-Jjjjestem Mmmia.-odpowiedziałam-A tak w ogóle to nie twoja sprawa czy pracuję czy nie. Muszę wracać do pracy-chciałam odejść ale znowu mnie zatrzymał.
-Poczekaj-powiedział i wsadził mi jakąś karteczkę do kieszeni-Do zobaczenia-powiedział i odszedł. Sięgnęłam do kieszeni aby sprawdzić co on tam wsadził. Wyciągnęłam z kieszeni karteczkę na, której był zapisany ciąg 9 liczb. Dał mi swój numer.
***
Dokończyłam wykładać słodycze i poszłam do Chloe.
-Co mam jeszcze zrobić?
-Nic możesz wracać do domu i tak widzę, że jesteś bardzo zmęczona. Jutro nie przychodź do pracy i odpocznij.
-Ale ja muszę zarabiać.
-Masz 16 lat a pracujesz, zajmujesz się domem i chodzisz do szkoły nie powinnaś tak żyć.
-No a co ja mam zrobić?
-Zgłoś to na policję będziesz mieszkała u mnie adoptuję cię
-Nie mogę mieszkać u pani to za dużo.
-Po pierwsze nie pani tylko Chloe a po drugie to żaden problem
-Dobrze ja już muszę iść. Do widzenia.
-Do widzenia
***
Gdy weszłam do domu zobaczyłam wszędzie butelki i puszki po alkoholu. Śmierdziało alkoholem. Otworzyłam drzwi i ruszyłam w stronę kuchni by zrobić obiad. Nawet nie doszłam do kuchni bo usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. O jezu ja jeszcze obiadu nie zrobiłam, nie będzie ciekawie.
-Obiad zrobiłaś?
-Nie zdążyłam.
-Co?!
-W pracy byłam.
Podszedł do mnie i uderzył w twarz. Cała twarz zaczęła mnie piec. Rzucił mnie na ziemię i zaczął kopać. Czułam się strasznie, wszystko mnie bolało. Po chwili udało mi się podnieść i szybko wybiegłam z domu zabierając jedynie torebkę. Nie miałam gdzie pójść więc pobiegłam do parku. Poszłam do mniej zaludnionej części parku. Usiadłam na trawie i zaczęłam płakać.
Po jakimś czasie wyciągnęłam z torebki żyletkę i już chciałam zrobić pierwsze cięcie gdzy usłyszałam kogoś.
-Przestań!!!! Co ty robisz? Oddaj mi to.- podszedł do mnie i zabrał mi moją koleżankę
Podniosłam głowę i zauważyłam Justina.
-Justin?- zapytałam niepewnie i podniosłam głowę patrząc na niego
-Tak.-powiedział, podszedł do mnie i dziwnie na mnie popatrzył- Kto ci to zrobił?-zapytał.
Nie wiedziałam o co chodzi ale po chwili zrozumiałam, że mam pewnie siniaka na twarzy.
-Biegłam i przewróciłam się.-skłamałam
-Nie jestem głupi i wiem, że ktoś cię uderzył- powiedział
-Nie mogę ci powiedzieć
-Mała czemu płakałaś i chciałaś się pociąć? Mi możesz powiedzieć
Gdy tylko to powiedział wybuchłam głośnym płaczem. Usiadł koło mnie i przytulił do siebie. -
-Spokojnie ze mną nic ci nie grozi ze mną księżniczko.-zarumieniłam się
Jak tylko trochę się uspokoiłam powiedziałam mu o wszystkim.
-Nie możesz tam wrócić.-dodał zdecydowanie
-A co mam zrobić?- zapytałam spokojnie
-Przenocujesz u mnie a później pomyślimy. Na pewno nie możesz do niego wrócić.
-Nie mogę.
-Owszem możesz a nawet musisz.- uśmiechnął się-Chodź!-wstał i podał mi rękę.
Chwyciłam ją i wstałam z jego pomocą.
-Mieszkam niedaleko.
-Dziękuję Ci Justin.
-Za co?
-Za to, że mi pomagasz, nie wiem jak ci się odwdzięczę.
-Wystarczy, że się uśmiechasz.
Znów się zarumieniłam się gdy to powiedział.
***
Po około 10 minutach byliśmy już pod jego domem a raczej jego willą. Gdy ją zobaczyłam opadła mi szczęka na co się zaśmiał.
-Mieszkasz sam?-zapytałam
-Tak.
Weszliśmy do środka.
-Jadłaś coś dzisiaj?-zapytał.
-Nnnnie-wyjąkałam.
-Nie możesz tak robić.-powiedział spokojnie i troskliwie.
-Nie miałam czasu.
Nic nie odpowiedział tylko poszedł do jak sądzę kuchni. Poszłam za nim.
-Lubisz naleśniki?
-A kto nie lubi.-zaśmiałam się
Wspólnie zrobiliśmy naleśniki a później je zjedliśmy.
-Która jest godzina?-zapytałam
-Jest 21:37.-Jest już późno chodź na górę.
Weszłam za nim na górę a potem do jakiegoś pomieszczenia, które okazało się być sypialnią.
Justin pokazał mi łazienkę.
-Będziemy razem spać?-zapytałam
-Tak-zaśmiał się.
-Jjjjustin dasz mi coś do spania?-nieśmiało zapytałam.
-Jasne.-powiedział i podszedł do szafy.
Wyciągnął z niej swoją biała koszulkę za dużą na mnie o minimum dwa rozmiary.
-Dzięki ja idę się umyć.
Weszłam do łazienki rozebrałam się i umyłam. Gdy się już wytarłam to założyłam jego koszulkę i swoją bieliznę.Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Justina leżącego na łóżku w samych bokserkach. Gdy mnie zobaczył to szybko wstał i podbiegł do mnie. Zastanawiałam się o co mu chodzi ale jak klęknął przy mnie i dotknął moich nóg już wiedziałam, że to chodzi o siniaki zrobione przez tatę.
-Jezus jak ten potwór mógł zrobić coś takiego własnej córce.-powiedział i wstał.
Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej, zaniósł do łóżka i na nim położył. Po chwili leżeliśmy już twarzami do siebie.
-Dziękuję Justin.
-Ile razy mam ci mówić, że masz mi nie dziękować bo chciałem Ci pomóc i nie mogłem cię tak zostawić.
-Ale gdyby nie ty to pewnie znowu spałabym na ławce w parku.
-Nie wierzę spałaś na ławce w parku?
-Tak raz jak się bardzo z tatą pokłóciłam i bałam się wrócić do domu.
-Jezu ja nie pozwolę ci nigdy wrócić do niego.-powiedział i wtulił się we mnie.
-Dobranoc Justin
-Dobranoc Mia
Zasnęłam wtulona w jego ramionach.
Dodaj komentarz