Pamiętnik Nastolatki cz.1

Pamiętnik Nastolatki cz.1Pamiętnik nastolatki cz.1
Kochany pamiętniku!
data; 21.06.14r godz. 19;10
Jeju, dziwnie mi jakoś. Ostatni raz pisałam pamiętnik mając chyba osiem lat ( ha, ha ). Ale właśnie, a dokładnie to 5 minut temu, skończylam 14 lat i pomyślałam sobie; 'kurde, może fajnie byłoby jakoś zacząć od nowa?'' Uwielbiam początki, jest w nich coś magicznego. Potrafię godzinę słuchać tej samej piosenki, a czasami tylko dlatego, że uwielbiam sposób w jaki się zaczyna. A dzisiaj tak naprawdę zaczyna się moje życie. Wreszcie jestem nastolatką! Najprawdziwszą w świecie nastolatką! I czuje się z tym bosko. Od kiedy skończyłam dziesięć lat, chciałam nią być. Kiedy miałam 12, zakładałam szpilki, upinałam wysoko włosy i malowałam usta czerwoną szminką, tylko po to, aby wydawać się starszą. Jednak, Tata nigdy nie pozwoliłby mi tak wyjść do ludzi, za co jestem mu teraz bardzo wdzieczna gdyż wyglądałam jak... hm... 10-letnia galerianka? Tak, tak śmiej się ze mnie dalej. Z utęsknieniem czekałam na lat 13. Było fajnie, ale to nie było to. Nadal byłam dzieciakiem, wyglądałam jak dzieciak. Miałam te swoje marne 150 centymetrów, i byłam wklęsła a do tego pyza. Żaden chłopak w życiu by na mnie nie spojrzał! Nie to, żeby teraz, cóż nadal jestem Aleczką - Kluseczką, ale przynajmniej nie muszę już z utęsknieniem patrzeć na tusze do rzęs za witrynami rossmanów i naturelli. Dzisiaj, ten który dostałam od Maddy, mogę sama wypróbować i z uwielbieniem rozsmarowywać na moich krótkich, jasnych rzęsach. Może wreszcie dostanę pierwszego okresu? Chyba jestem jedyną dziewczyną w klasie, która go jeszcze nie miała. Jeszcze raptem tydzień temu, były nas dwie, ale ta piekielna Ruth McCang musiała go dostać i ogłosić tą nowinę wszystkim w szatni, przed wufem. A wtedy, oczy wszystkich dziewczyn ( w tym dziewczyn z klasy Ib ) Zwróciły się prosto na mnie! Świetnie. Niezły powód do plotkowania za moimi plecami!
Moja ''rodzina'' zrobiła mi ''fantastyczną'' imprezę. Oni tak powiedzieli, a ja, przytakiwałam żeby nie było im przykro. Ja, tata i ta cholerna Marlena. Przepraszam za słownictwo, ale nie potrafię się o niej inaczej wyrazić. Marlena mieszka z nami od roku. Jest mniej więcej w wieku taty i jest szczupła do bólu. I jeszcze wysoka! Od kiedy wprowadziła się do nas, są same problemy. Nie dość, że ta flądra ukradła mi tatę to jeszcze! O Matko! Jej syn jest jednym z najprzystojniejszych chłopaków w całej szkole! Myślałam tak, dopóki się nie wprowadził. Teraz, gdy słyszę jak pierdzi, albo widzę drapie się po jajach, jakoś przestał mnie kręcić. Tak więc na tej mojej 'fantastycznej'' imprezie dostałam też ;''fantastyczne' prezenty. Od taty, sweter z jakąś głupią myszką nadgryzającą ser a od Marleny - bamboszki z pieskiem. Już chciałam im powiedzieć, żeby się takimi prezentami wypchali, ale widząc ich równie głupie jak myszka nadgryzająca ser na moim nowym sweterku uśmiechnięte miny, nie chcialam im psuc humoru. Już i tak wszystkim go psuję, ciągle go slysze.
Wiecznie naburmuszona, wściekła na caly swiat. Grr...
Do tego, Marlena zrobiła mi tort. Jeśli myślała, że tknę coś co było zrobione jej paskudnymi, brudnymi lapami to chyba śniła! Jednak tort był oblany kuszącą, białą czekoladą a na jego wierzchu pyszniły się wielkie, czerwone truskawki. Nie dosć, że z wewnetrznego przymusu musiałam go zjeść, to jeszcze, gdy chcialam nalozyc sobie dopiero, zaledwie trzeci kawałek, Marlena usmiechnela się krzywo ( dobra, nie jestem pewna, czy krzywo ale ona nie potrafila się normalnie usmiechac! Przeciez jest okropna! ) I powiedziała głośno
- No, Aleczko Kluseczko, widzę że smakuje ci mój tort.
Myślałam że cisnę zaraz talerzem z zawartością o ścianę. Jednak jak zwykle, musiałam się powstrzymać i zacisnąć usta w ciasną linie. Tak też zrobiłam.
Kiedy była już piętnasta, i wszystko dokładnie wysprzątaliśmy, pobiegłam na górę. Musiałam zadzwonić, do Lessie lub Olivki. Ale zadna nie odebrała. Złożyły mi rano życzenia i stwierdzily, że nie mogą się zjawic, ponieważ do Lessie przyjechała mama z Anglii a Olivka wyprawiała pogrzeb psu. No tak, przeciez wszyscy sa wazniejsi ode mnie!
Do tego, akurat kiedy wybuchnęłam płaczem, do pokoju przyszedł Tony z dwójką swoich kumpli. Jak mnie zobaczyli, wszyscy zrobili glupie, zdzwione miny. Tylko Tony zaczął się śmiać.
- A ty co, znowu beczysz?
O nie, tego mi już było za dużo. Wstałam szybko i jedną ręką zamachnęłam się na Tony'ego. Chciałam go spoliczkować, ale niestety wzrost odziedziczył po rodzicach. Miał prawie dwa metry, a ja sięgałam mu do klatki piersiowej. Nie zorientowałam się jednak w porę i z całej siły walnęłam go prosto w nią. Zresztą, wyglądało to jak zwykłe klepnięcie i chyba też tak to poczuł bo jak zwykle wybuchnął śmiechem. Zawstydzona i wściekła uciekłam do łazienki i chciałam żeby każdy zostawil mnie w spokoju, ale jednoczesnie okropnie chciałam się do kogoś przytulić.
A więc mój początek nie był najlepszy.
Ale kto wie, może jeszcze się rozkreci?

Santana

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 927 słów i 5315 znaków.

3 komentarze

 
  • fajne

    Podoba mi się, masz taki swobodny styl pisania :-) Czekam na next!

    9 cze 2014

  • jaaaa

    Kiedy następna część.?

    9 cze 2014

  • ...

    Super! ;)

    8 cze 2014