Gdy tylko się obudziłam zobaczyłam, że śpię wtulona w Jussa. Jak śpi wygląda tak słodko. Nie chcąc go obudzić wstałam i poszłam w stronę łazienki. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni a następnie przejrzałam zawartość szafek i lodówki. Ze składników, które znalazłam postanowiłam zrobić jajecznicę. Gdy już prawie skończyłam poczułam, że ktoś się na mnie patrzy więc się odwróciłam. Ujrzałam za sobą zaspanego Justina w samych bokserkach.
-Hej mała-zaczął
-Hej, zrobiłam śniadanie
-Mmmm a co?
-Jajecznicę, lubisz?
-Jasne.
Postawiłam wszystko na stole i dosiadłam się do Jussa, który już jadł. Cały czas żartowaliśmy i wygłupialiśmy się jakbyśmy się znali od bardzo dawna. Gdy zjedliśmy zaczęłam sprzątać z Justinem. Jak skończyliśmy poszliśmy do salonu gdzie usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać tv.
-Juss zawieziesz mnie do domu?- zapytałam
-Zwariowałaś?-krzyknął
-Jezu nie mogę u Ciebie tyle siedzieć i zawracać Ci dupę.
-Wcale nie zawracasz mi dupy a zresztą nie masz gdzie iść a ten dom jest za duży na mnie jednego.
-Nie chcę abyś się nade mną litował.
-Jezu Mia zwariuję z tobą. Jaka Ty jesteś uparta chcę ci pomóc czy to źle?
-I tak mi już dużo pomogłeś.
-Może i jesteś uparta ale ja bardziej i nie wygrasz ze mną.
-Dobra niech Ci będzie ale przynajmniej pojedź ze mną do domu po jakieś rzeczy.
-Okej kiedy chcesz?
-Przebiorę się w swoje rzeczy i możemy jechać.
Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę schodów.
***
Gdy byłam gotowa zeszłam na dół do Jussa. Siedział już ubrany na kanapie.
-Jestem gotowa możemy jechać.
-Okej.
Wstał z kanapy i wyłączył telewizor. Weszliśmy do garażu, chłopak wziął kluczyki od swojej audi i wsiedliśmy do niej. Całą drogę śpiewaliśmy. Po jakiś 10 minutach byliśmy już pod moim domem. Mam nadzieję, że nie ma tam tego potwora. -Jjjjuss pójdziesz ze mną?
-Jasne chodź.
Wyszedł z samochodu a następnie otworzył mi drzwi. Gdy wyszłam złapał mnie za rękę bo wiedział, że się boję. Jak tylko tam weszłam już chciało mi się płakać. Przynajmniej nie ma tu tego potwora. Chcąc to zrobić jak najszybciej poszłam prosto do mojego pokoju. Justin szedł za mną. W pokoju zaczęłam pakować potrzebne i ważne dla mnie rzeczy.Cały czas rozmawiałam z brunetem. Siedzieliśmy i pakowaliśmy wszystko do walizki. Nagle na dole trzasnęły drzwi. Przestraszona spojrzałam na Jussa. Po chwili drzwi do mojego pokoju się otworzyły a w nich stanął mój ukochany tatuś (wyczujcie ten sarkazm). Justin od razu wstał i podszedł do niego.
-O widzę, że stęskniłaś się suko.-zaczął bardzo uśmiechnięty
Bałam się jego i tego strasznego uśmiechu. Jak go widziałam od razu chciało mi się płakać.
-Jeszcze raz tak do niej powiesz skurwielu a cię zabiję.-krzyknął chłopak
-Widzę, że moja córeczka dziwka znalazła sobie nowego fagasa.
-Zamknij się.-powiedział wkurzony i uderzył mojego ojca.
Zaczęli się bić w sumie Justin bił tego potwora gdyż był tak pijany, że nie miał jak się bronić. Szybko wstałam i podbiegłam do nich.
-Justin zostaw go, nie warto.-krzyczałam ale mało to pomagało.
Po jakimś czasie w końcu przestał go bić Wstał i popatrzył na mnie. Chłopakowi prawie nic nie był tylko drobne siniaki i zadrapania natomiast mój ojciec był nieprzytomny i cały w krwi.
-Po co to zrobiłeś?
-Przepraszam ale należało mu się za to co ci zrobił.
-Rozumiem i dziękuję. A teraz chodź za nim się ocknie.
Wzięliśmy wszystkie torby i walizki, które następnie włożyliśmy do bagażnika. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu Jussa. Przez wydarzenia dzisiejszego dnia po kilku minutach zasnęłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Przepraszam, że tyle czasu nie było rozdziału ale najpierw napisałam rozdział to mi się cały usunął potem miałam problemy z internetem i na końcu się rozchorowałam na święta. Jutro postaram się też coś wrzucić. Jeszcze raz przepraszam teraz mam trochę wolnego od szkoły to będę pisała.
CZYTASZ=KOMENTARZ
DAWAĆ ŁAPKI W GÓRĘ
Dodaj komentarz