Bezimienni Rozdział 3 cz.1

Bezimienni Rozdział 3 cz.1Rozdział 3

4 luty 2016

Zaciągam się mocno papierosem. Próbuje uspokoić swoje rozdygotane dłonie, ale nic nie pomaga. Barman bez proszenia znów polewa wódkę. Wypijam szybko i zamawiam kolejny. Po dłuższym czasie, podnoszę się i chwiejnym krokiem idę do łazienki.  

Odbicie drwi sobie ze mnie. Perfekcyjna fryzura, drogie ciuchy. Gdybyście mnie teraz zobaczyli nawet przez jedną sekundę nie pomyślelibyście kim jestem. Co zrobiłem.  

Zabiłem ich. Zabiłem, aby się uwolnić. Czy miałem do tego prawo? On powiedziałby, że wykorzystałem sytuację i nie powinienem czuć wyrzutów sumienia. To oni zawalili. Powinni wiedzieć, że kogoś takiego jak ja nie powinno się przewozić.  

Obmywam twarz zimną wodą i próbuje udawać niewinnego studencika. Lekko pijanego, oszołomionego. Dopiero teraz adrenalina zaczęła opadać i fakt tego co zrobiłem dochodzi do mojego mózgu. Nienawidzę tego kim jestem.  

Nie mogę pozwolić sobie na bezradność. Muszę być gotowy na wszystko. I co najważniejsze muszę wydostać się z tego pieprzonego kraju. Jak najszybciej.  

15 wrzesień 2008

Dlaczego to On ma zawsze rację? Jakim pieprzonym cudem zna mnie tak dobrze, moją rodzinę. Jest potworem, ale tylko On mnie rozumienie. Dlaczego…?

Noc jest pochmurna, nie widać gwiazd. Szkoda, lubię im się przyglądać. Zimno smaga moje nagie ramiona. Kulę się, aby zachować ciepło. Nie wrócę tam. Nie chcę, nie mogę. Nie wytrzymam…  

Jak długo mam słuchać ich pretensji, wrzasków, próśb? Dlaczego to ja mam być odpowiedzialny? Mam dopiero szesnaście lat! To oni są dorośli, nie ja…  

- Oj Sani, Sani…

Nawet nie dziwi mnie, że tu jest. Zawsze mnie odnajduje. Nie wiem jak, ale świadomość tego mnie nie przeraża. Już nie…  

- Powinieneś być w szpitalu…- prycham, a on wzdycha i ściąga swoją kurtkę i kładzie ją na moich ramionach. Nie powinienem jej przyjmować, wielu rzeczy nie powinienem, a jednak je robię.

- Wiesz lubię takie wieczory…- unoszę brew, a on uśmiecha się. W jego policzkach robią się małe dołeczki, a oczy lśnią dziwnym spokojem. Nie wiem co powiedzieć, dlatego milczę. Jednak on jest dzisiaj wyjątkowo rozmowny.

- Kiedyś nienawidziłem ciemności, mgły, do czasu, aż nie okazały się przydatne.

- Niby do czego!

- Do ukrycia się. Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem.

Nie komentuje. Sam nienawidzę ciemności. Boje się jej, choć nigdy się do tego nie przyznam. To On sprawił, że każdy szmer przyprawia mnie o ciarki, a zmrok wzbudza obawy. Jego słowa przypominają mi ostatnie miesiące. I uświadamiam sobie, że jego postać podzieliłem na dwie części. Potwora, ale też jedynego sprzymierzeńca. To nie normalne!

Odsuwam się, gdy to sobie uświadamiam. Jego przyjazna twarz, nie pasuje to obrazów jakie mam w pamięci. Ten uśmieszek bardziej pasuje do rozrabiaki, niż do kogoś ”takiego”. Ojciec ma rację wariuje. A to on sprawia, że staję się psycholem.  

- Wróć do szpitala. Jesteś chory i potrzebujesz pomocy.

- A czyja to pieprzona zasługa? Odpierdol się i nie pouczaj.

- Wiesz, że mogę Cię zmusić…

- To zrób to! Ja tam nie wrócę!

- Zachowujesz się jak dziecko.

- Bo nim kurwa jestem! Odpierdol się! Ten jeden raz odpierdol się. Daj mi spokój!

- Jesteś słaby. Kurewsko słaby, powinienem Cię zabić. Zrobiłbym przysługę twoim rodzicom. Pewnie odetchnęli by z ulgą.

- To zrób to w końcu! Taki jesteś chojrak, tak? To czemu tego nie zrobisz, skończ to!- Wstaje z zimnej ziemi i rzucam mu tą pieprzoną kurtkę.

- Zrób to!- krzyczę, a on wybucha śmiechem. Perfidnym, okrutnym i tak dobrze znanym.

- Histeryk. Wiesz zrobiłbym to, ale o wiele większą przyjemność sprawi mi patrzenie jak wspaniały Anastazy sam sięga po broń ojca. Bo wiesz, któregoś dnia to zrobisz. Jeszcze nie dzisiaj, może nie za tydzień. Jak długo jeszcze wytrzymasz? Jesteś mięczakiem. Znam takich jak ty. Mają perspektywy, mogą zdziałać wiele. Ale są słabi, Ty jesteś słaby! Nie muszę Cię zabijać. Sam to zrobisz.

Obserwuje jak podnosi się i odchodzi. Jego sylwetka powoli oddala się i zanika w mroku. Chcę krzyczeć, wyć i kopać. Jednak to jest to czego po mnie oczekuje. Moja ciało drży z zimna jak i nerwów, a może i gorączki…  

On ma rację, jestem słaby. Jak wiele razy myślałem o tym co mówił. Jak wiele nocy myślałem o tym czy tego nie skończyć.  

Pieprzony mięczak!

Zaciskam szczęki i próbuje opanować oddech. Zamykam oczy i oddycham parę razy głęboko.  
Kiedy otwieram je na nowo, czuję przypływ determinacji.  

Jestem słaby.  

Jestem mięczakiem.  

Jednak nie pozwolę, aby i tym razem wygrał. Dam radę. Tylko muszę dobrze ukryć wewnętrznego tchórza.  

16 wrzesień 2008

Dom jest pusty. Przeszukuje kuchnię, aby znaleźć jakieś leki. Cokolwiek, aby zbić gorączkę, która targa moim ciałem. Połykam od razu cztery kapsułki, co pewnie i tak nie pomoże. Jednak warto spróbować.  

Gramolę się na górę i idę do łazienki. Rozbieram się i wchodzę pod strumień wody. Woda obmywa osłabione i obolałe ciało. Moja determinacja opada z każdą minutą. Słabość ciała wygrywa. Krzywię się, gdy woda zaczyna zabarwiać się na czerwono, a krew z nosa zaczyna kapać coraz mocniej. W końcu poddaje się i siadam na płytkach, pozwalając wodzie dalej obmywać moje nagie ciało.  

Jestem za słaby, aby z nim walczyć.  

Nie dzisiaj.  

Może jutro…

Zamykam oczy, a resztki świadomości rejestrują walenie w dębowe drzwi. Ojciec w końcu wpada do środka, a gdy mnie widzi zamiera w pół kroku. Mógłbym się uśmiechnąć na komizm tej sytuacji. Jednak nie robię tego. Ocieram krew z nosa i powoli wypuszczam powietrze.  

- Nie teraz. Nie mam sił znów się z tobą kłócić.- mówię o dziwo pewnym głosem. Może udawanie silnego wcale nie będzie takie trudne.

5 luty 2016

Rzadko zdarza się, aby powrót do rodzimego kraju sprawiał mi tyle radości. Gdy przekraczam granicę uśmiecham się ostrożnie. Tym razem mi się udało. Kolejny raz. Kilometry uciekają, a ja powoli odzyskuje równowagę. Jednak dopiero, gdy zatrzymuje się pod starą kamienicą wypuszczam powietrze.  

Wchodzę do swojego mieszkania, otwieram okna, aby wpuścić świeże powietrze. Ściągam ubrania i wchodzę pod prysznic. Dłonie opieram o ścianę i pozwalam, aby woda zmyła ze mnie stres ostatnich tygodni. Sterczę w tej pozycji długo, wystarczająco długo, aby z kranu zaczęła płynąć zimna woda. Owijam ręcznik wokół bioder, a drugim wycieram włosy. Dopiero wtedy spoglądam w lustro. Zielone oczy niegdyś tak łatwe do odczytania, teraz nie pozwalają opaść masce. Nie fatyguje się ubieraniem.

Gdy wchodzę do malutkiego saloniku, udaję, że obecność innego mężczyzny wcale mnie nie zaskoczyła. Opieram się swobodnie o ścianę i przyglądam się brunetowi. Szare oczy świdrują mnie na wskroś.

- Miałem już lecieć po ciebie.- mówi zaciągając się papierosem.

- Aż tak we mnie nie wierzysz?- prycham.

- Co się stało?- pyta zamiast udzielić mi odpowiedzi.

- Nie wyszło.- mruczę i idę do sypialni po świeże ciuchy.

- N-i-e  w-y-s-z-ł-o?- warczy mój rozmówca. Wzruszam ramionami i wkładam czarną koszulkę, dresy.

- Zdarza się…- burczę.

-  Co ty Pierdolisz Wójcik! Jak nie wyszło. Zjebałeś to ! Mogłeś zginąć! Pytanie brzmi: dlaczego odpuściłeś.

- Nic nie odpuszczałem! Odpierdol się. Miałem ciężki dzień.

- No co ty nie powiesz! Powrót z Ukrainy musiał być ciężki! Odpowiedz na moje pytanie! Co się kurwa stało!- przygniata moje ciało do ściany. Zaciskam wargi i odpycham go.

- Odpuść!

- Ile się znamy? Naprawdę wierzysz, że od tak odpuszczę? Wpadłeś w szambo! Mają twoje zdjęcia!

- Przefarbowałem włosy, miałem soczewki...

- I co myślisz, że to wystarczy? Co się stało! Nie odpuszczę, nie tym razem.- odwracam się i patrzę na wschodzące słońce. Zaciskam pięści.

- Nastek…

- On ma dzieci, Olo! Zabrał do tego pieprzonego hotelu dzieci!- warczę w końcu i uderzam pięścią w szybę. Zaciskam mocno szczęki, aż sprawia mi to ból.

- Kurwa…

- Dokładnie...- chrypię, patrząc w metalowe spojrzenia bruneta. Oliwier stoi nieruchomo i dopiero po chwili wyciąga papierosa, odpala i mruczy bardziej do siebie niż do mnie.

- Popierdolone to...

AJM

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1461 słów i 8326 znaków.

11 komentarze

 
  • AJM

    Witam wszystkich komentujących. Nowy rozdział pojawi się w tym tygodniu. Być może nawet jutro ;)

    7 cze 2016

  • cklyx

    Kiedy następny? Zaczynam się martwić. Codziennie sprawdzam, czy jest nowy rozdział.

    6 cze 2016

  • paulineM11

    Polecam znajomym. Świetne

    5 cze 2016

  • paulineM11

    Fenomenalne.  
    Kiedy następny? Błagam szybko. To jest uzależniające. : )

    5 cze 2016

  • Alastefaniak

    Świetne kiedy next?

    4 cze 2016

  • dgrant

    ekstra

    2 cze 2016

  • SzalonaZuza

    Z rozdziału na rozdział coraz lepsze. Mam nadzieje na szybką kontynuację. Pisz dalej... Czekam. Masz nowego fana! #podekscytowana

    2 cze 2016

  • MarikaRoman

    fajne fajne czekam na następny rozdział mam nadzieje że będzie szybko

    2 cze 2016

  • kasix.asix

    Fajne. Pisz dalej

    1 cze 2016

  • cklyx

    Świetne

    1 cze 2016

  • Wampiraczek

    Super opowiadanie

    1 cze 2016