Kiedyś na pewno będzie „okey”… cz.4

Ja nie zastanawiając się ułożyłam się wygodnie na i nie musiałam długo czekać by odpłynąć w magiczna krainę snu..
________________________________________________

Ze snu wyrwała mnie dzwoniąca komórka. Luknęłam na wiszący na naprzeciw mnie zegar, była 12, czyli nie aż tak tragicznie. Na wyświetlaczu mojego Samsunga widział widoczny napis "MAMA DZWONI” i jej sweet zdjęcie zrobione przeze mnie z zaskoczenia.
W końcu odebrałam :
*mama* - Cześć córuś, kiedy będziesz? Musimy porozmawiać.
*ja* - Hey. Powinnam być o 17, a o co chodzi ?
*mama* - Dobrze, będę czekać.
*ja* - Alee… ok pa.
Po czym się rozłączyłam. Ciekawa jestem o co może chodzić. Podczas tej rozmowy miała, jakiś dziwny głos, a może tylko mi się wydaję i torze jakieś dziwne historię, które nie maja w ogóle najmniejszego sensu.. Myśląc tak, ktoś zapukał do drzwi. Był to Dawiś. Od progu już zaczął się śmiać, a powodem tego był mój komiczny wygląd. Moje włosy były powykręcane w każdą możliwą stronę, a za duża koszulka Dave zsuwała się z moich ramion.
- Ładnie wyglądasz bejbe – zaczął się śmiać.
-… - gdybym mogła zabujać wzrokiem już leżałby nie żywy.
- Ojć te spojrzenie źle wróży…
- A żebyś wiedział kochany.
- Mam przerąbane ?- zrobił minę przerażonego.
- Pomyślmy.. – wzięłam wazon, w którym były róże, wyjęłam je, a wodę wylałam prosto na głowę Dawida. – Twoja fryzurka zrobiła tak zwane kaput ups… - położyłam dłoń na ustach.
- O nie, chcesz wojny, będziesz ją miała – zbliżał się do mnie po czym zaczął mnie łaskotać. Wiedział doskonale, że to moja słaba strona.
- Nie, nie proszę przestań ! – ledwo wydusiłam z siebie przez śmiech.
- Ok., ale mam jeden warunek – zrobił chytrą minę.
- Zależy jaki warunek – po czym zaczął mnie jeszcze bardziej łaskotać – OK. zrobię wszystko.
- No ja myślę, a więc powtarzaj za mną.
- Yhym.
- Dawiś jest najlepszy pod słońcem, a ja nic nie umiem.
- Dawiś jest najgorszy pod słońcem, a ja wszystko umiem. – wytknęłam język i wstałam na równe nogi.
- Pfff..
- Pfff – powtórzyłam
- Spadaj
- Spadaj – zaczęłam się śmiać pod nosem.
- Tak się bawisz?
- Tak się bawisz?
Zaczął powoli się podnosić z łóżka a ja pobiegłam do łazienki, którą na szczęście miał w swoim pokoju uff…
Po chwili zamknęłam drzwi na klucz. Dawid się do mnie dobijał ale się poddał.
- U cienki jesteś koleś – wychyliłam się zza drzwi
- Przekonamy się - zaczął biec ku drzwiom, ale ja byłam szybsza i powrotem je zamknęłam.
- i się przekonaliśmy – zaczęłam się śmiać.
Postanowiłam, że skoro jestem już w łazience to wezmę gorący prysznic. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Następnie zrobiłam sobie nieogarniętego koka. Gdy miałam nałożyć moje ubrania, zorientowałam się, że najzwyczajniej ich nie mam, bo wziął je Dawid.
- Zajebiście ! – Krzyknęłam
Po chwili zauważyłam wiszący szlafrok. Szybko go nałożyłam i wyszłam z łazienki. Od progu zauważyłam, siedzącego na fotelu chłopaka, trzymającego moją sukienkę w ręku.
- Czyżbyś przypadkiem czegoś szukała? – zapytał śmiejąc się.
- HAHA.. Uważaj bo się z tego śmiechu zakrztusisz.
- Zakrztusisz? – zrobił dziwaczną minę.
- Mhm.. – zbliżałam się do niego powoli i ostrożnie, zagadując go jak tylko mogę najbardziej – A tak w ogóle to nie rób takiej miny, bo dziwnie wyglądasz. – Byłam już wystarczająco blisko by mu ją wyrwać.  
- No i kto się śmieje ostatni. Hmm ? – wytknęłam w jego stronę język.
- Zrobiłaś to specjalnie !
- Ale co ja zrobiłam ? – powiedziałam ledwo powstrzymując się od śmiechu – Byeee … - Pobiegłam ponownie do toalety i przekluczyłam drzwi.
Ubrałam się i wróciłam powrotem do pokoju, przyjaciela jednak tam nie było. Postanowiłam, że go poszukam. Po jakiś 5 min znalazłam go w kuchni robiącego śniadanko.
Nie długo myśląc podeszłam do niego jak tylko mogłam najciszej, zbliżyłam się twarzą do jego ucha i
- BUU ! –krzyknęłam mu do ucha.
Podskoczył jak oparzony.
- O nie ! Znasz takie pewne powiedzonko " oko za oko, ząb za ząb’’ – podszedł do kranu i nalał wody do szklanki.
- Nie zrobisz tego !
- Chcesz się założyć ? – zrobił chytry uśmieszek i wylał ją wprost na moją twarz.
- Ughhh.. DAWID !!
- Tak ?
- tylko na tyle cię stać ? – powiedziałam wycierając twarz ściereczką.
- Pff.. ok siadaj zrobiłem kanapeczki – pokazał swoje ząbki.
- mmm.. mniam – uśmiechnęłam się.
Jedząc posiłek troszkę porozmawialiśmy i powygłupialiśmy się, zresztą jak to my.
- Dziękuję ci Dawidku za wszystko, ale ja już muszę się zwijać, bo mama dziś do mnie dzwoniła i chce mi coś bardzo ważnego powiedzieć. Ciekawa jestem o co jej może chodzić..
- No Oki to pa.
- Bajo – Dałam mu całusa w policzek i wyszłam z mieszkania.
Po chwili byłam już na przystanku. Czekałam już 20 min a autobusu nadal nie było.. W pewnym momencie zrobiło mi się strasznie duszno i zabolała mnie głowa z tyłu.
- Tylko nie teraz, błagam – powiedziałam cicho do siebie trzymając się za głowę, usiadłam na pobliską ławeczkę i odchyliłam się do tyłu czekając aż ból przejdzie.
Na szczęście z czasem było już okey, a z rogu zakrętu wyłonił się tak bardzo przeze mnie wyczekiwany pojazd. Wsiadłam do autokaru i zajęłam miejsce przy oknie. Przez czas podróży powrotnej do domu, spoglądałam przez okienko na zatłoczone miasto. Droga minęła mi bardzo szybko. Nie wiadomo kiedy byłam już w domu.
- JESTEM ! – krzyknęłam.  
Z salonu usłyszeć dało się jakieś śmiechy. Nie widziałam o co w tym w wszystkim chodzi.
- Jesico.. chodź proszę do nas. – powiedziała mama.
Powędrowałam więc pewnym krokiem do salonu. To co tam zobaczyłam zwaliło mnie po prostu z nóg..

Justyskax33

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1106 słów i 5958 znaków.

2 komentarze

 
  • lula

    swietne opowiadanie;d pisz dalej;)

    9 lut 2014

  • Maddy

    Pisz dalej ;)

    8 lut 2014