Dziękuje Ci Agnieszko za ten tekst. W momencie kiedy zasypuja mnie wątpliwości i wyrzuty, i kiedy ktoś próbuje mi pomóc, a ja stawiam mur. Bo tak. Dziękuję słoneczko.
Dziękuje Ci Agnieszko za ten tekst. W momencie kiedy zasypuja mnie wątpliwości i wyrzuty, i kiedy ktoś próbuje mi pomóc, a ja stawiam mur. Bo tak. Dziękuję słoneczko.
@likeadream, siostra, zaniepokoił mnie ten komentarz. Ty mi na priv zamelduj, czy wszystko ok. Albo sms. Albo tel....
Dobre, dogłębne, prawdziwe - nie kończyłaś psychologi. To brzmi jak wywód bardzo prawdziwie i mądrze. Twój facet MUSI być z Ciebie dumny.
@nanoc , bardzo Ci dziękuję A mój facet...mówi, że bywa ze mnie dumny, ale nie z lola Dziwny jakiś :P
Mądry i głęboki felieton.Chociaż, jest tyle poglądów ,ilu zdradzonych!Broń Boże nie chcę nikogo oceniać.Chcę przedstawić swój pogląd z perspektywy zdradzonego.Jesteśmy po rozwodzie sześć lat,a mimo to dalej boli,w moim przypadku cholernie boli,bo przeżyliśmy wspólnie 26 lat i wychowaliśmy trójkę wspaniałych dzieci.Pytania typu -jak to możliwe?dlaczego?czemu to mnie spotyka?-potrzeba czasu , refleksji oraz uczciwości wobec samego siebie -aby na nie odpowiedzieć.Ja znalazłem dość siły aby sobie odpowiedzieć.Dzieciom ,chociaż już dorosłe ciężko zaakceptować decyzję matki.Zdrada rozbija rodzinę,wypacza pogląd na życie dzieciom i wiele ,wiele innych które trzeba przełknąć.
Po tych kilku latach ,patrzę na to co się wydarzyło ,mniej emocjonalnie a bardziej racjonalnie-chociaż drzazga we mnie tkwi.Jednak dla mnie pomimo wszystko,pozostanie na zawsze Tą na której widok dostawałem gęsiej skórki.
I dzięki temu felietonowi uzmysłowiłem sobie że należy wyjąć tę cholerną drzazgę i wybaczyć tak jej jak i sobie samemu.
Czego wszystkim pokiereszowanym serdecznie życzę.
@ramolll, bo to można wybaczyć, ale nie da się zapomnieć. U mnie minęło osiem lat i już prawie nie boli Trzymaj się ciepło
Piękny tekst. Zawsze myślałem o zdradzie. Ile ma wymiarów i czym jest w istocie? Jeśli partnerzy zgadzają się na okazjonalne współżycie z kimś innym, chyba nie istnieje. Istnieje tylko przy założeniu obowiązku wierności, splecionym z powodami jej popełnienia. Znam przypadki ludzi opiekujących się ciężko i przewlekle chorą partnerką (lub partnerem). Czy w obliczu tak ciężkiego, dźwiganego krzyża opiekun, współmałżonek, partner, niezależnie od płci, nie ma prawa do odrobiny rozkoszy? Zdrada, jako pojęcie, jest ikoną utrwalanych przez setki lat stereotypów. Ale przede wszystkim jest sprawą osobistej wrażliwości
@bieniek, dziękuję Ci serdecznie za kolejne wspaniałe słowa. Jeśli chodzi o Twoje pytanie...nie znam na nie odpowiedzi... Potwornie trudna sytuacja i chyba nikt nie wie, jak zachowałby się, gdyby w takiej się znalazł. Wiesz, u takich osób główną emocją jest poczucie winy - że im ciężko, że czasem sobie nie radzą, że je to przerasta. Nie wiem, co takie osoby powinny zrobić. Najpewniej, czego nie postanowią, i tak będą żałowały... Mało optymistycznie, ale myślę, że prawdziwie.
Na koniec powinnaś dodać Amen. A tak poważnie. Moim skromnym zdaniem, największym powodem zdrad jest chęć poczucia w brzuchu tych motylków przed każdym spotkaniem. Niepewności co się wydarzy, ekscytacji. Tak jak to było na początku. Ps ciągle się dziwię, że kobiety i mężczyźni mogą się tak różnić. Kto to tak wymyślił? Czy to żart?
@horus33, ja się przyznaję- to nie ja tak wymyśliłam Dziękuję Ci Amen:P
Too jest po prostu piekne i takie prawdziwe, szczere
@szynkaxd, dziękuję Ci najserdeczniej
Bardzo trafne przemyślenia. Nie wszystkie tezy przyjmuję bez zastrzeżeń, ale jak zwykle udowadniasz, że dużo widzisz, bo chcesz zobaczyć, dużo czujesz, bo sama kochasz. Dlaczego Pani Agnieszka tak rzadko pisze? ;-)
@MiloManara i mówi to ktoś, kto każe mi milion lat czekać na dwunastą część:P Dziękuję Ci, również za to, że nie wszystko bez zastrzeżeń- zawsze wychodzę z założenia, że dyskusja i polemika jest kształcąca dla obu stron. Pozdrawiam
@nienasycona Za Tobą najbardziej w internecie (jako osobę całkowicie nieznajomą, której zapewne nigdy nie poznam) tęsknię najbardziej ;-)
Powód mojej absencji jest dość prozaiczny. W życiu mi się dużo zmieniało w ostatnich miesiącach. Wreszcie wychodzę na prostą, wreszcie czuję wiatr na twarzy i widzę trochę światła w oddali. Więc pewnie ukończę niedługo dwunastkę która w próżni zawisła, to pewnie kwestia kilku godzin. Samotnie spędzane święta, spędzane obecnie życie i brak naturalnych podniet pewnie będzie pomocne hehe...
A Ty dalej obserwuj rzeczywistość, strzelaj ją po twarzy, i opisuj to w swoich minifelietonach. Nawet mi już nie przeszkadzają Twoje spacje i przecinki ;-)
No i kochaj! To jedyne trafne życzenie na ten okres roku...
@MiloManara, a co moje spacje i przecinki nabroiły, hę? O tym poznaniu, to nigdy nie mów nigdy, bo z kilkoma osobami stąd jestem blisko:P To nie tęsknij, tylko częściej bywaj:P Jeśli taki jest powód Twojej nieobecności, to wybaczam, niechaj Ci się wiedzie tak, jak sobie wymarzysz, z głębi serducha Ci tego życzę. Czekam na dwunastkę, ale jeśli piszesz, gdy jest Ci źle, to niech nigdy nie powstanie. I przyznam Ci, że zazdroszczę Ci samotnych świąt. Mam dość sprzątania, zgiełku, nerwówki. Chciałam napisać felieton o moim postrzeganiu świąt, o fałszu, żebraniu i tandecie, ale chyba rozsądniej odpuścić
@nienasycona No ale widzisz, mnóstwo sprzątania mnie czeka również, bo mam swoją warownię, w której żyję i czasem musi być czysta ;-)
Nieobecność była spowodowana pewnymi trudnymi wyborami, brakiem czasu, priorytetami i całkowitym zapomnieniem o bohaterce, której kiedyś dałem życie. Ale ona jest. Jedynie czeka. A jeśli jest choć taka jedna czytelniczka jak Ty, to warto, by znów się pojawiła w tym świecie. I myślę, że jeszcze w 2015 roku..
A co do spotkania, to rzecz jasna nigdy nie mówię nigdy. Może kiedyś będziesz siedzieć w tym samym pociągu co ja, w kolejce na ten sam koncert, na rynku w mieście, w którym oboje będziemy turystami. Bo przecież mieszkasz 600 kilometrów od mojego zamczyska...
A spacje, moja droga, to zbyt wiele myszy, które harcują w Twoim świecie. I kota brak, takiego zboczonego zawodowo, jak mnie...
@MiloManara, były w Twoim komentarzu i zwierzątka, i zamki- cudnie Choć wiesz, ja najbardziej lubię takie zamki w ruinach, nie wiem, jak wygląda Twój, ale chyba fajnie mi sobie myśleć, że ma wpływ na Twoją wenę... Powody nieobecności rozumiem, ale nie zmienia to faktu, że za bohaterką tęsknię, lecz tęsknota też potrafi być urokliwa, prawda? 600 km jest względne, bo ostatnio byłam dłuższy czas w Wielkopolsce, więc się nie zarzekaj:P Masz rację ze spacjami- rozhasały się paskudnice, ale postaram się je w następnym tekście okiełznać
Polecam zapoznanie się z artykułem na temat zdrady opublikowanym pod powyższym adresem, nie chce mi się kopiować tekstu tutaj "samczeruno_dot_pl/dlaczego-nie-potepiam-zdrady/" (zamiast dot wstawić kropkę)
drogi spamerze, już Ci kiedyś napisałam, co sądzę o facetach udzielających się na tej stronie- banda nieudaczników, w jednej ręce dzierżąca piwo, w drugiej własnego, zmaltretowanego od samogwałtu, penisa. Sugerowałabym im zapoznanie się z paniami, tworzącymi artykuły w Cosmo- bo reprezentują sobą ten sam poziom. Dogadają się wspaniale
Jeśli pójdę do burdelu, bo małżonka ma swoje przemiłe dni to jest zdrada? a czy jeśli pomyślę o fajnej dupencji z pracy i jak to by mogło z nią być to też jest zdrada? :P
@Obserwator, po pierwsze, nieładnie się podszywać pod kogoś, kogo lubię. Tamten Obserwator pisze z innego ip i w zgoła odmienny sposób. A odpowiedzi na Twoje pytania są twierdzące. W obu przypadkach jest to zdrada.
Cóż, ręcamy i nogamy podpisuję się pod każdym znakiem w tym tekście. Dla mnie kwestia jest najprostsza z możliwych - zdrada jest po prostu sk****wyństwem. Czym innym jest sytuacja, gdy ktoś się zakocha, powie drugiej osobie: "to koniec" i wtedy wejdzie w nowy związek. A taka jazda na 2 fronty wygląda trochę jak: "w razie czego wrócę do tamtej". Takich bym po prostu wieszał za jaja/cycki w zależności od płci.
@Incestor, po lekturze Twoich opowiadań, wiedziałam, że się ze mną zgodzisz Dziękuję Ci
@nienasycona Drobiazg, z czymś takim trudno się nie zgodzić akurat niedawno miałem do czynienia z takim przypadkiem, więc trafiłaś z dla mnie "gorącym tematem"
@Incestor, najgorsze jest to, że właściwie każdy się z tym spotyka...
Bardzo dobry tekst. Poruszona ważna kwestia. Niektórzy twierdzą "Jak s.ka nie da to pies nie weźmie " tutaj w prosty sposób opisałas, że nie do końca tak jest. Bardzo lubie czytać Twoje teksty chociaż nie zawsze się z nimi zgadzam. Ale ile ludzi tyle poglądów. Pozdrawiam
@zafascynowana83, bardzo Ci dziękuję I jak masz inne zdanie, to się nim podziel- lubię polemikę. Pozdrawiam
Ale jesteście nietolerancyjni ... (na osoby zdradzające). Normalnie wyrażacie PIS'owską postawę
@jeju każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii, ale mylisz pojęcia. PIS-owska postawa nie ma nic wspólnego z moralnością. Zdrada jest niemoralna z każdego punktu widzenia, ateistycznego również. Łączenie takiej opinii z tą partią jest bezsensowne. Nie należę do "wyznawców" tej partii, jestem katolikiem, ale też obywatelem naszej Ojczyzny. No chyba, że ktoś wyznaje zasadę wolnego seksu bez zobowiązań, ale wtedy nie ma mowy o prawdziwym związku dwojga kochających się osób. To by było na tyle. Pozdrawiam
@Micra21 W pewnym zakresie masz rację ale nie do końca ... Tu nie chodzi o wyznawców jakiejś partii Dotychczas promowana rozwiązłość (szeroko rozumiana , wystarczy trochę popatrzeć w TV), polityka multikulti , tolerancja na wszystko i na wszystkich zbiera teraz swoje żniwo Jestem osobą wychowaną jeszcze przed tzw. pierestrojką w Polsce (1989r) i widzę co wydarzyło się na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Tylko nieliczne jednostki są w stanie nawiązać głębsze relacje międzyludzkie , reszta ludków przypomina bezuczuciowe androidy (nie mylić z systemem operacyjnym). Pierwszy lepszy przykład z brzegu ... u mnie w pracy na pierwszy rzut oka wszystko jest ok Korporacja jak każda inna , ale to tylko tak wygląda na 'pierwszy rzut' oka, moi współpracownicy są mniej więcej w tym samym wieku (40 - 50 lat) , są w większości w sformalizowanych związkach , mają dzieci itd. Jednak to tylko pozornie tak ładnie wygląda bowiem po bliższym przyjrzeniu się tym ludziom czasem mam wrażenie ,że są oni pracownikami jakiegoś burdelu Chyba już każdy z każdym miał okazję prześliznąć się przez łóżko Patrząc na to wszystko zastanawiam się jak wielkim jestem dinozaurem albo dziadkiem wyznającym jeszcze staroświeckie zasady, dla młodzieży już nic nie warte bo tak zostało im to przekazane przez media. Mój sposób na życie to odcięcie się od tego wszystkiego , kiedyś ludzie uznaliby mnie za jakiegoś pustelnika ,który stroni od jakiegokolwiek towarzystwa, nie bez przyczyny. Dzisiejsze kobiety są jak klony atakujące każdego faceta który posiada jakiekolwiek zasoby chwytając się różnych sztuczek Jednak takie rzeczy rozumieją tylko nieliczni faceci , pozostali tkwią nieświadomi w tym społecznym matriksie Największym problemem w dzisiejszych czasach , w dobie naszpikowania różnymi środkami komunikacji jest o zgrozo jest ... komunikacja międzyludzka Ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać !
@jeju tu się z Tobą zgadzam, ale też nie do końca. Może mam więcej doświadczenia życiowego, wychowywałem się jeszcze za "głębokiej komuny" - rocznik 1952. Wiele zależy od wychowania i środowiska, w którym obracasz się od narodzin. Nigdy nie pracowałem w żadnej korporacji, tylko byłem przez lata przedsięiorcą indywidualnym. Ale można zachowywać się przyzwoicie zawsze. Papka telewizyjna ogłupia społeczeństwo, ale masz wybór, czy chcesz to oglądać. Można znaleźć dobre programy, jak Discovery, Natgeo, czy czasem Planete. A co do komunikacji, to ktoś w innym miejscu, pod innym tekste, napisał - sms jest łatwiejszy, bo można pomyśleć nad odpowiedzią, a w rozmowie nie ma na to czasu. Jeszcze dodam, brakuje tolerancji i próby zrozumienia innej osoby. Egoizm do n-tej potęgi, moje jest najważniejsze. A i tak uważam zdradę za zło. Pozdrawiam
@jeju, przyznam, że nie rozumiem. Z jednej strony oburzenie niemożnością wśród współpracownikami nawiązania zdrowych relacji interpersonalnych i nieumiejętnością porozumienia, z drugiej porównanie do PISU... Zechcesz wyjaśnić?
Boże, kobieto, jesteś wspaniała.
@Malolata1, no i co mam Ci odpisać? Dziękuję Ci najserdeczniej
Też kiedyś wspomniałem Pani, że pomimo swojego extremalnie realistycznego patrzenia na świat wierzę w to coś - niektórzy zwą karmą a inni bumerangiem... wszystko działa w 2 strony i wraca w momencie, w którym się nie spodziewamy i w którym zazwyczaj byśmy nie chcieli... Pewien jegomość napisał, że miłość to zauroczenie... odważne twierdzenie - nie ma definicji miłości która w 100% oddaje to czym ona jest. Są tylko subiektywne twierdzenia bo dla każdego z nas jest czymś innym... I nie - nie jest tak, że gdy mija coś co było zauroczeniem to ono nie wraca w stosunku do tej samej osoby. Wraca - trzeba się trochę postarać. Bo to jest tak trochę jak storczyk w markecie - jest piękny jak kwitnie ale jak przestaną go podlewać to usycha... To tyczy każdej z płci... trzeba się starać i zabiegać....trzeba słuchać,słuchać,słuchać i rozmawiać. Pani znajomy ma wielką rację w tym, że kobiety potrzebują być wysłuchane. Ale nie tyczy się to tylko płci pięknej - faceci też tego potrzebują i nie jest to egoizm lub narcyzm. To jest naturalna potrzeba bycia docenionym, poczucia dumy... każdy tak ma a ten co twierdzi inaczej okłamuje samego siebie nie umiejąc się przyznać przed lustrem. Szacunek mówi Pani - tak... on jest fundamentem. Bez tego nie uda się ułożyć związku. Co do tych pokus... bo to ktoś tak nam sprytnie życie napisał, że pomimo iż mamy wolną wolę w działaniu (podobno) to spotykamy na swojej drodze różnych ludzi... niektórzy nas przyciągają chociażby z 2 końca świata. Śnimy o nich, rozmawiamy, tworzymy aurę podniecenia... wracamy do uczucia sprzed wielu lat... wraca uśmiech i chęć do życia... Pytanie tylko czemu wielu z nas w pewnym momencie nie zadaje sobie samemu pytania - kurcze a gdybym tak zrobił/ła z obecnym partnerem. Ciekawe jaka byłaby reakcja... a gwarantuję, że wraca bezsłowne porozumienie, pożeranie wzrokiem i chęć na rzeczy które dawno nie istniały... wraca zauroczenie i miłość. Trzeba słuchać... i rozmawiać... wszystko działa w 2 strony...
@A., Drogi Panie, Pan wie, że Pan ma zawsze rację, choć bywa to dla mnie bolesne. Nie inaczej jest tym razem ( z racją, nie z bólem). Pan wie, że poza karmą, ja wierzę jeszcze w przeznaczenie, nieracjonalnie, ale całą duszą. Miłość jest różna i różnie ją okazujemy. Niech Pan spojrzy na nasze związki- ja rozszczebiotany głupolek, mówiący bez przerwy, jak bardzo kocha, Pan raczej to okazuje, Pan jest ostoją, a kocha Pan całym sobą. Ma Pan rację, że to wraca, że może trwać cały czas, lecz trzeba nad tym pracować, jak nad wszystkim...I bardzo Panu dziękuję, Pan wie za co- ten komentarz czytałam w sklepie, wyglądałam jak wariatka, szczerząc się sama do siebie
@nienasycona Pani jak zwykle przecenia moja osobę. Co do dziękowania to raczej ja powinienem dziękować Pani...trudno jest obudzić śpiących a Pani sie to udało. Świadomie czy nie jest Pani źrodłem sukcesu....mojego....
@A., Drogi Panie, w przecenianiu, to nie ja przesadzam I ja Panu dziękuję, za cierpliwość, za troskę, za tłumaczenia, za wspieranie i motywowanie...a to tylko wierzchołek góry lodowej...
Poważny, bardzo powazny tekst, ubrany w lżejszą forme. Klasyczny, dobry felieton.
@nefer, dziękuję Ci. Temat niełatwy i nieprzyjemny, starałam się to złagodzić
Dzień dobry, zaczniemy cytacikiem:
"Lecz pan każe, sługa musi,
Skąpał się biedak po szyję."
Na początku się uśmiałam, ale proszę, nie pisz takich rzeczy o pantofelkach i amebach. Wbrew pozorom, to dość miłe i przyjemne organizmy (pantofelki nawet koniugują- a koniugacja, w tym przypadku, to proces płciowy). Oglądane pod mikroskopem, lub na rycinach wydają się być słodkie.
Czytając dalej, rozbawienie zniknęło. Piszesz o bardzo poważnym temacie i robisz to mądrze. Pięknie ubierasz w słowa swoje myśli. Pomimo tego, że mnie ten problem nie dotknął, dałaś do myślenia. I wydaję mi się, że nie tylko mnie skłoniłaś tym tekstem do ruszenia mózgownicą. Chciałam Ci za ten felieton podziękować , z tej przyczyny, w tym momencie, na Twym policzku powinien wylądować mokry, śliniący całus
@Jagna, młoda, mądra kobietko, ja nie napisałam, że ameby i pierwotniaki nie są słodkie ( chociaż sierści nie mają, więc nie da się miziać), odmówiłam im tylko umiejętności pomyślunku Nie wiem, czy dobrze, że to przeczytałaś- nie każdy zdradza, nie chciałabym, byś na każdego faceta patrzyła pod kątem potencjalnego zdrajcy, bo tak nie jest. Dziękuję Ci za przychylne słowa i ślinotok
@nienasycona A skąd wiesz, że nie planują przejęcia władzy nad Światem, hm? Też nie wiem, ale nadal mimo usilnych próbkilku osób wlozenia mi czegoś do głowy, wierzę, że ludzie to nie są tak do końca źli, gdzieś tam jakieś ziarnko dobra jest w każdym...
@Jagna, bo tak jest i dalej w to wierz, tylko uważaj- dupsko musi być twarde
@nienasycona Pewnie, jak zwykle, masz rację
Koresponduję od czasu do czasu z taką jedną panienką i ... nie wiem co o tym wszystkim myśleć a logika tej kobiety jest po prostu nie spotykana Chyba nawet we wariatkowie Ale do rzeczy ,pisze do mnie co jakiś dziewczyna,pyta co u mnie etc. Zbywam ją jak mogę bo jest psychiczna, tak uważam o czym zaraz się przekonacie. W każdym razie, rozmowa wygląda tak ona swoje ,ja swoje,i tak na wesoło choćbym nie wiem co napisał.Przeważnie ja dostaje kilkanaście zdań na które odpowiadam Aha lub Spoko lub też odpowiadam że próbuję się właśnie masturbować ale mi nie staje co nie robi na niej żadnego wrażenia-jakby nie czytała .Umieściłbym kilka przykładów ale większość to pierdoły o życiu rodzinno osobistym z moją odpowiedzią - Aha-Spoko.
W skrócie,laska jakiś czas temu zdobyła chłopaka i teraz go zdradziła. Cytuję ''
: Jedna impreza, kieliszek, zdrada'' .
Na drugi dzień odebrałam telefon i słyszę:" odchodzę ''
''No ale zdradą chciałam sprawdzić czy na pewno mnie kocha bo wybaczyłby gdyby kochał.''
''Taki zakład z samą sobą czy to zrobię i żałuje ''
''Kocham nadal i to jeszcze bardziej niż przed zdradą. ''
Rozumiecie coś z tego ? Szczerze to już współczuję tamtemu gościowi
@Jacenty, przepraszam, ale buchnęłam śmiechem Ile ona ma lat? Dwanaście?
@Jacenty Czyżby kolega był jej "emocjonalną wycieraczką" ? Od takich osobników (zwłaszcza płci żeńskiej) trzeba uciekać jak najdalej i to jak najszybciej Radzę Ci zmień czym prędzej numery telefonów , konta na komunikatorach i itp. Nie zaszkodzi także wymienić zamki w drzwiach jeśli ona zna Twój adres To co opisałeś to wcale nie jest odosobniony przypadek , takich ludzi spotyka się na co dzień , niestety :(
@loong_max, panowie, chcecie powiedzieć, że narzucające się i to w taki sposób kobiety naprawdę istnieją? Pomijam aspekt "emocjonalnej wycieraczki", bo tu akurat uważam, że dobrze zrobiła- pokazała, ile jest warta, zanim facet się zaangażował
@nienasycona Podobno kobiety są inteligentniejsze od facetów
@Zzz, oj, polemizowałabym i to z werwą
Zdrada paskudne słowo, ale nieraz jedyny sposób, żeby uwolnić się od toksycznego związku.Wiem , że wielu podniesie larum, że miłość, wzajemne zaufanie, ale co to jest miłość to tylko chwilowe zauroczenie, chwilowa fascynacja, która prędzej czy później mija.Niektórzy miłością nazywają chęć posiadania, taką bezwarunkową drugiej osoby. Kiedy kończy się ta fascynacja, zauroczenie, to żadne nawet najpiękniejsze słowa, nie spowodują , że to uczucie znowu powróci, rozgorzeje z nową siłą.Kiedy to zauroczenie przestaje działać , najczęściej spoiwem jest przyzwyczajenie, lenistwo,żeby skończyć to co się wypaliło.Dużo osób tłumaczy to sobie dobrem dzieci, opinią innych.Radykalnym lekarstwem na to jest właśnie "zdrada". W jednym się zgadzam z Tobą Pani A. uczciwość wymaga poinformowania o zastosowaniu lekarstwa zainteresowanego. To jest nie tylko uczciwe , to świadczy o szacunku dla naszego dotychczasowego partnera.Wiem, że jest to bolesne,że rani nasze uczucia, powoduje, że mamy wrażenie mniejszej wartości., ale lekarstwo prawie zawsze jest gorzkie.Najważniejsze, żeby było skuteczne.Moim zdaniem bardziej uczciwe jest skończenie związku , który się wypalił niż uparte tkwienie w nim i dopuszczanie się zdrady, może nie fizycznej, ale jeszcze gorszej-emocjonalnej.
Mam nadzieje Królowo, że nie pozwolisz mnie zlinczować Twój oddany błazen
@merlin, napisałeś to o czym ja pomyślałam, zdrada fizyczna to nic, przy innych.
I teraz pewnie to ja będę zlinczowana, ale cóz......, przeżyję
@merlin, zgadzam się z Tobą, że taki związek należy zakończyć dla dobra obojga, ale uważam, że powinno to nastąpić, nim dojdzie do zdrady fizycznej. Taka moja fanaberia. Nie kłamać, nie oszukiwać, nie zwalać winy na okoliczności. Mieć odwagę powiedzieć to w twarz. I być gotowym na mnóstwo irracjonalnych pytań osoby zdradzonej. Pełna zgoda również, że zdrada emocjonalna jest nieporównywalnie gorsza; nie poruszałam tu tego tematu, bo jest trudniej " namacalna". Nie zgadzam się, że uczucie się kończy, moim zdaniem ewoluuje- od nas i naszej dbałości o związek zależy, w jakim kierunku.
@nienasycona Królowo miło mi, że zgadzasz się ze mną w niektórych punktach.
Szkoda tylko, że to co się dzieje kiedy kończy się zauroczenie, fascynacja, które raczysz nazywać "miłością" raczysz nazywać ewoluowaniem w jakim kierunku ,doskonalszym? . Patrząc wokół jakoś nie znajduję potwierdzenia tego, najczęściej , jeśli już coś takiego następuje to tylko w kierunku wzajemnego szacunku, jeśli wcześniej związkiem nie targały jakieś zawirowania. Nawet to jest wyjątkową rzadkością.Proszę miej na względzie moje wiekowe doświadczenie, na tę chorobę, którą tak pięknie opiewają romantycy i idealiści nie ma skutecznego leku Nawet Babki i różnego rodzaju Wiedźmy, starały się ją leczyć przez podawanie różnych lubczyków i dekoktów.Jedyny związek o jakim ja skromny czarodziej wiem to była miłość Orfeusza i Eurydyki, ale jak mówią mity też się źle skończył. Pomijam tutaj celowo miłość rodzicielską, bo nie o niej Twój dość kontrowersyjny moim skromnym zdaniem felieton.
@merlin, a ja widzę moich dziadków. 60 lat po ślubie. Zapatrzeni w siebie jak gówniarze. Nawet, gdy się kłócą, to z jakąś taką czułością. Każde bardziej myśli o tym drugim, niż o sobie. To nie jest przyzwyczajenie, Czarodzieju. Nie twierdzę, że każda miłość, to miłość, bo to słowo- jak większość- jest nadużywane. Ale pomyśl, jeśli jedna na milion miłości jest tą prawdziwą, to chyba istnieje, prawda? A, że nie każdy jej doświadczy? Nie każdy jest mądry, nie każdy ma dzieci, nie każdy ma sumienie...różnie bywa... I wiesz, wiek nie ma tu nic do rzeczy. To tylko moje zdanie, czarami nie władam, lecz tej magii doświadczam i nie powiesz mi, że to urojenie
@nienasycona Królowo, patrząc, na to dziwne zjawisko chłodnym okiem, to fakt znikomy procent doświadcza tego przedsionka raju i początku problemów kardiologicznych. Większość albo jest ślepa na to zjawisko, albo niegodna tego doświadczyć. Muszę Ci się przyznać „oczywiście w tajemnicy”, że chciałbym, aby i mnie dopadła ta przypadłość, mimo że jestem zdeklarowanym cynikiem.
Zresztą co ja piszę, przecież mam swoją uwielbianą Królową, wystarczą mi cierpienia, które Ona zadaje..
@merlin, ale królową się wielbi nieco z oddali, to nie to samo Zatem życzę Ci, by Ci się to pragnienie ziściło... I uważaj, jednemu tu życzyłam i spójrz na jego najnowszy tekst:P
Nie będę się rozpisywala. Powiem ci tylko tyle że się z tobą zgadzam
@claire, dziękuję
@claire W pełni popieram.
"Małp rozliczne są rodzaje w rozmaitych świata stronach, są i takie, co najchętniej kołyszą się na ogonach." Niech te słowa - zapamiętane z dzieciństwa - będą kanwą uwag na świetnie napisany felieton @Nienasyconej. Jesteśmy jak owe małpki opisane przez Kornela Makuszyńskiego: nie ma dwóch identycznych. Zdrada rani, bardzo rani, jestem bardzo zrównoważony, ale spotkawszy zdradę - NIESŁOWNOŚĆ I FAŁSZ najbliższej mi osoby, zacząłem zachowywać się nieracjonalnie. Wyszedłem z tego, ale do tej pory czuję jakbym stracił część mego serca... Tam po prostu jest dziura! Uważam, że nie ma zdrady, gdy jest jeszcze uczucie pomiędzy partnerami... Nie będę się spierał z Agnieszką, czy to "szacunek", czy "miłość", czy też inne "uczucie wyższe"... Nie może to być współczucie, mnie to sprawiało by przykrość, odbierałoby mi część mej godności... W moim przypadku pomógł mi stary, gburowaty "trep" w stopniu pułkownika, który zapytał tylko, czy obiecuję myśleć na przepustce, potem polecił memu dowódcy dać mi 5 dni urlopu (było to w Szkole Oficerskiej po zakończeniu studiów cywilnych). Mam teraz mniej więcej tyle lat co ów wojak wówczas i kilkakrotnie - nauczony jego decyzją - dawałem nieoficjalne wolne mym pracownikom w losowych sprawach. Wiem, że w sytuacji silnego stresu różne osoby różnie reagują, wiem, że zdradzony młody człowiek (on lub ona) może zrobić głupstwo - rzecz nieprzewidywalną dla otoczenia, wiem też, że okazując zaufanie takiej osobie, dając jej swobodę działania - pomimo ryzyka jakie się podejmuje - zmusza się zdradzoną/nego do myślenia... A głównie myślenie właśnie odróżniać nas powinno od Fiki Miki i jej koleżanek. Agnieszko, dzięki za wspaniale napisany, mądry felieton!
@Ramol, trep to podoficer, nie oficer:P Wiesz, bo to się nigdy nie zabliźnia, czasem wraca w dziwnych momentach, jakiś drobiazg powoduje korowód skojarzeń. Mało kto w takiej sytuacji potrafi zachować się racjonalnie, bo- jakkolwiek trywialnie by to zabrzmiało- w jednej chwili wali się cały świat. Ja zachowywałam się skrajnie nierozsądnie; tak długo nie byłam w stanie niczego przełknąć, że wylądowałam w szpitalu. Nie radziłam sobie sama ze sobą. Myślę, że gdyby nie koledzy, nadal miotałabym się, próbując pojąć to, co niepojęte. Później mój facet miał do mnie anielską cierpliwość... Ja sama ze sobą bym sobie nie poradziła. Dziękuję Ci za dobre słowo...
@nienasycona - każde indywiduum blokujące pół roku po ślubie swobodny dostęp do "szczęścia" zasługuje (w pojęciu młodziana) na najgorsze obelgi! A jak do tego jest stary jak dąb Bartek i wzbudza strach lub obawy - tym gorzej dla niego! Tak, czy inaczej szanuję do dziś mądrego, starszego oficera...
Czytałaś moje opowiadanie "Szalony wypad na żagle". Tam jesr opisana pewna życiowa historia, prawdziwa. Masz rację, nie jest winna tylko jedna strona, tak jak nie ma jednej przyczyny jakiegokolwiek wypadku. Zawsze jakiś ciąg zdarzeń doprowadza do określonej sytuacji. Nic nie jest tylko białe, albo tylko czarne. Żyję już 60 z górą lat na tym świecie i niejdno widziałem i sam też przeżyłem. Ta trzecia strona, nieważne, kobieta, czy mężczyzna, nie jest winna, znalazła się w określonym miejscu i czasie. Ale nie pochwalam zdrady, zgadzam się z Twoim zdaniem na temat uczciwości - powiedzenia wprost, o co chodzi. W tym tekście jest o odpowiedzialności za rodzinę, którą przyjmujemy w momencie zakładania jej. Nie wiem, jak ja bym się zachował w takiej sytuacji. Mam przwie 40-letni staż "małżeński", nie jest i nie było różowo, z seksem też (z tym nawet bardzo źle), ale przyjąłem odpowiedzialność te lata temu i nie wycofałem się, chociaż okazji nie brakowało. Dziś żyjemy trochę "obok", ale dzieci mają poczucie bezpieczeństwa, wnuki też. Dzisiaj już nie mam siły na zaczynanie "nowego" życia. Piszę sobie różne opowiadania, mam kontakty internetowe i jakoś żyję, choć daleko do szczęśliwości. Pozdrawiam
@Micra21, czytałam Twój tekst i wywarł na mnie duże wrażenie. Wiesz, właściwie nigdy nie wiemy, jak się zachowamy, możemy tylko przypuszczać. Właśnie to miałam na myśli; podejmowanie decyzji i ich konsekwencje. Życie nieczęsto jest różowe. Do nas zależy, jak sytuację rozwiążemy. Można odejść, można zostać. Trudno jest znaleźć wyjście, w którym cierpienia będzie najmniej. Twoim wyjściem jest szczęście Twojej rodziny kosztem Twojego szczęścia. Nie da się ocenić, czy to słuszna decyzja, bo zapewne na każdy argument, będą dwa w kontrze. Najważniejsze, że możesz sobie spojrzeć w oczy bez pogardy i obrzydzenia. Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz
@nienasycona tak, nie wiem do dziś, czy decyzja była słuszna. Wydaje mi się, że gdybym zrobił wtedy inaczej, byłoby to moje, być może lepsze życie, ale kosztem rodziny, a nawet dwóch rodzin. O tej zdradzie wiedzą tylko te dwie osoby, nikt inny. Tak chyba lepiej dla wszystkich
@Micra21, nigdy do końca się nie wie, czy słusznie postąpiliśmy, szczególnie, gdy decyzja była trudna...