Escape cz. 8

Escape cz. 8Obudziłam się przez dźwięk mojego telefonu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam budzącego się bruneta. Wzięłam swój telefon i odebrałam go.
-Halo?-powiedziałam
-Dzień dobry nazywam się Richard Smith jestem komendantem policji.
-Dzień dobry.
-Pani jest córką Henrego (nie wiem jak odmienić) White?
-Tak a o co chodzi?
-Dom, w którym mieszka został spalony, a w nim znaleźliśmy ciało pani ojca.
Gdy tylko to usłyszałam rozłączyłam się i zaczęłam płakać. Może i był potworem ale był moim ojcem i najbliższą rodziną.  
-Mia spokojnie o co chodzi?-zapytał Juss i mnie przytulił
-Mmmmój…….ojciec……nieżyje……spłonał….w pożarze…domu…-wymamrotałam jeszcze bardziej płacząc.
-Mia spokojnie.
Przez jakieś 20 minut płakałam wtuona w chłopaka. W końcu trochę się uspokoiłam.
-Może i był potworem ale i jedyną moją rodziną. Teraz nawet nie mam dla kogo żyć.
-Nawet tak nie mów masz mnie. Ja zawsze będę z tobą pamiętaj o tym.
-Justin ja nie wiem jak mam ci dziękować zawsze jesteś przy mnie i mi pomagasz.
-Poczekaj chwilę a ja zrobię nam śniadanie i przyniosę tutaj.
-Dobrze.
Jak tylko chłopak wyszedł poszłam do łazienki i wyciągnęłam z kosmetyczki żyletkę. Usiadłam na ziemi pod ściana. Popatrzyłam chwilę na swój nadgarstek po czym zaczęłam robić cięcia dużo głębsze niż zwykle. Już po chwili siedziałam w kałuży własnej krwi a obraz przed oczami mi się rozmazywał. Po chwili odleciałam.  


Justin POV
Było mi cholernie żal dziewczyny. Pomimo tego jak traktował ją ten potwór i tak go kochała. Szkoda mi jej, wolał bym sam tak cierpieć byle tylko ona była szczęśliwa. Jestem coraz bardziej pewien tego, że ją kocham i zależy mi na niej. Gdy już przygotowałem śniadanie wziąłem tacę i ruszyłem na górę. Wszedłem do sypialni lecz Mii tam nie było. Położyłem tacę na łóżku.
-Mia zrobiłem śniadanie chodź.
Nie odpowiedziała mi więc zapukałem do drzwi łazienki. Znowu nic. Nacisnąłem klamkę ale drzwi były zamknięte na klucz. Mówiłem do niej kilka razy lecz bez rezultatu. Zacząłem się martwić. W końcu wywarzyłem drzwi. To co zobaczyłem w środku było dla mnie szokiem, chciało mi się płakać. Dziewczyna leżała na ziemi z podciętymi żyłami w kałuży krwi.  Podbiegłem do niej i od razu wziąłem jakiś ręcznik i zawiązałem go zaraz nad ranami. Ubrałem się szybko w jakieś ciuchu. Wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem do samochodu. Całą drogę płakałem jak dziecko przez co ledwo widziałem drogę. Po jakiś 10 minutach byliśmy pod szpitalem. Wysiadłem i wyciągnąłem Mie. Od razu pobiegłem do wejścia.
-Pomocy! Niech mi ktoś pomoże-krzyczałem
Przybiegł jakiś lekarz z pielęgniarkom.
-Co jej się stało?-zapytał lekarz
-Podcięła sobie żył gdy dowiedziała się, że jej ojciec nie żyje.
Lekarz wziął ode mnie mój skarb i zaniósł do jakiejś sali gdzie nie pozwoliła mi wejść pielęgniarka. Podszedłem do ściany i osunąłem się po niej na ziemię. Gdy tylko Mia się obudzi powiem jej co do niej czuję. Jeśli się obudzi a jeżeli nie to skoczę z mostu, powieszę, połknę jakieś tabletki nie wiem cokolwiek bo bez niej nie chcę żyć. Albo z nią albo w ogóle. W końcu z jej Sali wyszedł lekarz. Szybko wstałem i podbiegłem do niego.
-Proszę pana co z nią?
-Jest pan kimś z rodziny bo inaczej nie mogę udzielić panu informacji?
-Jestem jej chłopakiem.-skłamałem
-Jej stan jest stabilny na szczęście cięcia nie były tak głębokie aby uszkodzić żyły. Straciła dużo krwi ale mieliśmy akurat krew z jej grupy i podaliśmy ją jej. Teraz śpi i musi odpocząć więc nie może pan na razie do niej wejść. Ile ona ma lat?
-Ma 16 lat.
-W takim wypadku powiadom rodziców o całym zdarzeniu.  
-Jest mały problem mama zginęła w wypadku a tata spłonął dzisiaj w pożarze.
-Przykro mi ale będę musiał powiadomić opiekę społeczną i Mia prawdopodobnie trafi do domu dziecka.
-Nie proszę niech pan tego nie robi czy ja nie mógł bym się nią zając mam 21 lat a ona i tak mieszkała u mnie ponieważ ojciec ją bił.
-Przykro mi ale muszę to zrobić. Powinien pan zgłosić to do sądu
-Dobrze to skoro i tak nie mogę do niej wejść to pojadę to załatwić dziękuję do widzenia.
Wyszedłem ze szpitala i wsiadłem do samochodu. Od razu pojechałem do znajomego adwokata. Po jakiś 5 minutach już byłam. Zapukałem do drzwi i wszedłem gdy usłyszałem ,,proszę’’.
-Cześć Michael.
-Cześć Justin co cię do mnie sprowadza.
Opowiedziałem wszystko po kolei.
-Masz duże szanse złożę pozew do sądu i będziemy czekali na rozprawę. Szczerze mówiąc pierwszy raz prowadzę tego typu sprawę.
-Dzięki, ze chociaż próbujesz. Dobra ja się zmywam do domu muszę spakować jej rzeczy wyspać się i jutro jadę do szpitala powiedzieć jej co czuję.
-Powodzenia cześć!
-Dzięki cześć.
Poszedłem do domu i po 30 minutach byłem w domu. Najpierw spakowałem rzeczy Mii a później nawet się nie myjąc gdyż nie miałem siły położyłem się i zacząłem płakać jak dziecko. Ze zmęczenia szybko zasnąłem.  

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Podoba się punkt widzenia Justina? Akcja się rozkręca jest coraz ciekawiej. Jutro też raczej coś dodam.


CZYTASZ=KOMENTARZ    
DAWAĆ ŁAPKI W GÓRĘ

blackqueen

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1006 słów i 5477 znaków. Tagi: #miłość #JustinBieber #JB #alkoholizm #przemoc

2 komentarze

 
  • Miki

    Kiedy kolejna część?

    4 sty 2017

  • blackqueen

    @Miki Szczerze to nie wiem ostatnio miałam dużo weny a teraz jej w ogóle nie mam

    5 sty 2017

  • Malawasaczka03

    Meega

    28 gru 2016