Nieszczęśliwa 5

Wracała z pracy samochodem. Przejeżdżała właśnie przez skrzyżowanie ulicy Dębowej z Leśną kiedy zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetlił się nieznany numer z zagranicznym początkiem. Pozostawiając lewą dłoń na kierownicy przyjęła połączenie prawą ręką.
-So it's me.....Yes, yes....yes, I can talk to....
Po tych słowach Lena tylko przytakiwała, a na jej twarzy rozkwitał coraz to szerszy uśmiech.Pożegnała się uprzejmie z rozmówcą. Już miała odłożyć telefon na siedzenie pasażera kiedy zobaczyła przed sobą policyjny radiowóz, a obok niego policjanta z lizakiem. Wskazywał kobiecie miejsce, w którym miała się zatrzymać. Lena posłusznie zatrzymała się, otworzyła okno i wyłączyła silnik.  
-Dzień dobry. Proszę dokumenty samochodu i prawo jazdy. Zatrzymałem panią za rozmawianie przez telefon komórkowy podczas prowadzenia pojazdem. -twarz stróża prawa nie zdradzała żadnych uczuć, zdawał się mieć na niej maskę. Lena stwierdziła, że facet jest strasznym służbistą.
-Dzień dobry. Tak, wiem, że rozmawiałam, ale miałam bardzo ważny telefon.-próbowała usprawiedliwiać się kobieta.
-Mnie to nie interesuje. Prawo jest prawem, a zasady zasadami i nie można ich ła....-rozpoczął swój wykład policjant gdy nagle przerwał mu jego partner, Jacek:
-Stasiek zatrzymałem tam jednego delikwenta sprawdź go. Ja zajmę się panią.- puścił do Leny oczko.Mężczyzna wydawał się kobiecie bardzo znajomy i sympatyczny, dlatego też ponowiła próbę uniknięcia kary:
-Witam-dziewczyna przyodziała najsłodszy uśmiech jaki miała w zanadrzu- Panie władzo ja obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
-Dobra, już dobra. Niech tylko pani zmyka, bo Stasiek zauważy -mówiąc to oddał jej dokumenty-a tak swoją drogą to wydaje mi się pani znajoma.
-Ja też mam wrażenie, że skądś pana znam.
-Już odjeżdżaj. Staaaaasiek... i co sprawdziłeś tego fagasa? Myśli, że jak mam mercedesa to wszystko mu wolno- już tylko to usłyszała Lena, bo włączała się do ruchu, zjeżdżając z parkingu.
Po kilku minutach dotarła do domu. Otworzyła drzwi, zrzuciła wysokie szpilki, niechlujnie odłożyła torebkę, zignorowała rozradowanego Majlo i ruszyła w stronę kuchni, z której wydobywały się smakowite zapachy i słychać było brzęk garnków.
-Udało się, udało się- krzyknęła Lena i rzuciła się na szyję zdziwionemu Arturowi.  
Kobieta odsunęła się, pocałowała męża, chwyciła w ręce pieska i zaczęła kręcić się w kółko.Pies rozszczekał się niemiłosiernie.
-Ale co się udało. Dostałaś awans ?-dociekał zdezorientowany Artur.
-Nie, pieprzyć awans. Odezwał się do mnie lekarz ze Szwecji. Jest dla Ciebie nadzieja.-tłumaczyła uszczęśliwiona.
    I tak po długim okresie niepewności zakwitła nadzieja i rozpoczęło się ponowne leczenie Artura. Mężczyzna wyjechał do kliniki w Szwecii, a Lena została w Polsce ze względu na obowiązki zawodowe. Ich kontakty ograniczały się do rozmów telefonicznych i na skaypie. Artur zapewniał małżonkę, że wszystko jest w porządku, jednak od pewnego czasu nie rozmawiał z nią przy użyciu kamerki internetowej. Tłumaczył się tym, że sprzęt spadł z blatu biurka i roztrzaskał się.
-No, ale Arturku przecież nie mieszkasz na odludziu. Możesz kupić sobie nową. Tak dawno Cię nie widziałam- przekonywała męża podczas każdej rozmowy. Zaczynała się niepokoić i denerwować, bo zaistniała sytuacja wydawała się jej podejrzana.
   Następnego dnia, po wieczornej rozmowie z mężem, która odbyła się wieczorem dnia poprzedniego, Lena jechała z pracy w stronę domu, gdy nagle zadźwięczał telefon w torebce leżącej na siedzeniu pasażera. Nie zastanawiając się długo z uśmiechem na twarzy odebrała połączenie:
-Yes, yes it’s me... It is impossible... Yesterday I talked to him...
Wtedy twarz dziewczyny stężała, a na ustach nie było nawet cienia uśmiechu. Czerwony lizak trzymany przez stróża prawa potęgował uczucie rozdzierającego bólu. Zjechała na pobocze, otworzyła szybę...
Rozwoju kolejnych wydarzeń już nie pamiętała.Obudziła się na sofie w salonie swojego domu, przykryta puszystym kocem z Majlo u boku. Usiadła i próbowała sobie przypomnieć przebieg ostatnich zdarzeń. Gdy nagle zobaczyła obcego mężczyznę, a może jednak znajomego-nie wiedziała skąd, ale jednak go kojarzyła, siedzącego na fotelu naprzeciw niej i uważnie się jej przyglądającemu.W tej nietypowej i dość przerażającej sytuacji pomyślała: ‘’Po co ja karmię tego cholernego psa skoro on w tej chwili smacznie śpi”.Wstała, przygładziła włosy. Mężczyzna również podniósł się z fotela i chrząknął.
-Przepraszam, że panią przestraszyłem. Odwiozłem panią wczoraj do domu, bo nie była pani w stanie samodzielnie tu dotrzeć. Bałem się w tym stanie zostawić panią samą. Nazywam się Marcin Stawiński- wyciągnął w stronę kobiety dłoń. Ta odwzajemniła gest i uścisnęła ją serdecznie.
-Przepraszam gdyby był pan tak miły i poczekał na mnie chwileczkę to wypilibyśmy kawę i porozmawiali o tym co się stało, bo szczerze mówiąc to niewiele pamiętam.
- W porządku, będę czekał.
-Pójdę się tylko odświeżyć- rzekła Lena i pomaszerowała na górę o łazienki, by wziąć prysznic.
   Schodziła na dół po błyszczących schodach ze ściśniętym sercem. Wiedziała, że coś jest nie tak tylko nie wiedziała co.Weszła do kuchni, mężczyzna siedział przy stole, bawił się frędzlem kolorowego obruska.Dziewczyna wstawiła wodę, wsypała karmę do miski psa, postawiła na stole ciastka i zaparzoną kawę.Zasiadła przy stole, naprzeciwko Marcina i zaczęła rozmowę:
-Wie pan ja nic nie pamiętam z wczorajszego wieczoru...
-Najprawdopodobniej to sprawka leków uspokajających i nasennych, które podano pani w szpitalu.
-W szpitalu, leki, Boże co się stało..?
-Zatrzymałem panią wczoraj kiedy jechała pani samochodem, bo znów rozmawiała pani przez telefon..
-Znów?- domagała się wyjaśnień zdezorientowana Lena
-Tak spotkaliśmy się wcześniej w podobnych okolicznościach. To ja wybawiłem panią od Staśka, mojego partnera..
-Ah, tak pamiętam.
-Tak, więc zatrzymałem panią i nie zdążyłem nic powiedzieć kiedy zaczęła pani płakać.Była pani roztrzęsiona, więc zawiozłem panią do szpitala, kiedy podano pani leki uspokajające doszła pani do siebie na tyle, że można było z panią rozmawiać. Usiedliśmy w poczekalni i rozmawialiśmy. Dowiedziałem się, że ten ten telefon był ze Szwajcarii..
-O Bożee.. nie.Tylko nie to..-Załkała kobieta.
-Podobno telefon zawiadomił panią o śmierci męża. Bardzo mi przykro.
W tym momencie świat zawirował, oczy zaszły mgłą. Tak teraz pamięta wszystko dokładnie i wyraźnie. Przez ciało przeszedł nieprzyjemnie zimny dreszcz, z oczu popłynęły słone, przezroczyste łzy, a ręce zaczęły się trząść. Poprosiła mężczyznę o opuszczenie domu, a sama skierowała się do sypialni, usiadła na łóżku i cały czas łkając z rozdzierającym serce bólem pogładziła kapę przykrywająca prawą stronę łożą, na której spał Artur. Pomyślała, że gdyby wiedziała, że taki będzie finał tej historii to nie pozwoliłaby mu pojechać, spędziliby te 3 ostatnie miesiące razem. A teraz, teraz została sama, sama z Majlo na kolanach. Nie będzie żadnego szczęśliwego życia, pary staruszków cieszących się widokiem swoich dzieci i wnuków. Nie będzie miłości czystej i bezgranicznej. Żałowała wszystkich przykrych słów skierowanych do Artura, godzin, ba sekund spędzonych bez siebie. Tak bardzo chciała, by był przy niej.Wtedy przyszedł jej do głowy pomysł, pomysł ryzykowny, bo nie wiedziała czy sprawdzi się teoria szczęśliwego zakończenia. Poszła do łazienki, pogłaskała czule psa ‘’ A co będzie z nim?’’ Poradzi sobie, jutro rano przychodzi pomoc domowa, zaopiekuje się nim a potem odbierze go moja mama. Będzie dobrze’’. Ucałowała owłosiony czubek małej główki. Wyjęła ze szklanej, łazienkowej szafeczki żyletę ’’Jakie to proste i tandetne’’pomyślała z goryczą’’Nie stać cię na nic więcej?’’. Nie będzie żadnego zmieniania się, odnajdywania znajomych, nie będzie niczego.Ważne jest to, że gdzieś tam gdzie trafi będą z Arturem szczęśliwi. I wtedy ostrze metalu dotknęło aksamitnej i miękkiej skóry. Najpierw tylko ją drasnęło dopiero później pojawiła się stróżka krwi, która później stała się olbrzymią kałużą, plamą czerwonego cierpienia i bólu przemieszanego z ulgą i spełnieniem....

Zalesiaczek

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1540 słów i 8710 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Zalesiaczek

    Kolejnych części najprawdopodobniej nie będzie, bo brak pomysłów na dalsze losy bohaterki, ale też mam ochotę na pisanie czegoś bliższego mojemu wieku. Także sorrki, ale zapraszam do serii nowego opowiadania.

    9 lis 2013

  • Użytkownik Nick

    Super!! Kiedy kolejna część?? :)

    6 lis 2013

  • Użytkownik Flo

    Jakie to jest niesamowite .  Pięknie opisujesz emocje bohaterki i wszystko wgl ; ) Nie wiesz jak się cieszę , że dodałaś nową część : ) Pisz dalej !

    1 lis 2013