Pijany wracałem do domu.Był zimny ,ciemny sobotni poranek.Listopadowa mgła otulała przestrzeń.
Postanowiłem wybrać drogę na skróty.Szeroki pas lasu oddzielał dwa światy.Pierwszy to miasteczko w którym doprowadziłem się do takiego stanu.Drugi to moja mała wioska.Leśna droga była wyraźna i ubita.Miałem małą latarkę.Szedłem powoli.Rozmyślałem o minionym wieczorze.Poznałem miłą dziewczynę.Była ładna.Co prawda miała brudne skundlone włosy,ale wpadła mi w oko. Podszedłem do niej,ale nie chciała ze mną rozmawiać.Powiedziała ,że przyszła z chłopakiem.Przeprosiłem i odszedłem.Nie nalegałem.Obserwowałem ją z pewnej odległości.W rzeczywistości była sama.Tak jak ja.Cały czas sączyła jedno piwo.Odrzucała adoratorów jednego po drugim.Wydawała się być smutna i zagubiona.W pewnym momencie zauważyłem,że wkłada sobie palce do ust.
Przez chwilę czegoś w nich szukała.Mocno pociągnęła.Po chwili wyciągnęła ciemny przedmiot.Byłem oszołomiony.Przedmiot wyglądał jak język.Tak mi się wydawało.Poczułem odruch wymiotny.Podszedłem do nieznajomej i zapytałem.
-Wszystko w porządku?
Nieznajoma spojrzała na mnie.Uśmiechnęła się.
- O co chodzi?Zapytała
-Wiesz widziałem,że coś sobie wyciągnęłaś z ust.Przepraszam,że cię obserwowałem.
-Jak ci na imię? Zagadnąłem.
-Dorota.Tak miałam na imię.
-A co zmieniłaś imię? Uśmiechnąłem się do niej.
-Wiesz zaczynasz mi grać na nerwach.
Spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem.
-Z ust wyrwałam całe zło ,które mnie tu przywiodło.Spadaj, do niczego nie jesteś mi potrzebny.Wycedziła przez zęby.
-Ok. Już idę.
Wyszedłem z knajpy.Byłem zły.
-Niczego nie potrafię.Powiedziałem do siebie
Wracając przypomniałem sobie o piwie. Wyciągnąłem je z plecaka .Zatrzymałem się naprzeciw małego cmentarza na skraju lasu.Do wioski miałem jeszcze jakieś kilkaset metrów.Wciąż myślałem o dziewczynie z knajpy.
W pewnym momencie kątem oka zauważyłem postać.Była niewyraźna.Zbliżała się do mnie.Biegła od strony cmentarza.Wystraszyłem się.Zastanawiałem się co zrobić.Chciałem uciekać ,ale coś mnie powstrzymywało.Postać była coraz wyraźniejsza.Kiedy już była blisko rozpoznałem w niej dziewczynę moich marzeń.
-Co się stało ? Zapytałem.
Dorota podbiegła do mnie.Ciężko oddychała .Złapała mnie za ramię.
-Chodź ze mną proszę.Wyszeptała.
-Gdzie chcesz mnie zaprowadzić?
-Pokażę ci.Chodź!
-Nigdzie nie pójdę .Postanowiłem
-Wyjaśnij mi o co chodzi?
Dorota zbliżyła się do mnie.Pocałowała w policzek.Poczułem słodki zapach stęchlizny.
-Wiesz co ?Muszę wracać do domu.
Dziewczyna zwinnym ruchem włożyła dłoń w moje spodnie.Walczyłem z myślami.
-Kochaj się ze mną.Oświadczyła.
-Nie tutaj.Zaprotestowałem i wyjąłem jej dłoń z czułego miejsca.
-Zapraszam cię do siebie.Mieszkam niedaleko.
Dorota spojrzała na mnie.Widziałem ,że płakała.
-Jak chcesz.
Szliśmy w milczeniu.Nie wiedziałem co powiedzieć.Zaschło mi w gardle.Zastanawiałem się dlaczego tak się zachowała.Dlaczego poszła za mną?Podświadomie jednak cieszyłem się,że spędzę z nią wieczór a właściwie noc.Kiedy już zbliżyliśmy się do mojego domu odzyskałem głos.
-Tu mieszkam.Zapraszam.
Weszliśmy do środka.
Dorota przytuliła się do mnie.Położyliśmy się na łóżku.Pożądanie przytłumiło zapach stęchlizny.Było cudownie.
-Skąd jesteś?. Zapytałem
-Leżę od lat na cmentarzu mój kochany
-Co ty gadasz?Nie strasz mnie
-Twój wujek mnie zabił trzy lata temu.Zanim to zrobił zgwałcił i wrzucił do rzeki.Wyrwał mi język i wbił kołek w usta.Powiedział ,że jestem wiedźmą.
-Nie gadaj głupot.Mój wujek jest porządnym człowiekiem.
Dorota uśmiechnęła się i powiedziała:
-Niedługo będziemy razem.Czekam na ciebie kochany.
Dziewczyna szybko ubrała się.Pocałowała w policzek i wyszła.Przez chwilę leżałem jak zaczarowany.Nie wiedziałem co tym myśleć. Wyszedłem przed dom żeby zapalić papierosa.Przymrozek skuł lodem werandę.Poślizgnąłem się i uderzyłem w głowę.Jasne światło przyciągało mnie do siebie.Całe życie miałem przed oczami.Straciłem przytomność.Kiedy ją odzyskałem znalazłem się w lesie.Mój zmarły dawno temu dziadek szedł w moim kierunku.Przytulił mnie i wyszeptał do ucha
-Witaj wnuku.Chodź zaprowadzę cie do Doroty.
Szliśmy w kierunku cmentarza.Dziadek cicho nucił jakąś piosenkę.Na miejscu zauważyłem duże poruszenie.Wiele osób chodziło tam i z powrotem.W tłumie zauważyłem Dorotę.Podeszła do mnie.
-Kocham cię.Wyszeptała.Teraz już zawsze będziemy razem.
Materiał zarchiwizowany.
Dodaj komentarz