Praca semestralna 4

Praca semestralna 4Kilka dni temu napisałem trzyczęściowe opowiadanie "Praca semestralna Pawła". Teraz napisałem tę samą historię, ale widzianą z punktu widzenia głównej bohaterki, a nie jak wcześniej bohatera. Zapraszam do lektury.

Praca semestralna Pawła. Punkt widzenia Sylwii.

Mam na imię Sylwia i mam 22 lata. Od trzech lat mieszkam w Krakowie w pięknym mieszkaniu niedaleko Wawelu. Studiuje chemię na UJ. Pochodzę spod Gorlic. Jestem związana ze swoją rodziną i jak tylko mogę to ich odwiedzam. Chciałabym jednak zakochać się, poznać kogoś wyjątkowego. Właściwie, to już od dawna ktoś taki jest obok mnie, ale mnie nie zauważa...

Wiadomo, ze studenci liczą każdy grosz, więc nie mieszkam sama tylko ze współlokatorami. Dogadujemy się świetnie. Dla każdego z nas studia są najważniejsze, więc nie imprezujemy non stop, tylko głównie się uczymy. Dzielimy się obowiązkami, nie wchodzimy sobie w paradę.
Właściwie każdy z nas jest singlem, chyba, ze ktoś coś ukrywa. Nikomu chyba nie przyszło do głowy by brać ślub i zakładać rodzinę w trakcie studiów.  

Tego dnia wstałam wcześnie. Miałam egzamin z chemii organicznej i musiałam się do niego odpowiednio przygotować. Nie mam na myśli jednak pozyskania wiedzy merytorycznej, bo nad tym pracowałam ostatnie trzy tygodnie. Przy tym egzaminie oprócz wiedzy liczył się także czynnik zwany szczęściem. Wszystko za sprawą specyficznego profesora, który nie za bardzo uważał kobiety jako chemiczki. Od lat po uczelni krążyła legenda, że aby studentka zdała egzamin musiała oczarować go swymi wdziękami, a nawet pokazać coś więcej niż tylko indeks.

Postanowiłam podejść do tematu inteligentnie. Nie chciałam zakładać nie wiadomo czego. Chciałam grać grzeczną dziewczynkę, uczennice i ubrać się jak na akademie, ale mocno podkreślić swoje kobiece walory. Dobrałam cienką bluzkę koloru białego i biały stanik, ale dość gruby, by przebijał i było go widać. Takie połączenie działa jak płachta na byka. Już wczoraj pomalowałam pazurki na czerwony kolor. Może to i banalne, ale zawsze robi wrażenie, zwłaszcza na Panach po pięćdziesiątce. Moja granatowo - czarna aksamitna spódnica sprawiła, ze sama o sobie stojąc przed lustrem powiedziałam seksbomba i uśmiechnęłam się szczerze. Rozpuściłam swoje blond puszyste kłaki i poszłam na egzamin.

Chemia organiczna nawet w liceum nie sprawiała mi większych trudności więc byłam przygotowana perfekcyjnie. Miałam szczęście bo szanowny Pan profesor miał dziś dobry nastrój i nie czepiał się wszystkiego. Mój strój zrobił na nim chyba wrażenie, bo dostałam czwórkę, a inne nawet bardziej wyzywająco ubrane laski trzy plus. Byłam zadowolona. Jako, ze była połowa grudnia na dworze ziąb. Zmarzłam. Chciałam tylko wrócić do domu, napić się gorącej herbaty z sokiem malinowym i położyć pod kołderką. Taki był mój niecny plan na resztę dnia.

Wydział chemii jest na Ruczaju, więc tłukłam się tramwajem przez pół miasta. W końcu dotarłam do mieszkania. Było już późne popołudnie i wszyscy siedzieli chyba w swoich pokojach. W kuchni był tylko mój ulubiony współlokator Paweł. To bardzo fajny chłopak. To właśnie jego miałam na myśli kiedy mówiłam, ze obok mnie jest ktoś, kto mnie nie zauważa. Często chciałam zagadać do niego jakoś inaczej, dać mu do zrozumienia, że patrze na niego nie tylko jak na współlokatora, ale jak na prawdziwego faceta. Nie chciałam jednak wyjść na kretynkę. Gdyby okazało się, że on nie jest mną zainteresowany nie mogłabym dłużej mieszkać z nim i z reszta. Spaliłabym się ze wstydu.

Woda na herbatę gotowała się wolno. Gramoliłam się, ale czułam, że coś jest nie tak. Paweł siedział z laptopem przy stole w kuchni. Lubił pracować w kuchni. To było urocze i pokazywało, ze skoro kuchnia jest dla niego ważna, to w przyszłości będzie kiedyś wspaniałym ojcem rodziny. Studiował polonistykę i często pisał coś na swoim laptopie. Tym razem chyba też tak było, ale odkąd weszłam nie słyszałam stukania o klawiaturę. Czułam jego wzrok na sobie. To było nawet podniecające. W sumie nie ma się co dziwić. W końcu mój strój był taki, że miał działać na facetów i zwracać ich uwagę. W tym wypadku wycelowany w profesora, ale skoro Pawełek też ma z tego uciechę, to nie miałam nic naprzeciw. Może w końcu zauważy mnie jako kobietę, a nie jako koleżankę z pokoju obok.
Zrobiłam herbatę i uśmiechając się na pożegnanie poszłam do siebie.

Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano. To był piękny grudniowy poranek, na dworze było jeszcze ciemno. Żal było mi wychodzić spod kołderki, ale musiałam pójść do toalety. Wracając zahaczyłam o kuchnie. Chciałam coś zjeść. Gdy usiadłam przy stole zauważyłam, że leży na nim laptop Pawła. Był włączony. Na pulpicie kątem oka dostrzegłam plik tekstowy zatytułowany „Gwałt na Sylwii”
Nie wiem czy zrobiłam to ze strachu czy z podniecenia, ale musiałam olać prywatność Pawła i przeczytać ten tekst. Po prostu musiałam.  

Każda kobieta na moim miejscu poczułaby się zagrożona. Wszystko wskazywało na to, że mój współlokator chce mnie zgwałcić! Ja jednak nie czułam wielkiego strachu, myślę, ze bardziej zaciekawienie. Tekst był długi, osiemnaście stron. Na samym początku był akapit wprowadzający, z którego dowiedziałam się, że jest to zadanie semestralne Pawła zadane mu przez jego profesora. Tematem były wspomnienia gwałciciela. W mojej głowie wszystko układało się w jedną całość.  

Lektura zajęła mi kilkadziesiąt minut. Okazało się, ze stałam się inspiracją dla Pawła. To mnie wybrał na ofiarę swojego lubieżnego czynu. Opisał szczegółowo jak pewnego wieczoru zostaliśmy sami w domu. Poczekał aż zasnę, i wtedy wdarł się do mojego pokoju. Rzucił się na mnie śpiącą i przywiązał do łóżka. Zatkał mi usta moimi własnymi majtkami. Szarpałam się i próbowałam uwolnić, ale nie miałam szans. Gwałcił mnie wielokrotnie aż do samego rana. Wszystko opisał ze szczegółami. To było takie realne. Nie czułam nic poza podnieceniem. Skończyłam czytać i chciałam zacząć od początku. Między moimi nogami zaczynało robić się mokro.....

Postanowiłam ostudzić trochę emocje. Myśl trzeźwo, pomyślałam. To jest szansa dla Ciebie! Możesz wykorzystać jego roztargnienie, i to, że zostawił tutaj komputer, aby przejąć inicjatywę...
Zaczynałam czytać to drugi raz i wtedy zobaczyłam Pawła jak stoi w drzwiach. Zaczęłam bawić się swoimi włosami. Wiedziałam, że to na niego podziała i zetnie go z tropu. Usiadłam wygodnie na krześle wypinając piersi do przodu. Chciałam pokazać mu nie tylko swoje cycki, ale także pewność siebie.
- Paweł, co to jest? - zapytałam go. Udawałam lekko zaniepokojoną i wystraszoną. Nie chciałam pokazywać złości, ale trochę naturalnej kobiecej reakcji po czymś takim było tu jak najbardziej na miejscu.
- Posłuchaj - powiedział -  To nie jest tak jak myślisz. Wiem, że jesteś inteligentna i na pewno domyślasz, się, ze to opowiadanie jest o Tobie, ale to tylko moja praca, wyobraźnia. Nie masz się czego obawiać. Ja....nigdy bym czegoś takiego w realu nie zrobił....  
Nie chciałam dłużej słuchać tego, bo zwyczajnie bałam się, że się roześmieje. Jeśli kiedyś miałam przejąć inicjatywę to właśnie teraz.  

Wstałam i z uśmiechem na twarzy podeszłam do niego. Spokojnym tonem powiedziałam, że wiem, iż z jego strony nic mi nie grozi. Potem powiedziałam słowa, które zmieniły moje życie. Złożyłam Pawłowi deklaracje, że może mnie mieć, kiedy tylko zechce, i nie musi brać mnie gwałtem.  
Zachowałam się trochę nie w moim stylu. To było lekko poniżające, ale do cholery oboje byliśmy dorośli i oboje mamy swoje potrzeby. Jeżeli droga do serca Pawła wiedzie przez jego łóżko, to byłam w tamtej chwili gotowa wyruszyć w taką podróż.........

Rafaello

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użył 1475 słów i 8096 znaków, zaktualizował 16 paź 2021. Tagi: #lokatorka #gwałt #seks #romans

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Smutnapani

    Rozne punkty widzenia na ten sam temat. Prwada. Kobiecy punkt widzenia kontra meski. 😀

    10 lut 2020

  • Użytkownik andkor

    No ciekawie to połączyłeś prawie jak  (Woody Allen)

    15 lis 2019

  • Użytkownik Gazda

    Jestem zaskoczony, bo myślałem, że nie będzie kontynuacji. A tu taka niespodzianka. Świetny pomysł z wersją drugiej strony. Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg. :bravo:

    14 lis 2019