Siemka wszystkim właśnie siedzę sobie sama, tylko ja i moje myśli, ja i moja bezradność. Siedzę w kącie swojego pokoju, dużego pokoju a przynajmniej teraz taki się wydaje. Siedzę w idealnej ciszy która normalnie by mnie przeraziła a teraz jest moim kampanem. Kampanem w smutku, zmartwieniu i bezradności. Jestem pomiędzy ścianami tak dobrze mi znanymi, ścianami które nie raz były powiernikiem moich myśli, zmartwień i krzyków. Pewnie teraz myślicie to jakaś wariatka, wyobrażacie sobie sytuacje w której siedzę i krzycze lub gadam do ścian. Szczerze to nie tak. W życiu każdego człowieka są sytuacje, które musimy jakoś odreagować. Ja przez wyrzucenie z siebie wszystkiego w pokoju radzę sobie z takimi sytuacjami. Nie lubię nikogo przetłaczać swoimi problemami. A teraz otacza mnie głucha cisza, pierwszy raz nie mam siły mówic a może nie potrafię po prostu ubrać tego w słowa. Chyba cisza w takim przypadku to najlepszy pomysł. Skulona w kącie z mętlikiem w głowie, z pojedynczymi łzami w oczach i śladem na policzku po rozmazanym tuszu. Po prostu siedzę. Zastanawiacie się co się wydarzyło, że tak siedzę. Przychodzą wam różne pomysły do głowy: rzucił ją chłopak, pokłóciła się z kimś, coś się w szkole wydarzyło i różne inne. To nic z tych rzeczy. Chłopak mnie nie rzucił bo od roku jestem sama i wiecie co dobrze mi z tym. Pokłócić też się nie pokłóciłam. Staram się utrzymywać dobre relacje ze znajomymi, przyjaciółmi czy rodziną. Jedynie z bratem się kłócimy jak to rodzeństwo A szkołę już ukończyłam. To przez Adriana. Kolejne pytanie na myśl się nasuwa. Kim on jest? Jeszcze kilka dni temu byliśmy jeszcze przyjaciółmi a teraz czy nadal tak jest. Hmm...według mnie to tak.Ale to nie zmienia faktu że jestem bezradna i zła. Chyba ostatnią osobą przez która powinniśmy się tak czuć jest przyjaciel.Czyż nie? Moim zdaniem przyjaciele to ludzie, którzy mogą na siebie zawsze liczyć, ludzie którzy powinni mieć pewność, że mogą zawsze podzielić się swoimi zmartwieniami, mogą liczyć na wsparcie swoje wzajemne. Tak rozumiem słowo przyjaciele. Zawsze mogłam pogadać z Adrianem, doradzić się, wyglądać i tak samo on do mnie. On mnie zawsze jakoś wspierał i ja go też się starałam. Po głosie, zachowaniu rozpoznawałam, że coś jest nie tak. Jak kto przyjaciel Gdy coś się dzieje staramy się pomóc lub po prostu wysłuchać. Wy tak nie macie?
Ta część taki początek, wstęp do dalszych części. Wydaje mi się, że jest w innym stylu zaczęte niż poprzednie ale również dobrze. Bardzo krótkie wiem, postaram się aby dalsze części były dłuższe. Proszę o szczere opinie.
1 komentarz
volvo960t6r
Ciekawe opowiadanie się zapowiada..