Biblioteka i prawdziwa miłość mojego życia 3

Smacznie sobie spałam. Aż tu nagle dzwonek do drzwi zaczął dzwonić. Tak mi się nie chcę wstać. Dzwonienie przerodziło się w walenie do drzwi. Postanowiłam wstać z tego cudownego łóżka i zobaczyć kto się do mnie dobija. Przed pójściem założyłam jeszcze czarną bluzę i wybrałam kierunek w stronę drzwi. Otwieram drzwi i zgadnijcie kto przed nimi stoi? Elena i Jeremy Gilbert. A oni czego ode mnie chcą? Wzdycham nie widocznie i gestem ręki zapraszam ich do środka. Siadamy przy stole, a oni się na mnie gapią. Czy ja coś zrobiłam?  
- Dobra przejdźmy do sedna waszych odwiedzin, bo czuję się jak bym była na przesłuchaniu - mówię z uśmiechem.
- Dzwoniłem, pisałem, a ty nie dałaś żadnego znaku życia. Martwiłem się, że po wczorajszym wypadku coś ci się stało - mówi chłopak. Przez kilka wcześniejszych lat nikt się o mnie nie martwił, a teraz przez przypadek spotkam chłopaka, który martwi się o mnie.  
- Przecież mówiłam ci, że spotkamy się w szkole -uśmiecham się przyjaźnie.
- Ale ciebie nie było w szkole. Jer mi mówił o wczorajszym zdarzeniu i powiedziałam mu, że cię nie ma - wtrąciła Elena.
- Czekaj, czekaj, która jest godzina - pytam trochę zdenerwowana.
- 16:53 - odpowiada rodzeństwo na moje pytanie chórem.
- Czyli sobie pospałam -uśmiecham się do nich - A wracając do tego, że się Jeremy martwiłeś to naprawdę nic mi nie jest. To miłe z twojej strony, że się martwisz, ale jak widzisz. Jestem cała i zdrowa. Spałam tyle, bo poszłam późno spać. A poza tym spanie to życie. - odpowiadam i patrzę na nich.
- To się cieszę, że nic ci nie jest i że mój niezdarny braciszek nie zrobił ci krzywdy - mówi Elena śmiejąc się.  
- A w szkole El jak tam? Dużo zadali? - pytam patrząc na Elenę.  
- Z historii trzeba zrobić jakiś projekt znowu.  
- Znowu? Chyba nie ma co robić w domu jak tak często zadaje nam projekt - kątem oka zerkam na Jeremy'ego.  
- Alaric? On ciągle siedzi u siebie w pokoju, to może mu się nudzi - wtrącił się Jer.  
- A to on mieszka z wami? - pytam trochę zdziwiona.  
- Tak - odpowiada krótko Elena - To jest nasz prawny opiekun - Dziewczyna zerknęła na swojego brata.  
- Nie wiedziałam - mówię - Nic się nie stało, nikt o tym prawie nie wie - Elena mówiąc to przerzuciła wzrok z Jeremy'ego na mnie.  
- Anna chciałabyś może pójść z nami na ognisko szkolne, które jest jutro? - uśmiecha się przyjaźnie chłopak.
- Jasne czemu nie, lubię takie imprezki, będzie fajnie, resztę informacji możesz mi wysłać SMS'em - uśmiecham się.
- Dobra, Jer chodźmy już, bo Alaric pewnie się martwi, że nie przyszliśmy ze szkoły do domu - powiedziała Elena.  
- No to jak coś to do usłyszenia - mówię patrząc na chłopaka. Jeremy widząc moje spojrzenie kierujące na jego postać uśmiechnął się. Odprowadzam ich do drzwi.  
- No to do zobaczenia - mówi Elena i mnie przytula. Nie pewnie odwzajemniam uścisk, bo jestem zszokowana uśmiecham się. Po chwili wyszli z domu, zamykam za nimi drzwi. Kieruję się do salonu siadam na kanapie i włączam telewizję zostawiam na jakiejś komedii i oglądam. Po paru minutach film mnie tak nudzi, że odpływam do krainy morfeusza.

WhiteStar01

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 637 słów i 3249 znaków, zaktualizowała 24 sty 2017.

1 komentarz

 
  • Jolcia223

    ❤❤???? Podoba mi się <3

    28 sty 2017