Królestwo Mongolii 4

Kiedy się obudziłam już pełna sił, wstałam i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół w poszukiwaniu ślicznego bruneta. Weszłam do kuchni, pięknie pachniało różnymi potrawami. Nagle wpadł mi przed oczami blondyn.

-To jest pewnie Kuba.- Pomyślałam.

Był niebieskooki jak Marko, widać było, że wrócił dopiero z podwórka, miał rozwichrzone włosy przez wiatr. Miał na sobie białe rurki i koszule w kratę, guziki odpięte pod szyją, czarne trampki.

-Cześć Annabell. -Byłam zaskoczona, że wie jak mam na imię.. Pewnie Marko im powiedział.

-Cześć, Ty pewnie jesteś Kuba?

- Tak.- Wziął ostatnią skibkę chleba z dżemem i już miał wychodzić na dwór, lecz się odwrócił do mnie. - Masz ochotę na zwiedzanie ?

-Oczywiście.- Uśmiechnęłam się szeroko i wyszliśmy.

Oślepiło mnie Słońce. Nie było żadnej chmurki na niebie więc był upał. W tym momencie cieszyłam się, że miałam na sobie szorty i bluzkę na naramkach. Weszliśmy najpierw do sklepu, Kuba musiał kupić kilka produktów na kolację. Nagle Kuba podszedł do jakiejś dziewczyny.

Była to piękna blondynka. Od razu było widać, że są ze sobą blisko. Wpadła w jego ramiona było w tym tyle czułości, że pomyślałam sobie ''Para idealna''.

-Ana, poznaj Oliwie. To jest moja przyjaciółka.

-Cześć. - Uśmiechnęła się i podała mi rękę. Odwzajemniłam uśmiech i uścisk. - Przepraszam, że pytam ale co Ci się stało w głowę ?

Całkowicie zapomniałam o opatrunku ! Szybko wybiegłam ze sklepu i zdjęłam opatrunek.Przeszył mnie ostry ból. Widocznie krew wyschła i przykleiła się do materiału. Znowu zaczęła mi strumyczkiem lecieć krew, spadając kropelkami na bluzkę.

Postanowiłam poprosić o chusteczkę pewną Panią. Przestraszona podała mi ją, pytając czy nie wezwać pomocy. Powiedziałam, że dam sobie radę po czym usiadłam na ławce czekając na chłopaka i dziewczynę.

Po chwili czekania, wyszli razem śmiejąc się. Podeszli do mnie, Kuba wystraszony pożegnał śliczną blondynkę i wziął mnie pod ramie myśląc, że nie mam siły iść sama. Odepchnęłam go.

-Nie jestem inwalidą, umiem iść. - Po czym ruszyłam przed nim.

Trochę się orientowałam gdzie jestem. Zapamiętałam, że przed ich domkiem była fontanna. A domek był koloru jaskrawo żółtego, co bardzo się wyróżniał od pozostałych.

Po drodze, gdy już ochłonęłam. Pytałam go o tą dziewczynę. Gdzie się poznali..jaka ona jest.. Tego typu.

- Oliwie poznałem w Akademii Mongolejewii, tak nazywa się nasza szkoła magii.. - Na te słowa znieruchomiałam, wstrzymując oddech.

Magii?! Wszystko jasne ! Ten pierścionek jest magiczny ! Tylko dlaczego moja matka mi tego nie powiedziała.. To było by nie możliwe, żeby o tak ważnej rzeczy przez przypadek mi nie powiedziała..Coś tu jest nie tak..

Całą noc rozmyślałam o tym, czemu moja własna matka nic mi nie powiedziała..

-Ciekawe co moja rodzina teraz robi..- Pomyślałam po czym zasnęłam.

Zrobiło mi się gorąco, nie mogłam po chwili oddychać, więc się obudziłam. Paliło się ! Szybko wybiegłam z pokoju do pokoju Kuby, potem do Marko, następnie do Sebastiana, jednak go nie było.

Wszyscy wyszliśmy brudni z domu, Marko wleciał w ostatniej chwili po telefon, by zadzwonić po straż pożarną. Przyjechali po pół godzinie, dom w połowie się już spalił więc nie mieli co gasić.

Usiedliśmy bez silni, koło altanki. Wszystkie ich rzeczy, wspomnienia. Zostały tak po prostu spalone.. Na szczęście rodzina miała ciotkę, Elwirę.

Kiedy to usłyszałam, próbowałam powstrzymać łzy. Jednak wiedziałam że długo mi się to nie uda wstrzymać, więc wyszłam szybkim krokiem. Tęskniłam za nią.. W końcu kocham ją jak siostrę..

-Chwila- mruknęłam pod nosem, stając jak wryta- Przecież jak jest wejście.. to i jest - wstrzymałam oddech.. - Wyjście - powiedziałam prawie bezgłośnie.

Zaczęłam znów po woli iść, i napotkałam Oliwię.

-Cześć ! Co się stało ? - Spytała pokazując na domek.

Była dość spokojna, jakby to się już kiedyś stało.

-Jak widać spalił się.- Spuściłam wzrok na buty. -Przepraszam - dodałam patrząc znów w jej błękitne oczy.- Muszę coś przemyśleć.- Po czym chciałam już iść dalej, lecz zatrzymała mnie.

-Pójdę z Tobą, pewnie Kuba pomaga rodzicom. - Powiedziała uśmiechając się do mnie.

Nie chciałam być niegrzeczna więc się zgodziłam. Rozmawiałyśmy o różnych, banalnych rzeczach. Nagle spytała mnie:

- Tak w ogóle to jak tu się znalazłaś ? Nie jesteś rodziną Andersonów - Tak miała na nazwisko rodzina. - Nie widziałam Cię tu wcześniej..

Po chwili milczenia opowiedziałam jej całą historię o pierścionku.Patrzyła na mnie, nie jak na jakąś wariatkę, lub coś.. Patrzyła na mnie jak... Jak Krystian.

- Tęsknisz za rodziną ? - Spytała łamiącym się głosem. Pewnie musiała też coś potwornego przeżyć.

-Bardzo- Zaczęłam bawić się pierścionkiem- To wszystko zaczęło się od tego..

- A co by się stało gdybyś zdjęła go? - Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. Po czym ucieszyłam się i zaczęłam ją ściskać.

- Jesteś genialna!

-Nie raz mi to mówiono- mówiąc to odgarnęła włosy śmiejąc się.

Zaprowadziła mnie do jakiejś.. Jaskini.. Tak to chyba można nazwać. Usiadłyśmy na przeciwko siebie.

- Gotowa? - Spytała mnie widząc w moich oczach nie pokój. Chwyciła mnie za rękę, ściskając ją.

-A jak to się nie uda ? Nie zobaczę już nigdy..- Dotknęła swą ręką moich ust i zaczęła mówić.

- Nie mów tak. Rób to, albo ja to zrobię za Ciebie. - Powiedziała mordującym mnie spojrzeniem.

- Jakbym nie wróciła, pożegnaj Marko, Kubę, Sebastiana. Miło było Cię poznać. - Uśmiechnęłam się i poleciała mi łza na policzku. Przytuliłam ją szepcąc do jej ucha. - Dziękuję.

Po tych słowach, szybkim ruchem zdjęłam z łatwością pierścionek. Zamknęłam przed tym oczy.. Sama nie wiem nawet czemu. Po prostu odruchowo..

Była ciemność..

-Udało się ? - Powiedziałam, lecz nadal była ciemność.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Kmicic

    Akcja szybko się rozwinęła.  
    Nasuwa mi się wiele pytań ale trzeba czekać :)

    24 cze 2018

  • Użytkownik blondeme99

    Czy już mówiłam, że kocham to opowiadanie? Czekam z niecierpliwością na nastepny rozdział ;)

    24 cze 2018