Gra nie zawsze jest prosta

Mam na imię Dominka, piszę to aby powód stanu w którym teraz się znajduję był wszytkim znany, lecz jest to dłuższa historia:
To był smutny dzień. Dowiedziałam się wtedy, że mój bliski kolega zmarł.Miał zaledwie 18 lat, poznałam go na koloniach w młodości, było mi przykro, nie umiałam się pozbierać. Wtedy liczyłam tylko na to, że kiedy wrócę do domu mój ukochany mnie przytuli. Niestety... Zapomniałam o tym, że kilka dni wcześniej się pokłóciliśmy. Nagle gdy pogrążona w swoim smutku szłam do domu dostałam od niego SMS-A. Ucieszyłam się. Pomyślałam, że pewnie chce się pogodzić. Może dowiedział się o śmierci Maćka i chce mnie pocieszyć? Już z poprawionym chumorem, szybkim krokiem wybrałam się do domu i przygotowałam na spotkanie.  

Spotkaliśmy się tam gdzie zawsze. Gdy go zobaczyłam, domyśliłam się, że to spotkanie nie wyniesie nic dobrego. Gdy do mnie podszedł usłyszałam tylko słowa, z jego wspaniałych ust, które brzmiały wyraźniej niż dźwięk śpiewających ptaków o poranku, a zapamiętam je do końca życia.
"-Wiesz nie jest to dla mnie łatwe, dla Ciebie na pewno też nie ale to koniec."
Nie odpowiedział nic. Chciałam udać, silną, niezależną...
Teraz tego żałuje. Gdy widze go, nie mogę pojąć tego co straciłam. Nie raz dostawałam wiadomości "Gdybyś tylko coś, wtedy powiedziała."
Ale było już zapóźno. Straciłam go. Widziałam jak mój świat przestaje być mój.
Moje granie silnej i niezależnej przerastało mnie.Nie umiałam bez niego żyć. Wiem, że mu bez mnie też było trudno lecz to był nasz koniec. A wraz z nim i mój.

aira100701

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 317 słów i 1666 znaków.

Dodaj komentarz