Kuglarz - prolog -

Kuglarz - prolog -Jest to niestety niedokończone opowiadanie, ktore pisałam razem z Karo, którego częściowo już znacie :-P Mam nadzieję, że się wam choć trochę spodoba ;-)  


Rynek o tej porze dnia był przepełniony ludźmi. Jedni w garniturach biegli, spóźnieni do pracy, drudzy z aparatami w rękach, oglądali wszelkie zabytki. Mimo południa słońce nie prażyło jak co dzień. Pogoda była wręcz idealna. Na co? Otóż zaraz koło fontanny w kształcie małego, sikającego do beczki aniołka, stała grupka ludzi. Zwykłych przechodniów, przez których rozmowy przedarł się ochoczy okrzyk młodego chłopca.

- Witam, witam, drogie panie. Chodźcie, gdyż zaraz coś się stanie. Panów też z chęcią zaproszę, lecz o ich względy się nie unoszę. - Ludzie wkoło śmiali się do rozpuku ze słownych popisów osiemnastolatka. - Prawdziwą magię wam zaprezentuję, a przy tym waszych braw zakosztuję. Dziś zobaczycie sztukę percepcji, w wykonaniu mej koncepcji. Zadziwię państwo kuglarskimi trickami, więc patrzcie uważnie swymi okami… Wiem, że powinno brzmieć oczyma, lecz niestety zjada mnie tryma… Lepiej zamiast tych rymów, pokażę sztuczkę mych ojczymów. Co ja gadam?! - Tłum zwiększał się z każdym zrymowanym słowem, jak równie ich śmiech. Uśmiech nie schodził im z twarzy, aż ktoś wykrzyknął:

- Magii nie ma! To zwykłe kuglarstwo, które kiedyś było karane na stosie. - Osiemnastoletni Connor odwrócił się i ujrzał siwego mężczyznę, wyglądającego na czterdzieści lat. - Bawisz się w Boga, młody chłopcze, chcesz udowodnić, że posiadasz jego moc! Ja jednak uważam, że oszukujesz ludzi, mamiąc ich. Wróć do domu i zacznij zarabiać jak człowiek. - Chłopak patrzył na niego z zażenowaniem przez chwilę. Ludzie oglądający sytuację czuli się niezręcznie, nie wiedzieli czy odejść, czy zostać. Czterdziestolatek machnął obojętnie ręką, odwrócił się bez słowa i ruszył w przeciwnym kierunku.

- Nie! - wrzasnął Connor – Magia istnieje, jednak widzą ją ci, którzy patrzą sercem. Oczy widzą wiele rzeczy, lecz serce dostrzega tylko najpiękniejsze. Moje widzi magię, która nas otacza. - Mężczyzna odwrócił się w jego stronę i zmrużył oczy, jednocześnie marszcząc brwi. - Ma pan rację, nie umiem czarować, ale za to potrafię uszczęśliwiać ludzi. To mój zawód, który osobiście cenię. A co do czarownic i stosów, to znam jeszcze jedną ciekawostkę. Za czasów drugiej wojny światowej zrzucano magików z helikoptera, by – tutaj zacytuję - "pokazali, jak naprawdę się lata”. Osobiście nie boję się nowych wyzwań, więc jeśli chce, pan, użyć takiej metody, proszę bardzo. Tylko jest mała przeszkoda – mamy dwudziesty pierwszy wiek, więc czy próba zabójstwa jest legalna? - Mężczyzna uśmiechnął się do chłopca, skinął głową i odszedł w swoją stronę. Gapie jeszcze nieotrząśnięci całą sytuacją stali jak wryci przed młodym kuglarzem.

Siwy mężczyzna odchodząc, szepnął sam do siebie:

- Zabawiaj ludzi, póki jeszcze możesz, gdyż niedługo nikomu nie będzie do śmiechu…

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 547 słów i 3136 znaków, zaktualizowała 9 sie 2016.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto