Ta Sylwia

Sylwia - 24 latka świeżo zatrudniona w firmie mojego ojca.Pani fakturzystka o wzroście ok.160cm i wadze ok.50kg.Brunetka ścięta do ramion, z długimi paznokciami, wiecznie krótkimi spódniczkami lub przyciasnymi spodniami, zniewalającym uśmiechem i niesamowitym biustem.Ten biust przy jej wzroście robił na prawdę niesamowite wrażenie.Wielokrotnie śmialiśmy się z chłopakami że Bozia wzrostu nie dała ale centymetry poszły gdzie indziej.Sylwia to była typowa kokietka.Wspomniałem jej uśmiech który powodował iż nie jeden klient zapominał po co przyszedł a w sytuacji kiedy Sylwia potrzebowała coś załatwić "od ręki" uśmiech ten powodował że nie było to problemem.Lubiła luksus co przekładało się na firmowe ciuchy, doskonałe perfumy, notoryczne wizyty u kosmetyczki i masę innych drobiazgów które zdradzały że nasza bohaterka to typowy kociak lubiący wydawać na siebie tony pieniędzy.
Oczywiście te wszystkie informacje to efekt znajomości z Sylwią która na początku zgrywała strasznie niedostępną a na pewno jej uroda nie jednemu koledze z pracy odejmowała odwagi.Cóż ja się do takich osób nie zaliczam...wychodzę z założenia że jeśli ktoś mnie "oleje" to mówię "trudno" i żyjemy dalej.Nie mniej jednak samo pojawienie się Sylwii w firmie spowodowało że męska część załogi częściej potrzebowała skorzystać z usług pani fakturzystki a damska część oczywiście była baaardzo zazdrosna.
Nie byłem zatrudniony u ojca ale z racji tego iż często pomagałem załatwić jakąś pilną sprawę to bywałem w firmie dość często.Oczywiście i na mnie Sylwia zrobiła niesamowite wrażenie ale:
- nie dla psa kiełbasa - pomyślałem sobie.I tak nie ma możliwości aby poznać ją bliżej, o wiele bliżej niż zwykłe "cześć, co słychać".
Nie mniej jednak poznać ją bliżej to był mój cel :)
Niestety jak to w takich sytuacjach bywa zazwyczaj nie ma się okazji.Cóż niby miałbym zrobić aby nie podpaść w oczach pracowników.Oczywiste jest że zaraz były by gadki i przerośnięte plotki.Tego akurat nie chciałem, zresztą ojciec niejednokrotnie tonował moje zapędy co do pań które dla niego pracowały.
Zjawiałem się w biurze co jakiś czas i zazwyczaj moje kontakty z Sylwią kończyły się na jakimś żarcie...i nic poza tym.No tak, ten jej uśmiech...sprawiał że miękną kolana i facetowi wydaje się że jest zajebisty kolo.Po wyjściu z biura zastanawia się jednak czy aby ten uśmiech był szczery...czy to był uśmiech czy śmiech z twojej głupoty....ehhh
Dni mijały, tygodnie mijały i minęło już ponad 5 miesięcy od czasu pojawienia się tego arcydzieła w życiu firmy X.Panowie którzy liczyli na to iż mają jakiekolwiek szanse u Sylwii ślinili się nadal, panowie których szanse były mizerne tylko patrzyli jak ich koleżanka przechadza się po biurach stukając niebotycznie wysokimi obcasami.Te z uwagi na jej niewielki wzrost były na prawdę niesamowicie wysokie.
Pamiętam ten dzień jak dziś.23 Kwiecień.Na dworze pogoda jak marzenie, wiosna budzi się ze snu nie tylko na drzewach, krzaczkach i a może przede wszystkim w ludzkiej naturze.Wczoraj wieczorem ojciec poprosił mnie bym podjechał do firmy, wziął busa i załatwił jakąś przewózkę.Ok, nie ma sprawy.Rano oczywiście nie bardzo miałem ochotę na wychodzenie z łóżka o godzinie 6 ale wizja spotkania Sylwii to było coś co sprawiło że nabrałem sił na wyrwanie się z objęć mej pościeli.Szybki prysznic, śniadanko i w drogę.
- Jestem - rzuciłem ojcu na dzień dobry.
- No wreszcie.Południe zaraz, weź auto i podjedź do Zabrza.Pani Kasia da ci namiar co masz zabrać.Nie zapomnij wziąć pieniędzy i rozlicz się później z Panią Sylwią.
- Spoko - rzuciłem i pobiegłem do pani Kasi która z racji braku oficjalnego tonu między nami była dla mnie po prostu Kasią.
Kasia wytłumaczyła mi o co biega, przekazała adres i mogłem udać się do Sylwii po pieniążki na paliwo i towar.
Nie wiem czy to wina własnie pogody czy Sylwia wstała prawą nogą ale humor miała dziś wyjątkowy.Uśmiech nie schodził jej z buzi...
- Ty idziesz dziś na tą imprezkę - spytała
- Imprezkę?jaką imprezkę? - spytałem zdziwiony
- To jedziesz po towar i nie wiesz po co?Przecież masz wypisane jak byk " sprzęt nagłaśniający- wynajem" Impreza firmowa kochasiu.
No proszę, zajebiście.Nic nie wiem na ten temat.Nawet nie próbowałem udawać zaskoczonego ale pytanie Sylwii czy idę trafiło mnie idealnie.
- A co, mam przyjść? - spytałem szelmowsko
- No to już twoja decyzja - odparła Sylwia wylewając tym samym kubeł zimnej wody na moje rozgrzane czoło.
No tak...spodziewałem się innej odpowiedzi.Że liczy na to, że beze mnie to nie będzie to samo...
heh...naiwniak-pomyślałem
Zobaczymy, może będę- rzuciłem i udałem się do samochodu.
Nic innego już nie chodziło mi po głowie tylko wizja imprezy na której będzie nasza gwiazda Sylwia.Oczywiście dzień jak to zwykle bywa dłużył się jak brazylijska telenowela ale w końcu udało mi się załatwić to co miałem oraz parę innych rzeczy które "urodziły się" w ciągu dnia.
Przyjechałem do firmy a tam....pustki.Został jedynie pan Maciej, upierdliwy dyrektor oraz mój ojciec.
- Co tak pusto - spytałem wchodząc i odkładając klucze na miejsce.
- impreza dziś - rzucił ojciec podając mi zaproszenie - nie ciesz się za wcześnie bo będziesz rozwoził ludzi do domów.Więc na imprezkę przychodzisz ale jesteś trzeźwy jak organista w niedziele.
- No spoko, niech już będzie - powiedziałem - lecę coś zjeść i zmykam do domu.
Nie będę się rozpisywać jak strasznie chciałem już aby była godz. 20.
O 20 melduję się przy hotelu "Y" a tam już cały zespół.Oczywiście luźne gadki, papieroski na dworze, jakieś piwko, śmiechy...ogólnie ciekawy widok.Wyluzowana atmosfera już na początku zabawy.
Mnie jak to zwykle bywa przypadło miejsce między dwoma facetami z którymi nie bardzo miałem ochotę przebywać.No ale cóż...co jakiś czas mogłem się przejść i zagadać z jakąś niewiastą :) oczywiście celem była ona - Sylwia która na dzisiejszy wieczór włożyła coś tak krótkiego i obcisłego że niczego podobnego wcześniej nie widziałem - szacun za to dla tej pani.
Impreza rozkręcała się na dobre, panowie coraz mocniej pijani a i kobiety nie wylewały za kołnierz.Co prawda one trzymały fason ale męska część miała coraz większe problemy z dogadaniem się i zachowaniem równowagi.W międzyczasie oczywiście rozmowa z Sylwią, gadka szmatka nic poważnego.Jak zwykle żarty przerywane poważniejszymi rozmowami i uwagami na temat coraz bardziej pijanego towarzystwa.Ok. godziny 24 zaczęły się pierwsze "wywózki" ekipy która miała już dość.Czekałem kiedy podejdzie do mnie Sylwia i powie że chce wracać...ale ten moment nie nadchodził!Godzina 2, potem 3 robi się coraz puściej na sali, nawet moi rodzice już wyjechali a nasza gwiazda trzyma się dalej mocno!  
- Piotruś, podrzucisz mnie do domu za jakieś pół godzinki? - spytała Sylwia wyrywając mnie z chwili przemyśleń.
- Jasne, pół godziny i jestem Twój - rzuciłem
- mój? na prawdę? -roześmiała się i skierowała się ku pozostałej części wytrwałych balangowiczów.
Za niecałe pół godzinki ostatni niedobitkowie wraz z Sylwią poprosili o odwózkę do domów.W drodze każdy mnie żałował że nie mogłem pić i że głęboko mi współczują.Oczywiście wszystko okraszone śmiechem i kąśliwymi uwagami żebym Sylwię dowiózł całą i zdrową.Sylwia mieszkała najdalej z pozostałej grupki i ją odwoziłem na samym końcu…a na samym końcu
- zajebiście było- powiedziała Sylwia gdy zostaliśmy sam na sam-uwielbiam takie imprezki.Troszkę tylko nogi bolą i pewnie jutro będzie ból głowy ale, co tam.Raz się żyje.
No właśnie – odparłem- raz się żyje i trzeba korzystać.
Coś szczególnego masz na myśli?– spytała
Nie, tak ogólnie – odparłem, nie wiedząc czy za chwilę się nie zagalopuję albo zaplączę we własne sidła
- Szkoda – powiedziała i spojrzała na mnie z uśmiechem.
-Myślałam że będziesz chciał wykorzystać sytuację, wiesz my we dwoje, mojego męża nie ma w domu – i zaczęła się śmiać
Teraz to już nie wiedziałem czy robi sobie jaja czy…a co mi tam, zaryzykuję.
- jak męża nie ma to wbijamy do ciebie, może przynajmniej pogadamy na spokojnie i ja będę mieć coś z tej imprezy – powiedziałem zanim pomyślałem  
- Spoko, zjedz tutaj – pokazała palcem – to moja klatka
Myśli oczywiście lotem błyskawicy dotarły do mojego kutasa.
Prowadząc mnie po schodach do siebie co chwilkę odwracała głowę do mnie i szczuła tym swoim zajebistym uśmiechem a ja pasłem oczy widokiem jej pośladków w tej nieziemsko ciasnej i krótkiej sukience.No i te nogi….nie były długie ale niesamowicie sexowne.Gładkie i opalone…to co tygrysy lubią najbardziej.
Otworzyła drzwi, zapaliła światło i rzuciła :
Śmiało - puszczając oczko – to moje królestwo.
Byłem już tak napalony że przestałem logicznie myśleć.Przekroczyłem prób, zamknąłem za sobą drzwi, odwracam się i…zarzuciła mi ręce na szyję i przywarła do moich ust.Namiętny pocałunek to o czym myślałem już od tylu miesięcy stał się faktem.Nic nie mówiliśmy, nie miałem czasu na ceregiele i złapałem ją za pośladki.Wtedy Sylwia energicznie opuściła ręce i złapała mnie za pasek który momentalnie rozpięła wraz z rozporkiem.Byłem w szoku ale podobało mi się to niesamowicie.Bez ceregieli uklękła przede mną, wyciągła mojego naprężonego do granic możliwości kutasa i łapczywie wzięła do ust.Na ten czas to był najlepszy lód jaki przeżyłem.Jej wydatne usta ssały mnie niesamowicie.Kutas znikał w jej buzi w zawrotnym tempie a Sylwia nic a nic nie pomagała sobie rękoma.Złapała mnie za pośladki i naj zwyczajniej w świecie delektowała się tym obciąganiem.Długo tak nie wytrzymałem…czułem że dochodzę…
- tryskam – zdążyłem wykrztusić z siebie.Sylwia wyciągła go z ust i dokończyła ręką.Wiadomo że po takim dniu gdzie myślałem tylko o bzykaniu mój wytrysk będzie bardzo obfity.I taki też był.Mocno zalałem twarz Sylwi, usta, brodę nosek i włosy.
- mmm, jak z młodego ogiera – powiedziała uśmiechając się i wstając oblizała dłoń.
- lecę pod prysznic, muszę się odświeżyć – powiedziała jak gdyby nigdy nic i poszła do łazienki.
Stałem tak osłupiały przez chwilkę zbierając myśli.To było coś niesamowitego.Jednak marzenia się spełniają 
Rozgościłem się zuchwale w jej mieszkaniu i po jakiś 15 minutach gdy wyszła jedynie ubrana w ręcznik powiedziałem że i ja się odświeżę.Tak też zrobiłem.Szybki ale intensywny prysznic i wychodzę.Ręcznik na biodrach…a gdzie Sylwia?
- Wejdz do sypialni – krzyknęła z drugiego pokoju.
Spoko, wchodzę.Duże łóżko.Bardzo duże…i wygodne.To mi pasuje.Na ścianie telewizor, parę szaf i najważniejsze…lustro na ich drzwiach.Oj będzie na co popatrzeć.
Położyłem się włanczając tv i czekam na Sylwię…Słyszę że założyła szpile bo zaczyna nimi stukać.Stukot coraz bliższy i wyraźniejszy…otwierają się drzwi i….mmmm Sylwia w sexownej czerwonej bieliźnie.Biustonosz niesamowicie uwydatniający jej biust i te stringi…na nogach pończochy oraz szpilki właśnie.Szpilki rodem z pornosa.
Sylwia bez krępacji jak kocica na czworaka wskoczyła na łóżko i rozsunęła mój ręcznik.Osunąłem się nieco niżej bo widziałem że zmierza do pozycji 69.Za chwilkę poczułem jej gorące, miękkie i wilgotne usta.Ja nie chcąc być bierny odsunąłem na bok jej majteczki i ujrzałem piękną, niewielką (jak cała ona) idealnie przystrzyżoną cipkę.Nie trzeba było mnie zachęcać.Wbiłem się w nią językiem, ssałem wargi sromowe, rozkoszowałem jej cudownym zapachem.Rozchylałem jej pośladki i łapczywie lizałem także rowek wzdłuż nich.Sylwia zaczęła się ostro nakręcać bo coraz głośniej wzdychała i mruczała a z jej cipki wydobywało się coraz więcej soczków.
- zerżnij mnie jak sukę – rzuciła odrywając się od mojego kutasa i kładąc się na plecach wzdłuż moich nóg.Wstałem, uklękłem przed nią złapałem za kutasa.Sylwia odsunęła majteczki znów na bok i mocno rozchyliła nogi.
- o taaaak – krzyknęła gdy wbiłem się w nią.
Była mocno napalona i po kilku ruchach mój penis był cały mokry z jej śluzu.Zaczęło przyjemnie chłeptać w jej cipce.Przyciągnęła moją głowę do siebie i wsunęła język do moich ust.Nie przestałem jej posuwać.Patrzyliśmy sobie co chwilę głęboko w oczy.Po kilku chwilach zmieniliśmy pozycję na jeźdźca.Najpierw od tyłu a póżniej od przodu.Wtedy też zdjąłem z niej stanik i przyssałem się do jej piersi.Cudowne, duże i jędrne.Dodatkowo ten jej zapach…chanel mademoiselle.Do dziś to mój ulubiony damski kosmetyk.
Sylwia zaczęła ostro i głośno jęczeć.Z jej słodkich i wydawało by się niewinnych ust usłyszałem takie słówka jak "rżnij swoją suczkę”, "wal mnie ostro” aż w końcu i ja bez ceremonialnie powiedziałem:
Wypnij tyłeczek, chcę Cię w niego rżnąć – po czym Sylwia posłusznie wstała, szybciutko zdjęła majteczki, uklękła i mocno wypięła dupcię w moją stronę.Widok mega…ociekająca soczkami cipka i ta druga dziurka…mmm. Przytknąłem kutasa do niej właśnie i delikatnie ale stanowczo zacząłem atakować kakaowe oczko.Gdy wbiłem się już po jądra Sylwia głośno krzyknęła i głowę położyła na łóżku.Dłońmi rozchyliła pośladki tak abym mógł wszystko dokładnie widzieć…a cóż to był za widok.Malutki opalony tyłeczek i mój nie taki mały kutas wbijający się w niego.Dobijałem najmocniej jak potrafię wsadzając całego aż po nasadę.Sylwia zaczęła bawić się cipką i czułem że odlatuje.
- o tak, nie przestawaj – powiedziała przerywanym oddechem.Nie miałem zamiaru ale czułem że i ja zaraz będę finiszował.
Gdy zacząłem głośniej jęczeć Sylwia zorientowała się o co chodzi i poprosiła bym skończył w środku.Złapałem ją za włosy, pociągłem do siebie i rżnąłem ile sił.Chwilę po tym poczułem że koniec jest bliski.Trysnąłem po raz drugi tej nocy obficie zalewając jej dupcię.
Oboje opadliśmy na łóżko.To było coś niesamowitego.Nie dość że Sylwia to laska jak z teledysków to jeszcze taka napalona i wyuzdana.
- dobry jesteś – powiedziała uśmiechając się znowu i przytulając do mnie.
- ty też nie najgorsza – odparłem po czym oboje parsknęliśmy śmiechem.
Pogadaliśmy jeszcze przez jakąś godzinkę a słońce niestety ale kazało mi wracać już do domu.Sylwi mąż wraca niebawem.Muszę się zbierać, tak też zrobiłem.
To był nasz pierwszy wspólny raz.Spotykaliśmy się wielokrotnie do momentu aż Sylwia musiała wyjechać bo jej mąż dostał gdzieś jakąś tam pracę.Cóż, trudno…będziemy spotykać się rzadziej.

Razor

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2879 słów i 15216 znaków.

6 komentarzy

 
  • anonim_

    ale nad ortografią to mógłbyś popracować

    23 kwi 2015

  • Razor

    a bo się rzuca koleś nie wiadomo o co :)
    niebawem wrzucę kolejną moją przygodę i aż się boję co na to krytycy ;)

    29 wrz 2014

  • Fatim

    Razor hahahahahhahahaha ale mu pojechałeś hahahahahaha

    28 wrz 2014

  • Razor

    Na początku zdania masz jeszcze słowo "brunetka" co powinno rozwiać twoje wątpliwości co do czego odnosi się słowo "ścięta".Gdybyś miał jeszcze jakieś problemy ze zrozumieniem tekstu to pytaj śmiało mnie lub panią nauczycielkę...zresztą w 3 klasie podstawówki będziecie się uczyć czytania ze zrozumieniem.

    25 wrz 2014

  • e

    jeśli ścięta do ramion, tzn żę bez głowy... to opowiadanie SF?

    25 wrz 2014

  • kobitka5050

    Świetnie się czyta, bardzo podniecające:

    23 wrz 2014