Psychopatyczna idelaność cz. 6

Cz. 6
Po czym poszła zaraz za nim.
Całe rozdygotane weszłyśmy do wskazanego pokoju i zamknęłyśmy się na klucz, tak jak kazała. Wymacałam włącznik światła zaraz po prawej stronie i wtedy, gdy spojrzałam na jego wnętrze z moich ust wyrwał się niemy krzyk.
Boże, nie wiem, co było gorsze. Dać złapać się temu, co nas ścigał, czy też patrzeć na ołtarze wypchanych zwierząt zastygłych w przerażających pozach. Ta staruszka na serio miała nie po kolei w głowie.
- Mamo, ja się boję…. Dlaczego ona to wszystko zrobiła? Ja, ja przecież pamiętam tego rudego kota. To był Pazur, jej pupil. A ten czarno- biały to Lizus. Wszędzie za nią chodził. Mówiła, że jej zaginął, a…
Dalej nie była już w stanie nic powiedzieć. Nasz wzrok zatrzymał się na stole, na którym stały cztery wypchane myszy. Jedna z nich nie miała głowy. A pod tym stołem leżała przewrócona wypchana wiewiórka.
- Mamo, ktoś tu jest?- Zapytała mnie Ania, kiedy palcem wskazała na łóżko, które stało na końcu pokoju po lewej stronie, tuż przy oknie.
- O matko święta!
Ktoś tutaj najwyraźniej spał! Albo ona sama coś tam włożyła. Aż bałam się pomyśleć, co tam mogło się znajdować. Bo chyba nikt normalny nie spałby w takich warunkach…
- Mamo, nie patrz tam, proszę…
No i nie miałam zamiaru tam zaglądać, tyle, że teraz obie byłyśmy w tym pokoju. Nie chciałam na nic narażać córki, ale i nie miałam też zamiaru stać jak pajac i czekać, aż ktoś mną poruszy. Dlatego, aby nie odwlekać nieuniknionego podeszłam do łóżka i jednym szarpnięciem zrzuciłam brązową płachtę na podłogę
- Aaa!- Wydarłyśmy się razem.- O Boże! Przecież to pan Henio! Jej ogrodnik…. Co ona mu zrobiła? Wypchała go razem ze zwierzętami!
Nie mogłam w to uwierzyć. Natychmiast zakryłam Ani oczy, gdy ujrzałam, że i jego penis był wypchany. Wystawał mu ze suwaka spodni, cały sterczący i gotów do działania.
- Spieprzajmy stąd- powiedziałam do Ani, kiedy po drugiej stronie drzwi ktoś pociągnął za klamkę.
- Otwórzcie! Nikogo tam nie było- mówiła staruszka bez przekonania w głosie.
- Boże, pani Jest chora psychicznie!- Wydarłam się będąc w połowie drogi do drzwi i do łóżka, gdzie wciąż leżał wypchany nieboszczyk.
- Ja ciebie nie oceniam. To nie ja wypisuje te wszystkie pierdoły w tych gazetach. Ty przynajmniej masz się czego wstydzić.
- Boże, to jakiś koszmar- jęczała Ania.
- No dalej, bo wyważę drzwi!
- Mamo, nie otwieraj. Ucieknijmy przez okno…
Perspektywa przejścia koło nieboszczyka była okropna, ale chyba nie mieliśmy innego wyjścia. A na dodatek starucha zaczęła walić w drzwi i krzyczeć, że to my jesteśmy porąbane, bo każemy jej wierzyć w wymyślone historie.
- Psychiczka!- Krzyknęłam, zanim wzięłam jednego z wypchanych kotów i walnęłam nim w szybę. Nie było mi go żal, bo strasznie nie lubiłam kotów. Koty kojarzyły mi się z diabłami, a zwłaszcza te czarne. Lecz tego się wystraszyłam, bo w chwili uderzenia on przeraźliwie wrzasnął! A to było nie możliwe, bo…, bo…
O Boże, on jeszcze żył!
- Nie psuj moich idealnych okazów! Zobaczysz, poskarżę się na ciebie w sądzie! Będziesz gniła w piekle za znęcanie się nad moimi kociakami!
- Mamo, po prostu otwórz to okno i spadajmy stąd! Dalej!- Krzyknęła Ania i popchnęła mnie na bok, a sama zaczęła siłować się z oknem. W końcu podniosła je do góry, więc zaczęłyśmy się na nie wspinać. Zanim jednak wydostałyśmy się z jej domu, usłyszałam jakąś melodię. A potem słowa, które zmroziły mnie do szpiku kości.
Czy pamiętasz, kiedy mnie poznałaś?
Czy pamiętasz, co mi obiecałaś?
Czy pamiętasz, co wtedy zrobiłaś?
Zginiesz, bo mnie opuściłaś…
To nie mogła być prawda! Ktoś najwyraźniej igrał z moim życiem. Adrenalina, która wytworzyła się ze strachu dała mi siłę do szybkiej ucieczki. Biegłyśmy ile sił w płucach, a potem niemal przerzuciłam Anię przez żywopłot. Muzyka wciąż grała, lecz jakby zacięła się na jednej linijce, powtarzając ją wciąż od nowa…
Zginiesz, bo mnie opuściłaś…
Zginiesz, bo mnie opuściłaś…
Zginiesz…
A potem zgasło światło w całym domu pani Rosy.
- Biegnij, dziecko, biegnij- krzyczałam i znów zaczęłyśmy uciekać.

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii horror i thrillery, użyła 852 słów i 4353 znaków.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    Jak u Hitchcocka ....brrrrr  :P

    2 mar 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS  :dancing:

    3 mar 2018