Jednak postanowił, że zanim mnie zaliczy, będę musiała mu zrobić dobrze ustami.
Nie mogłam uklęknąć w tej zapuszczonej melinie. Nie byłoby skrawka niezapaskudzonej podłogi, na której mogłabym usadowić moje kolana… Walały się na niej nawet jakieś rozbite szkła po butelkach i szklankach. Dlatego przed nim kucnęłam.
Najpierw ustami i palcami dokończyłam zakładanie gumki na jego „kindżale”.
To go też stymulowało, miałam wrażenie, że powiększa się i jeszcze mocniej twardnieje.
Potem wzięłam się za swoją żmudną robotę „lachociąga”… Objęłam go delikatnie wargami. Miarowo pracowałam ustami… ssałam, można powiedzieć, że wręcz ciągnęłam…
A on tak stał przede mną w tych ubrudzonych gumiakach… zsuniętych portkach… i patrzył się na mnie z góry…
- Niezła z ciebie obciągara, jak na wiejską kurewkę… Porządnie robisz loda. Powiem chłopakom, żebyś też im pociągnęła druta. Pewnie dużo kutasów gościło w twoich usteczkach... Nie mało z nich musiało spuszczać ci się do buzi.
Ubodło mnie uświadomienie sobie faktu, że o tym, czy zrobię komuś loda, czy nie, nie ja zdecyduję… ale jacyś chłopcy…
Upokarzało też stwierdzenie, że pewnie wielu pakowało mi swoje dzidy do mych ust.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Historyczka
Ubodło mnie uświadomienie sobie faktu, że o tym, czy zrobię komuś loda, czy nie, nie ja zdecyduję… ale jacyś chłopcy…