Co czujesz??? cz 2

Koniec tego miszania, ogromnej ilości pytań bez odpowiedzi. Czas na konkrety nie uważacie. To może zacznę od przedstawienia. Przepraszam za moją niegrzeczność. Po prostu wyleciało mi z głowy. Więc... Nazywam się Emilka. Miesiąc temu skończyłam liceum, w którym chodziłam do klasy o profilu artystycznym.Napisałam maturę i teraz czekam na wyniki. Jaka jestem ?  
Jestem osobą strasznie uczuciową, spokojną chociaż też potrafię się świetnie bawić na imprezach, pracowitą, otwartą na nowe znajomości i problemy innych. Interesuje się fotografią, literaturą lubię wyszukiwać drugiego sensu w książkach. Pewnie teraz uważacie, że jestem nudziarą ale to wasze zdanie. Co jeszcze o mnie ? Hmmm mieszkam z tatem i młodszym bratem w małej wsi. To chyba tyle informacji o mnie. Jak wyglądam? Czy to ważne wyobraźcie sobie mnie po tym co już wiecie... Wracając do tematu. To znam się z Adrianem z 5 lat. Na początku to była znajomość z widzenia. Lepiej się poznaliśmy na obozie, później rok po obozie znów pojechaliśmy na obóz tą samą paczką i od tamtej pory utrzymujemy ze sobą kontakt. Ale to nie ważne. Znamy się sporo i od jakichś 2 lat się przyjaźnimy. Tak jak mówiłam polegamy na sobie, możemy zawsze zadzwonić pogadać, spotkać się, wspieramy się i często sobie doradzamy. Niestety nie czeso się widzimy ponieważ Adrian poszedł do szkoły daleko, tak chciał. Wiecie lepsze perspektywy. Ale nam to nie przeszkadza. Więc kilka dni temu zadzwonił a u mnie rodzina była. Byłam z nimi na polu i zostawiłam telefon w pokoju. Gdy pojechali poszłam po niego i zobaczyłam, że minute temu dzownił. Rozumiecie minute się spóźniłam żeby odebrać. Od razu odzwoniłam do niego, nie odebrałam. Napisał smsa, że już nie ważne sam sobie poradzi. Domyśliłam się że coś się stało więc dzwoniłam dalej. Nie odbierał, próbowałam pisać co któryś sms odpisywał ale o mnie tylko przekonywało w tym, że jednak coś się wydarzyło. On mi nie powiedział co się stało, kazał mi zapomnieć o tej znajomości i tak dalej. Napisałam mu że nie potrafie i wogule, przecież się przyjaźnimy. Dostałam wiadomość że to nie ważne i że już nie bedzie ze mną rozmawiał. Nie chciałam go zostawić w takim stanie samego Dzwoniłam ale on nie odbieral, nie odzywal sie. Dalam sobie spokój ale tylko tego dnia. Następnego dnia dzwoniłam dalej to też było na nic. Pisałam też nic. Nie mogłam sobie miejsca w domu znaleźć, martwiłam się o niego... Nie podawałam się dzwoniłam dalej, dał telefon kolegom, odbierali z tekstami " Tu biuro...". Znosiłam takie coś hwile ale później napisałam smsa, że chyba jest już dobrze bo świetnie się z nimi bawi a ja się martwie nie potrzebnie. Zareagował na to. Dowiedziałam się, że nic nie wiem ale jak mialam wiedziec jak on nie chcial ze mna rozmawiac. Byłam na siebie tak strasznie zła, że nie miałam tego głupiego telefonu przy sobie. Nie miałam go gdy przyjaciel mnie potrzebowałam. Ale skąd mogłam wiedziec. Napisałam mu to wyżej, że skąd mam wiedzieć jak on nic nie mówi i takie tam. Wiedziałam, że to nic nie da bo on nie chce pomocy, już nie. Chyba był zawiedziony tym, że nie odebrałam. Cały dzień byłam nie swoja, zmartwiona a on oprócz kilku smsów nie odzywał się.
Tak samo było w kolejny dzień. Dzwonie cisza, pisze cisza az do jakiegos momentu na któyś sms dostałam odpoiwedz że to nie żaden Adrian tylko Paryk i o co chodzi. Ta wiadomość zabolała mnie bardzo mocno. Nie wiem czemu akurat ta, nie wiem czemu mnie zabolała ale tak było. Wtedy coś we mnie pękło, miało dość. Jak chciał żebyśmy nie mieli kontaktu to to bedzie miał. Mam dość na siłe nic się nie da zrobić. Napisałam mu, że ma to co chciał i że ja nie mam już zamiaru wydzwaniać, pisać. Po tym tak wiele razy mnie korciło żeby napisać, zadzwonić. Nadal się cholernie martwiłam i myślałam o tym wszystkim ale się nie złamałam. Nie pisałam, nie dzwoniłam tylko rzucałam telefonem. Siedziałam daleko od tel i miałam mętlik w głowie. Nie miałam na nic sił, kilka dni leżałam, myślała. Pewnego dnia się wkurzyłam i postanowiłam zrobić wszystko w domu co było do zrobienia, sprzatałam, gotowałam. Wszystko aby nie myśleć o tej całej sytuacji. Udawało mi się, tylko wieczory były najgorsze wtedy ten cały mętlik wracał ale się nie podawałam. Postanowiłam zaczekać aż mu minie, sam zadzwoni i bedzie jak dawniej. Nie ważne ile by to trwało. Było ciężko mi tak poprostu pozostawić przyjaciela w takeij sytuacji. Ale nic nie byłam wstanie zrobić. Ta cała sytuacja dużo mnie kosztowała. Minął tydzień jego nie odzywania się, wyszłam z koleżanką na spacer, później pojechałyśmy do miasta, poplotkowałyśmy, obgadałyśmy chłopaków, opowiedziała mi o wypadzie ze znajomymi a skończyłyśmy w pizzeri z głupawką. Ta głupawka była mi potrzebna. Śmiałyśmy się z wszystkiego. Mówie wam taka koleżanka to skarb. O nic nie pytała tylko, tak sama z siebie, naturalnie nie wiedząc, że tego potrzebowałam poprawiła mi nastrój. Wieczorem tylko mnie brzuch bolał z tych naszych głupawek i śmiechu. Za kilka dni miał być dzień matki więc wraz z moim bratem wybaraliśmy się na zakupy. My o na zakupach jak zwykle spędziliśmy mnóstwo czasu bo nigdy nie możemy dojść do poruzumienia. Mój brat najlepiej by kupił kwiatka i miał to z głowy. Tym razem kupiliśmy naszyjnik, bardzo ładny aż mi się samej podobał. Osobiście nie lubie takich pizdułek ale jak mi się coś spodoba to prędzej czy później to kupie. A taki naszyjnik bym sobie kupiła ale innym razem. Wróciliśmy do domu w dobrych nastrojach.Te dwa dni bardzo mi poprawiły nastrój. Kolejne dni szybko zleciały i tydzień się zakończył. Chodziłam na basen, na miasto oraz pomagałam w domu.Postanowiłam również jakoś wykorzystać swoje najdłuższe wakacje, przeglądałam oferty pracy i jak jakaś się ciekawa znalazła to na nią odpowiadałam może coś z tego wyjdzie. Wtedy te wakacje byly by ciekawie i pożytecznie spędzone. Dzisiaj byłam na mieście, na rynku i robiłam zdjęcia. Lubie robić zdjecia ludziom a później wyszukiwać w ich mimice emocji, które próbowali ukryć. W większości rzeczy lubie doszukiwać się czegoś co jest ukryte, innego sensu ale równie ważnego jak ten na pierwszy rzut oka. Już taka jesem nic na to nie poradze. Czas chyba iśc przekąsić coś, po przerabiać zdjęcia i położyć się spać. Zakończy się kolejny tydzień ale chyba lepszy niż poprzedni. Przynajmniej ja mam takie wrażenie.  

Co wy o tym myślicie, o tej sytuacji, o decyzjach Emilki?  
Jak bedzie dalej?
Sama jestem ciekawa jak moja wyobraźnia zakończy tą historie.
Jak narazie to początek.

Oto kolejna część.
Mam nadzieję, że się podoba.
Liczę na szczere opinie.
Pozdrawiam.

katia122

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1306 słów i 6968 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik volvo960t6r

    Super część :)

    28 maj 2015