Prolog
Głóg, pragnienie, głód. Tak bardzo jestem głodna. Tak bardzo jestem spragniona. Pragnę jeść, pragnę pić. Nie myślę o niczym innym. Tylko jedna myśl w mojej głowie. Krew. Krew, krew, krew. Oblizuję dolną wargę i zatrzymuję się. Muszę się posilić. Teraz, zaraz, natychmiast. Z każdym oddechem pragnienie jest coraz silniejsze. Staram się opanować to uczucie, ale nie jest to takie proste. Wdycham brudne poznańskie powietrze i zastanawiam się gdzie powinnam się udać. Odpowiedź sama wpada w moje ręce. Trzech mężczyzn w stanie upojenia alkoholowego podąża w moją stronę. Jeszcze mnie nie zauważyli. Stoję w ciemnym zakamarku, wdychając ich zapach. Pewnie wrócili z całonocnego balowania po klubach. Do świtu została niecała godzina. Muszę się spieszyć. Słyszę krew pulsującą w ich żyłach. Kły same się pokazują, oczy robią się czarne. Trzech dorosłych mężczyzn powinno starczyć mi na kilka tygodniu. Wychodzę powoli ze swojej kryjówki i kieruję się w stronę swoich ofiar. Są zbyt pijani żeby zauważyć czekając na nich niebezpieczeństwo. To i dobrze. Te parę minut, które zostały z nich nędznego życia spędzoną w nieświadomości. Tak będzie lepiej dla nich. W końcu zauważają mnie. Najpierw zdziwienie, co kobieta robi o tak później porze, potem chętni na zabawę. Tak, pokaże wam co to znaczy prawdziwa zabawa. Unoszę lekko kąciki ust i patrzę na nich nie odzywając się. Czują jak adrenalina zaczyna wypełniać moją krew. Delikatny dreszcz przechodzi przez moje ciało. Ono już wie, że dziś zaspokoję swoje pragnienia. Od mężczyzn dzieli mnie kilka metrów. Nie zdają sobie spraw z kim mają do czynienia. Słodkich zapach ich krew dostaje się do moich nozdrzy i pobudza wszystkie moje zmysły. Napinam mięśnie i szykuję się do ataku. Dopadam pierwszego i od razu wbijam się kłami w delikatną skórę na szyi. Pierwsze kropelki krew dostają się do moich ust. Wzdycham zadowolona i piję nieprzerwanie ten cudowny nektar. Moja ofiara szarpie się i wyrwa, ale to na nic. Już więcej nie pójdzie do pracy, nie wyjdzie z kumplami na piwo. Nie zobaczy swojej dziewczyny. Już nie nic nie zrobi. Zabijam go. Powoli traci energię życiową. Wysysam prawie całą krew. Umrze w ciągu paru sekund. Patrzę mu w oczy i widzę przerażenie.
- Ci.. Wszystko będzie dobrze. – szepczę i dotykam jego policzka. Mężczyzna osuwa się na ziemię, nie spuszczając ze mnie wzroku. Jego towarzysze stoją jak zamrożeni. Żadnych świadków. I tak planowałam posilić się nimi wszystkim. Oblizuję usta, ścierając jeszcze smak poprzedniej ofiary. Nie wiem jak się nazywał, nie wiem czym się zajmował. To już nieważne. I tak nie żyje. Kumple w końcu się ocknęli i zaczęli uciekać.
-Nie tak szybko chłopcy. To dopiero początek. – mówię i podbiegam do drugiego. Chwytam mocno jego ramiona, unieruchamiając go. Szamocie się i szarpie, ale moje usta już znajdują się przy jego szyi. Po chwili ląduje na ziemi tak jak jego kumpel. Został ostatni. Zdążył trochę uciec. Świeża krew dodała mi sił. Teraz już nic mnie nie powstrzyma. Nie ukryje się przede mną. Pragnę spróbować jeszcze jego krwi. Uciekł do następnej uliczki, ale niestety nie miał gdzie się schować. Podlatuję do niego. Widzę zaskoczenie na jego twarzy, ale już nie nic nie zdoła zrobić. Jego krew jest najsłodsza ze wszystkich. Mam ochotę wypić ją do ostatniej kropelki, ale wtedy nie skończyłoby się to dobrze dla mnie. Przejeżdżam językiem po dwóch rankach na szyi i uśmiecham się. Ostatnia z moich ofiar pada na brudną ulicę. Nie czuję już głodu, nie czuję już pragnienia. Nasyciłam się. Wycieram usta i policzku rękawem koszulki. Ech, znów będę musiała to uprać. Muszę bardziej uważać. Kiedy piję zapominam o całym świecie. Liczy się tylko krew, krew. Słyszę krzyk. Ktoś już znalazł ich. Szybko. Nie pozostaje mi nic jak tylko wrócić do domu. Uśmiecham się szeroko i wychodzę na główną ulicę. Niedługo zjawi się policja. Wzruszam ramionami i udaję się na pierwszy przystanek nocnego autobusu. Zapominam już o tym co przed chwilą zrobiłam. Jakby tamci trzej goście nie istnieli. Dla mnie liczy się tylko KREW i nic poza tym.
/////
Całkiem nowe opowiadanie. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Gosc
Witam. Potrzebuje pomocy. Jestem w bardzo ciezkiej i trudnej sytuacji materialnej i finansowej, mam dziwcko w drodze a nie mam praktycznie nic na przyjdzie malenstwa ani gdzie z nim mieszkac i za co zyc prosze ludzi o dobrych sercach o jaka kolwiek pomoc materialna i finansowa liczy sie kazdy grosz moj nr konta: 33 1020 5011 0000 9102 0245 6374. Bardzo prosze mi pomoc naprawde jestem w potrzebie. Kto mi udzieli jakiej kolwiek pomocy bede bardzo wdzieczna.
Z gory dziekuje z calego serca