Pamiętnik Nastolatki cz.3

Pamiętnik Nastolatki cz.3Kochany Pamiętniczku!
Ten sam dzień, godzina 20;45
Po szkole razem z dziewczynami poszłyśmy do pizzeri, zamówić największą pizze, jaka tylko była. Kiedy już kelnerka nam ją podoła, Olivka wyciągnęła z torebki dwie świeczki, w kształcie cyferek; ''1 i 4'', wsadziła je do cieplutkiego ciasta i zapaliła jednym pociągnięciem zapałki. No, no tego się nie spodziewałam! Pomyślałam cichutko życzenie i zdmuchnęłam świeczki. Nie powinnam mówić życzenia głośno, ale..
Tobie chyba mogę powiedzieć, prawda? Ufam ci. I w końcu, tylko ja do ciebie zaglądam. A więc zażyczyłam sobie ładniejszych, zgrabniejszych nóżek, mniejszego nosa no i mniej piegów na nim... Wiem, że to sporo życzeń, ale kurcze, urodziny ma się raz w roku, prawda? Potem jednak troszkę humor mi się pogorszył, bo przyszedł nowy chłopak Olivki, Mike. Jest studentem! Kurde no, ja wiem ze Olivka nie wyglada na czternastke, ale Mike jest za stary. I wcale nie mówię tak dlatego, że jest mega przystojniakiem i sama się w nim troszkę podkochuję... No dobra, może troszkę, ale Lessie też. No więc kiedy przyszedł, Olivka znowu zaczęła świrować. Patrzyla się na niego maslanym wzrokiem i ciagle przytulala. Potem nalozyli sobie wielki kawalek mojej urodzinowej pizzy i jedli razem, karmiac się nawzajem. Zrobilo mi się okropnie smutno. Widac bylo golym okiem, jak strasznie się kochali. A mnie nikt nie pokocha! Nikt. Na pewno, nigdy. Zawsze bede sama, zawsze, na zawsze. WYladuje w klasztorze z wielkim kotem ktorego bede rozpieszczala i kochala jak dziecko, bo tylko on mi zostanie. Wzielam lyk coli i powiedzialam dziewczynom, ze musze isc do domu, bo obiecalam tacie ze zrobie porzadki. Moze i glupia wymowka, ale Olivka, wpatrzona w tego swojego casanove, tylko kiwnela glowa i znowu zaczela się do niego szczerzyć. Okropnosc. Wyszlam cala zdruzgotana. Gdy szlam, kopiac pusta puszke jakiegos napoju i zaciskajac z wscieklosci pięści, prawie wpadlam na jakiegos kolesia. Odsunelam się gwaltownie i szybko przeprosilam. Spojrzalam mu w twarz i... o nie! o nie, o nie, o nie... To jeden z dwoch kolegow Tony'ego przy ktorych ostatnio się tak okropnie wyglupilam, walac go, a wlasciwie zaledwie klepiac w klatę, po tym jak się ze mnie nabijał w moje urodziny! Spuściłam wzrok, ominęlam go i szybko ucieklam zza jakis blok. Skoczyłam szybko do biblioteki, po jakas ksiazke na wieczor, wrocilam do domu i opatulona w cieplutka kolderke, zatracilam się w ksiazce. Po jakiejs godzinie, uslyszalam pukanie do drzwi. Nie mialam zamiaru otwierac. A co ja jestem? Niech ktos blizej otworzy. Dlaczego niby ja mialam wszystko robic, co? Ale wtedy przypomnialam sobie, ze jestem sama w domu i ociagawszy sie, powolnym krokiem ruszylam ku drzwiom. Stała w nich Marlena, cala we lzach.
Dlaczego zapukała, zamiast swobodnie wejść do środka?

Santana

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 478 słów i 2901 znaków.

2 komentarze

 
  • vans

    Kiedy następna  :smh:

    16 lip 2015

  • Gabriela

    będzie kolejna? :D

    3 lip 2015