Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Pochodnia płonie cz.2

W mojej głowie narodził się plan, co zrobić, aby kurier Marcin bywał u mnie częściej. Postanowiłam, że będę codziennie coś zamawiać, cokolwiek, byle przesyłka była realizowana przez firmę, w której pracuje. I tak na pierwszy plan poszły jakieś ciuchy, potem kosmetyki, coś do domu, bielizna, buty.  
Codziennie rozmawialiśmy dłużej i na coraz luźniejsze tematy. Kiedy znikał za drzwiami ja odmawiałam znajomość z moimi zabawkami znów wyobrażając sobie, że to on, że z nim się kocham,  lub że to on je obsługuje.  
Kiedy przywiózł mi buty, zaproponowałam  w końcu, że skoro jestem ostatnim domem na jego drodze to może zostanie i pomoże mi wybrać, które mam zostawić, a które odesłać. Marcin stwierdził, że to nawet dobry pomysł bo będzie mógł od razu zabrać te, do oddania.  
I tak zaczęły się przebieranki. Buty kupione i takie, które już miałam i znów te kupione. Zabawa trwała w najlepsze, a my coraz bardziej swobodnie topiliśmy chyba już dawno przełamane lody.  
Z jego namową zdecydowałam się na dwie pary, a kiedy Marcin zbierał się do wyjścia, to zażartował, że szkoda że to tylko buty, a nie bielizna.  
Nie wiem jaki diabeł mnie podkusił, gdy przyznałam że bielizna była wczoraj i,  że jest nie dobry bo też nie pomógł mi wybrać. On oczywiście powiedział, że chętnie nadrobi straty i się zrehabilituje.  
- To zostań jeszcze - powiedziałam w duchu myśląc co Ty robisz Gosia. Chciałam go trochę zawstydzić i pokazać mu co kupiłam. Ot tak, ale nie dał się tak łatwo zbyć i powiedział, że tak jak buty powinien zobaczyć to na mnie. Znów mnie pokusiło więc kazałam mu czekać, a sama wyszłam do sypialni założyć moje zakupy. Co będzie to będzie.  
Cieniutki stanik,  przez który  dobrze widoczne były sterczące już sutki z pewnością zwróci jego uwagę. Majtki do kompletu, samonośne pończochy i świeżo kupione szpilki dopełniały obraz. Wyszłam po chwili. Dla przyzwoitości założyłam rozpinaną bluzeczkę,  bardziej rozpiętą niż zapiętą oraz spódniczkę z zamkiem, po rozpięciu którego spadała sama na podłogę.  
Marcin siedział na kanapie w salonie. Idąc ku niemu okręciłam się kilka razy, zawróciłam. Śmiejąc się powiedziałam
- A teraz gwóźdź programu, świeżo kupione majtki Gosi.
Po czym rozpiełam zamek spódniczki, a ona posłusznie opadła na podłogę.  
Mina Marcina była bezcenna, a namiot w jego spodniach sprawił, że bał się poruszyć.  
- Zmiana garderoby powiedziałam. Wracam za chwilę w nowej odsłonie.
Wracając do salonu,  tym razem w staniku z fiżbinami,  jeszcze bardziej podkreślającym kształty  moich piersi oraz spodenkowych majtkach zauważyłam,  że oznak podniecenia w spodniach Marcina już ni jak nie może ukryć. Postanowiłam go trochę podręczyć. Z poczuciem ciągłej zabawy z uśmiechem na ustach stanęłam nad jego zaciśniętymi kolanami w lekkim rozkroku, by chwili jedną nogę oprzeć czubkiem buta o kanapę.  
- I jak mój jurorze podoba Ci się odsłona numer dwa.  
- Jeśli każda następna będzie tak samo dobra to nie wiem jaki będzie wynik.
- Za chwilę więc zobaczysz odsłonę numer trzy.  

Nie czekając na ciąg dalszy wyszłam do sypialni. I wtedy stało się coś czego nie przewidziałam. Kiedy stałam z wypięta pupą w stronę wejścia starając się zdjąć jedne majtki by założyć drugie w drzwiach sypialni stanął Marcin. W pierwszym momencie go nie zauważyłam walcząc z majtkami. Stało się to dopiero, gdy zaczął podchodzić mówiąc, że od dawna o tym marzył i codziennie o mnie myśli. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę w jakim położeniu jestem. Ja z wypiętą pupą. Na nocnym stoliku moje zabawki. Wszędzie rozrzucona bielizna. Byłam jak sparaliżowana. Podszedł. Jedną rękę oparł o moje biodro, druga złapał za moją i pomógł mi się wyprostować. Na nodze poczułam wypukłość w jego spodniach.  
- Przecież wiem, że też o mnie myślisz. Zaczął wyrywając mnie z paraliżu.  
- Co ?  
- No chcesz tego tak samo jak ja. Po dzisiejszym dniu wiem, że masz spory temperament, a .....potrzeby chyba też.- stwierdził patrząc wymownie na stolik pełen erotycznych gadżetów.  
Spaliłam chyba największą cegłę życia....pomyślałam, że jedynym wybawieniem z tej sytuacji jest brnięcie dalej w kanon dzisiejszej zabawy.  
- No oczywiście, że tak jest - zaczęłam. - za pierwszym razem nie chciałeś zostać na kawie by ocenić moje zakupy to muszę sobie radzić jakoś sama. - odparłam z dziarską miną tuszując zakłopotanie.  
- Ja nie potrzebuję takich pomocy naukowych, żeby zadowolić kobietę.  
- Że taki doświadczony niby jesteś .....- brnełam dalej.
- Aż tak to nie wiem, ale z pewnością bardziej niż Twoje zabawki
- Tu akurat bym dyskutowała.....
- Przekonamy się.....- bardziej stwierdził niż zapytał, przynajmniej takie odniosłam wrażenie.
Pchnął mnie delikatnie jednym palcem na łóżko, a ja nie starałam się walczyć o równowagę.  
Klęknął przy mnie na łóżku, dłoń kładąc na mojej muszelce.  
Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że już od dłuższej chwili robiłam się coraz bardziej wilgotna.  
On też to wyczuł. Wykorzystał to natychmiast. Dwa środkowe palce zwinnie zanurzył w mojej norce. Zaraz pomyślałam, że zacznie nimi ruszać w przód i w tył co średnio lubiłam w wykonaniu byłego, ale on zaczął jedynie  poruszał nimi jakby kogoś wolał z głębi mojej dziurki. To drażniło jej górna stronę z doznaniem jakiego wcześniej nie znałam. Zaraz napłynęły jeszcze większe ilości moich soczków. To pobudziło go nagłej zmiany. Teraz zaczął ruszać całym przedramieniem jakby ubijał pianę, ale nie wgłąb tylko w górę i w dół ciągle drażniąc to samo miejsce po górnej stronie mojej cipki. Zaczęłam tracić kontrolę. Z jednej strony chciałam go powstrzymać, gdyż myślałam, że zaraz się z sikam z drugiej nie mogłam sobie odmówić ciągu dalszego. Moje pośladki zaczęły się unosić do góry i na dół w rytm jego ruchów. Zaczęły się skurcze i moje pojękiwania wraz z nimi. Kiedy poddałam się całkowicie jego pieszczotom odpływając w rozkoszy poczułam jak zaczynam nieomal tryskać z wnętrza. Pierwszy raz doświadczyłam tego uczucia. Miałam wrażenie, że wszystko zalewam. Ręka Marcina rozpryskiwala moje soczki po całej pościeli. Traciłam dech, ale czułam się cudownie.  
- Wiesz, chyba miałeś rację - powiedziałam kiedy odzyskałam zmysły.  
- Co ty nie powiesz.  
- Mmm chyba muszę częściej coś zamawiać z usługą Waszej firmy skoro mają takich kurierów
- No ,no widzisz mówiłem, że masz temperament ,a to bardzo lubię.
- A wszyscy kurierzy tacy są ? Zażartowałam
- Ej, oczywiście że nie
- To kiedy znów przyjedziesz ?
- Hmm myślałem, że dziś masz już dość.  
- Dziś może tak, ale wiesz ..... apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ja jestem bardzo głodna.

Foxi

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1297 słów i 6960 znaków.

Dodaj komentarz