Bezimienni Rozdział 6 cz. I

4 grudzień 2008

- Jesteś pewien?

Mama ma ochrypły głos, z nutką niepewności, lęku. Gdy pierwszego września wracałem do szkoły nie pokazywała po sobie żadnych emocji. Może w jej oczach mogłem dostrzec nutkę obawy, a może dopiero teraz jestem wstanie dobrze interpretować ludzką mimikę? Sam nie wiem. Odwracam wzrok z niej, na mury szkoły. Nie chcę tam iść, ale wiem, że to mnie nie ominie.  

- Nastek, naprawdę możesz jeszcze zostać w domu. Rozmawialiśmy z dyrektorem…

- I znowu kiblować rok? Powinienem już być w liceum mamo!

Warczę sam nie wiem dlaczego. Moja irytacja jest bezcelowa. Nic nie zmienię. Nie było mnie pół roku, a tu życie toczyło się po staremu. Trudno, dostosuje się. We wrześniu było mi ciężko z myślą, że chłopacy są już licealistami, ale wydawało mi się, że to nic nie zmieni. Oszukiwałem się. Teraz już wiem, że wszystko się zmieniło. Moi kumple są dzieciakami, których przeraża to co mnie spotkało. Nie pasuję już do obrazka chłopców z dobrych domów. Trudno…
Wypuszczam powoli powietrze i spoglądam na mamę. Mam nadzieję, że widzi w moich oczach determinację.  

- Pójdę mamo, nie ucieknę z lekcji, pozaliczam wszystkie zaległe sprawdziany i poczekam, aż tata po mnie przyjedzie.

Wychrypiałem ich dzisiejsze wszystkie prośby. To nie będzie takie trudne prawda? Zwykła rutyna. Mama uśmiecha się i ściska moje kolano, później odgarnia grzywkę z mojego czoło, ten zwyczajny gest znaczy bardzo wiele.  

- Obiecuję, że nikogo nie urażę…- dodaję, bo tego chyba boją się najbardziej.

- Wytrzymaj to tylko pięć godzin. Na wf i tak nie możesz ćwiczyć przyjadę po ciebie szybciej i coś Ci pokaże.

- Tata…

Zaczynam zdziwiony, bo to ojciec miał mnie odebrać o 14, jednak moja rodzicielka uśmiecha się do mnie porozumiewawczo i mruga do mnie. Już dawno nie wiedziałem tego błysku w jej oku…


- Gdzie jedziemy?

Pytam, gdy mama rusza z piskiem opon. Spogląda na mnie, ale odzywa się dopiero, gdy wyjeżdża na prostą drogę.  

- Podobno byłeś grzeczny…

- Nie rozmawiaj ze mną jak z Kacprem!

Wybucha śmiechem, co też zdarza się rzadko. Przyglądam się jej, zastanawiając się co kombinuje. Bo jestem więcej niż pewien, że nie jedziemy do domu jak obiecała ojcu.  

- Ale ja naprawdę jestem dumna, że nie uciekłeś. Ojciec co 45 pięć minut dzwonił do twojej wychowawczyni…

Wytrzeszczam oczy w niedowierzaniu. Moja nauczycielka polskiego rzeczywiście miała dzisiaj wiele luk do uzupełnienia w dzienniki i wpadała na każdą lekcję, ale nie wpadło mi do głowy, że sprawdzała czy jestem w szkole.  

- Co za wstyd…

Chrypię, przecierając oczy.  

- Musiałaś mi to mówić?

- Musiałam. Młody zrozum, tata się martwi jak diabli, kiedyś każdą wolną chwilę spędzałeś z nim… A teraz…

A teraz warczymy na siebie jak głodne psy przy misce. Tak wiem o tym. Wyładowuje na nim całą swoją wściekłość, a on odbija piłeczkę. Może teraz, gdy on wrócił do pracy, ja do szkoły to jakoś unormuję.  

Mama zatrzymuje auto, a ja wytrzeszczam oczy, widząc do kąt mnie przywiozła. Spoglądam na nią w niezrozumieniu.

- Co tu robimy?

- Wczoraj jak znów kłóciliście się ze sobą, stojąc naprzeciwko siebie uświadomiłam sobie, że masz jego charakter. Zawsze wszyscy powtarzali, że jesteś taki jak ja… Ale to nie prawda. Przynajmniej już nie. Chodź…

Więc idę. Nie pewnie. Kompletnie jej nie rozumiejąc. Wschodzimy do budynku i do moich uszu dochodzi huk wystrzałów. Nie wierzę, że zabrała mnie na strzelnicę! Wita się z mijającymi osobami i co chwilę kiwa na mnie, abym szedł szybciej.  

- Tata zbije mnie, gdy się dowie, że dałam Ci do ręki broń. Zabronił mi nawet przynosić ją do domu…

- Co my tu robimy?- Pytam zdezorientowany.

- Tak jak mówiłam wczoraj uświadomiłam sobie jak bardzo przypominasz ojca. On też zawsze wszystko dusi w sobie, ale później przychodzi tutaj… Myślę, że tobie też to się spodoba.

- Mamo,czy…

- Tak synku. Nauczę Cię strzelać, będę Cię tu przywozić za każdym razem kiedy zechcesz. O każdej porze dnia i nocy. Wystarczy, że powiesz. Jednak zanim wszystkiego cię nauczę, zanim dostaniesz broń do dłoni. Musisz mi przyrzec, że nigdy nie strzelisz sam do siebie. Nigdy, nie ważne, jak beznadziejnie będzie układać się twoje życie…

10 grudzień 2008

Mama miała rację. Pokochałem to. Chwila w której brałem broń do dłoni, lęk, obawa, aby nie wystrzeliła, a później pustka. Liczyła się tylko plansza i ja. Mógłbym stąd nie wychodzić. Nikt się nie dowie, że zamiast planszy widzę niebieskookiego blondyna. I chyba dlatego tak dobrze mi idzie.  

14 grudzień 2008

- Dobrze, że spędzasz z nim tak dużo czasu…- zatrzymuje się, gdy słyszę mrukliwy głos ojca. Byłby idiotą jakby nie zauważył, naszych co wieczornych zniknięć. Ostrożnie zaglądam do kuchni i zamieram, gdy widzę jak ojciec przytula mamę.

- Chyba w końcu znaleźliśmy nić porozumienia…

- Mówiłem Ci, że tak będzie. Chociaż Ciebie nie traktuje jak wroga publicznego…

- Ciebie też tak nie traktuje. Wyluzuj i bądź przy nim sobą. Wszystko się ułoży. Musi…

Opieram głowę o ścianę i zastanawiam się czy naprawdę musi… On nie odszedł. Wróci tylko kiedy…

24 grudzień

Nie wierzę. Naprawdę nie wierzę, że tak długo go nie ma. Łapię się na tym, że czasem myślę, że odszedł. Na zawsze…

A później każdy szmer doprowadza mnie do szału.  

Dzisiaj wszyscy w szampańskich nastrojach. Babcia wystroiła dom, dziadek przyniósł piękne drzewko, mama z ciotkami udają, że umieją gotować, Kacper z kuzynami szukają prezentów. A ja siedzę w koncie i cieszę się, naprawdę cieszę się z tego rozgardiaszu.  

Gdy przychodzi moment kolacji większość ma łzy w oczach. Składamy sobie życzenia i niewypowiedziane słowa wiszą w powietrzu. Dopiero Kacperek rozładowuje.  

- Abyś nigdy więcej się nie zgubił Nastek…- mrugnął do mnie. Tata zamarł, babci oczy zaszkliły się, a ja mogłem się tylko roześmiać.

- Nigdy więcej braciszku…

25 grudzień 2008

Śniadanie, kawa, leżakowanie. Leniuchujemy jak wszyscy Polacy w tym dniu. Kacper z kuzynkami  bawią się nowymi zabawki. Czasem im pomagam, czasem oglądam telewizor, czasem podkradam coś z kuchni. Wszystko wydaje się zbyt spokojne. Lęk ściska moje wnętrzności. I dlatego rozwalam się na kanapie i próbuje to przespać.  

Nie wiem dokładnie o której dzieciaki wyszły na dwór. Obudziło mnie zamieszanie. Zdziwiłem się, że nikogo nie ma w salonie, gdzie zasnąłem. Udałem się do źródła rozmów. Słyszałem poddenerwowany głos dziadka, poirytowane słowa ojca, dopiero gdy wchodzę wszyscy milkną.  

- Co jest?- spoglądają na siebie, a mój wzrok pada na małe pudełko stojące na stoliku.

- Co to jest?- pytam z niepokojem.

- Nic- warczy ojciec, a ja już wiem. Chyba wiedziałem od początku.

- Pokaż- chrypię, wyciągam dłoń po pudełeczko zapakowane w kolorowy papier. Prezent od niego.

- Nie dotykaj!

- Bo co? Z tego co się domyślam to jest dla mnie, tak?

- Anastazy, idź do pokoju. Proszę…

- Nigdzie nie pójdę! Chcę zobaczyć co jest w środku!

- Nie chcesz!- warczy moja mama, a w oczach ma łzy. Byłem gotów rzucić się na ten stół, aby zobaczyć co jest w kartonie. Byłem, ale nie musiałem.

Z otwartego pudełeczka wydobył się dźwięk. Cholernie dobrze mi znany dźwięk, a później mój krzyk. Nikt mnie nie zatrzymywał, gdy podszedłem do stołu i nachyliłem się nad pudełkiem. Leżał w nim tablet, sprzęt z najwyższej półki, odtwarzał film. Film gdzie On mnie torturował. Chciałem to wyłączyć, ale on musiał tym sterować. Bo sprzęt nie reagował na dotyk. Kuchnię co chwilę przecinał mój krzyk, a ja obserwowałem moje napięte ciało i chwile, gdy traciłem przytomność. Film nie trwał długo trzy, może cztery minuty, ale dla mnie były wiecznością. Obrazy powracały do mojej głowy, krzyk, ból, lęk, chłód, głód, upokorzenie. To wszystko wracało z każdą sekundą.  

     „ Wesołych Świąt Anastazy… ”

Usłyszałem, gdy film w końcu dobiegł końca...

AJM

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1486 słów i 8202 znaków.

5 komentarzy

 
  • kuebun

    kiedy next?

    23 sie 2016

  • AJM

    @kuebun być może jutro ;)

    28 sie 2016

  • ~`LucyStyle

    Aghecoidjmf. Genialne. Kiedy nextt?
    ~LucyStyle (zapomniałam hasla do konta :D)

    10 sie 2016

  • kasix.asix

    fajne czekam na nexta szkoda ze tak długo : D

    31 lip 2016

  • SzalonaZuza

    Zgadzam się: ZA-JE-BIS-TE! Mam nadzieje że zacznie się gruba akcja  :yahoo:

    30 lip 2016

  • cklyx

    Zajebiste! Kocham tę historię. Naprawdę.

    30 lip 2016

  • AJM

    @cklyx Dziękuje;* Wierni czytelnicy zachęcają do pisania ;)

    30 lip 2016