Chciałam być dobrą dziewczyną, starałam się być wyrozumiała. Niestety, to co on robił nie mogło zostać do końca zaakceptowane. Ciągłe pretensje, kłótnie, wyzwiska. W jego oczach byłam zimną suką bez serca, która potrafi postawić na swoim. Szkoda, że przez niego sama sobie to wmówiłam. To było głupie, teraz wiem, ale wtedy myślałam, że może faktycznie tak jest. Może on faktycznie traktuje mnie jak księżniczkę, wyręcza mnie w wielu czynnościach, pomaga mi, a ja tego nie doceniam. A wiecie jak było naprawdę? Okej, pomagał mi w nauce, w codziennych czynnościach tj. sprzątanie, pilnował czy coś zjadłam, ale nigdy go nie było wtedy, kiedy najbardziej go potrzebowałam. Zostawałam wtedy sama z żyletką w dłoni. Kiedy odkrył mój sposób na odreagowanie nakrzyczał na mnie, zwyzywał od nienormalnych. Bolało. Tak cholernie bolało. Zerwaliśmy. Pamiętam ten dzień. Siedziałam zapłakana w pokoju trzymając w dłoni test ciążowy. Tak strasznie bałam się go zrobić. Pozytywny wynik zrujnowałby całe moje życie. Miałam wtedy wielkie ambicje, dobre wyniki w nauce, całe życie przed sobą. Planowałam skończyć liceum, iść na studia, przeprowadzić się do innego miasta. Kiedy okres zaczął mi się spóźniać myślałam, że to normalne, że może to przez stres związany z nauką, zarwane noce. Kiedy minął miesiąc a on dalej nie przyszedł zaczęłam panikować. Musiałam jakoś wyładować stres, pojawiły się kolejne blizny, tym razem starałam się to zrobić w miejscu, w którym nikt nie powinien ich zauważyć. Na udach. Niestety, nie udało się. Podczas przebierania się zapomniałam o nich. Zauważył. Kazał się ogarnąć. Wmawiał, że to nie może być ciąża, że przecież nie przytyłam, wręcz przeciwnie, żebym się ogarnęła, że uważaliśmy. Obiecał kupić test na następny dzień. Na obietnicach się skończyło, miał ważniejsze rzeczy do zrobienia. Poszłam więc sama do apteki. Wzrok farmaceutki, która mnie obsługiwała, pamiętam do dziś. Poczułam się jak młoda dziwka, która się puściła i teraz boi się, że zaciążyła. A ja przecież tylko oddałam się chłopakowi, którego kochałam. Z miłości. Tylko tyle. Aż tyle...
Dodaj komentarz