Szparka-sekretarka12

Rankiem przy śniadaniu do pokoju zapukał nasz kierowca. Zostawił pokrowiec z ubraniem i torbę z butami, zabrał smoking do auta. Ja korzystając z okazji przegrałam film z telefonu Artura. Ten zadeklarował się, że będzie mi dziś towarzyszył, podczas mojej wizyty u Alfastar.  
W sumie było mi to na rękę, sama nie wiedziałam czego mam się tam spodziewać.  
Po śniadaniu udaliśmy się w drogę, siedziba firmy była w ładnym kilkupiętrowym budynku.
Portierem na dole była kobieta w ciekawym mundurze, windowym także była kobieta.
Sekretariat wiadomo, wskazała nam drzwi szefa. Już miałam zapytać głośno czy pracują tu same kobiety, gdy wchodząc do biura zobaczyłam dwóch facetów. Pierwszym był John, siedział w fotelu szefa, drugi przed nim klęczał i robił mu loda.
– Siadajcie, zaraz dojdę to pogadamy – powiedział Ajax.
Usiedliśmy w dwóch fotelach skonsternowani, choć mój chłopak uśmiechał się drwiąco.
Po chwili faktycznie finiszował, kazał chłopakowi kogoś zawołać, sam poszedł do łazienki się odświeżyć. Wrócił, wyciągnął jakieś dokumenty i powiedział:
– Podpisz.  
Sięgnęłam po papiery mówiąc:
– Ja najpierw czytam, potem podpisuję.  
– No to będziesz pierwsza która to zrobi. Poza tym to jest standardowy kontrakt wybranej – dodał i usiadł.
Zagłębiłam się w tekst, była tam cała masa ogólników przeplatana sloganami. Dyrdymały o modzie honorze i pięknie. Ciekawie ujęta była kwestia wynagrodzenia: „wybrana otrzymuje 1000 funtów dziennie na wydatki „. Kilka linijek niżej pisało z kolei tak: „Wybrana otrzymuje 5000 funtów tygodniowo na swoje potrzeby „.
– Kto to pisał John, ty? – zapytałam.
Drugie drzwi od gabinetu się otworzyły i wszedł facet w sukience. Włosy miał siwe, długie i rozwichrzone w każdą stronę.
– On to pisał – wskazał przybysza Ajax.  
– Je m'appelle Marcel – przedstawił się po francusku przybysz.    
– Skoro ty to pisałeś, wytłumacz mi jak mam rozumieć to wynagrodzenie? – zapytałam po francusku.
– Normalnie panienko, 600tys. rocznie tylko modelce tak się nie pisze.
– Ale ja nie jestem modelką, a ta cała umowa to jakiś stek bzdur.  
– Jak panienka taka mądra, to poproś go o milion – powiedział oburzony.  
– Że co? – zapytałam zaskoczona.  
– No poproś – rzedł zirytowany.  
– John, chcę milion rocznie – posiedziałam zapalczywie.  
– Nie rozumiem po francusku.  
Przez chwilę nie rozumiałam co powiedział, ale w końcu zaskoczyłam. Powtórzyłam po angielsku, a on zapytał:
– Jesteś Francuzką?
– Nie, jestem Polką.
– To skąd…? – nie dałam mu dokończyć mówiąc:
– Znam też, niemiecki, hiszpański i włoski.
– Zgoda, podaj mi papiery – wstał i wyciągnął rękę.  
Mnie zatkało i zamurowało. Artur uniósł się, wziął ode mnie umowę i mu podał.
Marcel też stał z otwartą buzią, patrzył tylko na zmianę to na mnie to na Ajaxa.
– Poprawiłem i podpisałem, teraz ty podpisz i miejmy to za sobą – powiedział pokazując palcem, gdzie mam podpisać.
Zrobiłam dwa kroki do biurka, spojrzałam na poprawki. Skreślił stare stawki i napisał, „wynagrodzenie milion funtów rocznie „. Podpisałam oba egzemplarze, wtedy John powiedział:
– Jest twoja, zrób z niej modelkę, na weekend chce zdjęcia i projekt nowego katalogu, a teraz wszyscy wynocha.
– Chodźmy – powiedział Marcel.  
Ruszyliśmy za nim, a ja zapytałam:
– Dobrze zrozumiałam, mam tu zostać do końca tygodnia?
– Tak panienko – odpowiedział otwierając jakieś drzwi.  
Spojrzałam na Artura, ten czytał coś na telefonie a po chwili się odezwał:
– Policja złapała pokojówkę, tę która chciała ci podłożyć narkotyki. Ja zrozumiałem co mówiliście, znam francuski. Pojadę teraz do hotelu, zabiorę twoje rzeczy. Będziesz mieszkać u nas.
– Jesteś pewny?
– Tak panienko– cmoknął mnie w nos, odwrócił się i odszedł.
Weszłam do dużego pomieszczenia za Marcelem, ten zaklaskał trzy razy. Zjawiło się dwóch mężczyzn ubranych jak klauni i kobieta w skórzanym kombinezonie który też był dziwaczny.  
Wszyscy mieli w rękach wielkie tablety. Marcel, jak dyrygent, zgarnął ich rękami przed sobą.
Potem z prędkością karabinu maszynowego, zaczął wydawać polecenia. Robił to po francusku i flamandzku, wychodził z tego taki bełkot, że niewiele rozumiałam.  Nowoprzybyli, jak maszyny, wstukiwali wszystko w tablety. Trwało to kilka minut, potem dwoje odłożyło tablety, z drugiego pomieszczenia wyprowadzając wózek i kosz na śmieci. Nim się spostrzegłam, zaczęli mnie rozbierać a rzeczy wrzucać do kosza, zaprotestowałam:
– W torebce mam telefon i swoje drobiazgi.  
Kobieta, która ją trzymała, wzięła z wózka papierową torebkę, przesypała zawartość, a torebkę wrzuciła do kosza. Po chwili stałam naga, a asystenci zaczęli mnie mierzyć. Zmierzyli mi wszystko, łącznie z odciskami stóp i rąk w jakimś dziwnym materiale. Na koniec Marcel oglądał mnie i oceniał chodząc wokół, jak psa lub konia. Zginał kolana, pochwalił biodra, zginał łokcie i kazał wypiąć cycki.
Potem powąchał mnie i podał asystentowi nazwę moich perfum.
Nie wiedziałam, jak mam reagować, bo aż się prosił, aby go zdzielić przez łeb. Gdy skończył, polecił mnie okryć i brać się do roboty.  
Przyniesiono mi szlafrok z materiału jakiego nigdy nie widziałam. Był jak jedwab, ale to nie był on. Delikatny i przyjemny, przylepiał się do ciała. Dostałam też śmieszne pantofelki bez pięt. Asystentka kiwnęła na mnie głową i wkręciłam się w tryby machiny Alfastar. Wydepilowały mnie całą dokładnie, kosmetyczki oczyściły i nakremowały. Wizażystka, robiąc mi makijaż, uczyła mnie jak go poprawiać i robić. Makijaż miałam ostry i wyrazisty, wyglądałam jak wampirzyca. Fryzjer, który był po niej, obejrzał włosy dokładnie, kazał zapuszczać. Zabronił, aby ktokolwiek je ścinał i zrobił mi fajną fryzurę.  Następnie zjawiła się asystentka w skórzanym kombinezonie i zabrała mnie do innego pomieszczenia. Wyglądało jak pracownia bieliźniarki i chyba nią było. Dostałam tam śliczne koronkowe majtki i podobny biustonosz. Pasował idealnie. Piersi każdej kobiety są różnej wielkości, więc bardzo rzadko zdarza się, aby były równe.
W biustonoszu często się zdarza, gdy jedna pierś wypełnia miseczkę, druga ma trochę luzu. Tak było do tej pory, teraz miałam miseczki idealnie obejmujące piersi.
Aria, bo tak się przedstawiła asystentka, zaproponowała lekką przekąskę. Zgodziłam się i poszłyśmy do niewielkiej stołówki. Mieli w firmie takich kilka, jak się dowiedziałam. Przyniosła mi wielką szklankę z jakimś koktajlem i rurką, sama miała podobny. Przerywając picie zagadała:
– Teraz ubierzemy cię do końca, a potem pójdziemy do mnie po resztę i sobie pogadamy.
Tak jak powiedziała, tak się też stało. Ubrana zostałam w śliczny kremowy kostium. Spódnica na bardzo szerokim pasie obejmującym talię, była wąska i dopasowana, długa, przed kolana. Miała z lewej strony sprytnie zamaskowane rozcięcie. Gdy robiłam małe kroczki nic się nie działo, gdy robiłam normalny krok, rozcięcie otwierało się dwóch trzecich uda. Biała, jedwabna bluzka z wysokim sztywnym kołnierzem i góra od kostiumu idealnie dopasowana do mnie. Ładnie dopełniała kołnierz. Kremowe szpilki przyniósł facet w fartuchu szewca. Gdy założyłam i zrobiłam kilka kroków, zapytał, czy jestem zadowolona. Potwierdziłam, powiedział, że na jutro będzie kilka par.
Całość dopełnił zgrabny kapelusik z siateczką zasłaniającą oczy. Idealnie spasował się z fryzurą jaką zrobił fryzjer. Aria postawiła mnie przed wielkim lustrem, spojrzałam i zobaczyłam damę. Otworzyłam buzię, dama również.  Idąc do biura asystentki, natknęłyśmy się na kobietę o postawie baletnicy, która powiedziała:
– Zabiorę ją na pół godziny na krótki trening, potem przyprowadzę do ciebie – powiedziała patrząc na Arię.
Ta coś burknęła i poszła, my weszłyśmy do małej sali gimnastycznej. Tam Jana, bo tak miała na imię kobieta, pokazała mi jakie robię błędy chodząc i jak ich unikać. Pokazała, jak kręcić tyłkiem, nie kręcąc nim. Brzmi to dziwnie, ale da się zrobić. Potem zaprowadziła mnie do asystentki. W jej biurze zastałam Artura, którego zatkało na mój widok, a ona sama gdzieś się ulotniła. Oniemiałemu chłopakowi odcisnęłam uszminkowane usta na policzku i zapytałam:
– Jak ci poszło w hotelu? – uśmiechnęłam się do niego.  
– Co? – powiedział zdziwiony – A tak, spakowałem twoją walizkę, jest w samochodzie. Ty wyglądasz inaczej, wiesz?
– Wiem, też się zdziwiłam na swój widok.
Wtedy do biura wmaszerowały dwie kobiety, jedna miała wielki tablet, druga targała metalową kasetkę.
– Jestem Anna z księgowości – powiedziała ta z tabletem – a to jest Maria – wskazała koleżankę.
– Ja też jestem Anna – powiedziałam.  
– Wiem, my w takiej sprawie, czy potrzebujesz teraz jakieś pieniądze, może gotówkę – wskazała kasetkę.
Zaskoczyła mnie, więc zaczęłam się zastanawiać, ale dość szybko odpowiedziałam:
– Gotówka nie będzie mi potrzebna.  
Maria zabrała kasetkę i wyszła, a druga księgowa zapytała:
– Możesz mi podać numer konta?
Sięgnęłam na biurko gdzie stała papierowa torba, zajrzałam do niej i wyjęłam swój telefon.
Otworzyłam angielskie konto i podałam jej numer, wtedy zapytała:
– W jakich okresach chcesz przelewy? Co tydzień, co miesiąc czy inaczej?
– Co miesiąc będzie dobrze – powiedziałam po zastanowieniu.
– To będzie hm, 83 tysiące, coś koło tego. Czy potrzebujesz jakieś pieniądze teraz?
Spojrzałam na swoje konto, kupno mieszkania i remont mocno je opróżniło i było na nim tylko 14 tys.
– Wiesz co, przelej mi 10 tys. i będzie dobrze.
Postukała chwilę w tablet i powiedziała:
– Poszło, za godzinę będziesz miała na koncie – ukłoniła się i wyszła.
Klika chwil później zjawiła się Aria, usprawiedliwiła swoją nieobecność, a potem powiedziała:
– Jak już znalazłaś swoją komórkę, to zapisz mój numer i dzwoń do mnie zawsze, kiedy będziesz miała problem z ubiorem, makijażem itp. – podyktowała a ja zapisałam.
Z oparcia zdjęła zawieszoną tam śliczną torebkę w kolorze kremowym. Otworzyła i kiwnęła na mnie.
Wstałam i spojrzałam, ścianki wydały się ciut za grube. Otworzyła sprytną blokadę i ze ścianki wyjęła płaskie pudełeczko. Otworzyła je, były to tusze do powiek i rzęs, pędzelek i lusterko.  
– Co jest w pozostałych? –  zapytałam.  
– W jednym są szminki, w drugim kremy do twarzy i rąk a w ostatnim zestaw do paznokci. Dzięki temu masz porządek i pamiętaj używaj tylko naszych kosmetyków, są najlepsze.
Przerzuciłam z papierowej torby swoje drobiazgi do nowej torebki i ją zamknęłam.
Aria postawiła na biurku spory kuferek, rozłożyła go kilkoma ruchami. Powstała z tego przenośna toaletka, lustro po środku i różnorakie kosmetyki po bokach.
– Doskonale, jeśli to będę miała to nie będę potrzebować was więcej – zakpiłam.  
– Jesteś zielona jak pietruszka i nie sądzę abyś dorównała wizażystkom stąd – powiedziała Aria z pełną powagą, spod okna wzięła stojącą tam dużą walizkę i położyła na biurko.
Myślałam, że ja mam ekskluzywną walizkę, ta była lepsza. Asystentka otworzyła ją, objaśniając zawartość. Były tam ubrania i buty na dziś, gdybym chciała się przebrać i jutro rano.
Zostałam uprzedzona aby niczego nie prać, detergenty szkodzą tym materiałom. Nie prasować, bo się nie gniotą, nie przejmować się, gdy coś się zniszczy, zrobią nowe.
Poinformowała mnie, że jutro zjawi się fotograf, porobi mi zdjęcia tutaj. Potem polecimy do Grecji robić zdjęcia w plenerze, wrócimy w piątek w nocy. Spojrzałam na Artura ten tylko wzruszył ramionami, no tak to moja nowa praca.
Na tym zakończyła, proponując, że odprowadzi nas do wyjścia. Wdzięcznie zaprzęgła Artura do walizek i wyszliśmy. Mi się przypomniało o umowie, której nie zabrałam i poprosiłam, aby zajść do Ajaxa. Weszliśmy do jego biura tymi samymi drzwiami od tyłu, którymi stąd wychodziliśmy.  
Widok jaki nam się ukazał był kuriozalny. Na biurku leżała na wpół rozebrana kobieta. Jej sukienka była cała zrolowana w pasie, głowę miała płasko na blacie. Podobnie jak cycki, które rozjechały się na boki. Stojący za nią, w opuszczonych spodniach, John posuwał ją od tyłu trzymając za biodra i powiedział:
– Czemu zawdzięczam to najście?
– Chcę zabrać swoją umowę – powiedziałam rozbawiona.  
– Gdzieś tu leży – wskazał brodą biurko.  
Podeszłam, rozglądając się po blacie, papier musiał leżeć pod brzuchem dziewczyny, więc powiedziałam:
– Unieś się do góry, leżysz na mojej umowie – nie zareagowała. Coś mnie tknęło i powtórzyłam to samo po francusku, wtedy uniosła się i powiedziała:
– O jak dobrze, że pani rozumie, proszę mu powiedzieć, aby zwolnił.  
Zabrałam umowę, która wyłoniła się spod jej cycków i powiedziałam do Ajaxa:
– Dziewczyna prosi abyś zwolnił, a ja radzę, jak bierzesz Francuzkę, to lepiej z tłumaczem.
Wtedy on zatrzymał się w ogóle, dziewczyna zaś położyła jedną nogę na blat, sama się znów rozpłaszczyła i kiwnęła na niego dłonią.
Ja nie zwlekając ruszyłam do wyjścia, a reszta za mną. Samochód czekał już przed wejściem i pojechaliśmy do londyńskiego domu Artura. Niedaleko od centrum zniknęły kamienice, pojawiły się wiktoriańskie domy. Stanęliśmy pod drzwiami jednego z nich. Gdy Artur otworzył moją stronę i wysiadłam, drzwi domu otworzyły się. Wyszło z nich dwóch kamerdynerów i pokojówka, ukłonili się przed nami i zaczęli odbierać bagaże od kierowcy. My ruszyliśmy do wnętrza z holu i skręciliśmy w pierwsze drzwi. Był to typowy salon jakie widziałam na filmach z wyższych sfer. Ze znajomych zobaczyłam Helenę i Emilkę, kilka innych kobiet i dwóch panów, którzy zostali mi przedstawieni. Kuzyni, sąsiedzi, znajomi, przykleili się do mnie jak do nowej zabawki. Artur szybko mnie odkleił, wołając, że nas głodzili, jeść nie dali i musimy szybko to naprawić.
Zaprowadził mnie do kuchni, gdzie polski kucharz nakarmił nas pyszną pomidorową i wołowiną w sosie z ziemniakami. Na deser szarlotka i byłam pełna. Gdy wróciliśmy do salonu, pojawił się gospodarz, który na nas kiwnął.
– Arturze, za godzinę lecimy do Chin, podpisać kontrakt na kupno rafinerii – powiedział patrząc na mnie.
– A jednak – powiedziałam – proszę pamiętać, mają mieć zagwarantowane dostawy surowca na minimum dwa lata. Bo tyle będzie trwało dokończenie terminalu morskiego.
– Czy biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w twoim życiu, nadal zamierzasz dla nas pracować? – zapytał zdziwiony.
– Proszę pana, rynek ropy to moja pasja, to moje hobby. Lubię to i robię z przyjemnością. Natomiast moda to inna bajka, sama nie wiem czy mi się to wszystko spodoba.
– Cieszę się, Arturze pamiętaj, aby podnieść jej uposażenie. Idź teraz się przygotować.
Cały czas trzymaliśmy się za ręce, chłopak chciał mnie puścić, ale ja nie chciałam. Dlatego gdy ruszył pociągnął mnie za sobą, zresztą nie miałam ochoty go zostawiać. Idąc po schodach wyartykułowałam swoje oczekiwania:
– Miałam plan, że będziemy bzykać się całą noc, ale wielki biznes mi to zabiera. Domagam się chociaż zaliczki.
Roześmiał się, wziął mnie na ręce i ruszył korytarzem, zatrzymał przed jakimiś drzwiami mówiąc:
– To jest mój pokój, twój jest następny, a oba mają przejście w środku.
Ruszył do środka, a następnie do kolejnych drzwi. Była tam łazienka, a wchodząc zapytałam:
– Dlaczego tutaj? – rozpięłam kostium zrzucając ciuchy pod nogi.
– Tylko te drzwi można zamknąć, a do sypialni może ktoś wejść – powiedział pozbywając się ciuchów.
Rozebrałam się zostając w szpilkach i kapelusiku na głowie. Pomyślałam, że ta odrobina perwersji mu się spodoba.
Skleiliśmy się ze sobą zanurzając w namiętności, po kilku chwilach na brzuchu poczułam rosnącego członka. Ze mną było gorzej, potrzebowałam znacznie więcej czasu.  Przerywając pocałunki, posadził mnie na brzegu wanny. Rozsunął nogi klękając przede mną, językiem odnalazł łechtaczkę i rozpoczął swój taniec. Rękami sięgnął do moich piersi, uciskał je dłońmi, a kciukami drażnił sutki.
Wysunęłam biodra do przodu, aby było mu wygodniej i skupiłam się na doznaniach. Moje podniecenie w tempie ekspresu doprowadziło mnie do orgazmu, Wydarłam się łapiąc go za głowę i dociskając do siebie. Gdyby mnie nie trzymał, wpadłabym do wanny. Chłopak odsunął się ode mnie, a ja wsparłam się rękami o uda, dochodząc do siebie. Artur kąpał się pod prysznicem, ja przejrzałam się w lustrze i zdziwiłam, że mój makijaż był w porządku. Gdy chłopak wyszedł spod prysznica i wycierał włochatym ręcznikiem, kucnęłam przed nim. Podtrzymałam fiuta dłonią, i wsunęłam do buzi tak, że kant kapelusza oparł się o jego podbrzusze. Rósł jak nadmuchiwany i uwolniłam go zostawiając ślady szminki. Obróciłam się opierając się o wannę, chłopak przymierzył członka i wszedł w mokrą cipkę jak w masło. Jęknęłam i powtarzałam to przy każdym pchnięciu, rżnął mnie tak kilka minut. Gdy pod koniec przyspieszył wydawane dźwięki się zlały, przechodząc w krzyk przy orgazmie. Podrygiwałam przez chwile szarpana falami uniesienia, potem nastąpiło odprężenie. Oboje usiedliśmy na brzegu wanny dysząc ciężko. Pierwszy ruszył się Artur, zebrał swoje rzeczy i wsadził do dziury w ścianie. Domyśliłam się, że to zsyp brudnych rzeczy.
– Czy twoje też? – zapytał wskazując ciuchy.  
– Nie, ja się ubieram – powiedziałam i zaczęłam nakładać bieliznę.  
Chłopak ubrał szlafrok i pomagał mi, w kilka chwil byłam gotowa, poprawiłam tylko szminkę na ustach.
W jego pokoju zastaliśmy siedzącą w fotelu Emily, która powiedziała:
– Szukałam was w kuchni, a jak nie znalazłam, przyszłam tutaj – patrząc na mnie dodała: – wydajesz bardzo dziwne dźwięki, wiesz?
Pierwszy przemówił Artur:
– Posłuchaj, ja lecę zaraz z ojcem do Chin, ona tu zostanie, masz pilnować, aby te harpie na dole nie zrobiły jej krzywdy – kuzynka kiwnęła głową.
Chłopak odszedł i otworzył śmieszne drzwi, chyba od garderoby, i wszedł do środka. Ja postanowiłam jej odpowiedzieć:
– Widziałaś jego członka? – Emilka pokręciła przecząco głową – jest taki jak to przedramię – pokazałam jej swoją rękę.
Dziewczyna rozdziawiła buzię a z garderoby wyszedł Artur, wziął moje przedramię i zsunął odzież do łokcia. Drugą ręką nasunął żmijową bransoletę, która tak mi się podobała, przekręcił i zablokował.
Teraz ja rozdziawiłam buzię a on się uśmiechnął.
CDN…

PS. Korekta by Bogu

werasil

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3336 słów i 19255 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik Ciekawy

    Kiedy kolejna część?

    10 gru 2016

  • Użytkownik werasil

    @Ciekawy jest gotowa leży w korekcie

    10 gru 2016

  • Użytkownik Jackie

    Przewidywalne, mimo korekty z żałosną interpunkcją. Ale czego wymagać, heh.

    10 gru 2016

  • Użytkownik werasil

    @Jackie przewidywalne ???? aleś kolego walnął , jak kulą w płot .Może napiszesz co będzie dalej , właśnie skończyłem kolejną cześć to porównamy

    10 gru 2016

  • Użytkownik Ciekawy

    @werasil nie przejmuj się daj następną zawsze sie trafi ktoś kto zazdrości

    11 gru 2016

  • Użytkownik werasil

    Tylu pochwał pod żadnym opowiadaniem nie miałem , ciekawe co będzie z koleją częścią w której chce zakończyć serię .

    30 lis 2016

  • Użytkownik Ramol

    Czyta się wspaniale! Jak bajka, to niech będzie piękna, perwersyjna i nieco rzewna,  boć mamy wszyscy coś z Mniszkówny... A we wszystkim ten palec @Bogu! Cud, miód, ultramaryna!

    30 lis 2016

  • Użytkownik HERMES

    Podoba mi się... wciąga

    30 lis 2016

  • Użytkownik Fiona1258

    świetna historia

    28 lis 2016

  • Użytkownik Caryca

    Cudowne ;)

    28 lis 2016