Escape cz. 10

Escape cz. 10MIŁEGO CZYTANIA!!!



Obudziłam się koło MOJEGO CHŁOPAKA. Jezu jak to brzmi. Jakie ja mam szczęście, że odwzajemnia moje uczucia. Teraz trzeba wstawać i iść do szkoły.
Wstałam po cichu wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Po wykonaniu wszystkich czynności, wzięłam torbę i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni i zrobiłam  
sobie kanapki. Usiadłam przy stole i już chciałam jeść gdy zobaczyłam, że ze schodów schodzi ubrany Juss. Podszedł do mnie i schylił się aby mnie pocałować.
-Hej kochanie.
-Hej Juss.
-Zawiozę cię do szkoły. O której kończysz?
-Kończę o 14:30.
-Przyjadę po ciebie a potem pojedziemy na randkę. A i nie martw się o to w co się ubrać.
-Okej. Dobra zjadłam możemy jechać.-powiedziałam i wstałam.
Poszliśmy do garażu i wsiedliśmy do samochodu. Całą drogę rozmawialiśmy. Gdy byliśmy pod szkołą pocałowałam chłopaka.
-Do zobaczenia Juss.
-Do zobaczenia kochanie.
Wysiadłam i ruszyłam w stronę szkoły już chciałam przekroczyć drzwi ale ktoś tak mnie popchnął, że aż upadłam. Popatrzyłam w górę i zobaczyłam Olivię.  
-Co puszczasz się za kasę?
-Ja nie ty.
-To niby skąd masz te ciuchy?
-A co cię to obchodzi?!  
Podniosłam się i chciałam odejść ale złapała mnie za nadgarstek. Odwróciłam się w jej stronę.
-Daj mi spokój.
Po tych słowach odeszłam. Sama się dziwiłam czemu zrobiłam się taka odważna jeszcze niedawno już pewnie bym płakała gdzieś w koncie, a do niej nie odezwałabym się nawet słowem.  
Wzięłam z szafki książkę od angielskiego, który miałam teraz. Zamknęłam szafkę i chciałam iść pod klasę ale za mną ktoś stał.
-Hej mamy razem zajęcia artystyczne mam do ciebie pytanie.
-Hej Jackob tak?
-Tak. Słuchaj podobasz mi się od dawna może chciałabyś gdzieś ze mną wyskoczyć.
-Yyy przykro mi ale mam chłopaka.
-Aaaa spoko sory.
Gdy to powiedział odszedł. Zrobiło mi się szkoda. Ale Justin byłby wściekły gdyby się dowiedział, że jakiś chłopak chciał gdzieś ze mną wyjść. Lekcje minęły normalnie nic ciekawego.
Nie widziałam już więcej tej zdziry. Po ostatniej lekcji wzięłam schowałam niepotrzebne rzeczy do szafki i wyszłam ze szkoły. Od razu zobaczyłam tak Jussa opierającego się o samochód.
Podeszłam do niego i pocałowałam.
-Hej kochanie.-powiedziałam
-Hej piękna.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę domu. Znów się wygłupialiśmy. Weszliśmy do domu i weszliśmy do sypialni. Na łóżku leżała wielka paczka z kokardą.
-Weź ją jest w niej sukienka i buty. Załóż to, czekam na dole.
-Dziękuję.
Pocałowałam go, wzięłam paczkę i weszłam do łazienki. Otworzyłam paczkę i ujrzałam śliczną białą sukienkę (zdjęcie na górze) i czarne szpilki. Jest piękna i na pewno musiała być droga tak samo jak buty. Wyszłam jeszcze na
chwilę z łazienki po bieliznę. Wybrałam białą koronkową. Wróciłam do pomieszczenia i wzięłam prysznic. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż, który zakończyłam czerwoną szminką.
Założyłam sukienkę oraz buty i wyszłam z łazienki. Wzięłam torebkę, do której wsadziłam podstawowe rzeczy. Gotowa zaszłam na dół gdzie zobaczyłam MOJEGO CHŁOPAKA w garniturze. Wygląda bardzo
seksownie i przystojnie w sumie jak zawsze.
-Ślicznie wyglądasz.-zaczął
-A ty wcale nie gorzej.  
-Dobra chodź już.
Powiedziawszy to złapał mnie za rękę i wyprowadził z domu. Zamknął drzwi na klucz. Wsiedliśmy do jego ferrari i ruszyliśmy. Po około 30 minutach zatrzymaliśmy się pod śliczną restauracją, która z pewnością do tanich nie należy. Nie chcę aby Juss na mnie tyle wydawał ale on jest strasznie uparty. Chłopak wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.
-Zapraszam moją księżniczkę.-powiedział i złapał mnie za rękę
Weszliśmy do środka gdzie przywitał nas starszy mężczyzna w garniturze.
-Dzień dobry.-powiedzieliśmy w tym samym czasie.
-Dzień dobry zapewne państwo Bieber. Zapraszam za mną.
Zaprowadził nas do stolika.
-Dziękujmy.
Mężczyzna odszedł a my wzięliśmy kart i zaczęliśmy się zastanawiać co zamówimy. Nie znam nic z tego co jest w tej karcie więc postanowiłam zamówić to co Justin. Gdy zamówiliśmy zaczęliśmy rozmawiać.
-Podoba ci się tu?
-Tak jest pięknie, dziękuję.
-Kobieto nie wytrzymam z tobą.
-No jezu nie mogę ci podziękować?
-No właśnie nie. Dobra zmieńmy temat. Mam bardzo dobre wieści.
-Jakie?
-Mój prawnik wszystko załatwił i od teraz możesz u mnie legalnie mieszkać. Nie trafisz do domu dziecka!!!
Nic nie odpowiedziałam tylko wstałam i rzuciłam się na Jussa. Usiadłam mu na kolanach i zaczęłam namiętnie całować. Po chwili się od siebie oderwaliśmy i wróciłam na swoje miejsce.
-Nie wiem jak ci dziękować Juss.
-Nie musisz mi dziękować ja sam się z tego bardzo cieszę i było to dla mnie ważne abyś tam nie trafiła.
Ze wzruszenia zaczęłam płakać. Gdy chłopak to zobaczył to wstał i klęknął przy moim krześle.
-Kocham cię mała.
-Ja ciebie też duży.-powiedziała i zaczęliśmy się śmiać
Znów zaczęliśmy się całować. Po jakiś 5 minutach chłopak wrócił na swoje miejsce.
Kelner przyniósł nam jedzenie i zaczęliśmy jeść.  
-Jak skończymy jeść to zabieram cię jeszcze gdzieś.
Kiedy skończyliśmy jeść chłopak dał mi kluczyki od samochodu i poszedł zapłacić za kolację.
Gdy wyszłam z budynku zaatakowało mnie paparazzi. Robili mi zdjęcia oślepiając fleszem. Nie wiedziałam co mam robić do czasu aż przybiegł Juss i mi pomógł.
-Zostawcie ją!!!!-krzyczał  
Przepychaliśmy się przez tłum aż wsiedliśmy do auta. Wiedziałam, że Jussowi jest smutno ale też jest zły.  
-Przepraszam cię.-powiedział
Zobaczyłam jak po jego policzku spływa samotna łza. Starłam ją kciukiem i pocałowałam miejsce gdzie była.
-Juss przecież to nie twoja wina. A tak w ogóle nic się nie stało.
Przez całą drogę czyli około 40 minut starałam się rozśmieszyć mojego ukochanego.
Kiedy się zatrzymaliśmy chłopak zawiązał mi czymś oczy i wziął na ręce. Szliśmy tak jakieś 10 minut aż Justin postawił mnie na ziemi. Ściągną mi opaskę. Zobaczyłam, że jesteśmy na jakimś wzgórzu, z którego widać całe miasto. Na ziemi leży koc na którym są świeczki i lampki do wina tylko, że zamiast wina była w nich woda. Tu jest ślicznie! Odwróciłam się i przytuliłam chłopaka.
-Tu jest pięknie!!!
-Dlatego cię tu zabrałem.
Usiedliśmy na kocu.
-Serio woda?
-Nie dam alkoholu niepełnoletniej a ja prowadzę.
Zaśmiałam się z tego co powiedział. Siedzieliśmy wtuleni w siebie podziwiając miasto nocą.
Rozmawialiśmy o jakiś głupotach. Powoli zasypiałam a blondyn to zauważył.
-Kochanie chodź do domu zasypiasz już.
Wstaliśmy zgasiliśmy świeczki i zabraliśmy pozostałe rzecz, które następnie wsadziliśmy do bagażnika. Byłam tak śpiąca, że aż w samochodzie odpłynęłam do krainy Morfeusza.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Przepraszam, że dopiero teraz dodaje ale nie mogłam nic napisać. Nie miałam pomysłów i do tego jeszcze szkoła. A, ze leżę chora w łóżku to mam czas coś napisać ale za to będę musiała nadrabiać więc nie wiem kiedy będzie następna część postaram się dodać jak najszybciej.  


CZYTASZ=KOMENTARZ    
DAWAĆ ŁAPKI W GÓRĘ

2 komentarze