Facebook'owe amore. cz.6

Budzik zadzwonił punktualnie o 6:15. Czas wstawać. ~Powiedziałam sobie w duchu, po czym usiadłam na skraju łóżka, przetarłam oczy i wyciągnęłam się, następnie zabrałam czystą bieliznę i skierowałam się w stronę łazienki.  
Gdy skończyłam się kąpać, owinęłam się w ręcznik, wyczesałam włosy a następnie wysuszyłam je, ubrałam bieliznę i skierowałam się w stronę mojego pokoju.  
Otworzyłam szafę i stanęłam jak wryta. Oczywiście nie wiedziałam w co mam się ubrać.
Na początek włożyłam czarne stopki, bo dzisiaj było chłodniej.  
Założyłam legginsy w kolorach flagi USA, tak, że na jednej nogawce miałam czerwono białe paski, a na drugiej białe gwiazdki na niebieskim tle.  
Do tego założyłam, czarną bluzkę na ramiączkach przed pępek, czarny top, dużą bluzę mojego brata która idealnie pasowała do legginsów, dużo wisiorków do ozdoby, moje ukochane bransoletki, kolczyki w kształcie krzyżyków, czarną smerfetkę i moje najukochańsze lity w czarnym kolorze.  
Przejrzałam się w lustrze i powiedziałam sobie w duchu, że czegoś tu brakuje.  
Makijaż! ~Tym razem już to na prawdę powiedziałam unosząc palec wskazujący do góry.
Zrobiłam sobie kreski na powiekach, przeciągnęłam kilka razy tuszem rzęsy i żeby nadać temu wszystkiemu trochę seksapilu na usta nałożyłam krwisto czerwoną pomadkę mojej mamy.  
Zeszłam na dół i weszłam do kuchni w której był tylko Krystian.
-Cześć braciszku. ~Powiedziałam z bananem na ustach.  
-Cz... Cz... Cześć... ~Zająknął się biedny.  
-Coś nie tak? ~Zapytałam patrząc się w dół na mój strój.  
-Tak, Twój strój. Idziesz na dyskotekę czy do szkoły? ~Zaczął prawić mi kazania.  
-Nie przesadzaj. ~Rzuciłam mu krótko po czym poszłam na korytarz spakować torbę.
Wróciłam do kuchni, zabrałam jabłko, wrzuciłam je do torby i oznajmiłam mojemu braciszkowi, że wychodzę, bo Julka już na mnie czeka. Zeszłam na dół, otworzyłam drzwi i zobaczyłam przed nimi Julkę która zamierzała zapukać.  
-No no... Wyglądasz mega seksi moja droga. ~Powiedziała z szyderczym uśmiechem przyjaciółka.
-Dzięki. ~Rzuciłam jej, po czym szłam w stronę furtki. Gdy doszłyśmy na przystanek, okazało się, że nam uciekł, więc zrobiłyśmy sobie spacerek do szkoły, oczywiście pół godziny się spóźniłyśmy, ale jakoś nic sobie z tego nie robiłyśmy, tylko poszłyśmy od razu do ''kanciapy'' gdzie nikogo nie było.  
Zapaliłyśmy sobie jointa na spółkę i poszłyśmy na górę na korytarz, gdzie obecnie trwała przerwa. Cały czas śmiałyśmy się do tego stopnia, że Julce popłynął makijaż po policzkach.  
Przyjaciółka poszła do łazienki się ogarnąć a ja w tym czasie czekałam na nią na parapecie na korytarzu, i patrzyłam się przez okno.  
Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu, natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam mojego kochanego braciszka.  
-Czego tu chcesz? ~Zapytałam chłodno, z nadzieją, że chodzi o Damiana.
-Musimy pogadać. ~Odpowiedział siadając obok mnie.  
-O czym? ~Ponownie zadałam mu pytanie.
-Raczej o kim kochana. ~Czyżby chodziło o Damiana? Oby...  
-No to o kim? ~Po tym zaczęłam się śmiać.  
-Znowu jarałaś? ~Czy on zapytał z troską w głosie?  
-Nie ważne, chciałeś o kimś gadać. ~Powiedziałam chłodno sama siebie uspokajając.  
-Chodzi o Damiana. ~Zaczął, a ja w momencie się uspokoiłam i z mojej twarzy już zniknął uśmiech.  
-Nie obchodzi mnie on... ~Nie dokończyłam gdy przerwał mi Krystian.
-Damian jest w szpitalu. ~Gdy to usłyszałam omal nie zemdlałam.  
-Że co?! ~Zaczęłam histeryzować.  
-Pomyślałem, że powinnaś wiedzieć o tym jako pierwsza skoro ze sobą chodzicie. ~Kontynuował.  
-Krystian zawieź mnie tam jak najszybciej. ~Powiedziałam i nie chciałam słuchać jakichkolwiek wyjaśnień. Chciałam jak najszybciej znaleźć się obok Damiana, przecież tak bardzo go kochałam... Ba, ja nadal go kocham!  
Krystian zgodził się i po 30 minutach byliśmy na sali gdzie leżał nie przytomny Damian.
Usiadłam obok niego, chwyciłam jego dłoń, oparłam czoło o nią i zaczęłam płakać. Obwiniałam się o wszystko, gdybym go wtedy tak nie potraktowała nic by się nie stało.
Damian leżał w szpitalu tylko i wyłącznie przeze mnie, gdy wyszedł ode mnie z domu, poszedł z kumplami do ''Darka'', to taki jakby bar, chociaż przychodzą tam tylko dzieciaki którzy chcą kupić zioło, czy inne dopalacze, no i Damian kupił wszystko po trochu, zmieszał to i wciągnął... I przez kogo to wszystko? Przeze mnie! No bo przecież! Zawsze muszę wszystko zepsuć!  
Siedziałam tak przy nim dobre pięć godzin, kiedy Krystian powiedział, że musimy wracać już do domu, ja powiedziałam, że zostaję. Ale mój kochany braciszek oczywiście zmusił mnie do wyjścia z sali i wziął mnie na ręce i wyniósł stamtąd.  
Gdy wróciliśmy do domu zamknęłam się w moim pokoju, nie chciałam z nikim rozmawiać, ani tym bardziej niczego jeść czy pić. Popadłam w totalnego doła.  
Obwiniałam się o wszystko. Nie chciało mi się żyć, miałam tylko nadzieję, że gdy Damian się obudzi wybaczy mi to wszystko... JEŻELI się obudzi...  
Nie spałam do 3 w nocy, a gdy udało mi się zasnąć to szybko się budziłam, bo widziałam Damiana całego zakrwawionego jak krzyczy, że to moja wina. Budziłam się cała zapłakana i przerażona.  
W sumie udało mi się zasnąć około 6 rano, na 2 godziny.  
O 8 wstałam i poszłam pod prysznic, ubrałam się i od razu pojechałam do szpitala.  
Siedziałam tam do 16, gdy w końcu Damian się obudził.  
-Cii... Jesteś w szpitalu, nie wolno Ci się przemęczać. ~Zaczęłam go uciszać.
-Co się stało? ~Zaczął wypytywać.  
-Przedawkowałeś narkotyki... Jak mogłeś mi to zrobić? ~Zaczęłam szlochać.  
-Przepraszam... ~Powiedział łamiącym się głosem.
-Nie ważne, najważniejsze, żebyś się teraz nie przemęczał. ~Wstałam i przez płacz pocałowałam go w usta.  
Damian chwycił mój policzek i odwzajemnił pocałunek.  
-Kocham Cię Ty samobójco. ~Powiedziałam, żartobliwie.  
-Ja Ciebie też mała. ~Powiedział z uśmiechem na ustach.  
-Teraz śpij. ~Powiedziałam po czym pogłaskałam go lewą ręką po głowie, ponieważ prawą cały czas trzymałam jego lewą dłoń.  
Po paru minutach mój ukochany zasnął, a ja po cichutku wyszłam z sali i poszłam do łazienki opłukać twarz, bo byłam strasznie zmęczona.  
Gdy wróciłam mój ukochany smacznie spał a przy jego łóżku siedział Krystian.  
-Zmieniam Cię siostra, jedź do domu i się wyśpij. ~Powiedział chwytając mnie za dłoń.
-Dzięki brat, ale nie. Posiedzę tu jeszcze. ~Odpowiedziałam szeptem.  
-Nie ma, że nie. Tylko jedziesz do domu bez żadnego gadania. ~Rozkazał mi.  
Co miałam zrobić, w końcu to mój starszy braciszek.  
Grzecznie go posłuchałam i powiedziałam, że gdyby tylko Damian się obudził to ma natychmiast po mnie dzwonić i będę tu w tempie błyskawicy.  
Krystian się zgodził chociaż i tak wiem, że nie zrobi tego aż do jutra.  
I za to go bardzo kocham. Że o mnie tak bardzo dba.  
Gdy wyszłam ze szpitala, chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Julki, że w tym tygodniu mnie nie będzie w szkole. Opowiedziałam jej o całej sytuacji a ona powiedziała, że jutro może razem ze mną jechać do szpitala. Oczywiście się zgodziłam.  
Wróciłam do domu, a tam czekała mnie rozmowa z mamą, opowiedziałam jej jaka jest sytuacja i powiedziałam, że nie będę chodzić do szkoły do końca tygodnia, ona nie chętnie się zgodziła, ale powiedziała, że pod jednym warunkiem. A warunek był taki, że będę się musiała podciągnąć w tych wszystkich przedmiotach w których bym miała złe oceny bądź ich brak, który by powodował zagrożenie tego przedmiotu.
Ja oczywiście się zgodziłam, no bo co innego miałam zrobić?  
Po rozmowie z mamą poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka wraz z laptopem na którym oglądałam film.  
W połowie filmu zasnęłam, bo byłam wyczerpana tymi dwoma dniami...  


cdn.

nataaliaax3

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1482 słów i 8104 znaków.

2 komentarze

 
  • fffff

    Za****szcze heheheh

    8 lis 2013

  • lelelelel

    Swietne dawaj dalej  :smile:

    8 lis 2013