Psychopatyczna idelaność cz. 5

Cz. 5

A potem ktoś mocno pociągnął mnie do tyłu…
To była Ania.
- Mamo, tylko nie mdlej!- Krzyczała.- Musimy stąd uciekać! Mamo, proszę cię, uciekajmy, bo zaraz oszaleję!
Łatwo było jej mówić. Żołądek ściskał mi się za każdym razem, kiedy pomyślałam, co nas przed chwilą spotkało. I daj Boże, żeby to był koniec, bo nie wiem, ile jeszcze wytrzymam.
- Zadzwoń po policję- powiedziałam roztrzęsiona.
- A gdzie jest telefon? Gdzie masz komórkę?
- Nie wiem. Zaraz- przetarłam twarz dłońmi, jakby zdejmowała z siebie maskę.- Chyba jest w torebce.
Ania pognała w stronę kuchni, bo tam wskazałam jej palcem. A potem nagle krzyknęłam, bo przypomniało mi się, że ktoś w niej wcześniej grzebał.
- Nieee! Chodź tu. Czekaj!
Ze skurczami żołądka wstałam i chwiejnym krokiem poszłam za nią. Gdy doszłam do kuchni, Ania zdążyła już wysypać całą zawartość torebki na stół.
- Nie ma jej tu…
- Musi być- powiedziałam czując kolejna fale paniki.- No przecież tu ją wkładałam.
- Ale jej nie ma! Nie rozumiesz? Musimy stąd wiać i to jak najszybciej.
Posłuchałam ją. Złapałyśmy się za dłonie i pociągnęłam ją w stronę szuflady ze sztućcami. Szybko podałam jej nóż do chleba, lecz kiedy się mu przyjrzałam natychmiast wyrzuciłam go z ręki na podłogę.
- Cholera! O cholera! Nie umyłaś naczyń?
- Umyłam…
Otworzyłam szufladę szerzej i wtedy spostrzegłam, że każdy z moich czterech noży jest upaprany na końcu czymś czerwonym. A na jednym z nich była sierść kota…
- Nie wiem, co tu się dzieje, ale musimy stąd uciekać.
Na dworze było przeraźliwie zimno, kiedy obie wybiegłyśmy na chodnik. Chciałam zabrać moją córeczkę jak najdalej od tego strasznego miejsca, choć nie miałam pojęcia, czy ktokolwiek nas przyjmie w takim stanie. Ania wciąż byłą ubrudzona krwią na bluzce i spodniach, a ja czułam się jak mysz złapana za nogę w pułapkę, która nie potrafi uciec, bo nie mieści się w szparze za łóżkiem.
- Mamo, do pani Rosy!
- Do tej staruchy? Nie.
- Ale mamo, proszę cię. Jeśli ktokolwiek w tym momencie może nam teraz pomóc, to tylko ona!
Moje wszystkie organy były przeciw temu pomysłowi, ale z drugiej strony, jak daleko mogliśmy uciekać niezauważone? A było tak zimno. Już dwa domy minęliśmy nie chcąc robić im kłopotu, bo były tam małe dzieci.  A ten, kto nam to wszystko robił, z pewnością był bez serca, więc musiałam zacząć myśleć jak on. Sama pisałam różne straszne dyrdymały, więc w takiej sytuacji, kto bardziej się nadawał, jeśli nie świrnięta panna Rosa? Wróżbitka i wiedźma jednocześnie, albo, świrnięta staruszka z chorym mózgiem.
- Dobra, ale szybko!
Przeskoczyłam żywopłot, który rósł wokół jej płotu od wewnętrznej strony, a potem przesadziłam przez niego Anię. Ta świruska zasadziła go nawet w wejściu, gdzie furtka ledwo się domykała. Nie wiem, jak sama go mijała wychodząc ze swojego podwórka, ale to było w tej chwili najmniej ważne. Wbiegając na schody przewróciłam jej jedną z donic, ale całkiem to olałam. Rozpoczęłam za to łomotanie ręką w drzwi.
- Ania, to bez sensu. Jest późno, a ona nas pewnie nawet nie usłyszy.
Nie zważając na mnie sama nacisnęła klamkę i wbiegła do środka, a ja zaraz za nią prawie natychmiast zamknęłam drzwi za nami. Przełożyłam nawet zasuwkę, lecz gdy się obejrzałam za siebie, starsza kobieta w rozczochranych siwych włosach stała na wprost nas z prosto wycelowaną spluwą.
- Nie ruszać się!
- Mamo, to jednak nie był dobry pomysł- wydukała Ania cofając się do tyłu, póki plecami nie natrafiła na mnie.
- Ani kroku dalej!
Staruszka nie wyglądała za zadowoloną, a tym bardziej odgłos zza moich pleców. Złośliwe warknięcia kazały mi się odwrócić.  
Przecież nie spodziewałam się ujrzeć kozła…
Miniaturowy pinczerek szczerzył swoje kły, z pomiędzy, których leciała piana. I nie przypominał mi przemiłego pieska z sąsiedztwa, z którym staruszka spacerowała, na co dzień w porze obiadowej. No chyba, że miała w domu drugiego, który zakrawał na wściekłego.
- Niech pani nie strzela- powiedziała zakrywając Ani tors swoimi rękami.- To my potrzebujemy pomocy. Ktoś był w naszym domu i zabił tam kota. A mnie pozabierał moje opowiadania…
- Bo gówno piszesz! Ot, co. Pewnie z tego wszystkiego zbzikowałaś i wymyśliłaś sobie to wszystko.
- Moja mama nie żartuje- oburzyła się Ania. Ten gościu był cały ubrany na niebiesko i miał na sobie maskę niemowlaka.
- A, to co innego- odparła i opuściła broń, po czym znów ją podniosła do góry.- Żartowałam. A teraz wynosić się z mojego domu raz, dwa, trzy, bo wezwę gliny.
Była śmiertelnie poważna. Lewa powieka drgała jej co chwila w górę, a głową, co jakiś czas rzucała na bok. Zupełnie, jakby miała nerwowy tik.
- No i to będzie dobre panno Roso. Mama też chciała zadzwonić na policję, ale ktoś porwał jej komórkę- tłumaczyła córka, podczas, gdy wściekły pinczerek obwąchiwał moje spodnie.- Postanowiłam, że gdy tylko mnie skubnie, zasadzę mu kopa w tyłek.
Nagle zgasło światło.
- Co jest kuźwa?!- Wydarła się staruszka.- Niech nikt się nie rusza. Bąbel, szukaj piesku, szukaj. Ktoś jest w naszym domu. A wy za mną.
- Ja nic nie widzę mamusiu. Boję się.
- Spokojnie kochanie…
- Żadne spokojnie świruski. Ktoś wkradł się do mojego domu, a tego mu nie daruję- rzekła wolno wściekłym głosem, po czym podeszła do mnie i szarpnęła za bluzkę.- Za mną- nakazała, a ja nie zamierzałam się jej przeciwstawiać, bo zimna lufa pistoletu, co rusz obijała się o moje biodro.
- Niech pani uważa- powiedziałam, zanim światło znów się zapaliło. Zastygłyśmy w miejscu. Gdzieś na górze usłyszeliśmy kroki. Staruszka wskazała nam lufą pistoletu drzwi do jakiegoś pokoju.
- Włazić tam i zamknąć drzwi na klucz od środka- powiedziała ściszonym, głosem.
- A pani?
Uśmiechnęła się złowieszczo.
- Bąbel, na górę.
Po czym poszła zaraz za nim.

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii horror i thrillery, użyła 1193 słów i 6113 znaków.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    Skąd te pomysły bierzesz?

    1 mar 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS Większość z moich snów. Nieraz wystarczy, że usłyszę ciekawe słowo i samo jakoś tak idzie dalej. ;)

    2 mar 2018

  • AnonimS

    @Ewelina31 to musisz się budzić niewyspana po takich horrorach

    2 mar 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS  ;)

    2 mar 2018