Tęsknie za Tobą cz.2

Tęsknie za Tobą cz.2Oto Dominik  

Stałam przy oknie, czekając za Dominikiem.Minuty mijały a po przyjacielu nie było nawet śladu.Nie rozumiałam jego dziwnego zachowania, od naszego ostatniego spotkania minęły trzy długie dni.Nie pisał nic, oprócz jednej wiadomości:  
Przepraszam potrzebuje czasu.Bałam się, że straciłam nie tylko bratnią dusze, ale również przyjaciela.Paweł też nie dawał znaku życia, Ania czasami widywała go z jakąś dziewczyną, jedną, czy drugą.Nie miał nikogo na stałe, podobno chciał się tylko zabawić, ale to już mnie nie interesowało.Teraz natomiast stałam i ponownie czytałam wiadomość od Dominika: Musimy porozmawiać, przyjdę do Ciebie w południe. Dochodziła już dwunasta a po nim nie było śladu.Znów zerknęłam w lustro, zastanawiając się, czy czasami nie założyć innej bluzki, albo jakiejś sukienki.Nie wiem czemu ostatnio zaczęłam tak za nim tęsknić, przecież gdy był obok nie doceniałam tak bardzo jego obecności jak teraz.Ujrzałam go przez okno, przez chwile zawahałam się, czy aby nie pobiec w jego stronę, ale po chwili zdecydowałam, że nie.Stałam, czekając kiedy przyjdzie, podeszłam do drzwi i otworzyłam zanim jeszcze zdążył zapukać.

- Cześć fajnie Cię widzieć - szepnęłam
  
Chciałam podejść i rzucić się w jego ramiona, ale chłopak zrobił krok w tył i spojrzał w moją stronę.

- Ciebie też - odpowiedział  

Usiadł na fotelu i rozglądał się po mieszkaniu, jego wzrok wciąż błądził, unikając mojego spojrzenia.

- Dom czemu nie przychodziłeś? - zapytałam siadając obok niego  

- Liz ja musiałem wszystko przemyśleć, potrzebowałem czasu - powiedział ściszonym głosem  

- Ale teraz już będziesz? - zapytałam z nadzieją w głosie

- Przykro mi Liz.Ja nie potrafię się już tobą przyjaźnić, nie chcę.Zraniłaś mnie, a ja jednak nie potrafię się z tobą spotykać, przyjaźnić.Nie umiem.Wybacz mi, ja po prostu nie umiem.Przyszedłem by ci o tym powiedzieć - szepnął spuszczając wzrok
  
Poczułam jakby ktoś uderzył mnie w twarz.Jak to nie potrafi? jak to nie chce? dlaczego? nie rozumiałam jego słów, nie docierało do mnie to co mówił.Podeszłam do niego i kucnęłam obok, patrząc mu głęboko w oczy  

- Dom o czym ty do mnie mówisz? jak to nie potrafisz? co chcesz przez to powiedzieć? - szepnęłam kładąc dłoń na jego kolanie  

- Elizo to jest nasze pożegnanie - powiedział patrząc mi prosto w oczy
  
Widziałam w jego spojrzeniu łzy.Ja sama również zaczęłam płakać.Nie mogłam uwierzyć w jego słowa, bałam się, tak cholernie się bałam tego, że nas już nie będzie, tego, że nie będziemy się już spotykać, nie będziemy chodzić do kina.Chłopak wstał z fotela i spojrzał mi głęboko w oczy.Ruszył do wyjścia, a ja stałam na środku salonu i nie mogłam zrobić kroku.Usłyszałam grzmot burzy i momentalnie zaczął padać deszcz.Pobiegłam do niego i zatrzymałam się dopiero na środku podwórka tuż obok niego
.
- Dominiku! - szepnęłam
  
Wpadłam mu w ramiona i mocno się do niego wtuliłam.Deszcz z minuty na minutę zaczął padać coraz bardziej, ale nam to nie przeszkadzało.Cieszyłam się, bo przynajmniej nie było widać moich łez.

- Dominiku nie rób mi tego - błagałam
  
- Nie zatrzymasz mnie Liz, nie zatrzymasz.Wracaj do domu, bo zmokniesz.Elizo nie utrudniaj mi tego - szepnął ze łzami w oczach
  
- Dominiku nie rób nam tego, proszę - szepnęłam
  
Chłopak delikatnie oswobodził się z moich ramion i powoli skierował się w stronę ulicy. Szedł coraz szybciej, jakby bał się, że go dogonię.Nie zatrzymywał się, nie odwracał. Ja tylko patrzyłam jak odchodzi a szalejący deszcz coraz bardziej utrudniał mi widoczność. Gdy już straciłam go z oczu, odwróciłam się i ruszyłam do mieszkania. Nadal czułam się jak w amoku i nie wiedziałam co się dzieje.Odszedł.On po prostu odszedł zostawiając mnie samą.


Kolejne dni mijały tak samo, siedziałam bez przerwy w swoim pokoju, oglądając nasze fotografię i wspominając wszystkie chwile razem.Wspomnienia ciągle wracały, zabijając mnie od środka.Powoli docierał do mnie fakt, że więcej go nie zobaczę i czułam się jeszcze gorzej, sama nie wiem jak to nazwać, po prostu miałam wrażenie jakbym umarła od środka.Jakby wypełniała mnie wielka pustka, która powoduje ogromny ból. Usłyszałam dzwonek do drzwi.Otworzyłam a za nimi stała Ania.

- Cześć musisz o czymś wiedzieć - szepnęła wystraszona  

- Stało się coś? - zapytałam
  
- Chodzi o Dominika - powiedziała
  
Spojrzałam na siostrę mojego najlepszego przyjaciela i słuchałam tego co do mnie mówi, z każdym kolejnym jej słowem czułam się tak, jakby ktoś wbijał mi sztylet w serce.Nie, nie sztylet, po prostu kilkaset sztylecików.Robiłam co w mojej mocy, by nie załamać się przy niej i z udawaną obojętnością spojrzałam w jej oczy.  

- Ania co ja mogę? skoro jest z nią szczęśliwy - powiedziałam
  
- Nie jest.Przecież każdy wie, że on kocha ciebie - powiedziała  

Wzięłam głęboki wdech, by się uspokoić.Skoro kocha to czemu do diaska związał się z inną dziewczyną? czemu gruchają jak dwa gołąbki w czasie, gdy ja tu siedzę i ryczę w poduszkę.  

- Spotkaj się z nim - przekonywała  

Chociaż jej słowa miały sens, jednak nie wiedziałam co miałabym mu powiedzieć.To on nie chciał się ze mną spotykać, to on wybrał tą lafiryndę.Estera zawsze miała na niego chęć, od zawsze się w nim kochała a on teraz postanowił związać się z nią.Po co?  
by zrobić mi na złość? czy po prostu wystraszył się samotności?  

- Wiesz pójdę już.Przemyśl to - powiedziała brunetka  

Uściskaliśmy się przed wyjściem i zostałam w pokoju sama.Wciąż patrzyłam w okno, odprowadzając wzrokiem jego siostrę.Nie wierzyłam w to co usłyszałam.Chociaż serce chciało iść do niego natychmiast i z nim szczerze porozmawiać, rozum zaprzeczał.I co miałam mu niby powiedzieć? zerwij z nią, bo czuję się zazdrosna? przecież ja sama z niego zrezygnowałam! sama nie dałam nam szansy.Jeżeli miałabym mieć do kogoś pretensje, to tylko do siebie.Zawalcz o niego, zawalcz! podpowiadało moje serce.I teraz nagle poczułam się jak skończona idiotka.Działałam jak w amoku.Wzięłam bluzę i wybiegłam z mieszkania.Nie wiem gdzie się tak spieszyłam.Czasami czułam się tak, jakby moje nogi odmówiły współpracy z resztą ciała.Po prostu pobiegłam do niego, chciałam z nim porozmawiać, musiałam.Zatrzymałam się dopiero w parku, usiadłam na mojej ulubionej ławce i patrzyłam w przestrzeń.Układałam w głowie przemowę, którą chciałam powiedzieć Dominikowi.  

- Cześć - usłyszałam cichy, męski głos  

Spojrzałam na Pawła i podskoczyłam do góry.Jeszcze nigdy nie wystraszyłam się tak jego obecnością.  

- Cześć - powiedziałam nadal nie zwracając na niego uwagi  

- Słyszałem o Dominiku i Esterze, myślałem, że wy razem kręcicie.Wiesz w tej restauracji wyglądaliście na takich zakochanych - powiedział smutnym głosem  

- Też tak myślałam.Nie jestem z Dominikiem, wybrał ta wywłokę - powiedziałam  

Wzięłam głęboki wdech, by nie wybuchnąć przy Pawle płaczem.Sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje.Przecież od zawsze myślałam, że to Pawła kocham a Dominika traktuje jak brata aż do dziś.Teraz chyba powoli do mnie docierało, że to Dominika pokochałam.Ale jak to jest możliwe?
  
- Liz ty chyba się w nim zakochałaś - powiedział
  
Na słowo zakochałaś podskoczyłam jak oparzona.Wstałam i uśmiechnęłam się smutno do Pawła, odeszłam.Chodziłam w kółko, wciąż znajdując się w parku.Z parku do jego domu było już naprawdę bardzo blisko a mnie zwyczajnie w świecie ogarnął strach. Spojrzałam się naokoło, park stał się już prawie pusty i cichy, dopiero teraz zauważyłam, że jest już całkowicie ciemno i musiało mi to zająć więcej niż sądziłam. Nie chciałam wracać do domu, nie mogłam, nie miałam na to siły.Postanowiłam usiąść na ławce i poczekać, sama nie wiem za czym, po prostu moja kobieca intuicja podpowiadała mi, bym jeszcze została.A może to było złamane serce a nie kobieca intuicja?  

- Eliza? co ty tu robisz sama? - usłyszałam męski, dojrzały głos  

Rozejrzałam się i dopiero po chwili go zauważyłam.Zdziwiona byłam tym, że jest sam. Nie było przy nim żadnej Estery, czy kogokolwiek innego.  

- Spaceruje - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy
  
- Dawno się nie widzieliśmy.Jak się miewasz? martwiłem się - powiedział czułym głosem
  
Podszedł do mnie i przytulił, a ja nie protestowałam.Nasze usta stały się niebezpiecznie blisko siebie, a ja czułam jego wodę kolońską, po której zakołowało mi się w głowie.  

- Słyszałam, że chodzisz z Esterą, gratuluje - powiedziałam.Dominik spojrzał mi głęboko w oczy i mocno trzymał w ramionach.  

- Dobrze wiesz, że chciałem być z Tobą - powiedział patrząc mi głęboko w oczy
  
- Cóż - szepnęłam spuszczając wzrok  

Dominik puścił mnie z objęć i usiedliśmy na ławce.Położyłam głowę na jego ramieniu i patrzyłam w dal.Dominik jedną ręką objął mnie w pasie i siedzieliśmy tak kilkanaście minut.
  
- Chodź odprowadzę Cię, po drodze porozmawiamy - powiedział wstając z ławki  

Wyciągnął w moim kierunku dłoń a ja podałam mu swoją, która idealnie pasowała do jego. Szliśmy w ciszy, czasami miałam wrażenie, że każdy z nas boi się pierwszy odezwać. Zatrzymaliśmy się dopiero przed moim domem
.  
- Czy my możemy się chociaż przyjaźnić? brakuje mi Ciebie - powiedziałam.Dominik wszedł do środka i spojrzał na butelkę leżącą na stole  

- Liz nie pij - szepnął czułym głosem.Podszedł do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy - Nie pij - powtórzył.Nasze usta znów zbliżyły się do siebie a on na moich wargach złożył delikatny pocałunek.
  
- Kocham cię Liz - szepnął ponownie mnie całując.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1896 słów i 9946 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik xyz

    super, czekam na cd.

    22 lip 2014

  • Użytkownik Magda.

    Jejkuu...szybko. Następna! *-*

    22 lip 2014

  • Użytkownik ~K

    Kiedy nastepna? ;)

    21 lip 2014

  • Użytkownik ania

    super, kiedy nastepna czesc? :)

    21 lip 2014

  • Użytkownik volvo960t6r

    Coraz ciekawiej się robi

    21 lip 2014