@?, masz rację, ale i tak bardzo się cieszę, że zwrócił mi uwagę
. Poza tym inną wagę mają drobne błędy w komentarzach, będących przecież odpowiednikiem ustnej wypowiedzi, a inną w opowiadaniu.
@przebrany, gdybyś użył edytora tekstu ze sprawdzaniem pisowni, uniknąłbyś przynajmniej 90% błędów. Pewnie nikt tu (łącznie z „nienasyconą”) nie jest ekspertem od języka polskiego, ale przynajmniej trzeba się postarać, jeżeli chce się pisać opowiadania, a nie obrażać.
@?, masz rację, ale i tak bardzo się cieszę, że zwrócił mi uwagę
Szczerze wątpię w zasadność jego użycia. Nie kosztuje wiele wysiłku sprawdzenie kilku wiarygodnych źródeł, z których można dowiedzieć się jakie są reguły stosowania "postscriptum". Zdecydowanie środek wypowiedzi, szczególnie w tym samym akapicie, do nich nie należy. Nie stanowi też ono stylistycznej alternatywy dla średnika. Brak wspomnianego przez Panią podpisu również nie jest powodem do jego użycia. Można się również spotkać z opiniami, że, w dobie komunikacji elektronicznej, jest ono zwykłym anachronizmem z czasów, kiedy nie można było zwyczajnie wcisnąć na klawiaturze strzałki w górę i dopisać czegoś powyżej.
Uważam również, że w dyskusji którą powyżej rozwinęliśmy, nie powinno być miejsca dla insynuacji wobec mojej osoby na podstawie treści tekstu, który tutaj nieopatrznie umieściłem. To dwie oddzielne sprawy. Zastanawiam się, jakiego zwrotu wobec autora użyłaby Pani w podobnej sytuacji, gdyby np. opisał brutalne zabójstwo widziane oczami sprawcy.
@przebrany, zaczyna Pan mnie irytować...Proszę- za Doroszewskim ( każdy lingwista Panu wytłumaczy, kim był) "2. «dodatkowe informacje podane na zakończenie audycji, przemówienia lub książki, mające charakter objaśnienia, uzupełnienia lub podsumowania»". Zatem nie tylko po podpisie. Jestem również ciekawa, jak Pan chciałby zastosować akapit w komentarzu na lolu, doprawdy, czekam, aż Pan mi to pokaże. Dla mnie wiarygodnym źródłem nie jest Wikipedia, lecz opracowania językoznawców. Po wtóre- jakie znaczenie ma fakt, że niektórzy określają je mianem anachronizmu? Po trzecie- o ile mnie pamięć nie myli, to odniosłam się do Pana słów sugerujących, że jestem "zdziwaczałą polonistką", zatem proponuję w to nie brnąć, bowiem okaże się, iż to Pan jest prowodyrem. Jeśli chodzi o Pana "zastanawianie się", to odsyłam do " Brutalnego gwałtu", w którym miała miejsce opisana przez Pana sytuacja. Jedyną różnicę stanowi fakt, że opowiadanie to jest napisane piękną, bezbłędną polszczyzną.
Na zakończenie, czy dokładnie w połowie, rozumiem. Wikipedia ? Obraża mnie Pani po raz kolejny. Są inne źródła, bardziej współczesne, jednocześnie niemniej uznane, ale i tak Pani wybierze te, które uda się Pani zinterpretować jako uzasadnienie swojej tendencji do nadużywania tego zwrotu. Brak akapitów dla jednych będzie ograniczeniem nie pozwalającym używać zwrotów które tego wymagają, dla innych przyzwoleniem na robienie co się tylko zechce. Przyzna Pani, że profesorowi nie śniła się nawet taka sytuacja. Nie mam zamiaru czytać poleconych opowiadań. Zadałem konkretne pytanie, a Pani, w swoim zadęciu, po prostu go nie zrozumiała. Nie będę tłumaczył.
@przebrany, na zakończenie, czyli po zakończeniu głównej myśli, zatem najwyraźniej Pan nie rozumie. Obrażam? Podał mi Pan definicję żywcem z Wikipedii, odpisałam, że nie jest to dla mnie wiarygodne źródło. Gdzie tu ujma? Określiłam Pana mianem zdziwaczałego? Nadętego? Nie sądzę. Jakie inne źródła? Konkrety poproszę, miast ogólnych sformułowań. Ja posiłkowałam się Doroszewskim i pracownią PWNu. Źródłami uznanymi przez wszystkich językoznawców. Brak akapitu jest ograniczeniem, zgodnie z Pańskim podejściem- jest niewłaściwe/ błędne zamieszczanie kilku treści o innej semantyce w jednym komentarzu, albowiem nie można użyć akapitu. Szkoda tylko, że w swym zacietrzewieniu umknęła Panu różnica pomiędzy wypowiedzią literacką (opowiadaniem) a wypowiedzią nieliteracką (komentarzem), od tego powinien Pan wyprowadzić swoje dywagacje. Przyznam, że (najwyraźniej w przeciwieństwie do Pana) nie mam pojęcia, o czym śnił profesor. Zrozumiałam, w swoim zadęciu, pytanie, przypominam Panu, że to Pan użył wobec mnie takich słów, nie ja wobec Pana. Mało tego, podkreśliłam, że nie nazwałam Pana w ten sposób. Nie wiem, jak prościej to ująć.
Nie bardzo rozumiem, jaki jest właściwie powód tej przybierającej coraz ostrzejsze tony dyskusji. Nienasycona wyraziła przecież bardzo pozytywną opinię o opowiadaniu, wskazując tylko na pewne niedociągniecia techniczne (interpunkcja) i wyrażając nadzieję na ich usunięcie. Na pewno podniesie to walory tekstu. Nie ona pierwsza wyraziła zresztą taką myśl. Odpowiedzią były słowa, które można uznać za "wycieczki osobiste", co zmieniło charakter dyskusji. Spór o zasady używania PS ma już znaczenie pomniejsze i zastępcze, bo istotą oraz zarzewiem była kwestia interpunkcji. Opowiadanie porusza ciekawy temat (niezależnie od takich czy innych osobistych gustów) i jest warte lektury. Lepsza interpunkcja ułatwi życie czytelnikom, więc dlaczego odmawiać im tego udogodnienia?
@nefer, amen. Święte słowa, ja je przyjmuję, jako koniec dyskusji, bo inaczej nie będzie ona miała końca.
Najlepszym "amen" byloby odesłanie, najlepiej na priv, poprawionego tekstu, dłuższego o 86 znaków, a konkretnie przecinków. Mam nadzieję, że wiadomo, dlaczego akurat taka liczba. Jeśli ktoś popisuje się taką precyzją i marnuje czas na liczenie, to chyba nie tylko żeby zabłysnąć przed publiką podaniem liczby. Wtedy miałoby to sens, o ile jakikolwiek sens może mieć liczenie przecinków w wypocinach zdziwaczałego transa, piszącego o wkładaniu sobie po pijanemu w tyłek kawałka gumy w kształcie penisa. Nie wiem, która z tych dwóch rzeczy wydaje mi się bardziej śmieszna.
Równie dobre, jak pierwsze. Ponawiam prośbę o sprawdzenie przecinków. Pozdrawiam