-- Katty;
Zatrzymując się na ostatnim schodku, zaczęłam rozglądać się na boki...Jest!
- Hej Ty! Zaczekaj ! - chłopak nie zwracał na mnie uwagi, więc zawołałam raz jeszcze - Zaczekaj !
Odwrócił się, pilnując by kaptur nie spadł z jego głowy.
- Mówisz do mnie? - powiedział marszcząc brwi
- Tak, do Ciebie - podbiegłam do niego i kiedy już pokonałam delikatną zadyszkę zaczęłam mówić dalej
- Pamiętam Cię z wypadku
Nieznajomy zdawał się być zmieszany i jednocześnie zaskoczony moimi słowami
- Chyba coś Ci się pomyliło. Musze już iść - odwrócił się
- Nie! Poczekaj!
- Przecież Ci mówię, że to jakaś pieprzona pomyłka ! - warknął
Przestraszyłam się, lecz to nie zmniejszyło mojej ciekawości.
- To nie może być pomyłka - zaprotestowałam - Widziałam Cię.. To byłeś Ty. To Ty mnie potrąciłeś, a potem po prostu uciekłeś !
- Za kogo Ty się uważasz? - parsknął śmiechem - Za pieprzonego glinę czy detektywa?
- Słuchaj! Niczego mi nie udowodnisz, jasne? - chłopak stanął niebezpiecznie blisko mnie, a ja poczułam jak przechodzą mnie zimne dreszcze.
Nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa...bałam się.
- Ciesze się, że się zrozumieliśmy - odszedł
Jego wyraz twarzy był tak bardzo zimny i nieczuły...
Bałam się patrzeć w jego oczy, mimo, że podświadomie czułam, że nie może zrobić mi krzywdy.
Kiedy odszedł, ja również ruszyłam w swoją stronę, czyli w stronę przychodni.
Wchodząc do budynku, udałam się w stronę holu B, gdzie swój gabinet miał doktor Marcus. Na moje szczęście przede mną była jedynie jedna osoba więc nie musiałam długo czekać.
(Puk puk) - Można? - wychyliłam delikatnie głowę
- Zapraszam
- Nazwisko? - Dr. Marcus spojrzał na mnie zza okularów
- Thompson
- Proszę usiąść - wskazał
Dylan;
Wpisałem kod i otworzyłem duże, metalowe drzwi.
Ich pisk i skrzypienie zakuło mnie w głowę.
Szedłem długim korytarzem, kierując się do dużego pokoju Blacka.
- Cześć Kong. Masz to? - stojący przy ścianie Stranger wskazał na moją torbę
- Jasne - wzruszyłem ramionami, jakby była to najbardziej oczywista sprawa.
Stranger pokiwał głową. Mogłem dostrzec jak powoli i ze spokojem wypuszcza powietrze.
Stranger to dobry kumpel, ale wcale tutaj nie pasuje.
Jest zbyt miękki, a jeśli tego nie zmieni to może być z nim nie ciekawie...
Otworzyłem drzwi do dużego pokoju.
- Kogo niesie do jasnej cholery?! - odwracając się, Black wypuścił dym z ust
- To ja - powiedziałem stanowczo, rzucając torbę na stół
- Oo Kong - rozłożył powitalnie ręce - A więc nadal żyjesz - uśmiechnął się
- Kiepski żart - uniosłem brwi, a następnie rozsiadłem się na kanapie
- Czy to jest to o czym myślę? - wskazał na torbę
- Sprawdź - machnąłem ręką
Black otworzył torbę i jednym ruchem wywrócił ją tak, że cała jej zawartość wyleciała prosto na stół.
- Sprawdzę - zaczął liczyć paczki
Wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów.
- Brawo Kong ! Wywiązałeś się
Zacząłem palić.
- Kiedy mi zapłacisz? - wypuściłem dym z ust
- No no no komuś się śpieszy - Black zaśmiał się
Popatrzyłem na niego pustym wzrokiem
- Pokaż mi się jutro - machnął ręką i zaczął pakować towar
- A więc do zobaczenia - wstałem
- EJ Black! - Hammer wbiegł jak oparzony - Słyszałeś wiadomość?
Nie kryłem swojego zdziwienia.
Co takiego mogło się stać, że Hammer już się tu pojawił?
Black spojrzał na niego, unosząc brwi
- A powinienem? Powiedz mi Hammer
- Czarny Merc o naszej rejestracji jest poszukiwany !
- Że co kurwa?! - Black oparł dłonie o stół
- Ja jeżdżę swoim - Hammer podniósł ręce w obronnym geście
- Kong! - uderzył ręką o blat - Ty jeździłeś moim Mercem!
Głośno przełknąłem ślinę.
Kurwa! A myślałem, że jakoś uda mi się to ukryć!
- No jeździłem... To od razu robi ze mnie winnego? - grałem na czasie
- Do jasnej cholery Kong nie każ mi się w to bawić!
- To było zwykle potrącenie jakiejś dupy - wywróciłem oczami - Już dawno o tym zapomniałem
- Cholera ! - Black doskoczył do mnie i łapiąc za brzeg mojej koszulki wysyczał - Chyba nie powiesz mi, że spierdoliłeś robotę?!
Złapałem za jego rękę
- Puść mnie ! Nic nie zrobiłem !
- Nie zrobiłem? - sarkastyczny śmiech wydobył się z jego ust - Nie zrobiłem?! - powtórzył - Teraz ta pieprzona suka zgłosiła sprawę na psy !
Rozejrzałem się wokół szukając wsparcia u reszty, niestety nikt nie odważył się odezwać.
- Nic jej się nie stało! Widzialem ją dzisiaj
- Jak to? - zmarszczył brwi
- Zaczepiła mnie jak szedłem do samochodu
- Ona Cię kurwa rozpoznała! - Z jego ust zaczęła wydobywać się piana - Mamy przejebane !
- Wyparłem się! - krzyknąłem, odpychając go od siebie - Uspokój się Black !
- Widziała jak brałeś towar?
- Nie jestem głupi! - wyrzuciłem ręce w powietrze - Potrąciłem ją dużo później, wtedy nasze sprawy były już dawno załatwione!
- Masz szczęście w nieszczęściu Kong - odsunął się - Teraz masz ją znaleźć i załagodzić sprawę jasne? - spojrzał na mnie
- Niby jak? Nie mam zamiaru więcej gadać z tą gówniarą
- Nie masz wyboru Kong. Spieprzyłeś sprawę i teraz musisz jej dopilnować.
- Jak to sobie wyobrażasz?
- Detale zostawiam tobie - zaśmiał się - rozkochaj ją, przeleć, przekup - rozłożył ręce - Ful opcji nieprawdaż? - na jego twarzy pojawił się sarkastyczny uśmiech
- Tsa - powiedziałem pod nosem i wyszedłem
Wiedziałem, że z Blackiem nie można dyskutować... To zazwyczaj kończy się źle...
Ten Gość dzisiaj się śmieje, a jutro może Cię zabić !
1 komentarz
Lula
Cudowne 😁