się na Pawle.Poczułam jak po moich policzkach płynął łzy i poczułam ciepłe ramiona Dominika  

- Nie opuszczę Cię, przecież wiesz - szepnął czułym głosem.Odsunęłam się od niego i ukucnęłam pod ścianą.

- Nie płaczę z tego powodu.Uświadomiłam sobie jaką byłam egoistką, nie pomyślałam o tym co musi czuć Paweł, o tym co Ty czujesz - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy
  
- Bałaś się, to normalne - powiedział ponownie mnie przytulając
  
Nie wiedziałam skąd Dominik ma w sobie tyle siły i opanowania.Chyba tak naprawdę nie zasłużyłam na takiego faceta, nie doceniałam go, gdy cały czas był przy mnie a teraz nie rozumiałam dlaczego mimo wszystko on nadal jest obok i mnie wspiera.Kocha mnie dlatego wciąż tkwi u mojego boku i znosi wszystko, kocha i ja jego też. Przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy.

- Dom dziękuje Ci - powiedziałam mocno wtulając się w jego ramiona

- Za co? - zapytał uśmiechając się - Za to, że Cię kocham Liz? - dodał po chwili  

- Nie, za to, że mimo wszystko przy mnie jesteś - powiedziałam  

- Byłem, jestem i będę.Chociaż by nie wiadomo co się wydarzyło.chociaż bym miał walczyć z całym światem, który byłby przeciwko nam ja Cię nie zostawię - powiedział a w jego oczach pojawił się smutek  

- Co masz na myśli? - zapytałam  

- Oj Liz nic, tak tylko powiedziałem - dodał po chwili  

Nie drążyłam dalej tego tematu.Bez słowa wtuliłam się w jego ramiona i czas się dla nas zatrzymał.Dominik wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, powoli ściągał moje ubrania, a ja czułam jak strach w moim sercu znika.

- Nie! - wydobyłam z siebie cichy jęk  

Wyskoczyłam z łóżka ze świadomością, że każdy seks może skończyć się dla niego tragicznie.

- Liz nie wiadomo, czy jesteś zarażona - powiedział spokojnym głosem  

- Nie ma pewności, że nie - powiedziałam trochę za głośno, niż powinnam
  
Chłopak wziął mnie na ręce i posadził mnie na swoich kolanach, tłumacząc jak małemu dziecko to, co przecież było oczywiste.Jednak mimo jego zapewnień, słów ja nadal nie byłam co do tego przekonana.Postanowiliśmy się wstrzymać do czasu, gdy wszystko się wyjaśni.Pod pretekstem bólu głowy poszłam do łazienki.Usiadłam pod drzwiami i zaczęłam na nowo płakać, nie potrafiłam sobie poradzić.

- Elizo otwórz drzwi, co się dzieje? - zapytał krzycząc przez drzwi  

- Nic, nic zaraz wychodzę - krzyknęłam
  
Po kilku minutach wyszłam z łazienki i rzuciłam się w jego ramiona, na nowo zanosząc płaczem.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 6339 słów i 32904 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik lula

    czekamna kolejna czesc:)

    31 lip 2014

  • Użytkownik natalllkaaa

    O jejuu! Ale romantyczne *.* Aż mi uśmiech nie chce zejść z twarzy. Boskie opowiadanie. Chcemy następną część <3

    30 lip 2014

  • Użytkownik jaaa

    Najlepsze!!! <3 pasują do siebie.. Nie rozdzielaj juz ich ;) pisz szybko kolejną część ;)

    30 lip 2014

  • Użytkownik Meggi

    Cudowne! Chce wiecej!

    30 lip 2014

  • Użytkownik ~K

    Jak zawsz cudownie:)

    30 lip 2014

  • Użytkownik volvo960t6r

    Cudowna jest ta część...

    30 lip 2014