Po świcie, przed zmierzchem cz. 2

Rozdział 2
Zbiegłam na dół. W kuchni był tata i Bethanny. Usiadłam na krześle obok taty i nalałam sobie soku. Serce nadal mi waliło jak oszalałe, starałam się unormować swój oddech w miarę możliwości. Mam nadzieję, że ani tata ani Beth nie zauważyli mojego podekscytowania.  
Spojrzałam na tatę. Siedział z nogą założoną na nogę. Jego czarne oczy patrzyły w przestrzeń, a twarz nie wyrażała żadnych emocji, zupełnie jakby zamienił się w kamienny posąg. Zawsze, kiedy miał taki wyraz twarzy myślał o mamie. Przynajmniej tak mi się wydawało, no bo o kim jeszcze mógł rozmyślać? Złączone dłonie ułożył na swoich kolanach. Wyobraziłam sobie jego i mamę. Zawsze tworzyli piękną i zgraną parę. Prawie nigdy się nie kłócili. Jak wyglądałoby nasze życie gdyby ona żyła? Kto wie… Może mieszkalibyśmy tutaj, może wciąż byśmy byli szczęśliwą rodziną.
Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos rozbijanego szkła, aż podskoczyłam ze strachu. To była oczywiście Bethy. Ale z niej niezdara!  
- O kurde! Bardzo przepraszam. – Przygryzła dolną wargę i spojrzała swoimi wielkimi zielonymi oczami na tatę. On jednak nadal patrzył w przestrzeń, nie zwracając uwagi na to, co działo się dookoła. – Tato! – Krzyknęła Beth. Ojciec pokiwał głową i spojrzał się w jej kierunku.
- No tak… - Zrezygnowany pokręcił głową. – Spokojnie, to tylko szklanka. Posprzątaj szkło i wyrzuć do kosza.- Bethanny otworzyła usta, chyba miała zamiar cos powiedzieć jednak szybko je zamknęła.  
Na dół po schodach zszedł Andrew. Usiadł na kanapie, która rzeczywiście mogła być dla niego za krótka, włączył telewizor. Zajebiście, każdy jest zajęty a ja nie mam co robić. Co mi pozostaje innego? Wybiorę się na zakupy. Podeszłam do taty i zrobiłam maślane oczy.  
-Tatuś… Dasz mi troszkę kasy na zakupy? Chciałabym sobie kupić kilka ładnych rzeczy. No wiesz, u nas nie ma takiego wyboru. – Poprosiłam przymilnym głosikiem,  
- Hahaha! – Roześmiał się. - Dobra masz. - Wyjął z portfela dwieście funtów i wręczył mi.  
- O, dzięki! – Powiedziałam, zabierając mu pieniądze z ręki.  
-Elizabeth może zabrałbyś siostrę?-oh nie! Tylko nie Bethy!  
-No…- Zająkałam się. - Może mogłabym, ale…- W tym momencie Beth zadzwonił telefon Beth. Odebrała.
-To Karol! – Jej chłopak, jęknęła. - Jedź sama Liz, może następnym razem się wybierzemy we dwie! – Wykrzyknęła i pobiegła do swojego pokoju, chichocząc do komórki.  
- Tylko kto cię zawiezie? Ja niedługo mam samolot. – Zmartwił się tata. Zawsze był taki kochany i troskliwy, nawet po śmierci mamy.  
-Ja mogę się tym zająć!- Andrew wstał z kanapy. - I tak jadę w kierunku galerii. – Spojrzałam na niego podejrzliwie, a on tylko wzruszył ramionami.
-Doskonale. - Tata klasnął w dłonie. – Tylko panuj nad sobą, młodzieńcze. – Pogroził mu palcem, na co wybuchłam głośnym śmiechem, bo mina współlokatora taty była po prostu bezcenna.  
Wciąż lekko rozbawiona pobiegłam do pokoju po torebkę. Kiedy zbiegałam na dół Andrew czekał już przy drzwiach. Zignorowałam go i skierowałam się w stronę kuchni. Tata stał przy blacie i parzył sobie herbatę. Podeszłam do niego i objęłam go od tyłu.
- Chciałam się pożegnać.
- Och! Księżniczko moja. – Pocałował mnie w czubek głowy i mocno przytulił. – Bądź grzeczna. Słuchaj się Bethy i bądź miła dla Andrew, zrozumiano. – Zrobił minę surowego i konsekwentnego rodzica, która i tak nigdy nie działała ani na mnie, ani na moją siostrę.
- Dobra, dobra. - Mrugnęłam do niego, a on odpowiedział tym samym. – Kocham cię tato! –uśmiechnęłam się i pobiegłam do garażu. Andrew czekał już w samochodzie. Otworzyłam drzwi i usiadłam na siedzeniu przeznaczonym dla pasażera.  
-Kierunek najbliższe centrum handlowe? – Spytał z błyskiem w oku?  
-Hmm… - Udawałam, że się zastanawiam nad jego propozycją. – Tak, poproszę. - uśmiechnęłam się. –To twój samochód?  
- Powiedzmy. –odpowiedział.  
- To znaczy? – Drążyłam temat, podczas gdy on wyjeżdżał z garażu.
- Należał do mojej ex dziewczyny. Ale po tym, jak ją rzuciłem nie przyszła go odebrać. Widać bogaty tatuś kupił nowe cacko.- Westchnął zrezygnowany,  
- A, rozumiem. – Andrew mknął ulicami z zawrotną prędkością. – Chyba bardzo ci się śpieszy!-krzyknęłam lekko przerażona. Nie przywykłam do tak szybkiej jazdy, zwłaszcza samochodem, zwłaszcza z zupełnie obcym i jednocześnie cholernie seksownym mężczyzną. On odwrócił głowę w moją stronę i powiedział:
- Przepraszam małpko, nie chciałem cię wystraszyć. – Wyszczerzył się w szerokim uśmiechu. Był przy tym tak pociągający, że aż mi się zrobiło gorąco.  
Dotarliśmy do centrum handlowego. Na pożegnanie pomachałam Andrew ręką i uciekłam do budynku. Po godzinie spacerowania wreszcie ujrzałam mój ukochany sklep z bielizną. Kiedy do niego weszłam moim oczom ukazał się czarny koronkowy zestaw. Od razu poprosiłam ekspedientkę o mój rozmiar i ruszyłam do przebieralni. Czarne figi wyglądały bardzo ponętnie na moim lekko opalonym ciele. Już miałam zabrać się za zakładanie biustonosza, gdy w lustrze dostrzegłam błysk ciemnych oczu, które z całą pewnością należały do Andrew.  
-Co do jasnej cholery ty tu robisz!- syknęłam i zakryłam nagie piersi. Tylko się szelmowsko uśmiechnął nie zważając na moje mordercze spojrzenie.  
- No, tak jak myślałem, niezłe masz te cycki.-Andrew uśmiechał się zadziornie.
- Kretyn! Idiota! Arogancki troglodyta! – Odwróciłam się do niego bokiem, ale muszę przyznać, że mimo to, jego komplement mile połechtał moje ego.  
- Przyniosłem ci coś.- znowu uśmiechnął się i powiesił na wieszaku piękny kremowy zestaw. Oczy mi błyszczały, czułam to. –Widzę, że się podoba. No to przebieraj się i pokazuj. Andrew wyszedł z przebieralni, zostawił po sobie tylko ledwie wyczuwalny zapach męskich perfum. Zakręciło mi się od niego w głowie. Oparłam się o ścianę i zaczęłam głośno oddychać. Ja chyba… czy on mi się…? Nie! Odpędziłam tę myśl. Ubrałam się w komplet, który przyniósł i wyszłam z przymierzalni.  
-Teraz wyglądasz jak kobieta. – Zaczerwieniłam się cała. Podeszła do nas ekspedientka.  
-Pani chłopak sam wybrał ten zestaw. Kosztuje on 399 funtów. Chciałaby go pani kupić? - Zamarłam. Ta przepiękna bielizna była cholernie droga! Rumieniec nagle spełzł z mojej twarz. Nie stać mnie nią…
- Poprosimy go i jeszcze zestaw akcesoriów, który pani wcześniej pokazała. - Powiedział Andrew.
-Słucham?! Ale ja nie mam tyle pieniędzy.
- Powiedzmy, że to mój prezent powitalny dla ciebie. Jeśli będzie ci to przeszkadzać zwrócisz mi pieniądze. A teraz nie dyskutuj tylko wskakuj do przymierzalni i załóż z powrotem swoje łaszki.  
     Weszłam posłusznie do przebierali i szybko się przebrałam. Przy kasie pocałowałam Andrew w policzek i powiedziałam.
-Dzięki starszy bracie.-on, chyba lekko zaskoczony, dotknął dłonią swojego policzka i uśmiechnął się po raz kolejny tego dnia. Wyszliśmy ze sklepu. Łaziliśmy jeszcze przez jakiś czas po galerii.
- Masz ochotę na kawę? Ja stawiam. – Spytałam. Spojrzałam na niego, oczekując odpowiedzi.  
- Na jakąś porządną whisky. Może dziesięcioletniego Ardbega? - Wyszliśmy na zewnątrz i podążyliśmy do najbliższego baru.
W środku usiedliśmy naprzeciwko siebie. Ja zamówiłam colę, a Andrew to co planował, czyli szklankę alkoholu, którego zawsze chciałam spróbować. Rozmowa dobrze nam szła. Andrew zamawiał sobie kolejne szklanki whisky. Przestał się zachowywać jak wcześniej. Był pijany. Cóż, tolerancja na alkohol na pewno nie jest jego mocna stroną.  
-No zajebiście.- Mruknęłam pod nosem. Zapłaciłam rachunek i postanowiłam zabrać Andrew do domu. Ponieważ nie wiedziałam, gdzie zostawił samochód złapałam TAXI, która zabrała nas do domu.  
Kiedy weszliśmy do środka okazało się, że nie było tam ani taty ani Beth. Na lustrze wisiała karteczka.  
, , Liz, ja i tata pojechaliśmy na lotnisko. W taką pogode lot się prawdopodobnie opóźni, więc wrócę jutro rano. - Beth”  
No dobra, może dam sobie radę sama z tym Andrew. W sumie, to nie mam wyboru… Wzięłam go pod rękę i poszliśmy na górę, do mojego pokoju.  
-O…mój pokój. Jaki on jest, ładny. – Powiedział, a z jego ust dotarł do mnie ostry zapach alkoholu.  
- Tak kochany, to twój pokój. –odpowiedziałam. Cholera, właśnie jestem sam na sam z mężczyzną, który mnie bardzo pociągał! Spróbowałam mu pomóc dojść do wielkiego łóżka, ale gdy byliśmy już bardzo blisko celu, poczułam jak przyciska swoje suche wargi do moich ust. Nie myśląc co robię i nie zastanawiając się nad konsekwencjami, odpowiedziała, na pocałunek, wpychając swój język głęboko do jego ust. Rozpoczęliśmy wilgotny i bardzo namiętny taniec, w którym świetnie odnajdywały się nasze języki. Rzuciliśmy się na łóżko. W mojej głowie pojawił się głos:, , przecież znasz go tylko kilka godzin”.  
- Pierdolić to! – Krzyknęłam i zdjęłam bluzkę. Przecież jutro i tak nie będzie nic pamiętał, prawda? Andrew ujął moje piersi w swoje wielkie dłonie. Zanurzył w nich twarz, wydając z siebie pomruk zadowolenia. Moją cipkę zaczęła zalewać fala wilgoci. Andy zdążył już uwolnić moje piersi z kajdanów biustonosza. Jęknęłam, gdy mocno przygryzł jednego sutka. Niemal siłą oderwałam jego głowę od moich skarbów. Nerwowymi ruchami zdjęłam mu koszulkę. Usiadłam na nim okrakiem, przejechałam nagim tułowiem po jego mięśniach, biodrami zataczając niewielkie kółeczka po jego rosnącym przyrodzeniu.  
-Och! Małpko. Chcę się z tobą pieprzyć. – Wychrypiał, jednocześnie mocno ściskając moje pośladki, na których wciąż opinały się dżinsy.  
-Tak! Zerżnij mnie! – Krzyknęłam. W tym momencie przypomniałam sobie swój pierwszy raz. Było to na Mazurach z dziewczyną o imieniu Laura. Pchała swoje palce tak głęboko i tak mocno, że przerwała moją błonę dziewiczą. Bolało jak cholera, ale nigdy nie żałowałam tego, że przeżyłam to właśnie z dziewczyną. Czasem nawet piszemy ze sobą lub gadamy na skype’ ie. Jednak już chwile później wróciłam do rzeczywistości.
- Zdejmij spodnie, a potem się ładne wypnij, chce zobaczyć twój ponętny tyłeczek. - Zrobiłam posłusznie to, co kazał. Boże! Taka uległość zaczynała mnie poważnie podniecać. Oczywiście pomijając fakt, że leżę właśnie całkiem naga przed kolesiem, który powoduje, że kręci mi się w głowie.  
– Och małpko! – wtulił twarz w moje jędrne pośladki. – Gdzieś ty się uchowała z takim ciałem? – Nagle moim ciałem targnął dreszcz. Andrew dał mi MOCNEGO klapsa, by zaraz potem złagodzić ból delikatnym masowaniem i pocałunkami.
- O kurwa! – Wyrwało mi się, ale zaraz potem sobie przypomniałam, że przecież nikogo nie ma w domu i nie musze zachowywać się cicho. Usłyszałam za sobą chichot.  
     Andrew sprawnym ruchem przewrócił mnie na plecy, rozsunął szeroko moje nogi i włożył nie głowę. Poczułam w sobie jego ciepły, lekko chropowaty język. Andrew penetrował moją cipkę, z niesamowitym zapałem spijając wszystko co z niej wypływało. Złapałam go za włosy. To było takie piękne. Jęczałam jak opętana, błagając by nie przestawał. Nie mogłam się powstrzymać i ścisnęłam jego głowę udami.
- Och, tak! Właśnie tak! Fuck! Jak zajebiście. Aaaach! – Darłam się na cały dom, miotając się po łóżku.
     Całe szczęście, że jest pijany i jutro zapomni, że pieprzył siedemnastolatkę. – przez moją głowę przeleciała myśl, ale zniknęła już po chwili, bo właśnie doszłam na sam szczyt i spadłam w otchłań orgazmu. Nie można tego porównać z niczym innym, w mojej głowie eksplodowało światło, oczy zasnuły się mgłą.  
Powoli zaczęłam dochodzić do siebie. Ciężko dyszałam, byłam zmęczona, ale jeszcze nie wyczerpana. Andrew położył się obok mnie i odgarnął mi z twarzy kosmyk mokrych od potu włosów. Jego oczy pociemniały z pożądania. Zaczęłam stopą jeździć po jego łydce, powoli coraz to wyżej i wyżej. Przyciągnęłam jego twarz do siebie i namiętnie go pocałowałam. Dłonią odnalazłam jego krocze. Przez materiał spodni masowałam wyprężonego penisa. Długo tego nie wytrzymał. Odepchnął mnie i zdjął spodnie, razem z bokserkami. Moim oczom ukazał się wspaniały widok dumnie stojącego, ogromnego wręcz członka. Oczy mi zabłysły, gdy pomyślałam, że on się zaraz we mnie znajdzie i wypełni moją spragnioną cipkę po same brzegi.
Pchnęłam go na plecy i uklęknęłam nad nim okrakiem. Nie mogłam już dłużej czekać, powoli opuściłam się na jego przyjaciela. Z moich ust wyrwało się przekleństwo. Najpierw niezbyt szybkó zaczęłam się poruszać góra – dół. On złapał mnie mocno za biodra i nadawał tempo. Cały czas patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, głośno dysząc. Rękoma pieściłam swoje, podskakujące w rytm ruchów, piersi. Po chwili takiej jazdy Andrew postanowił zmienić pozycję. Teraz to on był na górze i szybko pompował swoimi biodrami.
-Och! Ach! Tak błagam mocniej! Szybciej! - krzyczałam ja głupia, drapiąc go po plecach paznokciami pomalowanymi krwistoczerwonym lakierem. Andrew głośno dyszał. Odchyliłam głowę do tyłu, ciało wygięłam w łuk i zamknęłam oczy. Pokój wypełnił się krzykiem rozkoszy jaki wydałam z siebie, gdy jednocześnie doszliśmy, a on wytrysnął w moim wnętrzu.

***
Podoba się? Co sądzicie o tej części? Piszcie!  
Tworzone przy dużym współudziale LittleScarlet <3

TheoWilliams

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2516 słów i 13900 znaków.

9 komentarzy

 
  • czytelniczka

    świetne! pisz dalej jak najszybciej :)

    14 cze 2014

  • niki

    O tak! Dalej!

    14 cze 2014

  • xxx

    Jakie niesamowite, masz talent *.*

    12 cze 2014

  • TheoWilliams

    Nikt nie mówił, że Andrew to gentelman! Stworzyliśmy go jako niezłego s****syna

    3 cze 2014

  • James Bond

    Tak nie postępuje gentleman!

    3 cze 2014

  • Loleł

    Jesteście po****

    3 cze 2014

  • zakochanaaaa

    zaje...<33 pisz dalej czekam na kolejna czesc:*

    2 cze 2014

  • Lena

    Super!!! Pisz dalej!!!

    2 cze 2014

  • nk

    Pisz dalej

    2 cze 2014