O zdradzie słów kilka

Ten temat za mną chodził, niemal kazał, zmusił mnie, bym go opisała.
Zaczęło się od niewinnego komentarza pod jednym z opowiadań. Wleciał mi do głowy i po chwili wyleciał. Zaatakował więc  silniej. Poszłam sobie dzisiaj, jak bogowie nakazali, po fajki do pobliskiej Żabki.  Gdyby ktoś kiedyś chciał napisać profesurę z zachowania ludzi, polecam to miejsce. Tym razem nic nie zapowiadało rewelacji; pora poobiednia, osób niewiele w pomieszczeniu. Cale trzy, poza mną ( nieco się roztyłam, ale nadal liczę się jako jedna sztuka). Przede mną stał mężczyzna  w podobnym mi wieku, za mną  dwie dziewoje. Zostaliśmy chwilowo sami, bowiem ekspedientka poszła na zaplecze drukować fakturę.  Dziewczęta ( młode i atrakcyjne, choć na mój gust nieco za mocno upiększone makijażem) zabawiały siebie i nas przy okazji barwnymi opisami najlepszego tuszu do rzęs oraz aktualnych promocji w Deichmannie. Czas płynął na ich opowieściach i pełnych zrozumienia uśmiechach, które wymieniałam z panem, stojącym przede mną. I nagle łuuuup.
- Wyobrażasz sobie? Ta kurwa mi go zabrała!
Ja spojrzałam na faceta, facet na mnie. Zdębieliśmy, ale udajemy, że nic nie usłyszeliśmy.
-Suka pierdolona. Uwiodła go. Zajebię ją.
Na szczęście sprzedawczyni powróciła, obsłużyła  pana oraz mnie i oboje prędko opuściliśmy sklep, zerknąwszy uprzednio na dziewczyny.
     Teraz, delektując się nikotyną, rozmyślam sobie. Zastanawiam się, za jakiego pantofelka, tudzież inną amebę trzeba mieć swojego partnera, czy partnerkę, by stwierdzić, że ktoś go/ją uwiódł, skradł, zabrał- jak worek ziemniaków?  Litości- facet ją zdradził, bo chciał. Koniec, kropka. Nikt mu broni do skroni nie przystawił, nikt go siłą nie wziął. To była jego decyzja. Amen.
      Są ludzie, którzy nie są stworzeni do związku, nie potrafią znieść monogamii. I to jedyny wyjątek od tego, co napiszę za chwilę.  
     Zdradzie zawsze są winne dwie osoby. Osoba zdradzająca i  osoba zdradzana. Ta trzecia osoba nie jest niczemu winna. Niczego nam nie ślubowała, nie deklarowała, nie obiecywała. Można dyskutować o jej moralności, lecz nie można zarzucić jej winy.  
     Przyczyny są różne. Czasem trzeba głęboko gmerać we własnej głowie, by je znaleźć. Takie gmeranie nigdy nie jest przyjemne, trzeba spojrzeć na siebie uczciwie, a nikt nie jest kryształowo czysty.
Chyba najbardziej oczywistym powodem, przytaczanym wbrew pozorom przez obie płcie, jest niezadowolenie z życia seksualnego lub jego brak.  Źródeł problemu jest tyle, ile osób; kary, przysłowiowy sobotni seks „na odpiernicz”, niedopasowanie seksualne, ukrywanie swoich potrzeb, nieumiejętność porozumienia się w tej sferze, odmienny temperament, nuda, kiepski partner.  Wierzcie mi, zazwyczaj te niespełnione osoby próbują rozmawiać o tym ze swoimi partnerami ( częściej niestety partnerkami).  Przeważnie napotykają na mur z wielkim napisem „Przestań, to tylko seks”.  Zdarza się też tak, że pytają, lecz nie słuchają odpowiedzi.  
Ostatnio kolega mi się poskarżył, że jest im beznadziejnie, że nie współżyją i on ma dość. Rozmawiałam później z jego żoną. Powiedziała, że niczego jej się już nie chce, nawet seksu. Że nie lubi swojego życia, że mówiła mężowi, ale do niego nie dociera. Opowiedziała mi, jak wygląda jej dzień- też nie chciałabym się kochać z takim facetem. ..
- Aguś, ja nie wytrzymuję. Od poniedziałku w kieracie; wstaję rano, robię śniadanie jemu i córce, ubieram się w biegu. Później wiozę małą do przedszkola i do pracy. Wiem, nie pracuję fizycznie, ale osiem godzin za biurkiem też potrafi wykończyć. Po pracy na zakupy i odbieram małą od babci, która wzięła ją z przedszkola. Przyjeżdżam. On jest w domu. Ja robię obiad. Podaję obiad. Sprzątam po obiedzie. Pobawię się chwilę z dzieckiem, wstawię pranie i jest dwudziesta. Kładę dziecko spać. Wieszam pranie i nie mam już na nic sił. Padam na twarz. W sobotę i niedzielę nadrabiam zaległości domowe- sprzątam, prasuję. Wszystko sama. Już przestałam mu tłumaczyć.  
Dziwicie się jej? Ja nie. I mam nadzieję, że więcej mi się szanowny małżonek nie będzie skarżył, bo nie umiem się w język ugryźć.
     Drogie Matki Polki, kiwające w tej chwili głowami, medal ma też drugą stronę. Oto historia innego małżeństwa.
Ona i On. Dwoje dzieci. Ona nie pracuje. On rano biegnie po pieczywo, robi śniadanie, budzi ją i dzieci. Ona od momentu, gdy otworzy oczy- wiecznie skrzywiona. On rozwozi dzieci do szkół. Jedzie do pracy. Wracając z pracy, robi zakupy. Robi obiad. Bawi się z dziećmi. Robi kolację. Seks najwyżej dwa razy w miesiącu. Próbował z nią rozmawiać. Słyszy, że jest zboczony, bo chce seksu częściej.
I jak się teraz czujecie? „Ja taka nie jestem”? Czy na pewno?
     Na przekór temu, co się mówi, najpopularniejszym powodem zdrad nie jest problem w łóżku, a przynajmniej- nie tylko on.  
Wiecie, dlaczego najczęściej zdradzamy? Odpowiedź tkwi nie w fizys, lecz w psyche.  Niezależnie od płci. Czujemy się niekochani, nierozumiani, nieszanowani, niedocenieni, niedowartościowani.
Mam kolegę, który sypiał z wieloma kobietami, także mężatkami. Zrobiło mi się potwornie smutno, gdy podzielił się ze mną przemyśleniami:
- Im nie chodzi o seks, seks jest dodatkiem. One chcą, by z nimi porozmawiać; zapytać, co lubią, o czym marzą, jak minął im dzień. Nie trzeba się starać, same lezą, wystarczy okazać im minimum zainteresowania.
Z tego powodu mnie zdradzono. Nie interesowałam się już nim. Pytałam, co w pracy i nie słuchałam odpowiedzi.
     Zdradzamy czasem, by się dowartościować. „On mi już nie mówi, że jestem piękna”.  „Ona nie patrzy na mnie już tak, jak kiedyś”…  
Skoro on już nam nie mówi, że mu się podobamy, nie widzimy tego w jego oczach- idziemy szukać tego gdzie indziej. Szukamy mężczyzny, który spojrzy w taki sposób, że ugną się pod nami kolana. Mężczyzny, którego jedno słowo spowoduje wilgoć.
Szukamy kobiety, która spojrzy na nas z podziwem; dla której będziemy wyjątkowi, mądrzy i intrygujący. Kobiety reagującej rozpromienionym, zamglonym wzrokiem na gest wyrażający pragnienie.
Z autopsji wiem, że niekiedy brakuje nam czegoś, co mamy. Po prostu przestajemy to dostrzegać. Nie wierzycie? Pamiętam słowa mojego lubego z początku naszej  znajomości. Pamiętam jego pełen zachwytu wzrok.  Doskonale pamiętam, jak to na mnie działało. A teraz?  Oto przykład z wczoraj…
- Dlaczego się smucisz?
- Nieee, kochanie, nie smucę się.
-Aguś, powiedz.
- Bo ty mi dzisiaj ani razu nie powiedziałeś, że jestem ładna…
- Jak nie powiedziałem?
- No, nie…
- Nie? A „ślicznotko”? A „moja piękna”? A „mój cudzie”?
- To się liczy?
-Liczy się, głuptasko…
Nie widzę i nie słyszę tego. Jak mojego psa kocham, jestem okropna, ale naprawdę byłam święcie przekonana, że nie powiedział…
     Bywa i tak, że nie chodzi bynajmniej o dowartościowanie się, lecz o to, by poczuć się człowiekiem. Aby być dla kogoś czymś więcej, niż darmowa służąca lub maszynka do zarabiania pieniędzy.  Chcemy, by spojrzano na nas, jak na równego sobie.
Zdarza się, że zdradzamy, bo się zakochaliśmy.  Z dotychczasowym partnerem nie czujemy już więzi, a teraz mamy świadomość życia pełną piersią.
     Jestem przekonana, że  ile osób, tyle motywów do zdrady. W kilku słowach nie da się przytoczyć wszystkich.  
     Zdradziłeś i czujesz się usprawiedliwiony tym, co napisałam wyżej? Zdradziłaś i po przeczytaniu moich słów czujesz się rozgrzeszona?  Poczytaj dalej…
     Zdrada jest największą podłością, jaką można wyrządzić drugiej osobie. Zastanawialiście się kiedyś, co to robi nam, osobom zdradzonym? Wiem, że można się koić na różne sposoby- mam koleżankę, która twierdzi, że zdrady są zbawienne dla jej związku- jest  bowiem milsza dla męża, by mu to wynagrodzić.
Prawda jest mniej różowa. Wasza zdrada nas rujnuje. Wyciska na naszej psychice niezniszczalną pieczęć. Sprawiacie, że czujemy się bezwartościowi, sprowadzeni do roli zbędnego śmiecia. Wasza niewierność odbiera nam poczucie bezpieczeństwa.
Reagujemy różnie.
Czasem próbujemy walczyć, wmawiamy sobie, że damy radę. Napędzani bezsilną wściekłością, obwiniamy tę trzecią osobę. Ją obarczamy całą winą. Wydzwaniamy do niej, grozimy. Próbujemy znaleźć wytłumaczenie i ratować związek.
Innym razem popadamy w depresję, poddajemy się i wycofujemy.  Nie radzimy sobie sami ze sobą. Ponad nasze siły jest wyjście do sklepu, przerasta nas zwleczenie się z łóżka. Poczucie krzywdy nas obezwładnia.
Są też tacy, którzy potrafią odnaleźć w sobie siłę, by odejść. Spakować się, trzasnąć drzwiami- być ponad to. Ich to niewiele obeszło? Nieprawda. Oni też będą mieli problem, by później komukolwiek zaufać.
     A przecież można mieć honor. Można mieć odwagę spojrzeć w oczy partnerowi i powiedzieć: nie potrafię tak dłużej żyć/ pokochałam kogoś innego/jestem szmatą i nie umiem być ci wierna/ nie czuję już niczego do ciebie/oddaliliśmy się od siebie…
Zaboli nas to, cholernie zaboli, ale będzie uczciwie. Okażecie nam szacunek, na który przecież zasługujemy. Byliśmy w Wami jakiś czas, budziliśmy się przy Was, zwierzaliśmy się Wam. Należy nam się, jak psu buda, to minimum uczciwości. Niezależnie od tego, jak się życie potoczyło, kiedyś coś dla Was znaczyliśmy, niegdyś byliśmy dla Was istotni. Bądźcie szczęśliwi, niech Wam się wiedzie, ale nie pozostawiajcie po sobie zgliszczy.
     Wyszedł mi z tego przydługi wywód, końcówka będzie krótka. Pewien zdradzany ( wielokrotnie) na moje słowa, by odpuścił sobie związek z tą kobietą, bo ona się nie zmieni, powiedział mi  
- Bo ty nie wiesz, co znaczy kochać.
Wiem, co znaczy kochać. Wiem nawet, że można kochać i zdradzić. Ale jestem również świadoma czegoś istotniejszego- nie można zdradzić, gdy się kogoś szanuje. Nie da się.
Los nas kusi, każdego dnia. Myślicie, że mnie nie? Mnie też. Ostatnio odwiedził mnie Goku. Był jedenaście godzin. Wygląda, niczym bóg, każdy milimetr jest doskonałością. Siedział obok, czułam jego zapach, widziałam, jak na mnie patrzy. Gdybym była wolna, pewnie nie zastanawiałabym się nawet przez ułamek sekundy. Ale nie jestem. Kocham i szanuję mojego mężczyznę. Nie zrobiłam nic…
     Życie różnie się plecie, nikt nie wie, co się kiedyś stanie, ale bądźmy wobec siebie uczciwi. Jak powiedział mi najmądrzejszy człowiek, jakiego znam „ wszystko działa w dwie strony”.  Wszystko do nas wraca. Warto się czasem zastanowić, bo możecie skończyć jak mój były.

nienasycona

opublikowała opowiadanie w kategorii felieton, użyła 1838 słów i 10851 znaków.

24 komentarze

 
  • Dzony

    Sory ale wszystko popsułaś😁😉

    3 lut 2022

  • 001

    Tak potwierdzam to z mężatkami, dokładnie, one nam się odwdzięczają za to, że wykazujemy im zajnteresowanie, toretycznie najbardziej zakazanym owocem. Co do związku ech, latałem po pieczywo, gdy ona była na zwolnieniu lekarskim ponad tydzień jechałem zająć się nią, zatroszczyć, zawsze gotowałem, gotowałem jej nawet na wyjazd tak aby wracając ode mnie nie musiała się o to marwić. Usłyszałem po 3 miesiącach, że ona tego nie potrzebuje, że tym zapełniam jakieś swoje braki. Jakie kur..... wa braki, mnie nauczono, że na tym polega partnerstwo, na tym aby angażować siebie i odciążać tą drugą stronę.

    26 lis 2019

  • agnes1709

    :bravo:

    3 cze 2017

  • likeadream

    Dziękuje Ci Agnieszko za ten tekst. W momencie kiedy zasypuja mnie wątpliwości i wyrzuty, i kiedy ktoś próbuje mi pomóc, a ja stawiam mur. Bo tak. Dziękuję słoneczko.

    17 cze 2016

  • nienasycona

    @likeadream, siostra, zaniepokoił mnie ten komentarz. Ty mi na priv zamelduj, czy wszystko ok. Albo sms. Albo tel....

    17 cze 2016

  • nanoc

    Dobre, dogłębne, prawdziwe - nie kończyłaś psychologi. To brzmi jak wywód bardzo prawdziwie i mądrze. Twój facet MUSI być z Ciebie dumny.  :)

    15 mar 2016

  • nienasycona

    @nanoc , bardzo Ci dziękuję :) A mój facet...mówi, że bywa ze mnie dumny, ale nie z lola :) Dziwny jakiś :P

    18 mar 2016

  • ramolll

    Mądry i głęboki felieton.Chociaż, jest  tyle poglądów ,ilu zdradzonych!Broń Boże nie chcę nikogo oceniać.Chcę przedstawić swój pogląd z perspektywy zdradzonego.Jesteśmy po rozwodzie sześć lat,a mimo to dalej boli,w moim przypadku cholernie boli,bo przeżyliśmy wspólnie 26 lat i wychowaliśmy trójkę wspaniałych dzieci.Pytania typu -jak to możliwe?dlaczego?czemu to mnie spotyka?-potrzeba czasu , refleksji oraz uczciwości wobec samego siebie -aby na nie odpowiedzieć.Ja znalazłem dość siły aby sobie odpowiedzieć.Dzieciom ,chociaż już dorosłe  ciężko zaakceptować decyzję matki.Zdrada rozbija rodzinę,wypacza pogląd na życie dzieciom i wiele ,wiele innych które trzeba przełknąć.
    Po tych kilku latach ,patrzę na to co się wydarzyło ,mniej emocjonalnie  a bardziej racjonalnie-chociaż drzazga we mnie tkwi.Jednak dla mnie pomimo wszystko,pozostanie na zawsze Tą na której widok dostawałem gęsiej skórki.
    I dzięki temu felietonowi uzmysłowiłem sobie że należy wyjąć tę cholerną drzazgę i wybaczyć tak jej jak i sobie samemu.
    Czego wszystkim pokiereszowanym serdecznie życzę.

    11 lut 2016

  • nienasycona

    @ramolll, bo to można wybaczyć, ale nie da się zapomnieć. U mnie minęło osiem lat i już prawie nie boli :) Trzymaj się ciepło :)

    14 mar 2016

  • bieniek

    Piękny tekst. Zawsze myślałem o zdradzie. Ile ma wymiarów i czym jest w istocie? Jeśli partnerzy zgadzają się na okazjonalne współżycie z kimś innym, chyba nie istnieje. Istnieje tylko przy założeniu obowiązku wierności, splecionym z powodami jej popełnienia. Znam przypadki ludzi opiekujących się ciężko i przewlekle chorą partnerką (lub partnerem). Czy w obliczu tak ciężkiego, dźwiganego krzyża opiekun, współmałżonek, partner, niezależnie od płci, nie ma prawa do odrobiny rozkoszy? Zdrada, jako pojęcie, jest ikoną utrwalanych przez setki lat stereotypów. Ale przede wszystkim jest sprawą osobistej wrażliwości :)

    2 lut 2016

  • nienasycona

    @bieniek, dziękuję Ci serdecznie za kolejne wspaniałe słowa. Jeśli chodzi o Twoje pytanie...nie znam na nie odpowiedzi... Potwornie trudna sytuacja i chyba nikt nie wie, jak zachowałby się, gdyby w takiej się znalazł. Wiesz, u takich osób główną emocją jest poczucie winy - że im ciężko, że czasem sobie nie radzą, że je to przerasta. Nie wiem, co takie osoby powinny zrobić. Najpewniej, czego nie postanowią, i tak będą żałowały... Mało optymistycznie, ale myślę, że prawdziwie.

    2 lut 2016

  • horus33

    Na koniec powinnaś dodać Amen. :lol2: A tak poważnie. Moim skromnym zdaniem, największym powodem zdrad jest chęć poczucia w brzuchu tych motylków przed każdym spotkaniem. Niepewności co się wydarzy, ekscytacji. Tak jak to było na początku. Ps ciągle się dziwię, że kobiety i mężczyźni mogą się tak różnić. Kto to tak wymyślił? Czy to żart?

    31 gru 2015

  • nienasycona

    @horus33, ja się przyznaję- to nie ja tak wymyśliłam:) Dziękuję Ci:) Amen:P

    2 sty 2016

  • szynkaxd

    Too jest po prostu piekne i takie prawdziwe, szczere :|

    30 gru 2015

  • nienasycona

    @szynkaxd, dziękuję Ci najserdeczniej:)

    30 gru 2015

  • MiloManara

    Bardzo trafne przemyślenia. Nie wszystkie tezy przyjmuję bez zastrzeżeń, ale jak zwykle udowadniasz, że dużo widzisz, bo chcesz zobaczyć, dużo czujesz, bo sama kochasz. Dlaczego Pani Agnieszka tak rzadko pisze? ;-)

    22 gru 2015

  • nienasycona

    @MiloManara i mówi to ktoś, kto każe mi milion lat czekać na dwunastą część:P Dziękuję Ci, również za to, że nie wszystko bez zastrzeżeń- zawsze wychodzę z założenia, że dyskusja i polemika jest kształcąca dla obu stron. Pozdrawiam;)

    22 gru 2015

  • MiloManara

    @nienasycona Za Tobą najbardziej w internecie (jako osobę całkowicie nieznajomą, której zapewne nigdy nie poznam) tęsknię najbardziej ;-)
    Powód mojej absencji jest dość prozaiczny. W życiu mi się dużo zmieniało w ostatnich miesiącach. Wreszcie wychodzę na prostą, wreszcie czuję wiatr na twarzy i widzę trochę światła w oddali. Więc pewnie ukończę niedługo dwunastkę która w próżni zawisła, to pewnie kwestia kilku godzin. Samotnie spędzane święta, spędzane obecnie życie i brak naturalnych podniet pewnie będzie pomocne hehe...
    A Ty dalej obserwuj rzeczywistość, strzelaj ją po twarzy, i opisuj to w swoich minifelietonach. Nawet mi już nie przeszkadzają Twoje spacje i przecinki ;-)
    No i kochaj! To jedyne trafne życzenie na ten okres roku...

    23 gru 2015

  • nienasycona

    @MiloManara, a co moje spacje i przecinki nabroiły, hę? O tym poznaniu, to nigdy nie mów nigdy, bo z kilkoma osobami stąd jestem blisko:P To nie tęsknij, tylko częściej bywaj:P Jeśli taki jest powód Twojej nieobecności, to wybaczam, niechaj Ci się wiedzie tak, jak sobie wymarzysz, z głębi serducha Ci tego życzę. Czekam  na dwunastkę, ale jeśli piszesz, gdy jest Ci źle, to niech nigdy nie powstanie. I przyznam Ci, że zazdroszczę Ci samotnych świąt. Mam dość sprzątania, zgiełku, nerwówki. Chciałam napisać felieton o moim postrzeganiu świąt, o fałszu, żebraniu i tandecie, ale chyba rozsądniej odpuścić:)

    23 gru 2015

  • MiloManara

    @nienasycona No ale widzisz, mnóstwo sprzątania mnie czeka również, bo mam swoją warownię, w której żyję i czasem musi być czysta ;-)
    Nieobecność była spowodowana pewnymi trudnymi wyborami, brakiem czasu, priorytetami i całkowitym zapomnieniem o bohaterce, której kiedyś dałem życie. Ale ona jest. Jedynie czeka. A jeśli jest choć taka jedna czytelniczka jak Ty, to warto, by znów się pojawiła w tym świecie. I myślę, że jeszcze w 2015 roku..
    A co do spotkania, to rzecz jasna nigdy nie mówię nigdy. Może kiedyś będziesz siedzieć w tym samym pociągu co ja, w kolejce na ten sam koncert, na rynku w mieście, w którym oboje będziemy turystami. Bo przecież mieszkasz 600 kilometrów od mojego zamczyska...
    A spacje, moja droga, to zbyt wiele myszy, które harcują w Twoim świecie. I kota brak, takiego zboczonego zawodowo, jak mnie...

    23 gru 2015

  • nienasycona

    @MiloManara, były w Twoim komentarzu i zwierzątka, i zamki- cudnie:)  Choć wiesz, ja najbardziej lubię takie zamki w ruinach, nie wiem, jak wygląda Twój,  ale chyba fajnie mi sobie myśleć, że ma wpływ na Twoją wenę... Powody nieobecności rozumiem, ale nie zmienia to faktu, że za bohaterką tęsknię, lecz tęsknota też potrafi być urokliwa, prawda? 600 km jest względne, bo ostatnio byłam dłuższy czas w Wielkopolsce, więc się nie zarzekaj:P Masz rację ze spacjami- rozhasały się paskudnice, ale postaram się je w następnym tekście okiełznać:)

    25 gru 2015

  • www_samczeruno_pl

    Polecam zapoznanie się z artykułem na temat zdrady opublikowanym pod powyższym adresem, nie chce mi się kopiować tekstu tutaj :) "samczeruno_dot_pl/dlaczego-nie-potepiam-zdrady/" (zamiast dot wstawić kropkę)

    16 gru 2015

  • nienasycona

    drogi spamerze, już Ci kiedyś napisałam, co sądzę o facetach udzielających się na tej stronie- banda nieudaczników, w jednej ręce dzierżąca piwo, w drugiej własnego, zmaltretowanego od samogwałtu, penisa. Sugerowałabym im zapoznanie się z paniami, tworzącymi artykuły w Cosmo- bo reprezentują sobą ten sam poziom. Dogadają się wspaniale:)

    16 gru 2015

  • Obserwator

    Jeśli pójdę do burdelu, bo małżonka ma swoje przemiłe dni to jest zdrada? a czy jeśli pomyślę o fajnej dupencji z pracy i jak to by mogło z nią być to też jest zdrada? :P  :sex:

    16 gru 2015

  • nienasycona

    @Obserwator, po pierwsze, nieładnie się podszywać pod kogoś, kogo lubię. Tamten Obserwator pisze z innego ip i w zgoła odmienny sposób. A odpowiedzi na Twoje pytania są twierdzące. W obu przypadkach jest to zdrada.

    16 gru 2015

  • Incestor

    Cóż, ręcamy i nogamy podpisuję się pod każdym znakiem w tym tekście. Dla mnie kwestia jest najprostsza z możliwych - zdrada jest po prostu sk****wyństwem. Czym innym jest sytuacja, gdy ktoś się zakocha, powie drugiej osobie: "to koniec" i wtedy wejdzie w nowy związek. A taka jazda na 2 fronty wygląda trochę jak: "w razie czego wrócę do tamtej". Takich bym po prostu wieszał za jaja/cycki w zależności od płci.

    15 gru 2015

  • nienasycona

    @Incestor, po lekturze Twoich opowiadań, wiedziałam, że się ze mną zgodzisz:) Dziękuję Ci:)

    15 gru 2015

  • Incestor

    @nienasycona Drobiazg, z czymś takim trudno się nie zgodzić ;) akurat niedawno miałem do czynienia z takim przypadkiem, więc trafiłaś z dla mnie "gorącym tematem" ;)

    15 gru 2015

  • nienasycona

    @Incestor, najgorsze jest to, że właściwie każdy się z tym spotyka...

    15 gru 2015

  • zafascynowana83

    Bardzo dobry tekst. Poruszona ważna kwestia. Niektórzy twierdzą "Jak s.ka nie da to pies nie weźmie " tutaj w prosty sposób opisałas, że nie do końca tak jest. Bardzo lubie czytać Twoje teksty chociaż nie zawsze się z nimi zgadzam. Ale ile ludzi tyle poglądów. Pozdrawiam

    15 gru 2015

  • nienasycona

    @zafascynowana83, bardzo Ci dziękuję:) I jak masz inne zdanie, to się nim podziel- lubię polemikę. Pozdrawiam:)

    15 gru 2015

  • jeju

    Ale jesteście nietolerancyjni ... :)  (na osoby zdradzające). Normalnie wyrażacie PIS'owską postawę :D :D :D

    14 gru 2015

  • Micra21

    @jeju każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii, ale mylisz pojęcia. PIS-owska postawa nie ma nic wspólnego z moralnością. Zdrada jest niemoralna z każdego punktu widzenia, ateistycznego również. Łączenie takiej opinii z tą partią jest bezsensowne. Nie należę do "wyznawców" tej partii, jestem katolikiem, ale też obywatelem naszej Ojczyzny. No chyba, że ktoś wyznaje zasadę wolnego seksu bez zobowiązań, ale wtedy nie ma mowy o prawdziwym związku dwojga kochających się osób. To by było na tyle. Pozdrawiam

    14 gru 2015

  • jeju

    @Micra21 W pewnym zakresie masz rację ale nie do końca ... Tu nie chodzi o wyznawców jakiejś partii :) Dotychczas promowana rozwiązłość (szeroko rozumiana , wystarczy trochę popatrzeć w TV), polityka multikulti , tolerancja na wszystko i na wszystkich  zbiera teraz swoje żniwo :) Jestem osobą wychowaną jeszcze przed tzw. pierestrojką w Polsce (1989r) i widzę co wydarzyło się na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Tylko nieliczne jednostki są w stanie nawiązać głębsze relacje międzyludzkie , reszta ludków przypomina bezuczuciowe androidy (nie mylić z systemem operacyjnym). Pierwszy lepszy przykład z brzegu ... u mnie w pracy na pierwszy rzut oka wszystko jest ok :) Korporacja jak każda inna , ale to tylko tak wygląda na 'pierwszy rzut' oka, moi współpracownicy są mniej więcej w tym samym wieku (40 - 50 lat) , są w większości w sformalizowanych związkach , mają dzieci itd. Jednak to tylko pozornie tak ładnie wygląda bowiem po bliższym przyjrzeniu się tym ludziom czasem mam wrażenie ,że są oni pracownikami jakiegoś burdelu :) Chyba już każdy z  każdym miał okazję prześliznąć się przez łóżko :D Patrząc na to wszystko zastanawiam się jak wielkim jestem dinozaurem albo dziadkiem wyznającym jeszcze staroświeckie zasady, dla młodzieży już nic nie warte bo tak zostało im to przekazane przez media.  Mój sposób na życie to odcięcie się od tego wszystkiego , kiedyś ludzie uznaliby mnie za jakiegoś pustelnika ,który stroni od jakiegokolwiek towarzystwa, nie bez przyczyny. Dzisiejsze kobiety są jak klony atakujące każdego faceta który posiada jakiekolwiek zasoby chwytając się różnych sztuczek :) Jednak takie rzeczy rozumieją tylko nieliczni faceci , pozostali tkwią nieświadomi w tym społecznym matriksie :D Największym problemem w dzisiejszych czasach , w dobie naszpikowania różnymi środkami komunikacji jest o zgrozo jest ... komunikacja międzyludzka :) Ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać ! :D

    15 gru 2015

  • Micra21

    @jeju tu się z Tobą zgadzam, ale też nie do końca. Może mam więcej doświadczenia życiowego, wychowywałem się jeszcze za "głębokiej komuny" - rocznik 1952. Wiele zależy od wychowania i środowiska, w którym obracasz się od narodzin. Nigdy nie pracowałem w żadnej korporacji, tylko byłem przez lata przedsięiorcą indywidualnym. Ale można zachowywać się przyzwoicie zawsze. Papka telewizyjna ogłupia społeczeństwo, ale masz wybór, czy chcesz to oglądać. Można znaleźć dobre programy, jak Discovery, Natgeo, czy czasem Planete. A co do komunikacji, to ktoś w innym miejscu, pod innym tekste, napisał - sms jest łatwiejszy, bo można pomyśleć nad odpowiedzią, a w rozmowie nie ma na to czasu. Jeszcze dodam, brakuje tolerancji i próby zrozumienia innej osoby. Egoizm do n-tej potęgi, moje jest najważniejsze. A i tak uważam zdradę za zło. Pozdrawiam

    15 gru 2015

  • nienasycona

    @jeju, przyznam, że nie rozumiem. Z jednej strony oburzenie niemożnością wśród współpracownikami nawiązania zdrowych relacji interpersonalnych  i nieumiejętnością porozumienia, z drugiej porównanie do PISU... Zechcesz wyjaśnić?:)

    15 gru 2015

  • Malolata1

    Boże, kobieto, jesteś wspaniała.

    14 gru 2015

  • nienasycona

    @Malolata1, no i co mam Ci odpisać?:) Dziękuję Ci najserdeczniej:)

    14 gru 2015

  • A.

    Też kiedyś wspomniałem Pani, że pomimo swojego extremalnie realistycznego patrzenia na świat wierzę w to coś - niektórzy zwą karmą a inni bumerangiem... wszystko działa w 2 strony i wraca w momencie, w którym się nie spodziewamy i w którym zazwyczaj byśmy nie chcieli... Pewien jegomość napisał, że miłość to zauroczenie... odważne twierdzenie - nie ma definicji miłości która w 100% oddaje to czym ona jest. Są tylko subiektywne twierdzenia bo dla każdego z nas jest czymś innym... I nie - nie jest tak, że gdy mija coś co było zauroczeniem to ono nie wraca w stosunku do tej samej osoby. Wraca - trzeba się trochę postarać. Bo to jest tak trochę jak storczyk w markecie - jest piękny jak kwitnie ale jak przestaną go podlewać to usycha... To tyczy każdej z płci... trzeba się starać i zabiegać....trzeba słuchać,słuchać,słuchać i rozmawiać. Pani znajomy ma wielką rację w tym, że kobiety potrzebują być wysłuchane. Ale nie tyczy się to tylko płci pięknej - faceci też tego potrzebują i nie jest to egoizm lub narcyzm. To jest naturalna potrzeba bycia docenionym, poczucia dumy... każdy tak ma a ten co twierdzi inaczej okłamuje samego siebie nie umiejąc się przyznać przed lustrem. Szacunek mówi Pani - tak... on jest fundamentem. Bez tego nie uda się ułożyć związku. Co do tych pokus... bo to ktoś tak nam sprytnie życie napisał, że pomimo iż mamy wolną wolę w działaniu (podobno) to spotykamy na swojej drodze różnych ludzi... niektórzy nas przyciągają chociażby z 2 końca świata. Śnimy o nich, rozmawiamy, tworzymy aurę podniecenia... wracamy do uczucia sprzed wielu lat... wraca uśmiech i chęć do życia... Pytanie tylko czemu wielu z nas w pewnym momencie nie zadaje sobie samemu pytania - kurcze a gdybym tak zrobił/ła z obecnym partnerem. Ciekawe jaka byłaby reakcja... a gwarantuję, że wraca bezsłowne porozumienie, pożeranie wzrokiem i chęć na rzeczy które dawno nie istniały... wraca zauroczenie i miłość. Trzeba słuchać... i rozmawiać... wszystko działa w 2 strony...

    14 gru 2015

  • nienasycona

    @A., Drogi Panie, Pan wie, że Pan ma zawsze rację, choć bywa to dla mnie bolesne. Nie inaczej jest tym razem ( z racją, nie z bólem). Pan wie, że poza karmą, ja wierzę jeszcze w przeznaczenie, nieracjonalnie, ale całą duszą. Miłość jest różna i różnie ją okazujemy. Niech Pan spojrzy na nasze związki- ja rozszczebiotany głupolek, mówiący bez przerwy, jak bardzo kocha, Pan raczej to okazuje, Pan jest ostoją, a kocha Pan całym sobą. Ma Pan rację, że to wraca, że może trwać cały czas, lecz trzeba nad tym pracować, jak nad wszystkim...I bardzo Panu dziękuję, Pan wie za co- ten komentarz czytałam w sklepie, wyglądałam jak wariatka, szczerząc się sama do siebie

    14 gru 2015

  • A.

    @nienasycona Pani jak zwykle przecenia moja osobę. Co do dziękowania to raczej ja powinienem dziękować Pani...trudno jest obudzić śpiących a Pani sie to udało. Świadomie czy nie jest Pani źrodłem sukcesu....mojego....

    14 gru 2015

  • nienasycona

    @A., Drogi Panie, w przecenianiu, to nie ja przesadzam:) I ja Panu dziękuję, za cierpliwość, za troskę, za tłumaczenia, za wspieranie i motywowanie...a to tylko wierzchołek góry lodowej...

    14 gru 2015

  • nefer

    Poważny, bardzo powazny tekst, ubrany w lżejszą forme. Klasyczny, dobry felieton.

    14 gru 2015

  • nienasycona

    @nefer, dziękuję Ci. Temat niełatwy i nieprzyjemny, starałam się to złagodzić:)

    14 gru 2015

  • Jagna

    Dzień dobry, zaczniemy cytacikiem:  
    "Lecz pan każe, sługa musi,

    Skąpał się biedak po szyję."  
    Na początku się uśmiałam, ale proszę, nie pisz takich rzeczy o pantofelkach i amebach. Wbrew pozorom, to dość miłe i przyjemne organizmy (pantofelki nawet koniugują- a koniugacja, w tym przypadku, to proces płciowy). Oglądane pod mikroskopem, lub na rycinach wydają się być słodkie.  
    Czytając dalej, rozbawienie zniknęło. Piszesz o bardzo poważnym temacie i robisz to mądrze. Pięknie ubierasz w słowa swoje myśli. Pomimo tego, że mnie ten problem nie dotknął, dałaś do myślenia. I wydaję mi się, że nie tylko mnie skłoniłaś tym tekstem do ruszenia mózgownicą. Chciałam Ci za ten felieton podziękować , z tej przyczyny, w tym momencie, na Twym policzku powinien wylądować mokry, śliniący całus ;)

    13 gru 2015

  • nienasycona

    @Jagna, młoda, mądra kobietko, ja nie napisałam, że ameby i pierwotniaki nie są słodkie ( chociaż sierści nie mają, więc nie da się miziać), odmówiłam im tylko umiejętności pomyślunku:) Nie wiem, czy dobrze, że to przeczytałaś- nie każdy zdradza, nie chciałabym, byś na każdego faceta patrzyła pod kątem potencjalnego zdrajcy, bo tak nie jest. Dziękuję Ci za przychylne słowa i ślinotok:)

    13 gru 2015

  • Jagna

    @nienasycona A skąd wiesz, że nie planują przejęcia władzy nad Światem, hm? :D Też nie wiem, ale nadal mimo usilnych próbkilku osób wlozenia mi czegoś do głowy, wierzę, że ludzie to nie są tak do końca źli,  gdzieś tam jakieś ziarnko dobra jest w każdym...

    13 gru 2015

  • nienasycona

    @Jagna, bo tak jest i dalej w to wierz, tylko uważaj- dupsko musi być twarde:)

    13 gru 2015

  • Jagna

    @nienasycona Pewnie, jak zwykle, masz rację :D

    13 gru 2015

  • Jacenty

    Koresponduję od czasu do czasu z taką jedną panienką i ... nie wiem co o tym wszystkim myśleć a logika tej kobiety jest po prostu nie spotykana :D Chyba nawet we wariatkowie :devil:  Ale do rzeczy ,pisze do mnie co jakiś dziewczyna,pyta co u mnie etc. Zbywam ją jak mogę bo jest psychiczna, tak uważam o czym zaraz się przekonacie. W każdym razie, rozmowa wygląda tak ona swoje ,ja swoje,i tak na wesoło choćbym nie wiem co napisał.Przeważnie ja dostaje kilkanaście zdań na które odpowiadam Aha lub Spoko lub też odpowiadam że próbuję się właśnie masturbować ale mi nie staje co nie robi na niej żadnego wrażenia-jakby nie czytała .Umieściłbym kilka przykładów ale większość to pierdoły o życiu rodzinno osobistym z moją odpowiedzią - Aha-Spoko.  
    W skrócie,laska jakiś czas temu zdobyła chłopaka i teraz go zdradziła. Cytuję ''
    : Jedna impreza, kieliszek, zdrada''  .  
    Na drugi dzień odebrałam telefon i słyszę:" odchodzę ''
      

    ''No ale zdradą chciałam sprawdzić czy na pewno mnie kocha bo wybaczyłby gdyby kochał.''
    ''Taki zakład z samą sobą czy to zrobię i żałuje ''
    ''Kocham nadal i to jeszcze bardziej niż przed zdradą. ''

    Rozumiecie coś z tego ? Szczerze to już współczuję tamtemu gościowi :)

    13 gru 2015

  • nienasycona

    @Jacenty, przepraszam, ale buchnęłam śmiechem:) Ile ona ma lat? Dwanaście?

    13 gru 2015

  • loong_max

    @Jacenty Czyżby kolega był jej "emocjonalną wycieraczką" ? :) Od takich osobników (zwłaszcza płci żeńskiej) trzeba uciekać jak najdalej i to jak najszybciej :D Radzę Ci zmień czym prędzej numery telefonów , konta na komunikatorach i itp. Nie zaszkodzi także wymienić zamki w drzwiach jeśli ona zna Twój adres :) To co opisałeś to wcale nie jest odosobniony przypadek , takich ludzi spotyka się na co dzień , niestety :(

    13 gru 2015

  • nienasycona

    @loong_max, panowie, chcecie powiedzieć, że narzucające się i to w taki sposób kobiety naprawdę istnieją? Pomijam aspekt "emocjonalnej wycieraczki", bo tu akurat uważam, że dobrze zrobiła- pokazała, ile jest warta, zanim facet się zaangażował

    13 gru 2015

  • Zzz

    @nienasycona Podobno kobiety są inteligentniejsze od facetów :D

    16 gru 2015

  • nienasycona

    @Zzz, oj, polemizowałabym i to z werwą:)

    16 gru 2015

  • merlin

    Zdrada paskudne słowo, ale nieraz jedyny sposób, żeby uwolnić się od toksycznego związku.Wiem , że wielu podniesie larum, że miłość, wzajemne zaufanie, ale co to jest miłość to tylko chwilowe zauroczenie, chwilowa fascynacja, która prędzej czy później mija.Niektórzy miłością nazywają chęć posiadania, taką bezwarunkową drugiej osoby. Kiedy kończy się ta fascynacja, zauroczenie, to żadne nawet najpiękniejsze słowa, nie spowodują , że to uczucie znowu powróci, rozgorzeje z nową siłą.Kiedy to zauroczenie przestaje działać , najczęściej spoiwem jest przyzwyczajenie, lenistwo,żeby skończyć to co się wypaliło.Dużo osób tłumaczy to sobie dobrem dzieci, opinią innych.Radykalnym lekarstwem na to jest właśnie "zdrada". W jednym się zgadzam z Tobą Pani A. uczciwość wymaga poinformowania o zastosowaniu lekarstwa zainteresowanego. To jest nie tylko uczciwe , to świadczy o szacunku dla naszego dotychczasowego partnera.Wiem, że jest to bolesne,że rani nasze uczucia, powoduje, że mamy wrażenie mniejszej wartości., ale lekarstwo prawie zawsze jest gorzkie.Najważniejsze, żeby było skuteczne.Moim zdaniem bardziej uczciwe jest skończenie związku , który się wypalił niż uparte tkwienie w nim i dopuszczanie się zdrady, może nie fizycznej, ale jeszcze gorszej-emocjonalnej.
    Mam nadzieje Królowo, że nie pozwolisz mnie zlinczować Twój oddany błazen :matko:

    13 gru 2015

  • anulka

    @merlin, napisałeś to o czym ja pomyślałam, zdrada fizyczna to nic, przy innych.
    I teraz pewnie to ja będę zlinczowana, ale cóz......, przeżyję

    13 gru 2015

  • nienasycona

    @merlin, zgadzam się z Tobą, że taki związek należy zakończyć dla dobra obojga, ale uważam, że powinno to nastąpić, nim dojdzie do zdrady fizycznej. Taka moja fanaberia. Nie kłamać, nie oszukiwać, nie zwalać winy na okoliczności. Mieć odwagę powiedzieć to w twarz. I być gotowym na mnóstwo irracjonalnych pytań osoby zdradzonej. Pełna zgoda również, że zdrada emocjonalna jest nieporównywalnie gorsza; nie poruszałam tu tego tematu, bo jest trudniej " namacalna". Nie zgadzam się, że uczucie się kończy, moim zdaniem ewoluuje- od nas i naszej dbałości o związek zależy, w jakim kierunku.

    13 gru 2015

  • merlin

    @nienasycona Królowo miło mi, że zgadzasz się ze mną w niektórych punktach.
    Szkoda tylko, że to co się dzieje kiedy kończy się zauroczenie, fascynacja, które raczysz nazywać "miłością" raczysz nazywać ewoluowaniem w jakim kierunku ,doskonalszym? . Patrząc wokół jakoś nie znajduję potwierdzenia tego, najczęściej , jeśli już coś takiego następuje to tylko w kierunku wzajemnego szacunku, jeśli wcześniej związkiem nie targały jakieś zawirowania. Nawet to jest wyjątkową rzadkością.Proszę miej na względzie moje wiekowe doświadczenie, na tę chorobę, którą tak pięknie opiewają romantycy i idealiści nie ma skutecznego  leku Nawet Babki i różnego rodzaju Wiedźmy, starały się ją leczyć przez podawanie różnych lubczyków i dekoktów.Jedyny związek o jakim ja skromny czarodziej wiem to była miłość Orfeusza i Eurydyki, ale jak mówią mity też się źle skończył. Pomijam tutaj celowo miłość rodzicielską, bo nie o niej Twój dość kontrowersyjny moim skromnym zdaniem felieton. :blackeye:

    13 gru 2015

  • nienasycona

    @merlin, a ja widzę moich dziadków. 60 lat  po  ślubie. Zapatrzeni w siebie jak gówniarze. Nawet, gdy się kłócą, to z jakąś taką czułością. Każde bardziej myśli o tym drugim, niż o sobie. To nie jest przyzwyczajenie, Czarodzieju. Nie twierdzę, że każda miłość, to miłość, bo to słowo- jak większość- jest nadużywane. Ale pomyśl, jeśli jedna na milion miłości jest  tą prawdziwą, to chyba istnieje, prawda? A, że nie każdy jej doświadczy? Nie każdy jest mądry, nie każdy ma dzieci, nie każdy ma sumienie...różnie bywa... I wiesz, wiek nie ma tu nic do rzeczy. To tylko moje zdanie, czarami nie władam,  lecz tej magii doświadczam i nie powiesz mi, że to urojenie:)

    13 gru 2015

  • merlin

    @nienasycona Królowo, patrząc, na to dziwne zjawisko chłodnym okiem, to fakt znikomy procent doświadcza tego przedsionka raju i początku problemów kardiologicznych. Większość albo jest ślepa na to zjawisko, albo niegodna tego doświadczyć. Muszę Ci się przyznać „oczywiście w tajemnicy”, że chciałbym, aby i mnie dopadła ta przypadłość, mimo że jestem zdeklarowanym cynikiem.
    Zresztą co ja piszę, przecież mam swoją uwielbianą Królową, wystarczą mi cierpienia, które Ona zadaje.. :jupi:

    14 gru 2015

  • nienasycona

    @merlin, ale królową się wielbi nieco z oddali, to nie to samo:) Zatem życzę Ci, by Ci się to pragnienie ziściło... I uważaj, jednemu tu życzyłam i spójrz na jego najnowszy tekst:P

    14 gru 2015

  • claire

    Nie będę się rozpisywala. Powiem ci tylko tyle że się z tobą zgadzam

    13 gru 2015

  • nienasycona

    @claire, dziękuję:)

    13 gru 2015

  • radadu

    @claire  W pełni popieram.

    14 gru 2015

  • Ramol

    "Małp rozliczne są rodzaje w rozmaitych świata stronach, są i takie, co najchętniej kołyszą się na ogonach." Niech te słowa - zapamiętane z dzieciństwa - będą kanwą uwag na świetnie napisany felieton @Nienasyconej. Jesteśmy jak owe małpki opisane przez Kornela Makuszyńskiego: nie ma dwóch identycznych. Zdrada rani, bardzo rani, jestem bardzo zrównoważony, ale spotkawszy zdradę - NIESŁOWNOŚĆ I FAŁSZ najbliższej mi osoby, zacząłem zachowywać się nieracjonalnie. Wyszedłem z tego, ale do tej pory czuję jakbym stracił część mego serca... Tam po prostu jest dziura! Uważam, że nie ma zdrady, gdy jest jeszcze uczucie pomiędzy partnerami... Nie będę się spierał z Agnieszką, czy to "szacunek", czy "miłość", czy też inne "uczucie wyższe"... Nie może to być współczucie, mnie to sprawiało by przykrość, odbierałoby mi część mej godności... W moim przypadku pomógł mi stary, gburowaty "trep" w stopniu pułkownika, który zapytał tylko, czy obiecuję myśleć na przepustce, potem polecił memu dowódcy dać mi 5 dni urlopu (było to w Szkole Oficerskiej po zakończeniu studiów cywilnych). Mam teraz mniej więcej tyle lat co ów wojak wówczas i kilkakrotnie - nauczony jego decyzją - dawałem nieoficjalne wolne mym pracownikom w losowych sprawach. Wiem, że w sytuacji silnego stresu różne osoby różnie reagują, wiem, że zdradzony młody człowiek (on lub ona) może zrobić głupstwo - rzecz nieprzewidywalną dla otoczenia, wiem też, że okazując zaufanie takiej osobie, dając jej swobodę działania - pomimo ryzyka jakie się podejmuje - zmusza się zdradzoną/nego do myślenia... A głównie myślenie właśnie odróżniać nas powinno od Fiki Miki i jej koleżanek.  Agnieszko, dzięki za wspaniale napisany, mądry felieton!

    13 gru 2015

  • nienasycona

    @Ramol, trep to podoficer, nie oficer:P  Wiesz, bo  to się nigdy nie zabliźnia, czasem wraca w dziwnych momentach, jakiś drobiazg powoduje korowód skojarzeń. Mało kto w takiej sytuacji potrafi zachować się racjonalnie, bo- jakkolwiek trywialnie by to zabrzmiało- w jednej chwili wali się cały świat. Ja zachowywałam się skrajnie nierozsądnie; tak długo nie byłam w stanie niczego przełknąć, że wylądowałam w szpitalu. Nie radziłam sobie sama ze sobą. Myślę, że gdyby nie koledzy, nadal miotałabym się, próbując pojąć to, co niepojęte. Później mój facet miał do mnie anielską cierpliwość... Ja sama ze sobą bym sobie nie poradziła. Dziękuję Ci za dobre słowo...

    13 gru 2015

  • Ramol

    @nienasycona - każde indywiduum blokujące pół roku po ślubie swobodny dostęp do "szczęścia" zasługuje (w pojęciu młodziana) na najgorsze obelgi!  A jak do tego jest stary jak dąb Bartek i wzbudza strach lub obawy - tym gorzej dla niego! Tak, czy inaczej szanuję do dziś mądrego, starszego oficera...

    13 gru 2015

  • Micra21

    Czytałaś moje opowiadanie "Szalony wypad na żagle". Tam jesr opisana pewna życiowa historia, prawdziwa. Masz rację, nie jest winna tylko jedna strona, tak jak nie ma jednej przyczyny jakiegokolwiek wypadku. Zawsze jakiś ciąg zdarzeń doprowadza do określonej sytuacji. Nic nie jest tylko białe, albo tylko czarne. Żyję już 60 z górą lat na tym świecie i niejdno widziałem i sam też przeżyłem. Ta trzecia strona, nieważne, kobieta, czy mężczyzna, nie jest winna, znalazła się w określonym miejscu i czasie. Ale nie pochwalam zdrady, zgadzam się z Twoim zdaniem na temat uczciwości - powiedzenia wprost, o co chodzi. W tym tekście jest o odpowiedzialności za rodzinę, którą przyjmujemy w momencie zakładania jej. Nie wiem, jak ja bym się zachował w takiej sytuacji. Mam przwie 40-letni staż "małżeński", nie jest i nie było różowo, z seksem też (z tym nawet bardzo źle), ale przyjąłem odpowiedzialność te lata temu i nie wycofałem się, chociaż okazji nie brakowało. Dziś żyjemy trochę "obok", ale dzieci mają poczucie bezpieczeństwa, wnuki też. Dzisiaj już nie mam siły na zaczynanie "nowego" życia. Piszę sobie różne opowiadania, mam kontakty internetowe i jakoś żyję, choć daleko do szczęśliwości. Pozdrawiam

    13 gru 2015

  • nienasycona

    @Micra21, czytałam Twój tekst i wywarł na mnie duże wrażenie. Wiesz, właściwie nigdy nie wiemy, jak się zachowamy, możemy tylko przypuszczać. Właśnie to miałam na myśli; podejmowanie decyzji i ich konsekwencje. Życie nieczęsto jest różowe. Do nas zależy, jak sytuację rozwiążemy. Można odejść, można zostać. Trudno jest znaleźć wyjście, w którym cierpienia będzie najmniej. Twoim wyjściem jest szczęście Twojej rodziny kosztem Twojego szczęścia. Nie da się ocenić, czy to słuszna decyzja, bo zapewne na każdy argument, będą dwa w kontrze. Najważniejsze, że możesz sobie spojrzeć w oczy bez pogardy i obrzydzenia. Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz:)

    13 gru 2015

  • Micra21

    @nienasycona tak, nie wiem do dziś, czy decyzja była słuszna. Wydaje mi się, że gdybym zrobił wtedy inaczej, byłoby to moje, być może lepsze życie, ale kosztem rodziny, a nawet dwóch rodzin. O tej zdradzie wiedzą tylko te dwie osoby, nikt inny. Tak chyba lepiej dla wszystkich

    13 gru 2015

  • nienasycona

    @Micra21, nigdy do końca się nie wie, czy słusznie postąpiliśmy, szczególnie, gdy decyzja była trudna...

    14 gru 2015