2
Następnego dnia rano rodzina Colberg’ów wyruszyła sprzed kamienicy, w której mieszkali. Droga na ranczo brata Steva zajęła im 2 godziny. Kiedy podjechali pod dom, wszyscy na nich czekali, nawet Jack.
- Nareszcie jesteście- powiedziała ciotka chwytając Maje w ramiona.
Później po kolei każdy z każdym się przywitał. W rodzinie ojca Mai wszyscy byli blondynami, także wuj John i jego synowie, za to Amanda odziedziczyła rudy kolor włosów po matce. Maja była pewna, że takich włosów zazdrościły jej kuzynce wszystkie dziewczyny w okolicy.
Wuj z ciotką zaprosili wszystkich do domu na wczesny obiad przygotowany przez ich gosposię panią Michel.
Dom był ogromny. Wyposażony i zaprojektowany jak stary ranczerski wiejski domek. Salon i jadalnia, a także większość sypialni posiadały kominki. Korytarze i hol obite były drewnem. Ilość pokoi w tym domu była przerażająca, zdaniem Amandy zmieściłyby się w nim przynajmniej trzy drużyny piłkarskie. Na parterze znajdował się salon, a także jadalnia, kuchnia i pokój pani Michel. Na piętrze sypialnie i pokoje gościnne, lecz pokój, w którym zamieszkać miała Maja znajdował się na poddaszu. Był urządzony przez nią samą. Kiedy spędzała w tym domu weekendy znalazła ten pokój. Wuj, który był jej ojcem chrzestnym wyremontował go i można powiedzieć, że dał go jej w prezencie urodzinowym. Maja uwielbiał siadać wieczorem na kanapce w oknie i obserwować to co się za nim działo. Ze swojego pokoju widziała stajnie, stodołę i stary warsztat oraz kurnik. Reszta budynków gospodarczych była drugiej strony domu. Ale pastwiska roztaczające się wkoło domu było widać z każdego okna.
Wieczorem, kiedy jej rodzice już pojechali a ona siedziała sama na kanapce i wpatrywała się w ten uroczy krajobraz zdała sobie sprawę z tego jak bardzo tęskniła za ciszą i spokojem. Cieszyła się z rozmów z Amandą. Gdyby nie to, że musiały iść już spać, aby rano wstać i jechać z ciotka na targ pewnie nadal by siedziały i rozmawiały.
Gdy tak rozmyślała zauważyła jakiś ruch obok stajni. Kiedy postać znalazła się wewnątrz kręgu światła padającego z salonu zdała sobie sprawę, że to jakiś mężczyzna, a przynajmniej wyrośnięty chłopak kilka lat starszy od niej. Nie znała go, więc szybko zbiegła na dół, do pokoju Amandy. Wparowała do jej pokoju bez pukania.
- Ami szybko! Ktoś jest na podwórku!
- Gdzie?- Zapytała Amanda podchodząc do okna- Aa to David – powiedziała.
- Jaki David?
- Sąsiad- odpowiedziała siadając na łóżku.- Pracuje u nas w wakacje i weekendy. Zbiera na samochód. Nie masz się czego bać. Jest 2 lata starszy od nas- powiedziała ziewając. – A teraz wróć do siebie i połóż się spać, bo inaczej rano siłą będę musiała Cię wywlec z łóżko.
- No dobrze. Dobranoc.
- Branoc- odpowiedziała kuzynka kładąc się na poduszce.
Maja wróciła do swojego pokoju, wdrapała się na wysokie łóżko i przykryła kołdrą aż po sam nos.
- Ten cały David jest niczego sobie. Jutro się mu lepiej przyjrzę – pomyślała i obróciła się na bok. Kilka minut później już spała.
1 komentarz
nati
Juz czekam na kolejna czesc