W końcu zebrałem się na pisanie kontynuacji. Niestety ta część jest krótka lecz wiele wnosi do fabuły świata, tak więc bawcie się dobrze
A i zdałem sobie sprawę że nigdzie nie było podanego imienia bochatera, tak więc nazywa się on Bartek.
Tydzień później-
Odpoczęliśmy i przeczytaliśmy dokumenty podarowane nam przez drwala, było to coś na wzór instrukcji przetrwania w tym świecie prawdopodobnie sam je, stworzył.
Po tylu dniach odpoczynku wyszliśmy pokazać Monice jaskinie oraz laboratorium znajdujące się w niej.
Podczas powrotu zauważyłem zmieniające się niebo, dziwne zielone chmury zbierały się nad nami.
Widok był przepiękny, lecz coś było nie tak.
Powoli zaczynał kropić zielony deszcz nie wyglądał jakby miał nam zagrozić jednak kiedy się bardziej rozpadało nie mogliśmy ruszyć się z miejsca, coś nas sparariżowało.
W środku burzy tuż nad nami tworzył się wir zmierzający w naszą stronę aż w końcu, dotarł na sam dół i wchłonął nas.
Zaraz po tym zobaczyłem laboratorium z jaskini, tyle że nie było opuszczone.
Widok się poruszył, wyglądało na to, że to wspomnienia jednego z naukowców, którzy tam pracowali.
Wyszedł z jednej sal, które wcześniej widzieliśmy i zabierając jakieś papiery, ruszył w stronę sali głównej po otwarciu drzwi wzrok postaci na chwilę, zawiesił się na gigantycznym urządzeniu na dole za barierką.
Kiedy my tam byliśmy tamtej części już nie było, a jej miejsce, zajmowało urwisko końca wyspy.
Następnie wspomnienie się przerwało a naukowiec, znajdował się na dole niedaleko od dziwnego urządzenia.
Było do niego podłączonych wiele dość sporych kabli a na środku, był okrąg szkła, za którym znajdowała się zielona substancja.
Człowiek ze wspomnień wcisną jakiś przycisk na ścianie a po chwili wysunęła się fiolka tego płynu z napisem „X-27".
Wspomnienie ponownie się przerywa, po czym widzę jak naukowiec oraz reszta ludzi znajdującej w tej sali uciekają w pośpiechu, postać upada a ja jego wzrokiem, widzę jak z urządzenia, wylewa się płyn, który się tam znajdował a nad gęstą substancją, zaczyna unosić się zielona mgła.
Wzrok postaci kieruje się na innych ludzi w pomieszczeniu, wszyscy inni również się przewrócili i nikt nie mógł wstać.
Naukowiec przestał oddychać i powoli umierał, leżąc na podłodze, patrząc jak reszta ludzi ginie wraz z nim.
Mój wzrok przeniósł się na zewnątrz wszystko przez chwilę, wyglądało normalnie, piękne niebieskie niebo oraz trawa to świat, w którym dotychczas żyłem.
Widziałem ludzi przechodzących obok, którzy w jednej chwili zniknęli a ziemia pode mną, zaczynała zmieniać kolor na fioletowy, po czym zamieniała się w dziś już mi znane fioletowe skały.
Po chwili kawałki terenu zaczęły odrywać się od reszty i spadać w pustą przestrzeń.
Było to krótkie ale dzięki temu opowiadanie posuneło się do przodu dzięki czemu następne części będą dłuższe od tej.
Co do fotki - stworzyłem obraz który bochaterowie zobaczyli na niebie
Dodaj komentarz