Świat jego oczami ~ Rozdział 1

Następnego dnia czułam obowiązek podziękowania Kubie za uratowanie mi tyłka. Jeszcze przed lekcjami kupiłam dla niego czekoladę. Chciałam mu jakoś podziękować. W końcu nie każdy tak robi. Więc od rana szukałam go po całej szkole. Nigdzie go nie było. Myślałam że po prostu dziś nie przyszedł. Nagle na korytarzu ktoś zaczął krzyczeć. Koło mnie przebiegł jakiś chłopak, a za nim jakaś dziewczyna. Spojrzałam na nich zanim zniknęli za zakrętem. Pokręcił niedowierzająco głową i usiadłam na parapecie. Karolina pojawiła się przed mną z szerokim uśmiechem. Usiadła przy mnie i przytuliłyśmy się na powitanie.  
- Widziałaś może gdzieś Kubę Wysockiego? - spytałam przeczesując palcami swoje ciemne włosy. Kara popatrzyła na mnie krzywo, a szeroki uśmiech zaszedł jej z twarzy.  
- Tego dupka?! Tak. W głównym holu pod tablicą samorządu. Był z tą... jak jej tam... No z taką blondynką z którą ciągle się buja. - Karolina wybuchła. W jej oczach widziałam obrzydzenie na samo wspomnienie jego nazwiska.  
- Ma na imię Ola. - powiedziałam spokojnie i spojrzałam w okno. Na dworze lało. Ciemne chmury zasłoniły słońce i piękne błękitne niebo. Nienawidziłam takiej pogody, a jeszcze bardziej nienawidziłam przeszywajacego wzroku Karoliny. - No co?
- Co chcesz od Wysockiego? - spytała krótko. Westchnęła
- Jakbyś wczoraj nie widziała to uratował mi tyłek. - powiedziałam z lekką nutką irytacji. Widziała to cała szkoła, a ona nie wie co się stało.
- No i? To dupek.  
- Nie jest dupkiem. Jako jedyny mi pomógł i chciałam mu podziękować. - zaczęłam miętolić kawałek bluzki.  
- A po za tym jest niesamowicie przystojny, zabawny i taki idealny. - Marta zaczęła parodiować mój głos i ruchy. Karolina popatrzyła na nią wściekłym wzrokiem, a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce.  
- No może trochę. - mruknęłam. Marta się zaśmiała, a Karolina odeszła się w czoło.  
- Nie będziesz się zadawać z.tym dupkiem! - krzyknęła Kara.  
- Dlaczego? - nie mogłam uwierzyć w to co ona powiedziała. Zaskoczyłam z parapetu zbierając moją torbę. Popatrzyłam na brunetkę. Karolina wzruszyła ramionami i odpowiedziała.  
- Bo on jest pieprzem dupkiem.  
- Poprostu twoja rodzina nienawidzi jego rodziny. - wtrąciła Marta.  
- Bo to konkurencja. - Karolina również zaskoczyła z parapetu i weszła do klasy. Podążyłam za nią i usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. Wyłożyłam książki na ławkę i  wyciłgnęłam telefon w celu sprawdzenia fejsa. Miałam kilka powiadomień, a jednym z nich było zaproszenie do znajomych przez samego Wysockiego. Bez zastanowienia je zaakceptowałam i sprawdziłam jego profil.  
- Dzień dobry! - powiedziała żywo polonistka, a ja szybko schowała telefon do kieszeni.

Po lekcjach w szatni złapałam Ole. Chyba już wychodziła do domu, bo w pośpiechu ubierała płaszcz.  
- Hej. Powiesz mi gdzie znajdę Kubę? - spytałam podchodząc do niej. Blondynka zapinała właśnie guziki płaszcza.
- Yyy... Właśnie powinien kończyć trening. Szukaj go w szatni albo na hali. Pa. - powiedziała i szybko wyszła. Ruszyłam w stronę hali. Pobiegłam schodami na trybuny i rozejrzałam się po hali. Było pusto. Widocznie już skończyli. Zbiegłam po schodach i zobaczyłam jak jakiś chłopak wychodzi z szatni.  
- Hej. Kuba Wysocki jest w środku? - spytałam. Brunet pokiwał twierdząco.  
- Pewnie. Wchódź śmiało. - odpowiedział i ruszył przed siebie. Zapukałam do drzwi lecz nikt ani się nie odzywał ani nie otwierał. Weszłam do środka i poczułam mocną woń potu i męskich perfum. Z innego pomieszczenia wyszedł Kuba. Wszystko było by dobrze gdyby nie to że blondyn był w samym ręczniku przewiązanym na biodrach. Stanęłam jak słup soli i patrzyłam na jego mokre, umięśnione ciało.  
- Oj... Przepraszam. - powiedziałam cicho i odwróciłam się do drzwi.  
- Coś się stało? - spytał. Stanęłam i odwróciłam się w jego stronę. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Wyciągnęłam z torby czekoladę i podałam mu ją. Popatrzył na mnie z zaskoczeniem.  
- Chciałam podziękować. To było...  
- Nie trzeba było. Każdy by to zrobił. - powiedział i ukazał szereg białych zębów.  
- Nie każdy. - również sie uśmiechnęłam i wskazałam drzwi. - Pójdę już.  
- Czekaj! - Kuba otworzył szybko czekoladę i ułamał pasek. Podszedł do mnie i podał mi ją. - Na drogę.
- Dzięki. Do jutra. - powiedziałam i wyszłam.  
- Do jutra. - usłyszałam tylko z zamkniętych drzwi. Popatrzyłam na zegarek i prawie biegiem udałam się do szatni. Zgarnęłam z wieszaka kurtkę i wybiegłam z szkoły. Biegłam na przystanek i na moje nieszczęście mój autobus właśnie odjeżdżał. Ze złością tupnęłam nogą i usiadłam na ławce na przystanku. Wyciągnęłam telefon i szybko napisałam do mamy.  
     "Uciekam mi autobus. Będę później."  
Siedziałam tak bezczynnie i patrzyłam na samochody przejeżdżające przez jezdnię. Nagle podjechało czarne auto. Szyba opuściła się, a za kierownicą zobaczyłam Kubę.  
- Podwieźć Cię? - spytał.  
- Nie trzeba. Za chwilę mam autobus.  
- Wskakuj! - ruszyłam w stronę samochodu. Otworzyłam drzwi i usiadłam na miejscu pasażera. Zamknęłam drzwi, a Kuba ruszył. Uśmiechnął się do mnie. - Przecież nie będziesz się tułała autobusami do domu.  
- No czasem mama po mnie przyjeżdża. - powiedziałam wzdychając. Kuba skręcił na parking pod marketem i zgasł silnik.  
- Musze zrobić zakupy bo mama mnie udusi. - powiedział i wyszedł z auta. Zrobiłam to samo i razem weszliśmy do budynku. - A tak po za tym to dobra czekolada.  
- Już zjadłeś? - spytałam gdy Kuba zbierał z półek wszystkie potrzebne produkty.  
- Nie. Zostawiłem Oli. Ona to taka czekoladowa panienka. - zachichotałam i pomogłam blondynowi z noszeniem wszystkiego. On szeroko się uśmiechnął gdy stanęliśmy przed działem z słodyczami. Zabrał chyba wszystko. I z niewinnym wyrazem twarzy ruszył do kasy. - Takie małe zapasy.  
- Nie takie małe. - odparłam. On tylko zrobił minę zbitego psiaka i zapłacił za zakupy. Wrociliśmy do auta gdy na nowo zaczęło lać.  
- Ugh... A chciałem iść z Olą na boisko. - mruknął i ruszył. - Gdzie mieszkasz?  
- Parkowa. A ty? - blondyn spojrzał na mnie i się zaśmiał.  
- Po drugiej stronie miasta. - wzruszył ramionami i w spokoju dojechaliśmy pod mój dom. Miałam już wsiadać gdy chłopak złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego zdziwiona. - Dasz mi swój numer?  
- Masz coś do pisania? - spytałam, a on szybko wyciągnął długopis z bocznej kieszeni drzwi.  
- Proszę. - podwinął rękaw, a ja napisałam mu początek mojego numeru.  
- Resztę rozszyfruj sam. - powiedziałam i wyszłam z auta zostawiając go w osłupieniu. - Dzięki i do jutra.  
Wysocki po chwili odjechał. Ja z lekkim uśmiechem weszłam do domu i ściągnęła bity i mokrą kurtkę. Poczułam woń pieczonego kurczaka i weszłam do kuchni. Mama kończyła robić obiad, a moja młodsza siostra odrabiała zadanie domowe.  
- Hej. - przywitałam się i nadała sobie pomarańczowego soku do szklanki.  
- Ktoś cie odwoził? Widziałam auto. - mama skrzyżowała ręce na piersi i wpatrywał się wyczerpująco we mnie.  
- Kolega. Zobaczył ze siedzę na przystanku i chciał podwieźć. Tyle. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą i zabrałam się za jedzenie obiadu.  

Kładłam się spać gdy mój telefon zawibrował. Odblokowałam go i sprawdziłam nieodebraną wiadomość.  

   "Chyba wygrałem.  
     K.W."

Mimowolnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Odłożyłam telefon i z uśmiechem położyłam się spać.

MrsMinionek

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1472 słów i 7691 znaków.

2 komentarze

 
  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością ☺????

    10 sty 2017

  • MrsMinionek

    @cukiereczek1 Dziękuję.  
    Next może pojawi się jeszcze w tym tygodniu.  ;)

    10 sty 2017

  • Juliaaajl

    Drobne literówki , ale poza tym całkiem nieźle. Sprawdzaj te małe błędy , bo zmniejszają przyjemność z czytania. Czekam na next. Weny :)

    9 sty 2017

  • MrsMinionek

    @Juliaaajl Pisanie na telefonie nie jest łatwe, a już szczególnie z moją autokorektą. Ale to mnie nie usprawiedliwia. Dziękuję za dobre rady.  
    Pozdrawiam ;-)

    10 sty 2017