Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Zakazane Równania (Część 3)

Zakazane Równania (Część 3)Rozdział 4: Zdominowana, Bezbronna

Kornelia stała przed drzwiami pokoju 213 w tanim hotelu na obrzeżach miasta. Serce waliło jej jak oszalałe, a palce drżały, gdy poprawiała szkolną plisowaną spódniczkę sięgającą za kolano. Hotel wyglądał na tani, z wyblakłym dywanem w korytarzu, pachnącym stęchlizną i tanimi perfumami sprzątaczek. Neonowe światło nad drzwiami mrugało, rzucając nierówny blask na jej smukłą sylwetkę. Szatynowe włosy dziewczyny opadały w lekkich falach na ramiona, a brązowe oczy błyszczały nieśmiałością. Delikatna cera, zarumieniona od nerwów, podkreślała jej dziewczęcą urodę. To wiadomość od anonimowego numeru była przyczyną jej wizyty w tym dziwnym miejscu. Zdjęcia ich spotkań z Markiem i groźba ujawnienia ich romansu nie dawały jej wyboru. Niepewność gryzła ją od środka, a strach wywoływał gęsią skórkę pod rajstopami chroniącymi jej nogi przed chłodną temperaturą wrześniowego popołudnia. Zastanawiała się, kim była ta Anna, skąd wzięła zdjęcia i czego od niej chciała. Kornelia zdawała sobie sprawę z tego, że spotkanie z kobietą, o której wiedziała tylko tyle, jak ma na imię, jest ryzykowne. Ale nie miała innego wyjścia. Nie mogła dopuścić do tego, że ktokolwiek dowie się o jej romansie z nauczycielem.

Zapukała cicho, niemal idealnie punktualnie o 17. Tak jak było napisane w SMS-ie, który otrzymała. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast. Oczom Kornelii ukazała się zgrabna kobieca sylwetka. Anna była wysoką, pewną siebie kobietą po trzydziestce, z długimi, czarnymi włosami, ostrymi rysami twarzy i ciałem, które mówiło o godzinach spędzonych na uprawianiu sportu. W oczy rzucały się przede wszystkim jędrne piersi w czarnej, przylegającej do ciała sukience i długie nogi w pończochach oraz szpilkach tego samego koloru. Oczy, zimne jak lód, o głębokim odcieniu grafitu, przesunęły się po Kornelii powoli, jak drapieżnik oceniający ofiarę, kalkulując każdy szczegół.

– Wejdź, kochanie – powiedziała głosem słodkim jak trucizna, zamykając drzwi za nią. Pokój był mały, niemal klaustrofobiczny, oświetlony tylko jedną lampą z abażurem w kolorze głębokiej czerwieni, rzucającą ciepłe światło na ściany pokryte wyblakłą tapetą w kwiaty. W centrum stało szerokie łóżko z ciemną, satynową pościelą. Pomiętą, jakby ktoś już na niej leżał. Na stoliku nocnym, bez najmniejszej próby dyskrecji, leżały zabawki erotyczne: błyszczące koraliki analne, gruby czarny wibrator przyczepiony do pasków i butelka lubrykantu w przezroczystym opakowaniu.

– Jesteś młodsza, niż myślałam – mruknęła Anna, podchodząc bliżej i muskając palcami policzek Kornelii. – Taka niewinna. Marek lubi takie, co? – Kornelia zarumieniła się, nie wiedząc, co powiedzieć.  

– Ja... nie wiem, po co tu jestem – wyjąkała, ale Anna tylko się zaśmiała, a jej dłoń zsunęła się na talię dziewczyny. – Jesteś tu, bo chcesz, żeby nikt się o was nie dowiedział. – Pchnęła Kornelię delikatnie na łóżko, siadając obok i nalewając wino do kieliszków. Długie nogi kobiety skrzyżowały się elegancko, a krótka, obcisła sukienka podjechała lekko ku górze, odsłaniając koronkę pończoch na udzie.

– Napij się. Rozluźnij się. - Powiedziała, podając jeden kieliszek Kornelii. Nastolatka w głowie miała chaos. Myśli wirowały w jej głowie jak liście w jesiennym wietrze. Dlaczego tu jestem? Dlaczego nie odeszłam? Kim ona jest i czego chce? Co, jeśli Anna powie wszystkim o mnie i Marku? Co, jeśli rodzice się dowiedzą? A Marek... może powinnam mu była powiedzieć? Na żadne z tych pytań nie potrafiła jednak znaleźć odpowiedzi.

Kornelia po kolejnej namowie kobiety chwyciła kieliszek, a jej ręce drżały tak mocno, że niemal rozlała wino. Wzięła jeden łyk, a potem drugi. Alkohol palił ją w gardle jak ogień, ale ciepło rozlało się po jej ciele, rozluźniając napięte mięśnie, choć nie uspokoiło burzy w jej głowie.

– Boisz się mnie, prawda? – zapytała Anna nieco niższym, niemal intymnym, ale wciąż pełnym kontroli głosem. Pochyliła się bliżej, oddechem muskając ucho Kornelii. Zapach jej perfum zmieszał się z wonią wina.

– Nie musisz. Po prostu daj mi to, czego potrzebuję – dodała, kładąc swoją dłoń na udzie wystraszonej nastolatki. Dziewczyna próbowała cofnąć się na łóżku, ale ręka Anny, wciąż spoczywająca na jej udzie, zacisnęła się mocniej, jak kleszcze, uniemożliwiając ruch. Kornelia przełknęła ślinę, a jej oczy rozszerzyły się, szukając w twarzy Anny, choć cienia litości. Jednak napotkały tylko ten figlarny, drapieżny błysk, który sprawiał, że czuła się jak mucha w sieci.

– Czego... czego ode mnie pani chce? – wyszeptała. Jej głos łamał się, a dłonie zacisnęły na pościeli, jakby próbowała znaleźć w niej ratunek.

– Posłuchaj mnie uważnie. Mam zdjęcia, filmy, wasze wiadomości. Jeden telefon, a twoje życie legnie w gruzach. Twoi rodzice, szkoła... wszyscy dowiedzą się, jak rozkładasz nogi dla swojego nauczyciela. Ale możesz tego uniknąć. – Jej palce znów zacisnęły się na udzie swojej ofiary, a paznokcie wbiły w skórę, wywołując lekki dreszcz bólu.

– Jak? – zapytała Kornelia, próbując choć na chwilę utrzymać kontakt wzrokowy z kobietą.

– Już ci tłumaczę skarbie... To bardzo proste. Robisz wszystko, co ci każę. Wszystko, co chcę i jak chcę. Twoje ciało, twoje usta, twoja cipka należą do mnie, dopóki nie powiem inaczej. Zrozumiałaś? Kornelia zadrżała ze strachu, a łzy zebrały się w kącikach jej oczu.  

– Ja... ja nie mogę... – zaczęła, ale Anna przerwała jej. Dłoń chwyciła podbródek Kornelii, zmuszając ją do spojrzenia w jej oczy. – Możesz i będziesz – warknęła. Ton głosu nie znosił sprzeciwu, a zimne i przeszywające na wylot spojrzenie pokazywało władzą.

– Zaczniesz teraz. Rozluźnij się, bo to dopiero początek. – Puściła podbródek i sięgnęła po kieliszek wina, podając go Kornelii z cynicznym uśmiechem. – Napij się, kochanie. Będziesz potrzebowała więcej odwagi, żeby być moją małą zabawką.

Dłonie Anny powoli rozpięły bluzkę nastolatki, odsłaniając biały stanik. Nie protestowała. Nie miała odwagi. – Jesteś piękna – szepnęła Anna, a jej usta znalazły się na szyi dziewczyny, całując ją delikatnie, a potem mocniej, gryząc lekko skórę. Kornelia westchnęła i spuściła wzrok z zakłopotania. Nigdy nie była z kobietą, ale dotyk Anny był tak pewny i dominujący, że aż budził dreszcze.  

– Co... co pani robi? – zapytała słabo, ale Anna tylko przycisnęła palec do jej ust.  

– Cicho, mała. Im mniej mówisz, tym lepiej dla ciebie. Nie zapominaj, dlaczego tutaj jesteś. Anna z drapieżnym uśmiechem zsunęła rozpiętą już do ostatniego guzika bluzkę Kornelii z jej ramion. Materiał zsunął się z szelestem na pościel, odsłaniając delikatną, bladą skórę nastolatki, pokrytą drobnymi piegami. Jej długie i smukłe palce, z paznokciami pomalowanymi na szkarłat, powędrowały do stanika Kornelii – prostego, białego, z koronkowymi brzegami, który ciasno opinał jej niezbyt duże, ale kształtne jak na nastolatkę piersi. Anna rozpięła zapięcie jednym wprawnym ruchem, a stanik opadł, ukazując sterczące sutki, różowe i nabrzmiałe, zdradzające dreszcz podniecenia, którego Kornelia nie mogła ukryć.  

Anna oblizała usta jak głodna kocica widząca swój posiłek. Gdy nachyliła się, jej pomalowane na głęboką czerwień wargi zamknęły się na lewym sutku nastolatki, ssąc go mocno i łapczywie. Jej ciepły i wilgotny język, kręcił się wokół sutka w powolnych, lubieżnych kręgach, drażniąc jego czubek, a potem zacisnął się, ssąc z taką siłą, że Kornelia wygięła się w łuk. Usta nastolatki rozchyliły się w niekontrolowanym jęku, który odbił się echem w ciasnym pokoju.

– Taka wrażliwa – mruknęła Anna, odrywając usta od sutka i zostawiając go mokrym i lśniącym od śliny. Przeniosła się na drugi, gryząc go lekko zębami, co wywołało u dziewczyny dreszcz bólu i rozkoszy.

Następnie dłoń Anny zsunęła się pod plisowaną spódniczkę Kornelii, a palce prześlizgnęły po czarnych rajstopach, wyczuwając ciepło i wilgoć między udami. Zwinne dłonie kobiety nacisnęły na materiał, drażniąc cipkę przez cienką warstwę rajstop i majtek. Kornelia zadrżała, a jej nogi rozchyliły się mimowolnie. Oddech stał się urywany, jakby ciało działało wbrew jej woli. Anna nie czekała. Jednym ruchem zerwała cieniutkie rajstopy, rozdzierając je z cichym trzaskiem i odsłaniając blade uda Kornelii. Chwilę później zsunęła jej czarne majtki, które były już wilgotne w dotyku.

– Spójrz, jaka jesteś mokra dla mnie. Marek byłby zazdrosny. – Jej palce drażniły napletek łechtaczki, krążąc po nim powoli. Kornelia nie protestowała. Naiwność i brak asertywności czyniły z niej łatwą ofiarą. Dojrzała kobieta uklękła między rozłożonymi nogami młodej dziewczyny. Język musnął cipkę Kornelii, liżąc powoli od dołu do góry, smakując jej soki.  

– Smakujesz jak niewinna dziwka – szepnęła sprośnie, a język wślizgnął się teraz głębiej, drażniąc wejście, a potem ssąc łechtaczkę. Kornelia wzięła głęboki oddech, a jej biodra uniosły się. Anna zaśmiała się, a jej palec wskazujący dołączył do zabawy, wchodząc w cipkę i pieprząc ją rytmicznie.

– Lubisz to, co? Moja mała lesbijska suczko. Marek nigdy nie lizał cię tak dobrze. Anna odsunęła się od Kornelii na moment. Grafitowe oczy błyszczały zboczonym entuzjazmem, a usta wykrzywiły się w uśmiechu, który był jednocześnie sadystyczny i uwodzicielski. Wstała z łóżka. Jej ruchy były powolne, niemal teatralne. Szpilki stukały na drewnianej podłodze, gdy podeszła do stolika, na którym leżały zabawki. Jej smukłe palce chwyciły sznur błyszczących koralików analnych. Były czarne, lśniące w słabym świetle. Każdy koralik innej wielkości, połączony elastycznym sznurkiem. Anna sięgnęła po butelkę lubrykantu, wylewając jego obfitą ilość na dłoń, a potem smarując koraliki z lubieżną starannością. Jej dłonie ślizgały się po gładkiej powierzchni kulek, rozsmarowując żel z cichym, mokrym dźwiękiem.

– Czas na coś specjalnego – powiedziała głosem pełnym entuzjazmu. Obróciła Kornelię na brzuch szybkim, dominującym ruchem. Jej dłonie ścisnęły biodra dziewczyny, unosząc je lekko. Kornelia odruchowo chwyciła pościel, gdy Anna podkładała pod jej brzuch poduszkę, unosząc tyłek wysoko, jak ofiarę na ołtarzu. Ciepłe światło lampy padało na blade pośladki Kornelii, podkreślając ich krągłość i delikatną skórę naznaczoną lekkim zaczerwienieniem od wcześniejszego dotyku. Anna oblizała usta, a jej palce prześlizgnęły się po tyłku dziewczyny. Rozchyliła pośladki, by odsłonić ciasne, różowe wejście, które drgało w oczekiwaniu. Kornelia nie urodziła się wczoraj. Doskonale wiedziała, do czego służy przedmiot znajdujący się w rękach tej kobiety.

Wilgotny od lubrykantu palec, musnął wejście, krążąc powoli i drażniąc skórę. Ciało nastolatki zadrżało w mieszance strachu i podniecenia. Anna wsunęła palec głębiej, rozciągając ciasne mięśnie odbytu. Kornelia jęknęła, mimowolnie zaciskając dziurkę. Ból był ostry, ale szybko przeszedł w pulsującą, gorącą przyjemność, która rozlała się po jej podbrzuszu. Anna wyciągnęła palec, a potem przyłożyła pierwszy koralik do wejścia. Był dla nastolatki zimny w kontakcie z jej rozpaloną skórą.

– Rozluźnij się, kochanie – szepnęła Anna, głosem ociekającym perwersyjną słodyczą. – To będzie bolało, ale obiecuję, że polubisz, jak twoja dupka zostanie porządnie wypełniona.

Pierwszy koralik wślizgnął się w pupę Kornelii bez większego problemu. Kornelia westchnęła głośno jakby chciała pokazać Annie, że to już dla niej wystarczająco dużo. Wstyd palił jej policzki, ale wilgotna cipka zdradzała jej podniecenie. Anna zaśmiała się i pchnęła następny koralik, który wślizgnął się z mokrym cmoknięciem, rozciągając ciasną dziurkę jeszcze mocniej.

– Dobra dziewczynka – syczała Anna, wsuwając kolejny koralik. Był jeszcze większy od poprzedniego i rozciągał pupę jeszcze bardziej. Anna wsunęła czwarty koralik, zostawiając na zewnątrz tylko jeden.  

– Taka ciasna dupka, a tyle pomieści – mruknęła Anna, po czym klasnęła dłonią w pośladek, zostawiając czerwony ślad. – Błagaj o więcej, suko. – dodała kobieta, wyczekując na odpowiedź. – Nie słyszę! Już zapomniałaś, po co tu jesteś? – dodała stanowczo.

– Proszę... więcej... – wymamrotała Kornelia. Leżała poddana całkowicie. Anna pociągnęła za sznurek, wyciągając koraliki powoli, a potem wsunęła je znów, pieprząc mały tyłek dziewczyny rytmicznie. Jednocześnie jej język wrócił do cipki, liżąc i ssąc od tyłu z zachłannością. Jej usta ssały łechtaczkę mocno, a język wślizgiwał się głęboko, smakując słodko-słoną wilgoć. Drażnił wejście, a potem wracał do łechtaczki, ssąc ją jak cukierek, z lubieżnym cmokaniem. Kornelia głośno wzdychała. Jej ciało wygięło się w łuk, a orgazm zbliżał się mimowolnie, czego nie chciała. Nie potrafiła jednak tego powstrzymać. Anna doskonale wiedziała gdzie i w jaki sposób dotykać kobiece ciało aby doprowadzić do saleństwa. Pływający po łechtaczce język doprowadził w końcu do nieuniknionego. Ciało Kornelii drżało w konwulsjach, kiedy fale orgazmu przeszywały go na wylot.

– Dobra dziewczynka, widać, że ci się podoba – mruknęła, głosem pełnym sprośnego triumfu. – Marek nigdy nie lizał cię tak dobrze, co? Nie dając Kornelii czasu na oddech, odwróciła ją na plecy jednym stanowczym ruchem. Jej dłonie ścisnęły ramiona dziewczyny, przyciskając ją do łóżka. Zrzuciła pośpiesznie własną sukienkę, pod którą nie miała żadnej bielizny poza pończochami, które zostawiła na swoim miejscu. Odsłoniła swoje nagie, wysportowane ciało. Jędrne piersi z twardymi sutkami, płaski brzuch z delikatną linią mięśni i cipkę ogoloną gładko, lśniącą od wilgoci. Kobieta wspięła się na Kornelię, nie dając jej żadnej możliwości ruchu. Pewna siebie, władcza i zwinna jak pantera, usiadła na twarzy swojej ofiary. Jej gorąca, mokra cipka przylgnęła do ust nastolatki, dusząc ją swoim ciężarem. Zapach Anny, mieszanka perfum i ostrej, zwierzęcej wilgoci, wypełnił nozdrza Kornelii, sprawiając, że jej głowa zawirowała.

– Liż mnie, mała. Ssij moją cipkę. – warknęła wulgarnie i dominująco. – Ssij moją cipkę, jakby to był twój jedyny posiłek. Wciśnij język głęboko, pieprz mnie nim, aż trysnę na twoją śliczną buźkę.

Kornelia, przestraszona i zagubiona posłuchała rozkazu kobiety. Jej język wślizgnął się w cipkę Anny, smakując jej słodycz, ssąc łechtaczkę niezdarnie, ale z rosnącym entuzjazmem. Anna jęknęła, a jej biodra ruszały się, ocierając się o twarz dziewczyny, dusząc ją lekko.  

– Głębiej, suko. Językiem w moją dziurkę. Jesteś moją zabawką teraz. – Kornelia lizała gorliwie. Jej mały nosek wypełniał zapach Anny. Nieznoszące bezczynności ręce kobietyy ścisnęły jej sutki, pociągając mocno. Kobieta nie miała hamulców w swej dominacji. Ślizgała się swoim kroczem po buzi nastolatki. Łechtaczka naciskała na jej język, wymagając ssania. Anna realizowała swoje zboczone fantazje tak długo, aż sama doszła, tryskając sokami na twarz dziewczyny, zaznaczając ją jako swoją.

W tym momencie drzwi pokoju otworzyły się z hukiem. Stał w nich Marek z bladą twarzą i rozszerzonymi z przerażenia oczami. Anna, wciąż dysząc, spojrzała na niego z triumfem.  

– No jesteś wreszcie. Myślałam, że nie przeczytałeś wiadomości. Przyszedłeś w samą porę, kochanie – Marek zachwiał się, ledwo słaniając się na nogach, patrząc na zdominowaną Kornelię, leżącą nago pod Anną. Choć nie widział jej twarzy, wiedział, że to ona. Te włosy, te piersi i nogi. Tak często ich dotykał i pieścił, że znał je na pamięć.

– Co... co ty robisz? – wykrztusił Marek łamiącym się głosem. Anna wstała, odsuwając cipkę od ust dziewczyny, która mogła wreszcie złapać głębszy oddech. Naga i pewna siebie, podeszła do niego. – Zemsta, Marek. Za wszystkie zdrady. Nagrałam wszystko – wskazała na malutką kamerkę na stoliku obok doniczki. – Zniszczę cię przed sądem, zrujnuję twoją reputację, stracisz pracę jako nauczyciel. Ta mała to tylko bonus.

– Marek!? – wrzasnęła Kornelia, widząc swojego ukochanego.  

– Zamknij się, mała i nie wtrącaj! – Anna utemperowała ją niemal natychmiast. Mężczyzna stał w progu hotelowego pokoju jak zahipnotyzowany. Pokój śmierdział lubrykantem i winem, a światło lampy rzucało cienie na ściany. Lekko zgarbiona sylwetka zdawała się pokazywać, że ciężar tego, co zobaczył, przygniatał go do ziemi. Jego ciemne oczy, zwykle pełne ciepła i charyzmy, teraz błyszczały bólem i bezsilnością, gdy spoglądały na Kornelię. Marek czuł, jak jego serce pęka. To przez niego Kornelia została wciągnięta w intrygę Anny. To wszystko sprawiało, że ledwo trzymał się na nogach.

– Anna, proszę. Zakończmy to. Dam ci, co chcesz, ale zostaw dziewczynę w spokoju... – jego głos załamał się, był niemal błagalny, pełen rozpaczy. – Czy ty zwariowałaś. Ona jest tylko nastolatką, niczemu niewinną... nie możesz jej tego robić. Nie możemy jej mieszać do swoich spraw i konfliktów. – dodał litościwym tonem, ale Anna tylko się zaśmiała, sięgając po strapon. Chwyciła skórzane paski z grubym i czarnym dildo, większym niż cokolwiek, co Kornelia miała w sobie.

– Dołącz do nas albo wszystko ujawnię. Podwójna penetracja dla twojej małej dziwki. Jazda na dwa baty – to jej dobrze zrobi, a ciebie nauczy pokory.

Marek stał jak sparaliżowany. Jego wzrok błąkał się między Anną, nagą i triumfującą, a Kornelią, leżącą na łóżku w bezruchu, z koralikami wystającymi z tyłka. Patrzył litościwie na jej drżące ciało. Nerwy kłębiły się w nim jak burza, ale nie mógł dać im upustu. Anna miała bowiem wystarczające argumenty, aby doprowadzić jego życie do ruiny.

– Nie, Anna... proszę. Wszystko tylko nie ona. Zemścij się na mnie! – wykrzyczał. – To za dużo dla niej. To dildo jest zbyt grube... zadasz jej ból. Nie możesz tego zrobić.

– Och, Marek, zawsze taki ckliwy – zadrwiła, a jej głos ociekał pogardą. – Myślisz, że ją chronisz? Ta mała dziwka już tryskała dla mnie. Ona się dziś bawi jeszcze lepiej niż ja. – Zaśmiała się ironicznie zapinając ostatni pasek na swoich biodrach.

Grube dildo sterczało groźnie. Czarne i lśniące od lubrykantu, który nakładała obficie. – Nie masz wyboru, Marek. Szantażuję cię nagraniami, pamiętasz? Jedno kliknięcie i twoja kariera nauczyciela legnie w gruzach. Wszyscy dowiedzą się, jak pieprzysz swoją uczennicę. Rób co ci każę albo żegnaj się z życiem, jakie znałeś do tej pory. Seks z niepełnoletnimi uczennicami? Na to jest paragraf, kochany. – dodała ironicznie. Marek podszedł bliżej, będąc w zasięgu Anny. Jej dłoń chwyciła jego krawat, ciągnąc go w stronę łóżka. Kornelia patrzyła na nich szeroko otwartymi oczami. Marek, pokonany, skinął głową. Łzy błyszczały w jego oczach.

– Dobrze... ale delikatnie – mruknął, rozpinając spodnie. Jego kutas, mimo wszystko powoli twardniał na widok Kornelii. Anna pchnęła go na łóżko, a potem pociągnęła Kornelię za ręce i ustawiła ją na czworakach.

– Zaczynaj, kochanie – rozkazała głosem pełnym zboczonej radości. – Rżnij jej dupę, a ja zajmę się cipką. Podwójna penetracja dla naszej małej dziwki.

Kornelia jęknęła cicho, jej serce biło szybko, a emocje wirowały. Kochała Marka, bała się Anny, ale ciało jakby pragnęło tego szaleństwa. Wilgoć spływała po jej udach, nad czym nie panowała. Marek uklęknął za nią. Jego dłonie trzęsły się, gdy delikatnie wyciągnął koraliki z jej tyłka, jeden po drugim. Te ruchy, choć bardzo delikatne, spowodowały, że Kornelia westchnęła głęboko.

– Przepraszam, kochanie – szepnął emocjonalnie, a jego głos był pełen bólu i miłości, kiedy smarował swojego kutasa lubrykantem. Czubek musnął jej rozciągnięte koralikami wejście, wchodząc powoli, centymetr po centymetrze, wypełniając ją ciasno, aż poczuła go głęboko w sobie. Kornelia krzyknęła, ból mieszał się z ekstazą, łzy spływały po jej policzkach, ale biodra mimowolnie pchnęły do tyłu. Nie uciekała z pupą. Pokornie nabiła się na grubego, sterczącego penisa.

Anna, z dzikim błyskiem w oczach, uklękła przed Kornelią. Wysportowane, nagie ciało dojrzałej kobiety lśniło od potu. Mięśnie brzucha napinały się z każdym ruchem, a pełne piersi unosiły w rytm przyspieszonego oddechu. Gruby i czarny strapon, pokryty wypustkami, które wyglądały jak kolce, sterczał groźnie z jej bioder, lśniąc od lubrykantu, który ściekał po jego powierzchni, kapiąc na satynową pościel. Anna chwyciła dildo w dłoń i przesunęła jego czubek po wilgotnej cipce Kornelii, drażniąc łechtaczkę z lubieżną precyzją. Gruby, zaokrąglony czubek ocierał się o nabrzmiałą łechtaczkę, rozsmarowując soki, które spływały po udach dziewczyny. Kornelia westchnęła, a jej biodra drgnęły mimowolnie, zdradzając głód, którego nie mogła ukryć.

– Poczuj to, suko – szepnęła Anna sprośnie. – Dwa baty w tobie jak w moich najbrudniejszych fantazjach. Marek, rżnij jej dupę mocniej, niech ta mała dziwka zacznie krzyczeć.

Nie czekając na odpowiedź, Anna wbiła strapon w cipkę Kornelii jednym brutalnym pchnięciem. Dildo rozciągnęło jej ciasne ścianki do granic. Wypustki drapały wnętrze, wysyłając fale bólu i perwersyjnej rozkoszy, które eksplodowały w podbrzuszu dziewczyny. Kornelia niemal wrzeszczała. Jej krzyk odbijał się od ścian ciasnego pokoju, ciało drżało w agonii i ekstazie, a ręce szarpały pościel. Dildo i kutas Marka wypełniały ją całkowicie. Ocierały się o siebie przez cienką ściankę. Każdy ruch Anny i Marka synchronizował się, sprawiając, że Kornelia czuła się jak zabawka. Jej obie dziurki zaciskały się konwulsyjnie. Cipka puszczała soczki przy każdym głębszym pchnięciu. Dłonie Anny klaskały po pośladkach Kornelii, zostawiając palące ślady. Żeby tego było mało, wsunęła palec w jej pupę obok penisa Marka, rozciągając ją jeszcze bardziej.

Marek ruszał się rytmicznie, ale powoli. Każde pchnięcie kontrolowane. Jego penis wślizgiwał się tylko do połowy, a dłonie gładziły plecy, jakby chciał ją uspokoić.

Jednak Anna nie dawała taryfy ulgowej młodej dziewczynie. Przyspieszyła. Jej biodra uderzały mocno, a dildo wbijało się w cipkę z mokrym plaśnięciem, drażniąc punkty głęboko w niej.  

– Bierz to głębiej, mała dziwko – warczała, a jej palce ścisnęły sutki Kornelii, pociągając mocno. – Czuj, jak cię rozciągamy. Błagaj o spermę, suko.

– Nie nazywaj jej tak, szmato – odburczał Marek.

Oczy Kornelii lśniły, zanosząc się na płacz. Jej wilgotne od potu włosy, kleiły się do czoła. Nie wytrzymała i popłakała się z nadmiaru emocji. To było dla niej zbyt dużo. Czuła się jak narzędzie. Sponiewierana i zwyzywana przez kobietę, która w dodatku mogła w jednej chwili wywrócić jej spokojne życie do góry nogami. Jej cipka i odbyt zaciskały się konwulsyjnie wokół intruzów.  

– Proszę... wystarczy – wyszeptała emocjonalnie, wyraźnie już zmęczona brutalnym seksem.

Anna tylko zaśmiała się pod nosem, wyciągając strapon z cipki i pokazując gestem chęć zamiany miejscami z Markiem. – Zamiana, kochanie. Teraz ja z od tyłu, a ty od przodu. Pokaż, jak pieprzysz swoją uczennicę i się w niej spuszczasz.

– Nie pozwolę ci włożyć w tyłek Kornelii tego czegoś.. – odburczał Marek.

– Czyżby? – odpowiedziała ironicznie Anna, po czym zwróciła się do dziewczyny. – Widzisz Korneluś, ten twój Mareczek to prawdziwy dżentelmen. Twoi rodzice będą z ciebie dumni jak zobaczą, że ich córeczka znalazła sobie takiego wspaniałego mężczyznę. To jak będzie? Mam złożyć wizytę twoim starym, czy poprosisz grzecznie swojego kochanka, żeby nie wtrącał się w to, co robię?

– Pozwól jej.. – wyjęknęła nastolatka, wypinając się w stronę Anny.

Marek zajął miejsce przed Kornelią. Wciąż drżący z nerwów, wszedł delikatnie w jej cipkę. Jego kutas wypełniał ją znajomo, kochająco. Ruchy były powolne, pełne pasji.  

– Jesteś moja... tylko moja – szepnął, całując jej usta. Anna, z sadystycznym uśmiechem, wbiła strapon między pośladki biednej Kornelii. Gruby przedmiot rozciągał ją brutalnie, powodując krzyk bólu, który przechodził powoli w jęk rozkoszy.

– Taka ciasna, malutka dupka dla mnie – mruknęła, pieprząc mocno zmęczoną już nastolatkę. Jej dłonie klaskały po tyłku Kornelii, zostawiając na nim czerwone ślady. Potem chwyciła jej włosy, ciągnąc głowę do tyłu, oddalając jej usta od ust Marka. Jakby chciała pokazać, że należy tylko do niej. Robiła to za każdym razem, gdy dziewczyna próbowała zbliżyć się do Marka. Wyraźnie drwiła z ich uczuć, a jej biodra waliły jeszcze mocniej i szybciej. Ostre paznokcie wbijały się w pośladki dziewczyny, rozchylając je szerzej.

– Spuść się w niej! Zalej tę mokrą cipkę swoją spermą. Chyba tyle to potrafisz, co!? – wrzasnęła, a jej głos był wulgarny, pełen sadystycznego uniesienia. Palcami drażniła łechtaczkę Kornelii, przyspieszając jej orgazm, który eksplodował ponownie.

Marek też nie potrafił już dłużej wytrzymać. Jego kutas, ściśnięty w ciasnej cipce Kornelii, wystrzelił z siebie obfite pokłady nasienia. Gorące strumienie spermy wlewały się w nią, wypełniając ją całkowicie, spływając głęboko i mieszając się z jej sokami. Dłonie mężczyzny ścisnęły jej biodra mocniej, jakby chciał ją zatrzymać na zawsze. Kiedy już doszedł do siebie, wysunął penisa z cipki Kornelii i pozwolił jej opaść brzuchem na łóżko. Gdy opadała, jej tyłek wreszcie uwolnił się od strapona, który wysunął się z mokrym cmoknięciem.  

Odbyt nastolatki jeszcze drgał, ale powoli wracał do pierwotnych rozmiarów, choć wciąż pozostawał lekko otwarty. Myśli wirowały w jej głowie: Co ja zrobiłam? Po co tu przylazłam? Dlaczego to mi się podoba? Jak mogę to lubić? Jestem brudna, zepsuta... to chore, powinnam się wstydzić! Moja cipka, mój tyłek! Jak ja wrócę do domu? Moje rajstopy, rozdarte, brudne. Niech ta dziwka już idzie do domu. Niech mnie zostawi z Markiem!

Gęsta sperma wylewała się z niej powoli, spływając w lepkich, białych strumieniach po jej udach, mieszając się z jej sokami, które wciąż kapały na pościel. Leżała na brzuchu z nogami wciąż rozłożonymi. Była zbyt obolała, by je złączyć.

Anna, też wyraźnie zmęczona, wstała powoli z łóżka. Jej biodra kołysały się prowokacyjnie, gdy podeszła do stolika, chwytając butelkę wina i pijąc prosto z gwintu. Była tak zdyszana i spragniona, że z trudem nadążała łykać płyn, który spływał po jej brodzie, kapiąc na obfite piersi.

– Nieźle się spisała, ta twoja mała suka – rzuciła wulgarnie. Podobała jej się ta gra. Zemsta na Marku smakowała wyjątkowo słodko. Ale to jej nadal nie wystarczało. W jej głowie zrodził się nowy plan. – To nie koniec – szepnęła, pod nosem. – Mamy jeszcze tyle do zrobienia – dodała ironicznie, podnosząc z podłogi swoje ciuchy. Nie było ich zbyt wiele. Obcisła, czarna sukienka, w której tu przyszła, leżała zgnieciona w kącie. Wciągnęła ją na siebie z leniwą gracją. Mokre od potu ciało sprawiło, że sukienka, wykonana z elastycznego materiału opinała każdy centymetr jej wysportowanego ciała. Podkreślała krągłość bioder, płaski brzuch i sterczące sutki, które odznaczały się wyraźnie pod cienką tkaniną, zdradzając brak stanika. Nie przejęła się tym. Nigdy nie dbała o to, jak widzą ją inni na ulicy. Zawsze lubiła nosić wyzywające kreacje, które przyciągały spojrzenia i powodowały komentarze w jej stronę. Często sprośne i obrażające. Widząc Marka, próbującego zasłonić swoim ciałem ustawioną dyskretnie na stoliku kamerę, zaśmiała się.  

– Chyba nie myślałeś, że zapisało się tylko w tym gównianym urządzeniu? Kobieta sięgnęła po sprzęt i pewnym siebie krokiem opuściła pokój, zostawiając za sobą wyczerpanych i bezradnych kochanków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik TomoiMery

    fajny trójkącik czekamy na dalsze przygody

    3 dni temu