Miłość do nieznajomej cz.8

Kiedy wyszedł spod prysznica skierował się do kuchni. Przy stole siedział Tomek. Dosiadł się do niego a Anka postawiła mu szklankę z herbatą:
- Dziękuje.
- Jesteś głodny? - zapytała
- Nie. - przysiadła się do nich. Żadne z nich się nie odzywało. Anka z Tomkiem nie mieli zamiaru go do niczego zmuszać. Jak będzie chciał sam im powie. Zdradzi im co się wydarzyło na ławce w parku.  
     Siedzieli dłuższy czas po cichu gdy odezwał się Mariusz. Zaczął opowiadać jak ją poznał. Znali tę historię ale nie przerywali mu. Zdawali sobie sprawę, że się musi wygadać. Chciał to z siebie wyrzucić. Przeszedł do tego jak ją dziś rozpoznał w swojej ulubionej knajpie. Spotkali się w parku i gdy wyznał jej miłość ona go odrzuciła. Chciał wrócić do domu. Wstał z ławki i zmierzał w jego kierunku. Był tak przybity, że nie rozejrzał się na boki:
- Dziękuję Aniu, że mnie złapałaś. Nie chciałem się zabić. Dla mnie samobójstwo to zwykłe tchórzostwo i egoizm. Co z tego, że mnie przestanie boleć, skoro moi najbliżsi będą cierpieć. Rodzice by musieli żyć ze świadomością, że ich syn to tchórz. Zamiast stawiać czoła przeciwnościom, on po pierwszej przeszkodzie się poddaje - Mariusz zamilkł i wpatrywał się w szklankę. W końcu podniósł się z krzesełka i wrócił do łóżka.
     Weekend zleciał mu szybko. Anka z Tomkiem ciągle przebywali z nim. A to wzięli go na kręgle. A to poszli do baru na piwo. A to po prostu siedzieli u niego w domu i oglądali filmy. Nie chcieli by choć przez chwilę był sam. Był im bardzo wdzięczny. W poniedziałek rano wstał z postanowieniem, że zrobi wszystko by o niej zapomnieć. Podniósł się łóżka i ubrał. Gdy dotarł do pracy dopadł go ojciec:
- Synu mam jeszcze małą prośbę.
- Słucham tato.
- Możesz odebrać jutro prezent dla matki u jubilera? Obiecałem jej, że wybierzemy się na zakupy.
- No jasne.
- Dzięki - podali sobie rękę i rozeszli się. Każdy w swoją stronę.
     Mariusz wszedł do swojego gabinetu i zasiadł za biurkiem. Postanowił oddać się bez reszcie pracy. Musi zająć czymś głowę, by przestać o niej myśleć.
     Był czwartek. Minęły zaledwie cztery dni, a on czuł jakby minął miesiąc. Ciągle pomagał ojcu w przygotowaniach na jutrzejszy dzień. Robił to z chęcią, bo wtedy nie myślał o Karolinie. Najgorsze były noce. Kładł się do zimnego łóżka i czuł pustkę. Cierpiał, ale wkoło próbował pokazywać że jest szczęśliwy. Jedynie Ania z Tomkiem go rozgryźli. Pomagali mu jak mogli. Ale nawet oni nie byli w stanie posklejać jego złamanego serca. Wychodził z pracy i zmierzał do rodziców. Miał dziś u nich nocować. Z rana musi wstać i zacząć przestawiać stoły. Pomóc w przygotowaniach. No i najważniejsze odebrać catering. Ktoś ma go podwieźć koło 13. Matka z zakupów ma wrócić o 17. Pani Jolanta w jakiś nadzwyczajny sposób ma ją namówić, by ubrała się w nową sukienkę. Wiedział, że jej się uda. Zawsze miała dar przekonywania. Z listą prac ułożoną w głowię na jutrzejszy dzień zasnął.
     Dochodziła 14 kiedy zaczął się poważnie denerwować. Prawie godzinę temu miało być jedzenie. Sięgał po telefon, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Po chwili do pokoju wszedł Hubert:
- Panie Mariuszu. Przyjechał catering.
- Dziękuje. Każ im wnosić, a ja zaraz do nich podejdę.- odłożył komórkę i ruszył do drzwi. Nie przekroczył progu gdy usłyszał czyjś głos:
- Cześć - czegoś takiego się nie spodziewał. Przed nim stała Karolina. Zniszczyła mu życie. A teraz miała na tyle godności by się tu pokazywać.
- Czego chcesz? - spytał z gniewem w głosie.
- Przywiozłam jedzenie i chciałabym porozmawiać.
- Nie mamy o czym.  
- Poświęć mi 5 minut, a potem zniknę - patrzyła niepewnie.
- Nie mam zamiaru ani ochoty z tobą rozmawiać. Odejdź. - powiedział i minął ją. Nie odwrócił się ani razu. Tak jak ona tamtego feralnego dnia.
     Nie chciał jej widzieć. To wszystko było zbyt świeże. A ona jak gdyby nigdy nic przyszła i prosiła o rozmowę. Chciała go jeszcze bardziej zranić? Już bardziej się nie da. Jedyne co zrobiła to popsuła mu wieczór. Skupił się na reszcie prac związanych z przyjęciem. Nie mógł zawieźć. To ważny wieczór dla mamy. Postanowił bawić się najlepiej jak potrafi. Nie myślał o Karolinie. Wyrzucił ją z głowy, ale nie z serca. Zdawał sobie z tego sprawę. Na dodatek ona jeszcze dała o sobie przypomnieć.

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 825 słów i 4526 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Zniecierpliwiona:)

    Super szybko proszę kolejną część ;*

    19 kwi 2015

  • Użytkownik LittleScarlet

    Z jakiegos powodu przeczytałam wszystkie części i chociaż fabuła jakoś się trzyma i broni, to interpunkcja jakby... sabotażuje? Nie jest źle, ale radzę dokłądniej przekartkować dowolną ksiażkę i poprawić dialogi oraz te nieszczęsne znaki przestankowe  :cool:

    18 kwi 2015

  • Użytkownik malutenka52

    @LittleScarlet dziękuje za słowa krytyki. postanowiłam zajrzeć do słownika i powtórzyć sobie kiedy i jak używamy znaki przystankowe :)

    8 maj 2015

  • Użytkownik szynka xd

    Boskie !!! :D Fajnie by bylo jakby bylo troche dluzsze ;3 Pozdrawiam :*

    18 kwi 2015

  • Użytkownik Jaga

    Kozackie ;D

    18 kwi 2015

  • Użytkownik :) :)

    Wspaniałe!!! :D

    18 kwi 2015